Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13095 articles
Browse latest View live

MEZO i Marcin Nagórek znowu razem

$
0
0

Chciałem potrenować tak klasycznie maratońsko. (...) Do jesieni ciężko trenuję pod jego okiem i zobaczymy, co z tego wyjdzie - tłumaczył nam we wrześniu najszybszy biegacz wśród raperów Jacek MEZO Mejer, tuż po zakończeniu współpracy z Marcinem Nagórkiem i oddaniu się w trenerskie szpony Marcina Fehlaua. Dziś ogłosił, że wraca pod skrzydła tego pierwszego.  

Biegowa jesień 2017 r. najwyraźniej nie spełniła nadziei MEZO.  

"W Walencji tego dnia miałem wszelkie warunki do szybkiego biegania w maratonie. Płaska trasa, dobra pogoda, wielu mocnych biegaczy na trasie, świetni kibice. Zabrakło tylko formy. Podobnie jak w ostatnich sprawdzianach na 10km i w półmaratonie sił starczyło na 2/3 dystansu. Mogłem wypluć płuca i przybiec z 2-3min szybciej. Życiówka jednak była poza zasięgiem." - pisze muzyk na swoim blogu w podsumowaniu startu w Hiszpanii. Zajął tam 909. miejsce z wynikiem 2:57:36, biegnąc 9 minut wolniej od życiówki (2:48:32).

"Niedawno przeczytałem opinię, że moje wpisy są ostatnio mniej entuzjastyczne, wręcz smutne. Bardzo chciałbym dzielić się z wami sukcesami, ale wolę pisać co naprawdę odczuwam, a ambitne bieganie, nawet amatorskie jest pełne wzlotów i upadków. Wierzę, że na blogu pojawi się jeszcze wiele tych radosnych i optymistycznych. Piszę o swoich zmaganiach z perspektywy „rapera, który został biegaczem” i choć wiem, że gdzieś czai się nieubłagana granica postępu, a metryka już weterana, jestem przekonany, że jeszcze niejeden opór zostanie przełamany! - pisał z nadzieją. Powrót do sprawdzonego opiekuna to pokłosie dążeń ambitnego biegacza.  

Obu Panom życzymy samych sukcesów!

red. 



Biegacz Sportowcem Roku w Polsce? Głosujmy!

$
0
0

Ruszyło głosowanie na Sportowca Roku 83. Plebiscytu „Przeglądu Sportowego”. Wśród 20 kandydatów znaleźli się także biegacze. Nie mogło być inaczej po sukcesach na mistrzostwach świata w Londynie.

W głosowaniu czytelników można wspierać m.in. żeńską sztafetę 4x400 m. Małgorzata Hołub, Iga Baumgart, Aleksandra Gaworska, która na imprezie rangi mistrzowskiej debiutowała, oraz Justyna Święty zdobyły pierwszy w historii polskiej lekkoatletyki medal MŚ w sztafecie, pisząc nowy rozdział sukcesów polskich biegaczy.

- Mam nadzieję, że sztafecie uda się zajść tak wysoko i wypić szampana za miejsce w pierwszej dziesiątce Plebiscytu - mówiła Iga Baumgart podczas prezentacji kandydatów, Ledwie kilka dni temu Iga wraz z koleżankami ze sztafety zakończyła pierwsze zgrupowanie przygotowawcze do sezonu 2018.

Na nasze głosy liczy także Adam Kszczot, który podczas mistrzostw świata w Londynie najpierw wygrał bieg półfinałowy, a w finale 800 m zdobył srebrny medal, z najlepszym czasem w sezonie. Kszczot jest dwukrotnym wicemistrzem świata na tym dystansie. W Londynie obronił tytuł z Pekinu. Jest również aktualnym mistrzem Europy.

Głosowanie odbywa się w dwóch etapach. W pierwszym etapie zostanie wybrana 10 finalistów. Głosy można oddawać w Internecie, za pomocą kuponów i - co jest tegoroczną nowością - także SMS-em.

Kolejną nowością jest partner Plebiscytu. Sportowca Roku 2017 poznamy 6 stycznia, a Galę finałową pokaże Telewizja Polsat, a nie TVP jak było to do tej pory.

83. Plebiscyt „Przeglądu Sportowego” - nominowana „20”:

1. Iga Baumgart, Aleksandra Gaworska, Małgorzata Hołub, Justyna Święty (lekkoatletyka)
2. Patryk Dudek (żużel)
3. Paweł Fajdek (lekkoatletyka)
4. Magomedmurad Gadżijew (zapasy)
5. Kamil Glik (piłka nożna)
6. Joanna Jędrzejczyk (MMA)
7. Kajetan Kajetanowicz (rajdy samochodowe)
8. Agnieszka Kobus, Maria Springwald, Marta Wieliczko, Katarzyna Zillmann (wioślarstwo)
9. Adam Kszczot (lekkoatletyka)
10. Łukasz Kubot (tenis)
11. Michał Kwiatkowski (kolarstwo)
12. Robert Lewandowski (piłka nożna)
13. Piotr Lisek (lekkoatletyka)
14. Tomasz Marczyński (kolarstwo)
15. Irmina Mrózek-Gliszczyńska, Agnieszka Skrzypulec (żeglarstwo)
16. Kamil Stoch (skoki narciarskie)
17. Anita Włodarczyk (lekkoatletyka)
18. Wojciech Wojdak (pływanie)
19. Bartosz Zmarzlik (żużel)
20. Piotr Żyła (skoki narciarskie)

Głosowanie internetowe: TUTAJ 

IB


Znamy termin 12. DOZ Maratonu Łódź

$
0
0

Biegacze opanują miasto w dniach od 13 do 15 maja 2018 roku. Zapisy ruszą wkrótce.

Pierwszy raz we włókienniczej stolicy maratończycy pobiegli w 2004 roku, w ramach mBank Łódz Maratonu. W 2010 roku zawody odwołano, po wycofaniu się sponsora tytularnego, ale szybko zostały reaktywowane.

Jako DOZ Maratonu Łódź, wydarzenie zagości w kalendarzu biegów po raz siódmy. W 2015 roku impreza posiadała certyfikat IAAF Silver Label. Rok później w ramach zawodów rozegrano mistrzostwa Polski w maratonie kobiet.

Po wycofaniu się kolejnego sponsora, tegoroczna edycja stała pod znakiem zapytania. W listopadzie 2016 roku nie znaliśmy jeszcze terminu maratonu, nie mówiąc już o zgłoszeniach, biegach pucharowych czy bezpłatnych treningach, które towarzyszyły zwykle imprezie. Ostatecznie bieg doszedł do skutku - 23 kwietnia 2017 r. na mecie zameldowały się 1282 osoby. Zwyciężyli Kenijczyk Samson Kiprono Barmao z wynikiem 2:14:19 oraz Algierka Kenza Dahmani z czasem 2:33:21. Rozegrano też biegi towarzyszące.

Przyszłoroczna wiosna dla maratończyków zapowiada niezwykle atrakcyjnie. Wybór jak zwykle jest trudny. Wiele imprez pokrywa się terminami. Już 8 kwietnia rozegrany zostanie maraton w Dębnie, w randze Mistrzostw Polski kobiet w maratonie. Tydzień później - 15 kwietnia, odbędą się maratony w Gdańsku i Łodzi. Natomiast już 22 kwietnia rozegrane zostaną biegi na królewskim dystansie w Warszawie (MP mężczyzn w ramach ORLEN Warsaw Marathon) i w Krakowie 17. PZU Cracovia Maraton). Termin stołecznego maratonu tradycyjnie pokrywa się też z terminem Maratonu Londyńskiego.

RZ

fot. Archiwum mat. pras.


Polka wysoko w przełajowych mistrzostwach USA [WIDEO]

$
0
0

Weronika Pyzik bardzo dobrze spisała się podczas podczas Akademickich Mistrzostw USA w biegach przełajowych. Polka indywidualnie zajęła piąte miejsce, a jej uczelnia - Uniwersytet z San Francisco - zdobył srebrny medal drużynowo (nr 564 na zdjęciu).

Finały szkół wyższych zrzeszonych w NCAA cieszą się za oceanem wielką popularnością. Dla wielu zawodników to początek drogi do wielkiej kariery. Wszyscy w Stanach śledzą losy pochodzącego z Kenii Edwarda Chesereka. W barwach uczelni z Oregonu zdobył już 17 tytułów mistrza kraju, najwięcej w historii. W tym roku zakończył uczelnianą karierę i jest jedną z nadziei olimpijskich Jankesów.

