Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13095 articles
Browse latest View live

Aniołki Piechoty po raz trzeci w akcji! Łódzki biegacz po schodach dla WOŚP

$
0
0

Podczas 28. Finału WOŚP (12 stycznia 2020 roku) łódzki biegacz i trener Jarosław Piechota po raz trzeci zagra w Wielkiej Orkiestrze. Jego „instrumentem” będą schody wieżowca Orion Business Tower w Łodzi. Ponownie w godzinach 9-19 będzie pokonywał klatkę schodową biurowca. Za każde wejście na 13, piętro sponsorzy wpłacą pieniądze na konto WOŚP.

W ubiegłym roku ta sztuka udała mu się 102 razy (nasza relacja TUTAJ). W bieganiu po schodach Jarek specjalizuje się od kilku lat, przy czym już trzeci rok prowadzi dla chętnych regularne treningi właśnie w Orionie. Zawodnicy z jego drużyny Piechotą po Schodach już niedługo po raz kolejny wezmą udział w warszawskim Mariott Everest Run, zarówno indywidualnie, jak i w sztafetach.

Podczas finału WOŚP biegaczowi również pomoże jego drużyna, w tym dziewczyny od dwóch lat zwane „Aniołkami Piechoty”. Do wydarzenia dołączyć może każdy chętny, który wrzuci datek do puszki i w miarę sił wesprze biegacza we wspinaczce. Znów będą wśród nich znani łódzcy sportowcy, w tym pływaczka Aleksandra Urbańczyk, ultramaratonka Agata Matejczuk oraz biegacz Tomasz Osmulski.

Każdy, kto przynajmniej raz wejdzie z Jarkiem na górę, będzie mógł wziąć udział w losowaniu licznych upominków od organizatorów i sponsorów m. in. atrakcyjnych voucherów, koszulek i buffów. Na wszystkich czekać będą żurek i ciastka od zaprzyjaźnionych placówek gastronomicznych. 28 grudnia rozpocznie się licytacja pamiątek mistrza świata w bieganiu po schodach Piotra Łobodzińskiego na rzecz WOŚP.

Tegoroczną nowością jest współpraca organizatorów z hotelem Double Tree by Hilton w Łodzi. W związku z tym przeprowadzony będzie konkurs, którego zasady zostaną ogłoszone 7 stycznia. Już teraz możemy jednak zdradzić, że nagrodą będzie weekendowy pobyt dla dwóch osób w tym hotelu.

Organizatorzy wydarzenia wciąż zwracają się z prośbą do wszystkich firm i osób prywatnych, by zostały kolejnym sponsorem i przekazywały na konto WOŚP zadeklarowanej sumy za każde wbiegnięcie Jarosława Piechoty na szczyt Oriona. Bez znaczenia czy będzie to 1 zł, 10 zł czy 100 zł – liczy się każda złotówka.

– Liczby wejść Jarka nie można w żaden sposób przewidzieć – powiedzieli nam organizatorzy. – Zależne jest to od dyspozycji dnia, a także liczby chętnych do towarzyszenia mu w „zdobywaniu” Oriona, czasu przeznaczonego na udzielanie wywiadów dziennikarzom itd. To, że w 2019 roku były 102 wejścia, nie znaczy, że teraz będzie ich więcej. Nie jest to więc bicie rekordu, ale zabawa, a ile pieniędzy zbierzemy, to się okaże. Najważniejszy jest cel naszej akcji.

KW



Świąteczna edycja Botanicznej Piątki w Powsinie

$
0
0

Botaniczna Piątka to bieg na 5 km. Organizator postanowił dodać jeszcze piąty bieg z tej serii, ale bez wliczania do klasyfikacji generalnej. Ogród Botaniczny w Powsinie znów więc powitał biegaczy oraz amatorów nordic walking. Na starcie stanęło ponad 200 biegaczy i biegaczek.

Tradycyjnie najpierw wystartowali maszerujący z kijkami, a następnie biegacze podzieleni na 3 fale startowe, aby wszyscy pomieścili się na trasie. Temperatura sprzyjała dobrym wynikom. 10 stopni Celsjusza, lekkie zachmurzenie spowodowało, że szybsi zawodnicy biegli w krótkich spodenkach i rękawkach. No cóż, ja też. Dobry dojazd warszawską komunikacją publiczną, depozyt na miejscu, biuro zawodów w pomieszczeniu zamkniętym. Do tego po biegu czekoladki, pierniki, herbatniki, mandarynki, woda i gorąca herbata. Nic tylko biegać.

Nagrody były zarówno dla biegaczy w kategorii open, jak również wiekowej. Oczywiście trzeba było poczekać na koniec wszystkich tur, gdyż brano pod uwagę wszystkie wyniki z 3 fal startowych.

Szczególnie ze względu na miejsce, w którym odbywa się bieg, ogród botaniczny, warto się kiedyś wybrać na ten bieg. Polecam.

Wyniki

Mężczyźni

  • 1.Mateusz Gos 16:33
  • 2.Tomasz Roszkowski 17:07
  • 3.Adam Pluszka 18:22
  • 4.Maciej Konarski 18:23
  • 5.Robert Michalski 18:48

Kobiety

  • 1.Małgorzata Wróbel 21:13
  • 2.Maja Dębska 21:13
  • 3.Małgorzata Janowska 21:27
  • 4.Jasmine Idsardi 21:54
  • 5.Edyta Majewska 22:02

Maciej Konarski, ambasador Tauron Festiwalu Biegowego


Usain Bolt wrócił na bieżnię. Jamajczyk otworzył Stadion Olimpijski w Tokio

$
0
0

Ośmiokrotny mistrz olimpijski był największą gwiazdą ceremonii otwarcia nowego stadionu w stolicy Japonii. Legendarny sprinter wziął udział w łączonym biegu sztafetowym z niepełnosprawnymi sportowcami.

Dla 33-letniego Jamajczyka to była okazja, by znów poczuć atmosferę najważniejszej imprezy sportowej czterolecia. Jego dominacja na lekkoatletycznych stadionach trwała od Igrzysk Olimpijskich w Pekinie do Rio de Janeiro, czym na stałe zapisał się w pamięci kibiców. W 2017 roku ogłosił zakończenie kariery. Później próbował sił w piłce nożnej, teraz przymierzany jest nawet do futbolu amerykańskiego.

Mimo upływu czasu Bolt wciąż przyciąga fanów. W Tokio na nowym stadionie zasiadło ponad 60 tys. osób. Część przyszła pewnie z ciekawości obejrzeć nową konstrukcję. Jednak nie zabrakło i tych, którzy chcieli zobaczyć jeszcze raz rekordzistę świata w akcji. Sam tylko krótki filmik z jego startu w Tokio ma ponad 2 mln wyświetleń.

Po wszystkim Jamajczyk przyznał mediom, że ten krótki bieg sprawił mu sporo bólu. Jednak czuje się podekscytowany tym, że mógł wystąpić na oczach tylu osób. Choć nie będzie brał udział w igrzyskach, to biegał już po olimpijskim torze, co było ciekawym doświadczeniem.

W czasie imprezy inauguracyjnej pozwolono także kibicom przetestować bieżnie. Wylosowano ponad 2 tys. chętnych, którzy mogli zrobić rundę honorową i pokonać jedno okrążenie. Pierwszym poważnym sprawdzianem dla tej areny ma być jednak… piłkarski finał Puchar Cesarza (1 stycznia).

Budowa wielofunkcyjnego stadionu trwała od grudnia 2016 roku i zakończyła się pod koniec listopada. Tu odbędą się ceremonie otwarcia i zamknięcia igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich, a także zmagania lekkoatletyczne, oprócz maratonu i chodu. Szacuje się, że koszt budowy wynosił ok. 1,4 mld dolarów. Obiekt wybudowano w miejscu starego Stadionu Narodowego.

Letnie Igrzyska Olimpijskie rozpoczną się 24 lipca. Później rozgrywane będą Igrzyska Paraolimpijskie. Stadion w Tokio będzie tętnił życiem do początku września 2020 roku.

RZ

fot. twitter @Tokyo2020


Świąteczno-wirtualny bieg z Mo Farahem. Wystartuje blisko pół tysiąca awatarów

$
0
0

Dla użytkowników aplikacji Zwift przygotowano prezent, czyli świąteczny bieg z udziałem Brytyjczyka Mo Faraha. W wigilijny wieczór będą mogli spotkać podczas wirtualnego biegu czterokrotnego mistrza olimpijskiego w biegach na 5000 i 10 000 m.

Choć bieg odbędzie się w fikcyjnym świecie „Watopia” i tylko na ekranie telewizorów lub monitorów, to włożony wysiłek będzie całkowicie realny. W czasie gdy awatary będą w innej rzeczywistości, to w swoich domach biegacze będą kroczyć po bieżniach mechanicznych. Do pokonania będzie 5 km. Według innej aplikacji mierzącej dystans i czas, tamtą trasę najszybciej pokonano w 15:01 wśród mężczyzn i 17:58 wśród pań.

Wydarzenie jest otwarte dla wszystkich użytkowników. Start o godzinie 14:30 czasu brytyjskiego. Nie podano w jakim tempie Farah będzie prowadził bieg. Wydaje się jednak, że bardziej liczy się bardziej frekwencja i zabawa oraz możliwość spalenia kalorii. Wstępne prognozy mówią o 500 osobach, co może być największym biegiem w historii tej aplikacji.  

W tym biegowym spotkaniu weźmie też udział też Eric Min, współzałożyciel i dyrektor generalny Zwifta, odpowiedzialny za rozwój aplikacji, która powstała w 2015 roku. Początkowo zyskała dużą popularność wśród kolarzy trenujących na domowych trenażerach. Jak widać teraz podbija też serca biegaczy.

Przypomnijmy, że po startach w maratonie Mo Farah zamierza wrócić na bieżnię. W Tokio podczas igrzysk olimpijskich będzie chciał obronić złoty medal na 10 000 m. Jeśli mu się to uda, przejdzie do historii. Dublety na tym dystansie mają m.in. Fin Lasse Viren (1972,1976) oraz Etiopczycy Haile Gebrselassie (1996, 2000) i Kenenisa Bekele (2004, 2008).

RZ


W lutym pod Stoczkiem zagrzmią armaty. Już po raz 20.

$
0
0

Bieg „Grzmią pod Stoczkiem armaty” (15 lutego 2020 r.) jest organizowany w związku z kolejną rocznicą bitwy w trakcie Powstania Listopadowego. 14 lutego 1831 roku wojska polskie pod dowództwem generała Józefa Dwernickiego pokonały dwa pułki rosyjskiej dywizji.

Wygrana bitwa pod Stoczkiem oprócz poprawienia nastrojów, nie miała jednak większego znaczenia. O zwycięstwie zdecydowało zlekceważenie polskiej kawalerii przez Rosjan, brak rozeznania w terenie, co przeszkodziło im w rozwinięciu sił. Generał Dwernicki okazał się dobrym dowódcą ze zmysłem taktycznym.

Wincenty Pol napisał nawet wiersz o tej bitwie

Pod Stoczkiem (fragment)

Grzmią pod Stoczkiem armaty,

Błyszczą białe rabaty,

A Dwernicki na przedzie,

Na Moskala sam jedzie.

„Hej, za lance chłopacy!

Czego będziem tu stali?

Tam się biją rodacy,

A my będziem słuchali?“

W 2020 roku będzie 189. rocznica bitwy pod Stoczkiem Łukowskim. Od 20 lat miasteczko w województwie lubelskim biegowo świętuje jubileusz potyczki imprezą „Grzmią pod Stoczkiem armaty”.

– Data naszej imprezy przypada na początek sezonu biegowego. Bitwa, która rozegrała się na granicach naszego miasta była pierwsza podczas powstania listopadowego i od razu wygrana. Chcemy uczci pamięć bohaterów – podkreśla Marcin Sentkiewicz, burmistrz Stoczka.

Organizatorzy poza głównym dystansem na 10 km (bieg rozpocznie się tradycyjnie od wystrzału armatniego) zaplanowali też wielu biegów towarzyszących i marsze nordic walking. Biegać będą mogli już uczniowie szkół podstawowych od 200 m do 800 m. Licealiści będą mieli do pokonania 800 metrów (dziewczęta) i 1600 m (kobiety). Odbędzie się także symboliczny marsz Nordic Walking dla osób powyżej 50. roku życia i na 5 km dla wszystkich.

W tym roku najszybsi okazali się Paweł Młodzikowski (33:27) i Paulina Pawłowska (40:00). Na starcie stanęło około 200 uczestników. Do tego drugie tyle uczestniczyło w biegach towarzyszących i w marszach nordic walking.

ZAPISY TUTAJ

AK


Ruszyły zapisy dla amatorów na 10 km podczas mistrzostw Europy w Paryżu. Tylko 1500 miejsc

$
0
0

Lekkoatletyczne mistrzostwa Europy, które odbędą się w sierpniu w Paryżu, do udziału zaprosiły 1500 sportowców z 51 krajów. Jednak w tych zawodach będą mogli wziąć udział także amatorzy. Z myślą o nich, ruszyły właśnie zapisy na bieg 10 km. W grafiku mistrzowskich wydarzeń przewidziano go na ostatni dzień zmagań – 30 sierpnia.

Wystartować może każdy. Jedyny warunek to data urodzenia przed 31.12.2004 r. Wymagane będzie również zaświadczenie o braku przeciwskazań w języku francuskim. Oczywiście trzeba zapłacić za start. Na razie oplata wynosi 30 euro, ale cena będzie rosnąć.

Ideą masowego biegu na 10 km jest wyjście poza stadion i włączenie kibiców w sportowe wydarzenia. Wystartuje w nim ok. 1500 biegaczy. Na trasę wybiegną tuż po półmaratonie i pokonają pierwsze i ostatnie 5 km tego dystansu. Start będzie odbywał się falami. Pierwsza pobiegnie o godz. 11 z Pont d’Léna, mostu , który łączy brzegi Sekwany. Po jednej stronie stoi Wieża Eiffla, po drugiej znajduje się Trocadero. Budowa tego mostu została zlecona dekretem podpisanym przez Napoleona w Warszawie. Trasa z jednej strony ma umożliwić rywalizację na tej samej arenie, na której o medale walczyli zawodnicy, z drugiej pokazać zabytki Paryża.

Uczestnicy biegu masowego otrzymają replikę złotego medalu mistrzostw i stąd wynika limit uczestników. Zapisy dopiero się rozpoczęły. Na razie jest sporo wolnych miejsc. Na liście znalazło się około już 150 zawodników.

Link do zapisów.

IB


Biegiem po choinkę w Mińsku Mazowieckim

$
0
0

Dla wszystkich biegaczy, którzy jeszcze w weekend nie mieli przystrojonej choinki na Święta Bożego Narodzenia pojawiła się szansa, bo 21 grudnia w Mińsku Mazowieckim zorganizowano 7. edycję Biegu po Choinkę.

Pogoda podczas zawodów przypominała bardziej Święta Wielkanocne niż Boże Narodzenie. Otaczająca zieleń i prawie 10 stopni w słońcu to okoliczności wiosenne.

Bieg zorganizował klub sportowy Zielono-Czarni wspólnie ze Stowarzyszeniem Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym. Odbył się specjalny kiermasz, na którym można było kupić świąteczne ozdoby. Dochód ze sprzedaży zostanie przeznaczony na pomoc podopiecznym stowarzyszenia.

Tak jak zapowiadała nazwa biegu, to z takim celem pojechałem do Mińska Mazowieckiego, by wybiegać choinkę na 5-kilometrowej leśnej trasie. Jak się okazało drzewka były dla najszybszych 10 kobiet i 10 mężczyzn. Ostatecznie wróciłem ze stroikiem świątecznymi wygranym na loterii. Mam też nadzieję, że udało się zebrać naprawdę ładną kwotę.