Wróćmy jednak do weekendowych zmagań w Louisville, w parku Toma Sawyera. Biegaczki rywalizowały na 6-kilometrowej trasie. W zmaganiach najwyższej dywizji „I” wzięło udział aż 255 zawodniczek, a zmagania można było śledzić na żywo w internecie (odpłatnie, co tylko podkreśla prestiż imprezy). Przy trasie ustawił się tłum kibiców. Atmosfera jak na największych zawodach!

Polka cały czas utrzymywała się w czołówce stawki.

Szans rywalkom nie dała jednak Kenijka Ednah Kurgat reprezentująca uczelnie z Nowego Meksyku (wynik 19:19). Polka do podium straciła zaledwie 6 sekund. Na pocieszenie pozostaje fakt, że na drugim miejscu finiszowała jej koleżanka z uczelni Charlote Taylore, więc punkty i tak powędrowały do zespołu z San Francisco.

W klasyfikacji drużynowej wygrał zespół z Nowego Meksyku.

ZOBACZ NAGRANIE Z WYŚCIGU:TUTAJ

Panowie rywalizowali na dystansie 10 km. Indywidualni najlepszy okazał się Kanadyjczyk Justyn Knight z Syracuse, dziewiąty zawodnik mistrzostw świata w Londynie w biegu na 5000 m, który uzyskał czas 29:00. Klasyfikacje drużynową wygrała Arizona.

W 2014 roku Weronika Pyzik zajęła 10. miejsce w kategorii juniorek podczas Mistrzostw Europy w biegach przełajowych. Rok później startowała na MŚ w chińskim Guiyang. Zajęła tam 85. miejsce. W tym roku podczas mistrzostw Europy U23 na 5000 m w Bydgoszczy, zajęła 6. miejsce. W przeszłości zawodniczka Znicza Biłgoraj była też mistrzynią Europy juniorek młodszych w biegu górskim ( Irlandia 2012 rok). Teraz kontynuuje karierę i edukację za oceanem. Jak widać, z powodzeniem.

RZ

fot. FloTrack.com


Triathlon Gdańsk się poleca

$
0
0

Wystartowały zapisy do siódmej edycji Triathlon Gdańsk. Na chętnych czeka 1000 miejsc. Tyle bowiem wynosi limit uczestników imprezy, która odbędzie się 15 lipca 2018 roku przy molo w Brzeźnie.

Zawody zostaną rozegrane na dystansie olimpijskim - 1500 m pływania; 40 km jazdy rowerem; 10 km biegu. Lokalizacja Triathlonu Gdańsk to z pewnością olbrzymi atut tej imprezy. Piękny akwen, bardzo mała odległość strefy zmian od trasy pływackiej i biegowej oraz urozmaicona trasa rowerowa przebiegająca m.in. tunelem pod Martwą Wisłą oraz biegowa, przyciągają kolejnych sympatyków triathlonu.

Rejestracja będzie możliwa poprzez wypełnienie formularza zgłoszeniowego, dostępnego na stronie triathlongdansk.eu. Opłaty startowe kształtują się na poziomie:

  • 200 PLN do osiągnięcia liczby 600 osób na liście startowej
  • 250 PLN dla kolejnych 300 osób
  • 300 PLN dla ostatnich 100 osób

Decydować będzie kolejność wpłynięcia opłaty na konto organizatora.

W pakiecie startowym znajdzie się m.in. pamiątkowy medal odlewany wręczany na mecie, wysokiej klasy koszulka techniczna, dedykowana tej edycji imprezy, numery startowe, czepek, upominki od sponsorów i partnerów Imprezy i inne.

Imprezą towarzyszącą będzie również Triathlon dla Dzieci. Zapisy dla młodych zawodników zostaną uruchomione w terminie późniejszym.

Źródło: Gdański Ośrodek Sportu


My licytujemy, On biegnie. Razem po protezę dla Bartka

$
0
0

Wojtek Nieciecki to biegacz - amator z misją. Swoją aktywnością chce pomagać małemu Bartkowi Orzechowskiemu, nieszczęśliwie dotkniętemu przez los. 

- Bartek ma 6 lat. Pochodzi z rodziny biegaczy, jednak jak to w życiu bywa, układa się to wszystko przewrotnie, gdyż urodził się bez stopy. Odmieniło to życie całej rodziny, której teraz głównym celem jest pomaganie Bartkowi - opowiada o "najważniejszej osobie w swoim projekcie" Wojtek.   

- Bartek rozwija się prawidłowo, jest młodym, uśmiechniętym chłopcem, który potrzebuje do szczęście protezy - zaznacza. 

Wojtek jest przyjacielem rodziny i postanowił jej pomóc zbierając środki, a przy okazji realizując jedno ze swoich marzeń, czyli bieg w maratonie. Właśnie ten bieg, jest kampanią towarzyszącą zbieraniu środków na protezę dla Bartka. 22 kwietnia 2018 roku Wojtek weźmie udział w ORLEN Warsaw Marathon. Do tego czasu chcemy zebrać kwotę 30 000 zł na protezę dla Bartka. 

Pierwszym etapem zbiórki będzie przeprowadzenie charytatywnych licytacji fantów pozyskanych od ludzi o dobrym sercu. - Do tej pory pozyskałem m.in. piłkę Legii Warszawa z autografami, koszulki meczowe z autografami toruńskich koszykarzy, koszykarek, futsalowców, hokeistów, koszulkę z autografem, buty oraz puchar od Tomka Walerowicza - biegacza, który wygrał tegoroczny Wings for Life w Poznaniu, Maraton Toruński w 2015 i 2016 roku oraz był czwarty na mistrzostwach świata w biegu na 100km w 2016 roku. Jest też piłka do koszykówki z autografem Marcina Gortata - wylicza Wojtek Nieciecki. - Działam dalej aby było ich możliwie jak najwięcej. 

Cały czas prowadzona jest zbiórka pieniędzy do plastikowych skarbonek. - Oczywiście zbiórka jest zgłoszona w ministerstwie. Dodatkowym pomysłem jest "sprzedaż" mojej osoby już podczas samego biegu w Warszawie - polegać ma na pozyskaniu sponsora który będzie mógł, że tak powiem, mnie ubrać, całkowicie dowolnie, ja zastrzegam sobie tylko wybór własnego obuwia - objaśnia biegacz. 

- Do dzieła! Po protezę dla Bartka! - zachęca Wojtek Nieciecki. 

O sobie Wojtek mówi niewiele i bardzo skromnie.
 
- Moja historia rozpoczyna się 3 lata temu, kiedy to rozpocząłem amatorskie bieganie. Do tej pory maksymalnym dystansem były udziały w wielu półmaratonach. Na wiosnę w Warszawie zamierzam pokonać królewski dystans, do którego aktualnie przygotowuje się pod okiem trenera. Sam okres przygotowawczy wymaga ode mnie sporo wyrzeczeń i wielu wyzwań - opowiada.  

- Chciałbym aby mój bieg nie był tylko przeżyciem dla mnie, ale również był pożytkiem dla pewnej ważnej dla mnie osoby - podkreśla. 

W czwartek ruszył oficjalny profil akcji na facebooku. Pierwsze licytacje ruszają w najbliższą niedzielę na naszej grupie: TUTAJ

- Zachęcam wszystkich do śledzenia naszej inicjatywy, dołączenia do grupy oraz trzymania za mnie kciuków! - zaprasza Wojtek Nieciecki.

red.


Maratony na świecie: Liege – tu piwo leje się strumieniami!

$
0
0

Piwo po bieganiu? Po maratonie? A może w trakcie? A gdyby tak wyobrazić sobie piętnaście różnych rodzajów piwa, każde inne, regionalne… i wszystkie na trasie maratonu? Marzenie? Całkiem realne!

W Liege w Belgii co roku odbywa się Beer Lovers Marathon– impreza dla miłośników biegania, piwa i dobrej zabawy. Jej uczestnicy mają do pokonania 42,195 km, ale po drodze poza wodą i izotonikami czekają na nich wyroby belgijskich browarów. Na trasie panuje radosna atmosfera, wypada w końcu wznieść toast za kolegów, znajomych… i nieznajomych biegaczy. Co roku bieg ma także swój motyw przewodni, do którego powinny nawiązywać przebrania zawodników (oczywiście nie są obowiązkowe). W roku 2018 będzie to Dziki Zachód.

Historia biegu rozpoczęła się niedawno. Jego organizatorzy zafascynowali się francuskim maratonem du Medoc, podczas którego zawodnicy mogą kosztować lokalnych win. Pomyśleli, że Belgia ma tak bogatą kulturę, że trzeba zorganizować odpowiednik winnego maratonu i ją zaprezentować. Początkowo stworzyli krótszy bieg, w trakcie którego serwowano szampana. W maju 2016 roku odbył się pierwszy Beer Lovers Marathon. Okazał się strzałem w dziesiątkę.

TERMIN

20 maja 2018

POGODA

Średnia temperatura maja to 17 stopni.

TRASA

Z pewnością można nazwać ją przyjemną ze względu na atmosferę i bufety. Warto jednak wiedzieć, że w pierwszej części nie jest łatwa technicznie. Wymagających jest pierwszych 10 km, później, na szczęście, robi się płasko.

Pierwszym wyzwaniem jest Wzgórze Bueren, na które prowadzą… schody. Dokładnie 374 schody, które znajdują się na trasie maratonu. Różnica wysokości wynosi tutaj 195 m. Organizatorzy sami zachęcają, by nie wbiegać po nich, ale raczej wchodzić, podziwiając widoki. Zwłaszcza, że za schodami trasa wspina się pod górę jeszcze przez 200 m. 3 km dalej na biegaczy czeka drugie wzgórze Rue des Cotillages, które także ma 200 m przewyższenia. Dalej robi się już płasko i tak zostaje przez ponad 30 km, aż do mety.

Organizatorzy do współtworzenia biegu zapraszają piętnaście belgijskich browarów, które na trasie biegu częstują zawodników swoimi wyrobami. Nie brakuje też regionalnego jedzenia.

By móc się w pełni nacieszyć atrakcjami mamy do dyspozycji aż sześć i pół godziny, bo tyle wynosi limit czasu w tym nietypowym maratonie.

IMPREZY TOWARZYSZĄCE

Cały maraton można określić mianem jednej wielkiej imprezy. W sobotę przed biegiem odbywa się huczne pasta party, oczywiście także z piwem. Koszt udziału to 25 euro, zapisać mogą się nie tylko biegacze, ale też ich rodziny i znajomi.

W poniedziałek po maratonie organizator zaprasza na zorganizowane wycieczki połączone ze zwiedzaniem miasta - w formie biegu lub spaceru. Są darmowe.

ZAPISY

Dostępne na TEJ stronie. 

Limit uczestników biegu to 1500 osób, lepiej więc pospieszyć się z rejestracją. Koszt startu to 75 euro (+25 euro za pasta party, jeśli się na nie decydujemy). Rejestracja jest otwarta dla osób urodzonych w roku 2000 i wcześniej. Nie są wymagane zaświadczenia lekarskie.

WYMAGANE DOKUMENTY

Dowód osobisty lub paszport.

WYJAZD

Dojazd samochodem lub samolotem. Port lotniczy w Liege nie obsługuje bezpośrednich połączeń z Polską. Można wybrać lot do Maastricht, Brukseli lub Kolonii i dalej podróżować pociągiem lub wynajętym samochodem.

KOSZTY POBYTU

Noclegi: od 114 zł za łóżko w pokoju wieloosobowym w hostelu, od 160 zł za pokój typu studio (z łazienką i kuchnią).

Ceny produktów spożywczych są wyższe niż w Polsce. Za chleb zapłacimy minimum 4,5 zł, podobnie za mleko. Kilogram bananów to koszt ok. 7,5 zł. Posiłek w restauracji to minimum 40-50 zł od osoby.

INNE BIEGI

Pierwowzór belgijskiego biegu we Francji, Le Marathon du Medoc: www.marathondumedoc.com

Strona Beer Lovers Marathon: https://beerlovermarathon.be

KM


Wymienią bieżnię na Agrykoli?

$
0
0

Do stołecznego Ratusza wpłynęła interpelacja w sprawie wymiany bieżni na warszawskiej Agrykoli. Popularne miejsce treningów niszczeje z miesiąca na miesiąc.

Stadion przy ul. Myśliwieckiej to obiekt z bogatą historią. Wybudowany został w 1912 roku w ówczesnym parku im. Jana III Sobieskiego i jako pierwszy w Warszawie posiadał bieżnie, boisko do piłki nożnej, oraz drewniane trybuny. O znaczeniu Agrykoli w przedwojennej Polsce niech świadczy fakt, że w latach 1922-1931 rozgrywane tam były mistrzostwa Polski w lekkiej atletyce, z czego pięć razy o medale walczyły tylko panie.

Dziś jeden z niewielu dostępnych obiektów w Warszawie płaci najwyższą cenę za swoją popularność. Praktycznie nie ma pory dnia, gdy tartan świeci pustkami. W sezonie, w najbardziej popularnych godzinach o 18-19 panuje tam korek jak na pobliskiej Wisłostradzie. Spotkać można tam nawet kilka grup naraz, które spotykają się na treningach.

O podjęcie pilnych działań w celu przywrócenia stadionowi należytego standardu zwróciła się wiceprzewodnicząca rady Pragi Południe Katarzyna Bernadetta Olszewska. W swoim piśmie zaznaczyła, że nawierzchnia Agrykoli jest pełna wykruszeń i miejscami widać beton, co uniemożliwia bezpieczne bieganie. Trenowanie w takich warunkach Inicjatywa grozić przewróceniem się i uszczerbkiem na zdrowiu. Inicjatywa znalazła poparcie w Radzie Warszawy w osobie radnego Jarosława Szostakowskiego.

– Od ponad roku przy okazji spotkań z radnymi miejskimi oraz biegaczami wspominałam o konieczności naprawy Agrykoli. Dostrzegłam, że wiele osób jest za tym, ale nikt z tym nic konkretnego nie robi. Zatem wzięłam sprawy we własne ręce – powiedziała nam Katarzyna Bernadetta Olszewska.

– Dlaczego odsiecz przychodzi z Pragi? (śmiech) Bo z Pragi na Agrykolę jest niecałe 2000 metrów przez kładkę pod Łazienkowskim, która jest dumą władz Warszawy. To dystans rozgrzewkowy przed właściwym treningiem. Wielu południowopraskich biegaczy trenuje właśnie na Agrykoli. Tutaj zaczynałam treningi. Po prostu i zwyczajnie po ludzku zależy mi na tym, bo kocham biegać i jako samorządowiec mogę coś dla naszego miasta zrobić – dodaje biegająca samorządowiec.

Szacunkowy koszt wymiany podłoża i frezowania asfaltu na bieżni z 4 torami okrężnymi i 6 torami prostymi to koszt ok 2,5 mln złotych.

– Wierzę, że można wyremontować bieżnie, pytanie tylko w jakim stopniu. Ostatni remont jaki ja pamiętam, to było położenie nowych łat w miejsce uszkodzonych fragmentów i ewentualne uzupełnianie braków. Oczywiście to jest doraźne rozwiązanie. Przydałoby się zerwać wszystko i położyć od nowa. Wierzę że na remont środki się znajdą, ale bardziej ze względu na młodzież trenującą w klubie Agrykola niż biegaczy, którzy czasem nie są mile widzianymi gośćmi obiektu. – mówi Michał Łasiński, instruktor lekkiej atletyki, który na Agrykoli biega i prowadzi zajęcia.

– W ciągu ostatnich dwóch lat Agrykoli przybyło pewnie 100% korzystających z obiektu. W okresie wiosna-lato, w środku tygodnia, popołudniami, jest tyle osób, że ciężko znaleźć miejsce dla siebie. W „godzinach szczytu” potrafi tu być i po 100 osób jednocześnie - grupy zorganizowane, indywidualni biegacze, zawodnicy z klubów lekkoatletycznych, osoby trenujące inne dyscypliny m.in. sztuki walki i oczywiście piłkarze – dodaje nasz rozmówca.

Dobre położenie Agrykoli sprawia, że to tam gromadzi się najwięcej biegaczy. Remont obiektu wydaje się być ważnym, ale tylko tymczasowym rozwiązaniem. Za jakiś czas problem może powrócić jeśli nie będzie więcej miejsc umożliwiających uprawianie sportu. Warszawianie mają do wyboru jeszcze bieżnie na stadionie Poloneza na Targówku i OSIR Ursus przy ul. Sosnkowskiego, czy też niewymiarowe obiekty jak przy ul. Koncertowej na Ursynowie (300 m). Na tartan położony na Skrze czy AZS AWF można tylko popatrzeć, o ile nie uczestniczy się w zorganizowanym większym treningu.