Rozumiem, że to był dość kameralny bieg, bo startowało w nim 125 osób i zakładam, że zdecydowana większość w ciemno trafiłaby na start, ale dla takiej osoby jak ja, która była tam pierwszy raz, biuro zawodów mogłoby być lepiej oznaczone.

Choć choinki do wygrania były już ścięte, to pojawił się kolejny element eko, bo numery startowe były zwrotne.

W tym roku się nie udało, ale może w przyszłym wrócę, by wybiegać choinkę. Wiadomo przecież, że zdobyczne zawsze sprawia więcej satysfakcji. By wygrać drzewko, trzeba było ukończyć bieg poniżej 20 minut w przypadku mężczyzn i poniżej 25 minut w przypadku kobiet.

 

Wyniki

Kobiety

  • 1. Agnieszka Wójcik 21:09
  • 2. Martyna Szuba 21:41
  • 3. Olga Pechcin 22:11

Mężczyźni

  • 1. Kamil Młynarz 17:07
  • 2. Piotr Podstawka 17:38
  • 3. Norbert Świerczyński 17:51

Pełne wyniki

Michał Sułkowski, Ambasador Festiwalu Biegów


Świątecznie i ekologicznie dla wychowanków Domu Dziecka w Skopaniu. Z Magdą Łączak i Pawłem Dybkiem

$
0
0

Już po raz czwarty hotel Rado Resort w Woli Chorzelowskiej koło Mielca zorganizował gwiazdkowy Eko Zimowy Bieg Charytatywny. Dochód z imprezy był, jak przy okazji inauguracyjnej imprezy, przeznaczony na na rzecz domu dziecka w Skopaniu, miejscowości oddalonej o ok. 30 km. Ambasadorami biegu są nasi znakomici górscy ultrasi Magdalena Łączak i Paweł Dybek – ich dom stoi na obrzeżach Mielca, a 10-kilometrowa leśna trasa przebiega tuż „za płotem”, jest ich codziennym treningowym szlakiem.

Magda Łączak i Paweł Dybek byli z biegaczami w najprzeróżniejszych możliwych rolach, wcześniej wytrwale, w towarzystwie mieszkającego pod Sandomierzem innego świetnego biegacza Michała Sedlaka, w nocy oznaczali, a po biegu - sprzątali trasę, którą najszybciej pokonał Łukasz Czerwiński. Na przebiegnięcie wymagającej terenowej „dyszki” potrzebował 40 minut i 45 sekund i wyprzedził nieznacznie innego mielczanina Jacka Żądło (40:56) oraz o blisko minutę Pawła Krupę (41:40) z Agatówki koło Stalowej Woli.

Najlepszą kobietą IV Eko Zimowego Biegu Charytatywnego była Katarzyna Kmieć z Perły (44:16). Reprezentująca Buff Team biegaczka z Komorowa Monika Węgrzyn finiszowała półtorej minuty po zwyciężczyni (45:43), a trzecia była Patrycja Świerczek z Jadownik (46:27).

Ze zwycięstwa w rywalizacji nordic walking na tej samej trasie cieszyli się Marek Sokołowski z Rymanowa-Zdroju (1:10:14) i dębiczanka Aneta Giełbaga (1:17:55).

WYNIKI

Emocji sportowych było mnóstwo, ale najważniejszy był główny cel imprezy, czyli jej wymiar charytatywny: pomoc dzieciakom z Domu Dziecka w Skopaniu. – Dzieci trafiające do Domu Dziecka to ofiary złych, pogubionych, czy niewydolnych dorosłych, a także takich, którzy sami jako dzieci trafili na złych dorosłych. Mają niską samoocenę, by zaistnieć w grupie rówieśniczej często podejmują zachowania niebezpieczne, co z kolei przyczynia się do ich demoralizacji. Można powiedzieć, że są to „dzieci bez nadziei” – powiedział Damian Szwagierczak, dyrektor Domu Dziecka w Skopaniu.

– Nasza placówka stara się rozwijać ich pasję, wskazywać, że życie rodzinne jest jeszcze przed nimi, że mają szanse wspólnie ze swymi wnukami cieszyć się życiem. Do tego bardzo potrzebne jest wsparcie wspaniałych ludzi, którzy poprzez swoją empatię dadzą im szansę na bycie w przyszłości szczęśliwymi ludźmi. Kursy zawodowe, na które dzięki uczestnikom biegu możemy ich kierować, podnoszą kwalifikacje naszych wychowanków, oni czują się ważni i łatwiej będzie im odnaleźć się na rynku pracy. Te kursy są kosztowne, ale w ten sposób wspólnie możemy je finansować i dać dzieciom nadzieję – dziękował biegaczom, kijkarzom i organizatorom dyrektor placówki w Skopaniu.

W tym roku zakres pomocy świadczonej podczas imprezy w Rado Resorcie jeszcze się poszerzył. – Przygotowując bieg otrzymaliśmy prośbę od rodziny chorej na białaczkę 25-letniej mielczanki Martyny Czarny. Jeden telefon – i już wiedzieliśmy, że pomożemy – powiedziała Elżbieta Tabor, pomysłodawczyni i główna organizatorka Eko Zimowego Biegu Charytatywnego.

– Ad hoc zorganizowaliśmy podczas imprezy Dzień Dawcy Szpiku, który cieszył się dużym zainteresowaniem: wiele osób rejestrowało się w bazie fundacji DKMS jako potencjalni dawcy szpiku.

W niedzielnej imprezie wzięło udział w sumie 350 osób, którzy pokonali trasę biegiem lub z kijami nordic walking. Dzieci ścigały się na dystansach 200 i 500 metrów, a Nadleśnictwo Mielec pomogło zorganizować grę edukacyjną w podchody. Na każdej stacji najmłodsi uczyli się przyrody i zachowania w lesie, mogły się też wykazać umiejętnościami pracy w grupie. Wychowankowie Domu Dziecka w Skopaniu wspierały organizatorów jako wolontariusze w biurze zawodów, na trasie, starcie i mecie.

Był pokaz morsowania, zaprezentowany przez uczestniczących w imprezie członków Mieleckiego Klubu Morsów, a jak na Eko Bieg przystało, tradycyjnie promowano także zachowania proekologiczne pod haslem #pożegnajplastik: nie było kubków jednorazowych, a wody i gorącej herbaty można było się napić albo z przyniesionych własnych naczyń, albo z przygotownaych przez organizatorów kubeczków porcelanowych.

Piotr Falkowski

zdj. Magdalena Sedlak Fotografia Bez Miary, fb Monika Węgrzyn



Osoby z niepełnosprawnością ruchową walczyły o mistrzostwo Polski w narciarstwie biegowym

$
0
0

Polski Związek Sportu Niepełnosprawnych Start przy wsparciu Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych zorganizował w Ptaszkowej mistrzostwa Polski w narciarstwie biegowym niepełnosprawnych.

- Mistrzostwa były zaplanowane na dwa dni, ale zima nas nie rozpieszcza i musieliśmy je przeprowadzić w jeden dzień. Śnieg, który mamy za szybko nam znika. Mieliśmy dużo zgłoszeń, ale ostatecznie przyjechało do Ptaszkowej ponad 30 zawodników. Jestem pełen podziwu dla nich, bo pomimo wyraźnej niepełnosprawności bardzo dobrze radzili sobie na naszych trasach – informuje Jacek Migacz, wójt gminy Grybów.

Narciarstwo biegowe mogą uprawiać osoby z różnymi rodzajami niepełnosprawności. Rywalizacja toczona jest w trzech grupach. Pierwszą stanowią zawodnicy z uszkodzeniami narządów ruchu, którzy startują w pozycji stojącej. Są to np. osoby po amputacjach i z porażeniem kończyn górnych. Oni używają normalnych nart. Drugą grupę tworzą narciarze poruszający się w pozycji siedzącej na specjalnych „sankach”. Wreszcie ostatnia to osoby z uszkodzeniem wzroku, obok których biegną przewodnicy.