RZ



Diamentowa Liga 2018 – jest kalendarz

$
0
0

Lekkoatletyczna liga mistrzów powróci 4 maja 2018 roku w Doha. Droga do finału prowadzić będzie przez Azję, Europe, Amerykę oraz Afrykę.

Formuła Diamentowej Ligi nie ulega zmianie w porównaniu z ostatnim sezonem. Odbędzie się 14 mityngów, z których dwa ostatnie będą imprezami finałowymi. Rywalizacja będzie się toczyć w 32 konkurencjach - 16 męskich i żeńskich.

Podczas mityngów kwalifikacyjnych zawodnicy będą walczyć o punkty i miejsce w rankingu. Zwycięzcy dopiszą sobie 8 punktów, zawodnicy z ósmej pozycji - 1 oczko.

Podczas każdego ze startu będzie można zarobić od 1000 do 10 000 dolarów. Jeszcze większe pieniądze czekają w finale. Na zwycięzcę decydującego konkursu czeka 50 000 dolarów! W zależności od konkurencji, w gronie finalistów znajdzie się od 8 do 12 zawodników. Zwycięzca Diamentowej Ligi zostanie więc nie ten, kto zgromadził najwięcej punktów po mityngach kwalifikacyjnych, ale ten kto wygra decydujący pojedynek.

W zeszłym roku w gronie finalistów znaleźli się m.in. Marcin Lewandowski w biegu na 1500 m (9. miejsce) oraz na 800 m (2. miejsce), Adam Kszczot na 800 m (3 .miejsce) i Angelika Cichocka na 1500m (8. miejsce). Jak będzie tym razem?

Diamentowa Liga 2018:

4 maja – Doha, (QAT)
12 maja – Szangaj, (CHN)
26 maja – Eugene, (USA)
31 maja – Rzym, (ITA)
7 czerwiec– Oslo, (NOR)
10 czerwiec – Sztokholm, (SWE)
30 czerwiec – Paryż, (FRA)
5 lipiec – Lozanna, (SUI)
13 lipiec – Rabat, (MAR)
20 lipiec – Monako, (MON)
21-22 lipiec– Londyn, (GBR)
18 sierpień– Birmingham, (GBR)
30 sierpień– Zurych, (SUI)
31 sierpień– Bruksela, (BEL)

RZ


Zostań Spartaninem! Biegaj i pomagaj dzieciom

$
0
0

Fundacja Spartanie Dzieciom to Grupa biegowa ludzi którzy łączą pasję biegania z pomaganiem niepełnosprawnym dzieciom. Od ponad 5 lat w strojach legendarnych Spartan na trasach maratonów i półmaratonów zbieramy fundusze na leczenie, rehabilitacje i sprzęt rehabilitacyjny. Pomogliśmy ponad 100 dzieci, zebraliśmy ponad 400 tyś PLN.

Teraz I TY MOŻESZ ZOSTAĆ SPARTANINEM!

W 2018 roku możesz pobiec w 3 biegach w ramach akcji #BiegamDobrze 13. Półmaratonie Warszawskim, Ekiden 2018 i 40. PZU Maratonie Warszawskim. Pieniądze ze zbiórek zasilą projekt budowy Spartańskiego placu zabaw dla dzieci niepełnosprawnych. Koszt realizacji projektu wynosi około 120 tysięcy złotych, budowa przewidziana jest na wiosnę 2019 roku. Plac powstanie w Warszawie, dokładna lokalizacja zostanie podana po załatwieniu wszystkich formalności. Będzie to pierwszy tego typu obiekt w stolicy!

Na placu zabaw przewidziana jest tablica informacyjna z nazwiskami osób, które wybrały Fundacje Spartanie Dzieciom w ramach jednej akcji #BiegamDobrze w roku 2018 i uzbierały minimum 5000 zł. Dodatkowo wszystkie osoby, które wpłacą w ramach akcji #BiegamDobrze minimum 500 zł, na dowolną zbiórkę osoby, która wybrała Fundację Spartanie Dzieciom zostaną upamiętnione na tablicy.

Zachęcamy do wstąpienia w szeregi Spartan!

2018 rok jest bardzo atrakcyjny planujemy Moscow Halfmarathon 2018 i Porto Marathon 2018! Podczas zagranicznych wyjazdów grupowych, obowiązują stroje Spartańskie. Przejazd, zakwaterowanie oraz pakiety organizowane są przez fundację przy pomocy ambasady polskiej w danym kraju.

Jak do nas dołączyć, wesprzeć Fundacje, biegać z nami? Wszystkie informacje znajdziecie na Spartańskiej stronie internetowej  i facebooku.

Serdecznie zapraszamy do współpracy wszystkich pasjonatów biegania, mających oprócz mocnych nóg i silnych płuc także wrażliwe serca. Zostań jednym z Nas!!!

Zobacz jak wyglądał 11. PZU Półmaraton Warszawski

źródło: Fundacja Spartanie Dzieciom


Bieg Olszynki Grochowskiej: Wygrała dzięki... przeziębieniu [ZDJĘCIA]

$
0
0

Blisko 360 uczestników wystartowało w Biegu Olszynki Grochowskiej, sportowym akcencie obchodów 187. rocznicy wybuchu Powstania Listopadowego. Dopisała piękna słoneczna pogoda.

Biegacze zawitali w jedno z najważniejszych miejsc w historii Powstania Listopadowego. To właśnie pod Olszynką Grochowską, 25 lutego 1831 roku odbyła się jedna z najbardziej krwawych bitew tego niepodległościowego zrywu. Naprzeciwko blisko 60-tysięcznej armii rosyjskiej, maszerującej w kierunku Warszawy, stanęło ok. 40 tys. żołnierzy polskich. Zdaniem historyków bitwa pozostała nierozstrzygnięta, bo zmusiła obie strony do odwrotu. Polakom udało się jednak powstrzymać marsz zaborcy.

Obecnie miejsce bitwy znajduje się na granicy dwóch stołecznych dzielnic - Pragi Południe i Rembertowa. Przed biegiem odbyły się oficjalne uroczystości, przedstawiciele władz złożyli wieńce pod pomnikiem. W lutym, jak co roku w rocznicę walk, obędzie się tam rekonstrukcja historyczna.

Premierowy Bieg Olszynki Grochowskiej rozegrany na dystansie 10 km. Trasa składała się z dwóch pętli i prowadziła przez rezerwat przyrody oraz osiedlowe uliczki. Po starcie honorowym uczestnicy pokonali truchtem ok. 400 metrów do miejsca, gdzie wyznaczono start ostry. Na biegaczy czekały niemal wszystkie możliwe rodzaje nawierzchni: asfalt, drogi leśne, płyty betonowe oraz kostka brukowa. Jak na koniec listopada warunki były doskonałe, słońce chętnie przyglądało się poczynaniom biegaczy.

Bieg wygrał Sylwester Kuśmierz. Wystartował z numerem 187, co idealnie nawiązywało do rocznicy wybuchu powstania. Zawodnik grupy Markowi Biegacze uzyskał czas 34:42. Nad rywalami przez pełny dystans utrzymywał bezpieczną przewagę. Drugi na mecie był Łukasz Patapczuk z wynikiem 37:19, a trzeci Grzegorz Wartałowicz z rezultatem 37:27.

– Planowałem nawet biec spokojniej, bo nikt nie atakował. Starałem się trzymać równy rytm po 3:30 min./km. Może trochę traciłem na odcinkach leśnych, bo w tym błotku było trochę ślisko. Lubię biegać samemu, bo wtedy można biec na luzie i nie ma tych całych szachów – relacjonował zwycięzca. – Trasa była tu bardzo ciekawa. Zawsze jeśli mam do wyboru bieg masowy a imprezę z przełajowym charakterem, to wybiorę ten drugi wariant. Staram się też odkrywać nowe imprezy. Spotkałem wielu znajomych biegaczy z tych okolic, którzy byli zadowoleni, że wreszcie wykorzystano te treny do biegania. Co do mnie, to był to chyba był już ostatni start w tym roku. Przydałoby się z miesiąc odpocząć – zapowiedział Sylwester Kuśmierz.