- Nie jest łatwo uprawiać sport z niepełnosprawnością. Samo podjęcie takiej decyzji i przygotowanie się do startu jest wielkim wyzwaniem dla nas. Musimy mieć specjalny sprzęt, który często kosztuje bardzo dużo. Cieszymy się, że udało się nam wystartować w Ptaszkowej, bo tylko tutaj była przygotowana trasa narciarska, a baza szkoleniowa jest na wysokim poziomie – powiedział Marcel Jarosławski, uczestnik zawodów z zarządu Polskiego Związku Sportu Niepełnosprawnych Start w Warszawie.

Wyniki zawodów

Marek Podraza, ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy


Emil i Kamila Dobrowolscy: "Święta czy nie, wychodzimy na trening razem"

$
0
0

Choć mówią o sobie „Zabiegani Dobrowolscy”, to jednak w czasie świąt ciut zwalniają tempo. – Raz na jakiś czas można sobie pozwolić na świętowanie - mówią Kamila i Emil Dobrowolscy, z którymi porozmawialiśmy o prezentach, suto zastawianym stole i treningu.

Są jedną z najbardziej znanych biegowych par w Polsce. Pochodzący z Chotomowa biegacz to zwycięzca Maratonu Poznańskiego z 2015 roku i wicemistrz Polski na „królewskim dystansie” sprzed pięciu lat. Ona zdobyła medale młodzieżowych mistrzostw kraju w biegu na 10 000 m. Jako ostatnia Polka zwyciężyła też w Życiowej Dziesiątce rozgrywanej podczas Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdroju. Pasją do sportu zaraził ją tata Piotr Pobłocki – mistrz Polski w maratonie z 1999 roku.

Jak wyglądają wasze święta? Czy musicie bardziej liczyć kalorie lub „odchudzać” potrawy? A może czegoś sobie odmawiacie?

Emil i Kamila: Raczej się nie oszczędzamy z jedzeniem. Raz na jakiś czas można sobie pozwolić na świętowanie i zjeść więcej. Kamila raczej liczy na ciasto, Emil musi spróbować wszystkich dań z Wigilii. Czasem nie jest to łatwe zwłaszcza, gdy jesteśmy na Pomorzu i jest koło dwudziestu dań...

Ilu?

Emil: Tak, dwudziestu. Na Kaszubach zawsze jest dużo konkretnego jedzenia (śmiech). 

Jaka jest więc wasza ulubiona potrawa wigilijna, bez której nie wyobrażacie sobie świąt?

Kamila: Z racji tego, że pochodzę z Kaszub, to jak wspomnieliśmy potraw zawsze było dużo na stole. Jeżeli miałabym wymienić, to co lubię najbardziej, to byłyby ryby pod każdą postacią, a że mamy ich na Pomorzu pod dostatkiem, to takich dań u nas zawsze jest dużo. Mam z czego wybierać. Jeżeli chodzi o świąteczne dania ze strony rodziny Emila, to u nas nigdy nie było kutii i kapusty z grochem.

Emil: Wielbię pierogi nie tylko na Wigilię. Uszka z barszczu też są w ścisłej czołówce, pewnie dlatego, że to pierogi choć w innym kształcie. Jeśli chodzi o nietypowe świąteczne potrawy, które spotkałem w domu Kamili, to była sałatka jarzynowa i jajka z majonezem. One u mnie nie pojawiały się na Boże Narodzenie.  

Święta to także prezenty. Jak się odnajdujecie w roli Mikołajów?

Kamila: Ja raczej zawsze staram się mieć prezenty ogarnięte na początku grudnia. Nie lubię kupować czegoś na ostatnią chwilę i jestem tu raczej przeciwieństwem Emila.

Emil: W sprawie Mikołaja to ja od jakiegoś czasu liczę na Kamilę. Staram się coś podpowiedzieć, ale zwykle, to żona ma większość pomysłów. Kiedyś prezenty kupowałem na ostatnią chwilę, czasem zdarzało mi się wszystko załatwić 24 grudnia. Teraz czasem z Kamilą mamy ogarnięte wszystko już w okolicach końca listopada.

Czy macie jakiś upominek, który wam utknął szczególnie w pamięci?

Emil: Generalnie lubię święta i prezenty, ale trudno mi sobie przypomnieć najlepszy prezent bożonarodzeniowy. Ustalmy, że wszystkie mnie cieszyły (śmiech).

Kamila: Jestem od zawsze „słodyczożercą”, więc słodkości musiały i muszą być zawsze. A co do jakiegoś, który zapadł mi w pamięć, to jak byłam w podstawówce chciałam mieć świecące adidasy do biegania i takie też dostałam.

Wasza rodzina jest bardzo rozbiegana. Siostra Kamili – Kasia i jej mąż Adam, to także dobrzy zawodnicy. Czy przy wigilijnym stole bieganie jest wiodącym tematem rozmów?

Kamil i Emil: Fakt, u Kamili wszyscy biegają, więc mówi się o tym najwięcej. U Emila jest trochę mniej biegaczy, ale proporcje się zmieniają. Zaczęła biegać jego mama, ciocia, wujek i kuzyni.

Czy w święta planujecie wspólne treningi?

Kamil: W Wigilię często nie miałam czasu na trening, bo pomagałam rodzicom w prowadzeniu sklepu. W pierwszy i drugi dzień świąt zawsze razem idziemy na trening. Jest to zazwyczaj luźne dłuższe wybieganie. Zdarzało się też tak, że spotykaliśmy się z zawodnikami z klubu na wspólny trening i przed rozpoczęciem dzieliliśmy się opłatkiem. Teraz większość z nas mieszka w innych miejscowościach, więc tego już nie praktykujemy. 

Emila: Ja zwykle w Wigilię miałem mocny trening przed wyżerką (śmiech). Pierwszy dzień świąt często był wolny od biegania, ale zdarzało mi się długie wybieganie, żeby spalić nadmiar kalorii. Niezależnie od tego czy są święta czy nie, wychodzimy na trening razem.

Święta i koniec roku to czas podsumowań. Jaki był to rok dla was?

Kamila: Pierwsze pół roku było dla mnie pechowe, bo męczyłam się z kontuzją. Później wdrażałam się w treningi, więc ciężko było mi wrócić na fajny poziom. Rok zamykam z czasem 38 minut na 10 km, co uważam za niezły wynik jak na tak krótki okres trenowania i nieprzepracowaną zimę. Ale mam nadzieję, że w przyszłym roku wszystkich zaskoczę. 

Emil: Dla mnie ten rok był nietypowy, bo od kwietnia jestem sam sobie trenerem. Wprawdzie pierwsza część roku była u mnie bez rewelacji, to pod koniec sezonu się trochę rozkręciłem. Rozpoczynam kolejny sezon z lepszego poziomu niż rok temu i zmotywowany, żeby wznieść się na wyżyny możliwości.

Jakie są wasze najbliższe plany startowe?

Kamila i Emil: Oboje pojawimy się w styczniu na warszawskim Biegu Chomiczówki.

No to wesołych świąt.

Kamil i Emila : Dzięki. Życzymy czytelnikom tradycyjnie zdrowych i spokojnych świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku! Dodatkowo zero kontuzji, samych szybko biegających butów, wiatru w plecy, życiówek, ale przede wszystkim dużo radości z uprawiania sportu. No i oczywiście do zobaczenia na trasach biegowych!

Rozmawiał Robert Zakrzewski


Ultramaraton Nowe Granice przeniesiony z lasu na… stadion żużlowy

$
0
0

Jeszcze na początku grudnia szansa, że Ultramaraton Nowe Granice odbędzie się zgodnie z planem, była spora. Organizatorzy pisali wtedy, że w najgorszym wypadku przełożą bieg na inny termin. O odwołaniu imprezy nie myśleli. Niestety okazało się, że nie mają wyboru.