Black Weekend w Krynicy! Łap 30% zniżki na 9. Festiwal Biegowy! [KOD PROMOCYJNY]

Wśród pań walka o wygraną była bardziej zacięta Najlepsza okazała się Eliza Florczuk, która trasę pokonała w 44:24. Drugie miejsce zajęła Marta Jastrzębska-Majak z wynikiem 45:05. Tuż za nią, z dwoma sekundami straty finiszowała Agnieszka Żuraniewska, która uzupełniła podium.

– Przez cały czas byłam w czołówce, ale naciskała mnie jedna z biegaczek. W którymś momencie poczułam, że już jej nie ma za mną, a nie wiedziałam który był to kilometr – opisywała triumfatorka.

Mało brakowało, a biegaczka z grupy Żórawski Team w ogóle nie stanęłaby na starcie z powodu zaplanowanej operacji. – Ze startu jestem bardzo zadowolona, bo miało mnie tu nie być. Wczoraj miałam mieć operacje biodra, ale przez moje przeziębienie zabieg został przełożony na styczeń. Uzyskałam tu drugi wynik w życiu, więc czuje się super – stwierdziła Eliza Florczuk. I dodała: – To nie bieganie przyczyniło się do tego, że muszę mieć operacje. Po zabiegu mam zamiar wrócić do sportu i mieć jeszcze lepsze czasy.

– Z pewnością były tu osoby, dla których liczył się tylko wynik, ale też takie dla których ważna była historia. Inni chcieli połączyć obie kwestie. Ja chciałam szybko pobiec, ale zamierzam też poczytać o tamtych wydarzaniach – zaznaczyła nasza romzówczyni.

Powstanie Listopadowe wybuchło w nocy z 29 na 30 listopada 1830 roku w Warszawie. Jednym z inicjatorów był pułkownik Piotr Wysocki. Walki ogarnęły terytorium Królestwa Polskiego. Zryw niepodległościowy zakończył się 21 października 1831 roku kapitulacją Zamościa - ostatniego punktu oporu.

RZ


Gdynia gospodarzem MŚ w półmaratonie!

$
0
0

Skwer Kościuszki najważniejszym punktem na lekkoatletycznej mapie świata? Dokładnie tak! W marcu 2020 roku Gdynia będzie gospodarzem mistrzostw świata w półmaratonie – taką decyzję podjęła Rada Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) podczas posiedzenia w Monako. O organizację wydarzenia ubiegały się również Kijów i Bogota.

Mistrzostwa świata w półmaratonie to jedna z najważniejszych imprez w lekkoatletycznym kalendarzu. Co dwa lata absolutna czołówka biegaczy ze wszystkich kontynentów rywalizuje o medale na dystansie 21,0975 km. W 2020 roku najlepsi z najlepszych pobiegną ulicami Gdyni.

 To nasz wielki sukces! Nasz, czyli tysięcy biegaczy regularnie spotykających się na gdyńskich trasach. Energia, zapał i uśmiech, z którymi nierozerwalnie kojarzone są bieganie i Gdynia to bardzo mocne argumenty. Wierzę, że miały one duży wpływ na decyzję o przyznaniu naszemu miastu organizacji mistrzostw – mówi prezydent Gdyni Wojciech Szczurek.

Gospodarza mistrzostw świata poznaliśmy w ostatni weekend listopada, jednak proces wyboru był o wiele dłuższy. Nim Gdynia stanęła w szranki z międzynarodowymi konkurentami, musiała udowodnić wyższość w towarzystwie krajowym. W listopadzie ubiegłego roku zarząd Polskiego Związku Lekkiej Atletyki (PZLA) z grona, w którym znajdowały się również Sopot i Warszawa, jako oficjalnego krajowego kandydata na organizatora mistrzostw świata wybrał właśnie Gdynię. Kolejnym etapem było dopracowanie oferty i wysłanie jej do IAAF. Międzynarodowi działacze od stycznia skrupulatnie przyglądali się wszystkim detalom związanym z kandydaturą, a punktem kulminacyjnym była prezentacja przedstawiona 25 listopada.

O walorach Gdyni opowiedział Bartosz Bartoszewicz. By przekonać przedstawicieli IAAF, mówiliśmy także o doświadczeniu, które zdobyliśmy podczas organizacji międzynarodowych imprez sportowych. Duże wrażenie zrobiły też zdjęcia i filmy ukazujące nasze miasto – relacjonuje wiceprezydent Gdyni.  W 2020 roku czekają nas fantastyczne mistrzostwa! – dodaje.

Dla członków Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych był to bardzo pracowity weekend. W piątek w Monako odbyła się gala, podczas której wręczono nagrody dla najlepszych sportowców świata IAAF Athletics Awards 2017. Sobota i niedziela to 212. posiedzenie Rady IAAF, podczas którego nie tylko wybierani są gospodarze imprez zaplanowanych na 2020 rok, ale również omawiane kwestie związane z codzienną działalnością stowarzyszenia.

 Gdyńska oferta była świetnia przygotowana i bardzo cieszy mnie, że zyskała uznanie w oczach władz światowej federacji. Cieszę się, że kolejna wielka impreza lekkoatletyczna zagości w Polsce. Gdynia z pewnością będzie doskonale przygotowana do mistrzostw świata w półmaratonie, a ja mogę zapewnić, że Związek zagwarantuje odpowiednie przygotowanie naszym czołowym biegaczom, którzy wystartują w imprezie – mówi Krzysztof Kęcki, dyrektor sportowy Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.

Black Weekend w Krynicy! Łap 30% zniżki na 9. Festiwal Biegowy! [KOD PROMOCYJNY]

Podczas prezentacji w Monako na scenie obecny był Piotr Długosielski, dyrektor PZLA ds. międzynarodowych. Pełne poparcie dla kandydatury wyrazili również przedstawiciele Ministerstwa Sportu i Turystyki. Gdynię wspierała też Paula Radcliffe, rekordzistka świata w maratonie kobiet. Brytyjka była jedną z ambasadorek polskiej kandydatury i zachęcała do trzymania kciuków za miasto z morza i marzeń.

Od samego początku Gdyni kibicowali także polscy sportowcy, m.in.: Lidia Chojecka-Leandro, Anna Rogowska, Iwona Guzowska, Jacek Wszoła, Adam Korol i Paweł Czapiewski. Gdyńskiej kandydaturze towarzyszył hasztag #KierunekGdynia2020, który w momencie osiągnięcia celu automatycznie przekształca się w #Gdynia2020. – Za nami dopiero połowa dystansu. Ruszamy dalej z nową energią i jestem przekonany, że nie zabraknie nam sił do samej mety – mówi Marek Łucyk, dyrektor Gdyńskiego Centrum Sportu.

Półmaraton to bieg na długim dystansie, jednak historia „połówki” w Gdyni jest jak rekord świata w sprincie. Pierwszy Gdynia Półmaraton odbył się w 2016 roku i wzięło w nim udział ponad 4 000 biegaczy. W drugiej edycji wystartowało już 6 000. W przyszłym roku bieg oraz towarzyszące mu wydarzenia zaplanowano na 16-18 marca. Kolejny sukces frekwencyjny jest pewny. – Na tę chwilę zapisało się ponad 2 500 zawodników, a do startu pozostały jeszcze cztery miesiące. W błyskawicznym tempie zapracowaliśmy na miano jednego z najważniejszych biegów w Polsce – mówi Michał Drelich z agencji marketingu sportowego Sport Evolution, która odpowiada za organizację ONICO Gdynia Półmaratonu.

Prestiż biegu potwierdza m.in. certyfikat IAAF Road Race Bronze Label, który przyznawany jest imprezom o wysokim poziomie organizacyjnym i sportowym. ONICO Gdynia Półmaraton może pochwalić się również pięcioma gwiazdkami Europejskiej Federacji Lekkoatletycznej. Mistrzostwa świata w półmaratonie odbędą się właśnie przy okazji marcowej imprezy.

Mistrzostwa świata w półmaratonie organizowane są od 1992 roku i odbywają się co dwa lata. W zawodach startuje absolutna światowa czołówka biegaczy, jednak tę samą trasę co profesjonaliści pokonują również amatorzy. Ze wstępnych szacunków wynika, że za niespełna trzy lata w Gdyni może wystartować nawet kilkanaście tysięcy zawodników. – Malownicza trasa, której początek i koniec znajduje się na Skwerze Kościuszki, jest przygotowana na taką frekwencję – zapewnia Marek Łucyk.

W 2016 roku biegaczy gościło Cardiff, w przyszłym roku gospodarzem imprezy będzie Walencja. Aktualnym mistrzem świata w półmaratonie jest Kenijczyk Geoffrey Kipsang.

mat. pras.


Maraton Komandosa: Szpigiel po raz czwarty, Bereznowska zaskakuje! [ZDJĘCIA]

$
0
0

Już 14. Maraton Komandosa ukończyło 423 zawodników. Przeważali mundurowi różnych formacji, ale na start w tym wymagającym biegu odważyło się także prawie stu cywilów. Wśród nich aż dwadzieścia kobiet, które… deklasowały umundurowane koleżanki, zajmując pięć pierwszych miejsc.

Szans rywalkom nie pozostawiła Patrycja Bereznowska, która decyzję o starcie w Maratonie Komandosa podjęła niemal w ostatniej chwili: - Zdecydowałam się w ostatniej chwili, bo nie trenowałam ściśle pod ten bieg, nie miałam też sprzętu. Za dwa tygodnie mam kolejny bieg 24 h i do końca się wahałam czy to nie będzie za duże obciążenie. Postanowiłam zaryzykować, namówił mnie przyjaciel, który biegnie dzisiaj dziesiąty raz. Dla mnie to był debiut z plecakiem i obciążeniem. Wielka niewiadoma. Było ciężko, ale myślałam, że będzie gorzej – przyznała zwyciężczyni, która w „wojskowym” debiucie uzyskała rewelacyjny czas 4:03:07. Jest to drugi najlepszy kobiecy czas w historii biegu, po rekordzie 3:58:26 ustanowionym przez Arletę Meloch w 2014 roku.

– Za radą przyjaciela włożyłam do plecaka kilogramowe worki soli i ołowiany obciążnik dla płetwonurków. Mundur kupiłam z demobilu. Biegło się naprawdę fajnie. Zaskoczyło mnie podejście mężczyzn, których mijałam. Gratulowali mi i byli mili. To niespotykane na biegach ulicznych, gdzie wyprzedzani mężczyźni milczą albo próbują się ścigać. Spodobała mi się ta formuła. I przyznam, że kusi mnie Setka Komandosa. Dzisiaj to była próba…

Jako druga do mety dotarła ubiegłoroczna zwyciężczyni Anna Paulina Kurdyk, która uzyskała wynik 4:18:16 a trzecie miejsce zajęła Joanna Lorenc (4:37:52).

Wśród panów rywalizacja była zacięta, ale tylko o pierwsze miejsce. Na trasie starli się trzykrotny zwycięzca Maratonu Komandosa Piotr Szpigiel oraz Artur Pelo, który triumfował tutaj rok temu. Ostatecznie to Szpigiel dołożył do kolekcji czwarte zwycięstwo, ale różnica między zawodnikami na mecie wynosiła zaledwie pół minuty. Szpigiel, który jest rekordzistą trasy (2:55:40 w 2014 r.) zwyciężył dzisiaj z czasem 3:01:45. Pelo uzyskał wynik 3:02:15. Kolejni zawodnicy zameldowali się na mecie dopiero po upływie pół godziny! Podium dopełnił Bartosz Kryske (3:33:05).

Black Weekend w Krynicy! Łap 30% zniżki na 9. Festiwal Biegowy! [KOD PROMOCYJNY]

Wśród zawodników było wielu debiutantów a dla części z nich Maraton Komandosa był nie tylko pierwszym maratonem pokonanym w umundurowaniu i z obciążeniem, ale też pierwszym w życiu: – To mój pierwszy Maraton Komandosa i pierwszy maraton w ogóle – mówił na mecie kapral Kamil Gąsior. – Przebiegłem w życiu tylko jeden półmaraton. Zdecydowałem się na debiut tutaj, bo uważam, że trzeba zaczynać z wysokiego C. Poza tym ukończyłem Bieg o Nóż Komandosa i Bieg Katorżnika, więc do Lublinieckiego Szlema brakowało mi tego maratonu. Było bardzo ciężko. Nóg nie czuję… a właściwie czuję aż za bardzo. Nie spodziewałem się, że to będzie aż taki wysiłek. Z plecakiem trenowałem delikatnie, po kilka kilometrów, ale nie miałem pojęcia, co się dzieje z organizmem po 34 km. Teraz już wiem. Za rok trzeba będzie przygotować lepszą strategię biegu…

Podobną historię miał kolejny debiutant plutonowy Artur Kuflowski: - Biegłem o Nóż Komandosa, ukończyłem Półmaraton Komandosa, więc wystartowałem tutaj, choć to mój pierwszy maraton. Pobiegłem ostrożnie, spodziewałem się gorszego wyniku i jestem mile zaskoczony. Za rok będę starał się poprawić ten czas – zadeklarował.

KM


Gliwice sprowokowały do… trzeźwości [ZDJĘCIA]

$
0
0

Listopadowa, jedenasta w tym roku odsłona Gliwickiej Parkowej Prowokacji Biegowej odbyła się pod hasłem Biegu ku Trzeźwości, który odbył się w ramach cyklicznej imprezy. Wzięli w nim udział stali bywalcy Prowokacji oraz całkiem spora grupa osób, które do gliwickiego parku przyciągnęła nowa inicjatywa. Na starcie stanęło prawie 500 osób.

Pomysłodawcami biegu promującego zdrowy styl życia i trzeźwość byli wychowankowie Centrum Leczenia Uzależnień Górnośląskiego Stowarzyszenia "Familia", który znajduje się na trasie Gliwickiej Parkowej Prowokacji Biegowej. Jego mieszkańcy od długiego czasu uczestniczą w biegu, założyli nawet Sekcję Biegową „Familia”, której barwne koszulki wyróżniają się na parkowych trasach. Tym razem do biegu zaprosili wszystkich chętnych. Na każdego czekał drewniany medal z motywem Gliwickiej Radiostacji i logo Sekcji Biegowej. Nagrodzono też najszybszych biegaczy na dystansie 2 kółek (dokładnie 8,878 km) oraz w półmaratonie. Na nagrody mogli też liczyć miłośnicy nordic walking, którzy dzisiaj ścigali się na dwóch okrążeniach parkowej trasy.

Najszybszym biegaczem na krótszym dystansie został Piotr Śliwiński, który dwie pętle pokonał w czasie 30:51. Na podium stanęli też Grzegorz Szymura (31:27) oraz Mateusz Szwaja (33:29). Wśród pań najlepsze były: Katarzyna Laskowska (35:42), Julia Nyga (40:01) i Agnieszka Smolarczyk (40:46).

W półmaratonie triumfowali: Jan Wróblewski (1:21:08), Przemysław Basa (1:22:36) i Bogusław Opryszek (1:26:42) oraz Alina Wyleżałek (1:32:39), Izabela Maj-Dziubańska (1:41:03) i Agnieszka Bocheńska (1:47:51). W kategorii nordic walking najlepsi okazali się: Ryszard Kłyś (52:31), Marcin Hałas (55:09) i Marian Małka (56:57) oraz Dorota Smolarczyk (58:49), Wiesława Pogorzelska (1:00:57) i Katarzyna Marondel (1:01:37).

Black Weekend w Krynicy! Łap 30% zniżki na 9. Festiwal Biegowy! [KOD PROMOCYJNY]

Dzisiejszy zwycięzca półmaratonu na Prowokacji pojawił się pierwszy raz: - Zaprosiła mnie tutaj koleżanka, której nie udało się dzisiaj dojechać. Dopiero wracam do formy i dochodzę do siebie po wypadku. W lutym złamałem cztery kości twarzoczaszki. Dzisiaj, jadąc tutaj, nastawiałem się, żeby powalczyć o zwycięstwo i się udało – mówił Jan Wróblewski. - Lubię biegać okrążenia, więc bardzo mi się tutaj podobało. Jest dużo osób, ale nikt nikomu nie przeszkadzał na trasie. Organizację oceniam na piąteczkę. Na pewno jeszcze kiedyś tu przyjadę – zadeklarował.

Pierwszy raz w Prowokacji wystartowała też Joanna Jureczko z grupy BTM Runners: – Przyjechałam tutaj na zaproszenie kolegi, który współorganizował Bieg ku Trzeźwości. - Dzisiaj przebiegłam dwa kółka, ale może jeszcze tu wrócę i zrobię więcej… Trasa po lesie, płaska i ciekawa, troszkę błotka. Bardzo fajna atmosfera – oceniła zawodniczka. - Myślę, że to bardzo dobra inicjatywa. Coraz więcej osób ma problem z alkoholem a bieganie pomaga sobie z nim poradzić. Nawet wśród moich znajomych są takie osoby, które wyszły z nałogu dzięki bieganiu.