Na terenie Zielonej Góry znaleziono martwe dziki. Okazało się, że były zarażone wirusem afrykańskiego pomoru świń. Najpierw  zakazano wstępu do lasu. Z tego powodu trzeba było odwołać grudniowe i styczniowe treningi. Teraz okazuje się, że zakaz nie został uchylony, a termin jego zakończenia jest nieznany. Stwierdzono też więcej przypadków zakażenia. Tymczasem bieg miał się odbyć 29 lutego.

„Organizowanie imprezy w tym terminie i oryginalnej formule jest niemożliwe, a przeniesienie terminu imprezy na wiosnę czy lato także nic nie gwarantuje”- napisali organizatorzy i zaproponowali wyjście awaryjne. Wprawdzie już nie 103 km i nie w lesie, ale bieg się odbędzie. Zostanie rozegrany na stadionie żużlowym Falubazu Zielona Góra. Wiadomo, że data się nie zmieni, ale formuła imprezy jeszcze nie jest znana.

„Jesteśmy w trakcie załatwiania formalności oraz ustalania regulaminu. Zapewniamy, że będzie to niepowtarzalna edycja naszej imprezy, z wieloma ciekawymi konkurencjami dla amatorów biegania i duatlonu, w jakże kultowym miejscu dla miłośników sportu” – dodają organizatorzy.

Na szczegóły trzeba poczekać, ale wiadomo, że już wniesioną opłatę startową można przenieść na nową imprezę lub odzyskać ją w całości. W tym celu należy wysłać maila o tytule „zwrot opłaty startowej" na adres organizatorów.

IB


„Brzydkie Swetry” nie tylko na salonach, ale i na starcie

$
0
0

Świąteczne swetry wychodzą z szaf i brylują w towarzystwie, a ich wybór jest szeroki. Im wygodniejsze, budzące pozytywne skojarzenia, tym lepsze. Jak się okazuje cieszą się zainteresowaniem nie tylko podczas rodzinnych spotkań. Można w nich też biegać.

Niezależnie od szerokości geograficznej, odbywają się biegi pod hasłem „Brzydkich Swetrów”. Oczywiście jest ich w kalendarzu dużo mniej niż zawodów w stroju Mikołaja, ale i tak można coś dla siebie znaleźć. Do Polski ta moda również dotarła.

W miniony weekend w Gorzowie Wielkopolskiego odbył się Charytatywny Bieg „Brzydkiego Swetra” dla Katarzyny. Do pokonania była trasa długości 5 kilometrów. Nie wyłaniano zwycięzców, ani nie było nagród. Liczyła się pomoc finansowa. Ostatecznie udało się zgromadzić blisko 2500 zł.

W Gorzowie chyba spodobało się już bieganie w tak niecodziennym stroju, bo w mieście organizowano też specjalną edycję parkrunu w „Brzydkich Swetrach”. Czy miasto zostanie uznane za stolicę takiego wesołego biegania?

W Holandii bieg ze swetrami w roli głównej odbył się już po raz piąty w połowie grudnia na terenie Vondelpark w Amsterdamie. Cała impreza również miała wymiar charytatywny. W radosnej atmosferze, przy akompaniamencie świątecznych hitów, zbierano pieniądze dla potrzebujących dzieci.

Moda na „Brzydkie Swetry” narodziła się za oceanem i to właśnie tam znajdziemy najwięcej biegów ze specjalnym dress codem. Jednym z najpopularniejszych wydarzeń jest seria „The Ugly Sweter Run”. Ostatni bieg odbył się w połowie grudnia w Kalifornii, a dokładnie w miejscowość Pomona. Kiedyś ten 5–kilometrowy bieg odbywał się w Chicago czy Bostonie. Dodatkowo rozgrywano też świąteczny półmaraton. W pakietach startowych czekała koszulkach w kształcie świątecznego „brzydkiego swetra”.

Choć Księga Rekordów Guinnesa widziała niemal wszystko, to nie zna jeszcze żadnego biegowego wyniku ze świątecznymi swetrami. Jakieś wyzwanie na Nowy Rok?

RZ


Artur Kozłowski: "Wyleczyłem się z biegania maratonów, czas na życiówkę w... "

$
0
0

Zaraz za metą 41. Maratonu Warszawskiego Artur Kozłowski oświadczył, że był to jego ostatni „wyczynowy” występ na królewskim dystansie. Jako jeden z faworytów ukończył zmagania z czase, 2:36:38, czyli znacznie poniżej rekordu życiowego.

To była jednak z najważniejszych deklaracji mijającego roku. Biegacz z Sieradza od lat należał bowiem do czołówki polskich maratończyków. Startował w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro i dwukrotnie zdobył tytuł mistrza Polski na „królewskim dystansie” (2016, 2017). Jako jedyny Polak w historii wygrał Orlen Warsaw Marathon

Trzeba przyznać, że pod względem sportowym ostatni czas nie należał dla niego do udanych. Rok temu w Berlinie podczas mistrzostw Europy przebiegł maraton w czasie 2:26:28. Jego rekord życiowy to 2:10:58 z 2012 roku. Na zakończenie maratońskiej kariery ukończył jeszcze Maraton Warszawski, czyli imprezę na debiutował w 2011 roku.

– Choć wszystko wyglądało spontanicznie, to wynikało z moich głębszych przemyśleń. Maraton mam już za sobą. Na pewno ten ambitny, czyli walkę o igrzyska czy rekordy. Mogę powiedzieć, że wyleczyłem się z maratonu. Oczywiście miłość do sportu zawsze będzie, ale chcę widzieć jak dorasta moje dziecko. Są nowe obowiązki. A teraz doszliśmy do takiego momentu, że bieganie w granicach 2:10- 2:12 nic już nie daje. Wyjazd na igrzyska olimpijskie też na nic się nie przekłada – uważa Artur Kozłowski.

Biegacz największy sukces w tym sezonie uzyskał w trakcie przygotowań do wspomnianego jesiennego maratonu. W Pile został mistrzem Polski w półmaratonie. Do wyrównania życiówki wynoszącej 1:03:36 zabrakło mu tylko 20 sekund.

– To był start na przetarcie, ale wyszedł z tego dobry wynik. Pobiegłem prosto z przygotowań, co daje też nadzieje, żeby w przyszłości myśleć o lepszym rezultacie. Mam nadzieję, że zdrowie dopisze - mówi biegacz.

Artur Kozłowski jako mistrz kraju przygotowuje się teraz do startu w mistrzostwach świata w półmaratonie w Gdyni. Będzie to dla niego symboliczny powrót po latach. To właśnie on i Karolina Nadolska byli ostatnimi Polakami, którzy startowali w mistrzostwach świata na tym dystansie. Było to w 2012 roku w bułgarskiej Kawarnie. Polak zajął wtedy 43. miejsce z czasem 1:06:47.

– Zacząłem przygotowania do sezonu i jednym z najważniejszych punktów będzie start w Gdyni. Chciałbym powalczyć tam o nową życiówkę. Oczywiście na to musi złożyć się wiele czynników. Moje starty w reprezentacji Polski zaczęły się właśnie od półmaratonu. W 2008 roku byłem podczas mistrzostw świata w Rio de Janeiro [48. miejsce – red]. Może tak zamknę karierę reprezentacyjną. Tym bardziej że to będzie impreza u nas  - zastanawia się Artur Kozłowski.

Zawodnik przyznał, że w czasie świąt czeka go nieco podróżowania, więc bieganie schodzi na drugi plan ze względów logistycznych. – Nie planuję żadnych mocniejszych treningów. Może jakieś luźniejsze wybieganie, gdy znajdę chwilę - dodał.

RZ


3rd Wizz Air Katowice Half Marathon - polatasz!

$
0
0

Myślicie już o wakacjach albo przynajmniej o krótkim urlopie? Z myślą o Was przygotowaliśmy atrakcyjne vouchery o wartości 20 euro od linii lotniczych Wizz Air, które znajdziecie w każdym pakiecie startowym 3rd Wizz Air Katowice Half Marathon.

Oprócz voucherów w naszych pakietach znajdziecie koszulki biegowe (które zaprezentujemy Wam wkrótce) oraz inne niespodzianki. Dodatkowo czeka na Was moc pozytywnych sportowych emocji, ale o tym wiecie najlepiej.

Przypominamy, że wszystkie vouchery, które były w pakiecie 2nd Wizz Air Katowice Half Marathon można wykorzystać do 2.06.2020 r.

To kto biegnie z nami?

Zapisz się: TUTAJ

źródło: Organizator


Największy medal świata znowu do zdobycia! Ponad 40 cm! [ZGŁOSZENIA]

$
0
0

Większość biegaczy ma w swojej kolekcji jeden lub kilka medali, które uważa za wyjątkowe i imponujące. Ten jednak przyćmiewa je wszystkie: ma ponad 40 cm średnicy i waży 3,66 kg, zawieszono go na taśmie o szerokości 7 cm!

Nie, to nie pomyłka. Ten kolos był do zdobycia w 2018 i miała to być jedyna w historii edycja biegu z takim trofeum. Teraz zapowiedziano jego powrót. Explorer będzie do zdobycia w czerwcu 2020 roku w brytyjskim Dorking. Zapisy na bieg ruszają w Nowy Rok a liczba miejsc jest mocno ograniczona.

Polowanie na największy medal świata pociąga za sobą spore koszty. Sama opłata startowa na bieg to 101 funtów. Organizatorzy zdradzili, że koszt produkcji jednej sztuki to… 99 funtów. Za pierwszym razem musieli zapłacić też za odlew, więc koszt wynosił 127 funtów. Głównie z tego powodu mieli już nie wracać do swojego szalonego pomysłu.

W pierwszej edycji Explorer Run wpisowe wynosiło zaledwie 50 funtów i realizacja całego przedsięwzięcia okazała się koszmarem pod względem kosztów produkcji medali, ich transportu oraz całej logistyki. Nawet firma, która wyprodukowała trofea odmówiła dalszej współpracy. Twórcy Explorer nie ustawali jednak w błaganiach i w końcu dopięli swego: medal – gigant powróci.

Jak można go zdobyć? Wystarczy wystartować w Explorer Run, który odbędzie się 19 lipca 2020 roku w Dorking w hrabstwie Surrey. Wystartować to odpowiednie określenie, bo nie trzeba ukończyć żadnego konkretnego dystansu. Trasa jest pętlą o długości 5,3 km a limit czasu to 7 godzin. W trakcie można zdecydować, po ilu okrążeniach chcemy zakończyć bieg. Można pokonać 5 lub 10 km, półmaraton, maraton lub ultra. Za każdy z nich należy się największy medal świata. Nawet za jedno okrążenie. Choć tak imponujący medal zdaje się aż prosić o nieco więcej… Zachęca do tego także trasa, wiodąca przez malownicze winnice.

Zapisy ruszą 1 stycznia o godzinie 19:00. Liczba miejsc jest ograniczona, więc jeśli marzy nam się największy medal świata, warto się pospieszyć. Więcej informacji oraz link do rejestracji: TUTAJ.

KM


 


"Święta z kumplami". Strażackie Boże Narodzenie Bartłomieja Przedwojewskiego

$
0
0

Jeden z najlepszych polskich biegaczy górskich Bartłomiej Przedwojewski pracuje na co dzień jako zawodowy strażak. To jedna ze służb, dla których w pracy nie ma świąt. Strażacy, jak policjanci, czy lekarze, muszą być w każdej chwili gotowi do niesienia pomocy. Ci, na których wypadnie dyżur 24 grudnia, do wigilijnej kolację siadają zatem nie w gronie rodzinnym, a wśród kolegów z jednostki.

Tak właśnie w tym roku przydarzyło się czołowemu biegaczowi świata, tegorocznemu mistrzowi Europy w biegu ulicznym na 10 km. W Wigilię miał służbę w swojej Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 9 we Wrocławiu. - Nasze dyżury są 24-godzinne, zacząłem pracę o 7:30 w Wigilię, a skończyłem rano w pierwszy dzień świąt – powiedział nam Bartłomiej Przedwojewski. – Takie święta z kumplami – śmieje się pochodzący z Głuchołaz sportowiec, który za nieco ponad tydzień (4 stycznia) będzie obchodził 27 urodziny.

Wigilia w straży pożarnej to w dużym stopniu dzień jak co dzień. Funkcjonariusze przychodzą do pracy, wypełniają codzienne obowiązki, szkolą się, pracują ze sprzętem. W każdej chwili są też, oczywiście, gotowi do akcji ratunkowych. Tych nie zabrakło ekipie dyżurującej w JRG-9, w której służy nasz znakomity biegacz. – Mnóstwo wyjazdów i interwencji, mieliśmy duży pożar stodoły – krótko podsumował wigilijny dyżur młodszy aspirant Bartłomiej Przedwojewski.

Wraz z kolegami przygotowali się jednak wcześniej do tego, by choć na krótko zasiąść wspólnie do wigilijnej kolacji. – Dyżur pełnimy ośmioosobową załogą, w składzie wyłącznie męskim, bo w naszej jednostce nie ma ani jednej kobiety. Z wyprzedzeniem umówiliśmy się, co kto przygotuje w domu na wigilię w jednostce.

– Mój wkład to deserek po kolacji, szarlotka przygotowana przez mamę mojej dziewczyny Patrycji. Wyręczyła mnie, bo ja na wigilijną służbę jechałem niemal prosto z treningów w Zakopanem. Wieczorem, w luźniejszej od obowiązków chwili, siadamy razem do stołu, skladamy sobie życzenia, jemy świąteczną kolację. To bardzo fajny moment tego dnia. Kolęd raczej nie śpiewamy – śmieje się najlepszy biegacz wśród strażaków.

24 wigilijne godziny nie były łatwe dla strażaków z JRG-9 we Wrocławiu. Skończyli pracę rano w pierwszy dzień świąt. Na szczęście Bartłomiej Przedwojewski nie musiał prosto z pracy jechać na zawody (a tak się czasem zdarzało). Kilka wolnych świątecznych chwil spędził z rodzin.

– To okazja, żeby wreszcie odwiedzić rodziców. Nie mam zbyt często okazji, by to zrobić, więc święta są bardzo dobrym momentem – powiedział nam młodszy aspirant Państwowej Straży Pożarnej Bartłomiej Przedwojewski, aktualny mistrz Europy strażaków w biegu ulicznym na 10 km i mistrz Polski w biegu górskim na długim dystansie.

Piotr Falkowski

zdj. fb Szymon Ławecki


Wanda Panfil i Jan Huruk wybrani przez PZLA maratończykami stulecia

$
0
0

Kapituła Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, w której skład weszło 53 osoby, wybrała najlepszych lekkoatletów stulecia (1919-2019) w 22 konkurencjach.

Członkowie kapituły wzięli pod uwagę 12 konkurencji biegowych. Spośród nich tylko maraton to bieg rozgrywany poza stadionem. To zresztą jedyna konkurencja biegowa, która odbywa się na ulicy podczas Igrzysk Olimpijskich. W Polsce w ciągu roku odbywa się nawet ponad sto maratonów.

Wśród kobiet maratonką stulecia uznano Wandę Panfil, rekordzistkę Polski na tym dystansie – 2:24:18. Jest także mistrzynią świata w maratonie z 1991 roku. Wygrała najbardziej znane maratony na świecie– w Nowym Jorku, Tokio, Londynie, Bostonie i w Nagoi. Dwa razy reprezentowała Polskę podczas Igrzysk Olimpijskich – w Seulu w 1988 roku i cztery lata później w Barcelonie. Dwukrotnie była wybierana najlepszych sportowcem Polski w plebiscycie „Przeglądu Sportowego”.