KM


Toruń nie zorganizuje HMŚ 20120

$
0
0

212. posiedzenie Rady IAAF, podczas którego Gdynia otrzymała prawo zorganzowania MŚ w półmaratonie w 2020 r. przyniosło jeszcze jedno ważne z polskiego punktu widzenia rozstrzygnięcie. 

IAAF zdecydowała, że halowe mistrzostwa świata w 2020 roku odbędą się w Nankinie. Kandydatem do organizacji tej imprezy były także Belgrad oraz Toruń.
 
 Pokazaliśmy świetną ofertę, ale zdajemy sobie sprawę, że IAAF kierował się również kryterium geograficznym. Wczoraj wygrała Gdynia, dziś Nankin. Jestem jednak przekonany, że prezentacja Torunia przed IAAF wypadła bardzo dobrze i na pewno zapadnie w pamięć. W przypadku kandydowania w przyszłości będzie naszym dużym atutem – relacjonuje obecny w Monako Piotr Długosielski.

źródło PZLA



2. Żorski Półmaraton Leśny: Bardzo Dziki Zachód [ZDJĘCIA]

$
0
0

Główna ulica miasteczka, pokryta pyłem i kurzem. Wokół drewniana zabudowa: strzelnica, hotel, więzienie, kościół, saloon… Ulicą podąża bohater. Plan westernu? Nie, to meta 2. Żorskiego Półmaratonu Leśnego, żywcem przeniesiona w czasie i przestrzeni z Dzikiego Zachodu.

Niezwykła sceneria to zasługa Miasteczka Westernowego Twinpigs, czyli rodzinnego parku rozrywki zlokalizowanego w Żorach. Ulokowano tam start i metę półmaratonu a urokliwe budynki miasteczka posłużyły za biuro zawodów, szatnie i depozyt. Prysznice można było znaleźć… w więziennej celi nr 103.

– Klimat super! Zaraz na starcie koniki, osiołki… Jestem z Żor, więc byłam tutaj wiele razy i dla mnie to nie jest nowość, ale dla przyjezdnych biegaczy to z pewnością bardzo miłe zaskoczenie. Bardzo klimatyczny bieg – chwaliła Marta Basek. – Jestem na tym półmaratonie pierwszy raz, bo rok temu nie mogłam biec. Tym razem też miałam nie startować, bo nie zdążyłam się zapisać, ale koleżanka się rozchorowała i pobiegłam za nią. Bardzo mi się podobało. Fajna trasa, dużo lasu. Dla mnie nie była trudna. Pogoda dopisała, nie było zapowiadanego deszczu. W swoim mieście, ze swoimi ludźmi… to taki mój bieg.

Zawodnicy mieli do wyboru dystans półmaratonu lub 10 km. Obie trasy były leśne i dość wymagające, choć jak przyznawali biegacze, pokonanie ich było czystą przyjemnością.

– Trasa wolna, ale bardzo przyjemna. Lubię takie. Zbiegi, dużo zakrętów… – mówił na mecie zwycięzca Mateusz Wolnik. – Jestem tutaj pierwszy raz i byłem ciekawy trasy. Biegło się naprawdę fajnie. Rywalizacja nie była ostra, ścigałem się tylko z Jarkiem. Organizacyjnie bardzo fajnie. Jeśli zdrowie pozwoli, na pewno zawitam tutaj za rok.

Black Weekend w Krynicy! Łap 30% zniżki na 9. Festiwal Biegowy! [KOD PROMOCYJNY]

Mateusz Wolnik dotarł do mety z czasem 1:14:05 a jego rywal, Jarosław Kożdoń uzyskał wynik 1:14:27. Pozostałych zawodników odstawili na ponad 6 minut. Jako trzeci na mecie zameldował się Michal Sedlak z czasek 1:20:21. Wśród pań najlepsza okazała się Żorzanka Anna Janko, która na metę wbiegła z czasem 1:32:20. Mniej niż minutę straciła do niej druga kobieta Anna Halska (1:33:17). Trzecie miejsce zajęła Barbara Chrzanowska (1:36:35).

W towarzyszącym biegu na dystansie 10 km najlepszy był Krzysztof Bartosik, który zwyciężył z czasem 41:53. Drugie miejsce zajął Dariusz Wilk (42:51) a trzecie Paweł Dzięgielowski. Pierwsza trójka pań to: Barbara Witoszek (56:42), Karolina Łagan (57:31) oraz Natalia Kłaput (58:07).

W biegu wystartował także Marcin Świerc, który honorowo pokonał jedno okrążenie trasy. Po zakończeniu półmaratonu spotkał się z zawodnikami i opowiadał o swojej pasji, chętnie odpowiadając na pytania i pozując do zdjęć.

Mimo chłodu, atmosfera była ciepła i rodzinna. Wielu zawodników przyjechało z rodzinami a najmłodsi mogli skorzystać z atrakcji miasteczka, przejechać się na kucyku albo zrobić sobie zdjęcia w zabawnych przebraniach. Taka baza jest wprost stworzona do organizacji imprezy biegowej a Żorski Półmaraton Leśny to bieg z ogromnym potencjałem. Przemawia na jego korzyść nie tylko świetna baza, ale też dobra trasa i dużo zaangażowanie organizatorów.

– Bardzo przyjemny bieg. Coś nowego – oceniał Łukasz Dębicki. – Trasa nie była specjalnie trudna, ale dla kogoś początkującego to byłoby ciężkie przeżycie. Zwłaszcza niektóre podbiegi dawały w kość. Sama organizacja bardzo dobra. Przyjemny, nietypowy dodatek w postaci mety w westernowym miasteczku. Podsumowując? Bieg na piątkę z plusem.

KM


Antartic Ice Marathon: Polak na podium "połówki"

$
0
0

Uczestnicy tegorocznego Antarctic Ice Marathon wracają już do Chile. Zwycięzcą biegu rozgrywanego w temperaturze 20 stopni Celsjusza poniżej zera został Frank Johansen. Co ciekawe, Duńczyk, który linię mety przekroczył z czasem 3:37:46, nie uważa się za biegacza, a jedynie za osobę, która zwiedza świat na biegowo.

Pozostałe miejsca na podium zajęli biegacze charytatywni: Amerykanin David Weeks, który zbierał fundusze dla organizacji związanej z Navy Seal, oraz Gertjan Verdickt, belgijski student realizujący swój charytatywny projekt pomocy osobom ze stwardnieniem rozsianym.

Wśród pań wygrała Amerykanka Kelly McClay, dla której ukończony w czasie 4:56:37 maraton, był 51. biegiem na tym dystansie i jednocześnie ostatnim, który był jej potrzebny do ukończenia maratonu na każdym kontynencie i wstąpienia do elitarnego klubu biegaczy.

Z taką samą myślą wystartowała również pochodząca z Turcji Gulay Varan. Jej drugie miejsce ma być inspiracją dla Turczynek, by realizować swoje własne cele.

Podium dopełniła Amerykanka Megan Lind (5:16:08).

W imprezie wzięło udział również dwóch Polaków. Na dystansie maratonu wystartował Rafał Lasota, który zajął 16. miejsce z czasem 5:34:29. Przed nim jeszcze jeden kontynent i także on będzie mógł wstąpić do 7 Continents Club. Jego przyjaciel Sławomir Szarek, który podobnie jak większość startujących, nie uważa się za biegacza, zdecydował się na półmaraton, który ukończył z czasem 2:58:12, zajmując trzecie miejsce.

W tym roku po raz pierwszy rozegrano również bieg na dystansie 1 mili. Zwycięzca Paul Robinson, Irlandczyk to czwarty zawodnik mistrzostw Europy w Zurichu (2014) na dystansie 1500m, a który miniony sezon stracił ze względu na kontuzję, ukończył go w czasie 4:17:09.

Fanpage wydarzenia: TUTAJ

IB


Znane górki w nowej odsłonie – Grand Prix Łódzkiego w Biegach Górskich [ZDJĘCIA]

$
0
0

W znanym chyba wszystkim miejscowym biegaczom Lesie Łagiewnickim rozpoczął się dziś inauguracyjnymi zawodami cykl Grand Prix Łódzkiego w Biegach Górskich. Nową serię biegów, tym razem bez kompasu – w sumie będzie ich pięć w około miesięcznych odstępach, po tej samej trasie – organizuje łódzki UKS Orientuś, jedna z najmocniejszych w Polsce ekip w biegach na orientację.