Po 28 latach spędzonych w Meksyku Panfil wróciła do Polski. Pracuje w klubie, którego jest wychowanką – Lechii Tomaszów Mazowiecki. A w mieście uznano, że za zasługi nazwiskiem mistrzyni świata należy nazwać ulicę. Odchodzi od Ronda Olimpijskiego w Tomaszowie.

Panfil w tym roku była też specjalnym gościem 10. Tauron Festiwalu Biegowego w Krynicy. Wzięła udział w Forum Sport Zdrowie Pieniądze i honorowała biegacyz medalami. Opowiedziała o tym, jak zdobyła mistrzostw świata w Tokio i ile pracy trzeba włożyć, by odnosić sukcesy.

Wśród mężczyzn maratończykiem stulecia wybrano Jana Huruka. Jego największe sukcesy to siódme miejsce podczas IO w Barcelonie (2:14.32). Na tych samych mistrzostwach świata w Tokio, które wygrała Panfil, był czwarty. W tym samym roku (1991) stanął też na podium maratonu w Londynie. Wygrał bieg na 42 km i 195 m w Sydney. Jego rekord życiowy 2:10:07 jest wciąż piątym wynikiem w historii polskiego maratonu.

Huruk m. in. w 2017 roku odwiedził Festiwal Biegowy w Krynicy. Opowiadał o tym, czego zabrakło do medali na Igrzyskach Olimpijskich i w mistrzostwach świata.

Kapituła PZLA wybrała sportowców stulecia w konkurencjach rozgrywanych na bieżni. Wśród kobiet aż na pięciu dystansach triumfowała Lidia Chojecka (1500 m, 3000 m, 3000 m z przeszkodami, 5000 m i 10000 m). W biegach krótkich wygrały Ewa Kłobukowska (100 m) i Irena Kirszenstein-Szewińska (200 m i 400 m).

Wśród mężczyzn z czynnych zawodników uznanie w oczach działaczy znaleźli Marcin Lewandowski (1500 m) i Adam Kszczot (800 m). Obaj mają na koncie kilkanaście medali różnych międzynarodowych imprez. Lewandowski w tym roku został halowym mistrzem Europy na 1500 m i brązowym medalista mistrzostw świata. Kszczot to m. in. halowy mistrz świata na 800 m (2018) i dwukrotny wicemistrz świata na otwartym stadionie (2015 i 2017).

Lewandowski też był w Krynicy – przyjechał do niej w 2016 roku zaraz po IO w Rio de Janeiro, w których jako pierwszy Polak od 44 lat awansował do finału biegu na 800 m (był szósty). Opowiadział m. in. o  tym, że w najbliższych latach bedzie stawiał na trenowanie 1500 m

Uhonorowano także m.in. Janusza Kusocińskiego (10000 m) czy Bronisława Malinowskiego (3000 m z przeszkodami). Jedynym mężczyzną, który wygrał w dwóch konkurencjach okazał się Kazimierz Zimny (3000 m i 5000 m).

Najlepsi lekkoatleci 100-lecia 1919-2019

KOBIETY

  • 100 metrów –Ewa Kłobukowska
  • 200 metrów – Irena Kirszenstein-Szewińska
  • 400 metrów – Irena Kirszenstein-Szewińska
  • 800 metrów – Jolanta Januchta
  • 1500 metrów – Lidia Chojecka
  • Biegi długie (3000/5000/10.000 m, 3000 m prz.) – Lidia Chojecka
  • Maraton – Wanda Panfil
  • 80/100 metrów przez płotki – Grażyna Rabsztyn
  • 400 metrów przez płotki – Anna Olichwierczuk-Jesień
  • Skok wzwyż – Urszula Kielan
  • Skok o tyczce – Anna Rogowska
  • Skok w dal – Elżbieta Duńska-Krzesińska
  • Trójskok – Anna Jagaciak-Michalska
  • Pchnięcie kulą – Krystyna Danilczyk-Zabawska
  • Rzut dyskiem – Halina Konopacka
  • Rzut młotem– Anita Włodarczyk
  • Rzut oszczepem – Maria Kwaśniewska-Maleszewska
  • 5-bój/7-bój – Urszula Włodarczyk
  • Chód sportowy – Katarzyna Radtke-Schewe

MĘŻCZYŹNI

  • 100 metrów – Marian Woronin
  • 200 metrów – Marian Foik
  • 400 metrów – Andrzej Badeński
  • 800 metrów – Adam Kszczot
  • 1500 metrów – Marcin Lewandowski
  • 3000/5000 metrów – Kazimierz Zimny
  • 10.000 metrów – Janusz Kusociński
  • Maraton – Jan Huruk
  • 3000 metrów z przeszkodami – Bronisław Malinowski
  • 110 metrów przez płotki – Mirosław Wodzyński
  • 400 metrów przez płotki – Marek Plawgo
  • Skok wzwyż – Jacek Wszoła
  • Skok o tyczce – Władysław Kozakiewicz
  • Skok w dal – Grzegorz Cybulski
  • Trójskok – Józef Schmidt
  • Pchnięcie kulą – Tomasz Majewski
  • Rzut dyskiem – Piotr Małachowski
  • Rzut młotem – Szymon Ziółkowski
  • Rzut oszczepem – Janusz Sidło
  • 10-bój – Ryszard Katus
  • Chód sportowy – Robert Korzeniowski

AK


Złoty i rekordowy bieg Davida Rudishy wydarzeniem dekady w lekkiej atletyce

$
0
0

Triumf Kenijczyka Davida Rudishy w olimpijskim finale w Londynie w 2012 roku został wybrany wydarzeniem mijającego dziesięciolecia w lekkiej atletyce. Zdecydowali o tym kibicie głosami w mediach społecznościowych.

Przez ostatnie dwa tygodnie fani „królowej sportu” mogli wybierać spośród szesnastu najważniejszych momentów mijającej dekady. Były łączone w pary i toczyły ze sobą „pojedynki” na głosy.

W decydującym starciu zmierzyli się dwaj Kenijczycy. Wspomniany Rudisha w biegu po złoto i rekord świata w biegu na 800 m z Eliudem Kipchoge, który na ulicach Berlinach w 2018 poprawił rekord świata w maratonie. Pojedynek był wyrównany, ale ostatecznie wygrał pierwszy z nich 1151:939.

W Londynie 23-letni Rudisha poprawił własny rekord świata na 800 m czasem 1.40,91. Zresztą bieg był bardzo szybki nie tylko w powodu wyczynu Kenijczyka. Ustanowiono trzy rekordy kraju i siedem rekordów życiowych. Cztery lata później na IO w Rio de Janeiro Rudisha obronił złoty medal. Ostatnio miał jednak problemy zdrowotne i osobiste. Chce jednak wrócić na bieżnię i w 2020 roku wystartować w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio, żeby znów wygrać i przejść do historii

RZ


W Poznaniu trening biegowy dla... tygrysów

$
0
0

Jeszcze tylko dzisiaj (27 grudnia) można opłacić udział w nietypowym treningu biegowym, który odbędzie się w popularnym wśród poznańskich biegaczy miejscu – nad jeziorem Rusałka. Chętni spotykają się w 29 grudnia przy restauracji i ruszają na 5-kilometrowy wspólny bieg. Wydarzenie nie jest obliczone na rywalizację, to trening w słusznej sprawie. Jego nazwa to "Pobiegnij dla Tygrysów z poznańskiego ZOO!"

„Zwracam również uwagę, że trening nie jest formalnie zorganizowanym biegiem, ale spotkaniem ludzi, którzy kochają bieganie i chcą pokazać, że wspólna pasja może nieść dobro” - wyjaśnia organizatorka treningu.

Pamiętacie tygrysy, które zostały zatrzymane na granicy polsko-białoruskiej? Jeden z nich nie przeżył transportu w nieodpowiednich warunkach. Jednak dziewięć dzikich kotów uniknęło losu przemycanych w ten sposób zwierząt. Pięć z nich trafiło do azylu w Hiszpanii. Cztery zostały w Polsce, z czego dwa zamieszkały w Poznaniu. To właśnie z myślą o nich zostanie zorganizowane spotkanie biegowe.

Udział w imprezie jest możliwy nawet dla osób spoza Poznania. Organizatorzy stawiają jednak jeden warunek.

„Aby dołączyć do wspólnego wybiegania, należy do 27 grudnia wpłacić 40 zł na konto poznańskiego ZOO.” – czytamy na stronie wydarzenia. Tygrysy nie mają wydzielonego konta, dlatego wpłaty muszą być opatrzone tytułem „Cisna i Jej Przyjaciele”.

„My, biegacze - biegający częściej lub rzadziej, szybko lub wolno, z psami lub bez - wszyscy połączmy się dnia 29 grudnia o godz.11 myślami i pobiegnijmy dla nich” - pisze organizatorka i jednocześnie uczestników wirtualnych prosi o zdjęcia z ich biegu. Uczestnicy poznańskiego treningu na miejscu, mogą liczyć na oznaczoną, chwilami błotnistą trasę i dobrą atmosferę.

„Każda osoba, która bierze udział w naszym treningu, biegnie na własną odpowiedzialność, bierze pod uwagę swoje siły, możliwości i stan zdrowia. Biegniemy we własnym tempie, zachowując indywidualną strefę komfortu” - wyjaśniają organizatorzy.

Szczegóły wpłat i wydarzenia na profilu wydarzenia.

IB


Bieg Powstania Wielkopolskiego wystartował mimo braku zgody policji. „Było zagrożenie dla biegaczy” [ZDJĘCIA]

$
0
0

Rok temu poznańska policja nie dopuściła ze względów bezpieczeństwa do startu Biegu Powstania Wielkopolskiego. Tym razem też była przeciwna, ale organizator imprezy mimo tego, wystartował biegaczy.

Pierwszy raz z okazji rocznicy Powstania Wielkopolskiego biegano w 2015 roku i kolejne dwie edycje odbyły się bez problemu. Rok temu organizatorzy nie pokonali wszystkich przeszkód, przynajmniej wedle poznańskiej policji, która wydała negatywną opinie. Policjanci uznali, że bieg organizowany przez prywatne osoby skupione w Stowarzyszeniu „Bieg Powstania Wielkopolskiego” nie był odpowiednio przygotowany. Do biegowego uczczenia setnej rocznicy wybuchu zrywu niepodległościowego w Wielkopolsce więc nie doszło.

Tym razem impreza doszła do skutku, choć znów nie bez problemów. Poznańska policja twierdzi, że bieg wystartował bez jej zgody.

„Organizator Biegu Powstania Wielkopolskiego nadał biegaczom sygnał do startu nie czekając na ostateczną opinię Policji, która jeszcze dwie godziny przed planowanym rozpoczęciem imprezy miała poważne wątpliwości czy bieg powinien wystartować”

– poinformowała na facebooku Wielkopolska Policja.

Inne zdanie mieli organizatorzy, którzy przedstawili własną wersję wydarzeń, w której podkreślają, że zgoda policji była wydana siedem dni przed imprezą.

„Odbiór zabezpieczenia trasy przez Policję przed samym startem następował bardzo powoli, skutkiem czego doszło do półgodzinnego jego opóźnienia. Wynikało z faktu, że funkcjonariusze Policji nadzwyczaj skrupulatnie sprawdzali poszczególne osoby zabezpieczające trasę biegu. Jako organizatorzy niezwłocznie wprowadzaliśmy w życie wszystkie zalecenia Policji. Gdy zakończono drugi, ostateczny objazd trasy po wprowadzonych poprawkach zniecierpliwieni uczestnicy na widok powracających radiowozów wystartowali sami, bez naszego sygnału startowego”

twierdzą organizatorzy na stronie wydarzenia.

Odwołanie biegu rok temu mocno odbiło się jednak na frekwencji. Ta w latach 2015-2017 stale rosła. Dwa lata temu do mety 10-kilometrowej trasy dobiegło 1335 uczestników. Tym razem bieg ukończyło 916 osób, czyli ponad 30 proc. mniej.

W Biegu Powstania Wielkopolskiej uczestniczył Marek Pfajfer, ambasador Festiwalu Biegów. Oto jego relacja:

"Od 5 lat w Poznaniu organizowany jest bieg Powstania Wielkopolskiego, podobno w każdej edycji coś było nie tak. Ja pamiętam 3 edycję, w których trasa była za krótka, a w zeszłym roku bieg odwołano w ostatniej chwili, ponieważ nie było zgody policji. A co wydarzyło się w tym roku?

101. rocznica Powstania, jak zresztą każda, zasługuje na godne jej uczczenie. To, co robią organizatorzy tego biegu woła o pomstę do nieba. Wszystko zapowiadało się wspaniale, fajna trasa, jedna pętla, wszystko w okolicy Bramy Poznania i Katedry.

Start zaplanowano na godz. 19, godzina zero wybiła, a my nadal stoimy. Pełnia lata to nie jest, było chłodno, ok 2 stopni plus wiatr, a że start był jeszcze na otwartej przestrzeni, na moście, to wiało z każdej strony. Start ogólnie opóźnił się o 30 minut, bo podobno policji nie było jeszcze na trasie. Reakcje biegaczy można było sobie wyobrazić, gwizdy, złość, wyzwiska.

W końcu ruszyliśmy omijając zaraz za linią startu dwa radiowozy i słyszeliśmy tylko, jak jeden z policjantów ochrzaniał organizatora biegu. Ale cóż, nikt nie spodziewał się, że to coś poważnego, bo przecież ruszyliśmy. Można było pozwiedzać niektóre zakamarki miasta. Trasa fajna, choć poprowadzona troszkę dziwnie, wąskie uliczki, które jeszcze dzieliliśmy z samochodami, ogrodzone tylko taśmami. Trasa biegu była dłuższa o 400 metrów, ale już mniejsza o to.

Po powrocie do domu, zziębnięty, usiadłem przy gorącej herbatce i czytam, że Bieg Powstania Wielkopolskiego odbył się bez zgody policji. Taki komunikat wydała Wielkopolska Policja. Organizator pewnie przestraszył się reakcji biegaczy na powtórkę z zeszłego roku, kiedy bieg odwołano i wystartował nas świadomie narażając na niebezpieczeństwo, bo podobno trasa była dla nas zagrożeniem.

I prawdę powiedziawszy jak przypomnę sobie te uliczki, na których towarzyszyły nam samochody, to była zagrożeniem. Ogólnie brak już na to słów jak można zhańbić rocznicę Powstania. Mam nadzieję że organizatorzy za to odpowiedzą, a przede wszystkim już nigdy tego biegu nie zorganizują. Niech lepiej to zrobią osoby, które mają o tym pojęcie.”

Najszybszy w Biegu Powstania Wielkopolskiego okazał się Błażej Wyka, który uzyskał czas 35:54. Najszybsza z pań okazała się Hanna Jaraszkiewicz 42:31.

Powstanie Wielkopolskie przeciwko Niemcom wybuchło 27 grudnia 1918 roku w Poznaniu, trwało niespełna dwa miesiące i okazało się zwycięstwem odradzającego się państwa polskiego. Powstańcy szybko opanowali większość trenerów ówczesnej Prowincji Poznańskiej. Walki zakończyły się zawarciem rozejmu w Trewirze.

Wyniki (czołowa trójka)

Mężczyźni

  1. Błażej Wyka - 35:54
  2. Filip Jańczak - 36:05
  3. Adam Śledź - 36:17

Kobiety

  1. Hanna Jaraszkiewicz - 42:31
  2. Katarzyna Kołaczkowska - 42:40
  3. Ewelina Michnowicz - 43:35

PEŁNE WYNIKI

Marek Pfajfer, ambasador Festiwalu Biegów / AK

fot. Tomasz Szwajkowski dla www.FestiwalBiegow.pl


Viewing all 13095 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>