Pięciokilometrowa trasa prowadzi tzw. „górnym trójkątem” lasu na północ od ul. Okólnej – najbardziej pofałdowaną częścią Łagiewnik, w której łódzcy górale często trenują podbiegi i crossy. Zawiera ona dwa duże i dwa nieco mniejsze podbiegi. Najwyższym i najdłuższym jest znaczący jak na płaską Łódź – nomen omen – Podbieg Orientusia (ok. 400 m długości i 40 m przewyższenia), gdzie kilka tygodni wcześniej rozegrano prolog cyklu. Na GPŁ uczestnicy mają do wyboru między dystansem jednej lub dwóch pętli (5 i 10 km).

Na zawodach w moim ulubionym lesie nie mogło mnie zabraknąć. Dycha ma być ostatnim mocnym przetarciem po ciężkim treningowym tygodniu przed górskim ultramaratonem. Nic dziwnego, że nogi już od startu są ciężkie.

Początek od razu pod górę, łagodnie ale długo, podbiegiem znanym z jesiennego Półmaratonu Szakala. Długi zbieg, okrążenie lasu od północy i to co wszyscy lubimy najbardziej – śmierć na Orientusiu po raz pierwszy. Podbieg ten ma pośrodku fałszywe wypłaszczenie, po którym druga połówka jeszcze bardziej boli. Trochę na nim tracę, ale co nieco odzyskuję na zbiegu.

Następna górka dużo bardziej mi odpowiada – nie mam teraz wydolności na Orientusia, za to mam depnięcie w kopytach akurat na taką krótką, ostrą sztajchę. Biegiem wyprzedzam wszystkich idących. Mały zbieg, jeszcze jedna hopka, długie wypłaszczenie i ostatni, długi zbieg, na którym najwięcej zyskuję. Na końcu płaskie pół kilometra do zamknięcia pętli – dla niektórych już do mety.

Drugie kółko to znowu strata na Orientusiu i zysk na tej drugiej górce – czasem zwanej Gubałówką. Dotąd cisnąłem tak na 80-90 procent i dopiero na ostatnim zbiegu odpalam turbo. Zyskuję kilka miejsc, które bronię długim finiszem do końca. Czas 54:40 niczego nie urywa, ale mocny trening w dobrym towarzystwie znajomych współzawodników zrobiony.

Najszybszy na dychę był Adam Łukasiak (37:11) przed Danielem Mikielskim (38:02) i Piotrem Zawistowskim (38:09) oraz Magdalena Woźna (47:45) przed Edytą Bartelą (47:52) i Dominiką Wiechą (48:39). Piątkę zwyciężył Robert Sobczak (19:05) przed Piotrem Rzeńcą (20:20) i Mateuszem Fijałkowskim (20:24) oraz Magdalena Pierzchała (21:12) przed Martą Kołodziejczyk (24:55) i Klaudią Łukasiak (26:17). Na dłuższym dystansie wystartowały 92 osoby, a na krótszym 70. Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

Black Weekend w Krynicy! Łap 30% zniżki na 9. Festiwal Biegowy! [KOD PROMOCYJNY]

Zacięty pojedynek o zwycięstwo na 10 km stoczyły dwie najszybsze panie. Większość trasy biegły w kontakcie wzrokowym, Edyta uciekała pod górę, a Magda z kolei wyprzedzała ją na zbiegach, gdzie jej rywalka musiała uważać na niedawno skręconą kostkę. Magdalena Woźna wygrała o 7 sekund, które zyskała dzięki ostatniemu zbiegowi. – Część tej trasy znam z połówki Szakala, ale niektóre podbiegi były dla mnie nowe – przyznała zwyciężczyni, która zapisała się na cały cykl GPŁ.

Zwycięzca na 5 km Robert „Badyl” Sobczak, jak opowiedział, pociągnął się z najszybszymi zawodnikami z dychy i dzięki temu już na początku skutecznie uciekł wszystkim rywalom. Teraz planuje zasłużone roztrenowanie po wyczerpującym roku, ale udziału w następnym biegu w cyklu nie zamierza sobie odmówić.

Do organizacji GPŁ w Biegach Górskich zmotywowali nas biegacze obserwujący jakość zawodów, które przygotowujemy – powiedział nam Łukasz Charuba, prezes UKS Orientuś – byliśmy namawiani, by zostawić kompas w domu i wyjść do szerokiego środowiska. Ponad 150 startujących to na pewno sukces dla takich amatorów organizacyjnych w biegach przełajowych, jak my. Teraz robimy wszystkie biegi tu w Łagiewnikach, ale w następnych latach bierzemy pod uwagę też inne lokalizacje. Górki w Łodzi są też gdzie indziej, np. na Rudzie Pabianickiej. Jesteśmy otwarci na sugestie uczestników, bo oni są dla nas najważniejsi – zakończył organizator.

Strona zawodów GPŁ w Biegach Górskich - TUTAJ

Kolejne biegi z cyklu odbędą się w dniach 17 grudnia, 21 stycznia, 18 lutego i 18 marca.

Kamil Weinberg


Powrót oryginalnej trasy i jeździec bez głowy – 4. Decathlon Run [ZDJĘCIA]

$
0
0

Po raz czwarty łódzka załoga popularnego sklepu sportowego zorganizowała swój autorski bieg – Decathlon Run. Trasa jak co roku została wytyczona w bezpośredniej bliskości placówki, czyli w Parku Poniatowskiego. Tor rowerowy z ukochanymi przez biegaczy stromymi hopkami, nieobecny przed rokiem z powodu prac ziemnych, tym razem znów został wykorzystany – ku radości jednych i przeklinaniu innych. Na 10-kilometrowym dystansie wystartowało 426 zawodników.

Reszta trasy poza rowerowym torem była również urozmaicona i prowadziła trzema okrążeniami przez szerokie aleje, wąskie ścieżki, mostek między stawami i jeszcze jedną górkę.

Limit 500 miejsc został wyczerpany w zapisach online na kilka dni przed biegiem, jednak jak to zwykle bywa, pewna ilość pakietów pozostawała nieodebrana. O możliwość startu pytali się zawodnicy z Ukrainy i zostali poproszeni o przyjście w dniu biegu (26 listopada) odpowiednio wcześniej. Zjawili się... dosłownie sekundy przed startem, kiedy wydanie im chipów i numerów było już technicznie niemożliwe. Przynajmniej jeden z nich – jak się okazało, bardzo mocny zawodnik – mimo to postanowił wystartować „treningowo”.

– Szczerze mówiąc, to chciałbym podziękować koledze zza wschodniej granicy – powiedział nam czołowy łódzki średnio- i długodystansowiec Tomasz Osmulski, sklasyfikowany dziś jako pierwszy – bo miałem niespodziewanego zająca, który na początku wyrwał i rozprowadził tak naprawdę cały bieg! Jeździec bez głowy, choć był na prowadzeniu, został jednak zdjęty z trasy przez organizatorów tuż przed końcem ostatniego okrążenia. Zwyciężył więc biegnący tuż za nim Tomek z czasem 35:05, który w poprzednich edycjach tych zawodów już raz wygrał i raz był drugi.

Za nim przybiegli Arek Ostaszewski z Białegostoku (35:33) i Adrian Żakowski z Jarocina (36:23), obaj pracownicy sieci Decathlon, którzy jeszcze na drugim okrążeniu trzymali się kilka sekund za późniejszym zwycięzcą. Najszybszymi z pań były siostry Michalina i Daria Mendeckie z Łazisk Górnych (odpowiednio 41:59 i 42:56), które pracują w sklepie Decathlonu w Mikołowie. Podium uzupełniła Natalia Grzegorczyk z Opoczna (43:23). Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

– Wracam po kontuzji, stare problemy jeszcze dawały się odczuć w czasie biegu, skurcze, ból achillesów – opowiadał nam zwycięzca – więc to nie był bieg z uśmiechem na ustach, tym bardziej że trasa bardzo wymagająca, te muldy na torze rowerowym dawały w kość, szczególnie ostatni krótki, lecz bardzo stromy podbieg. Po nim przez 2-3 minuty łapałem tlen. Ale jest coraz lepiej. Dopiero rozpoczynam ciężki trening przygotowawczy, ale zobaczymy do czego tak naprawdę. Jak się uda wejść na odpowiedni poziom, to się zdecydujemy z trenerem na MP w hali. Gdzieś tam koledzy mobilizują, żeby nawet wystartować w halowych mistrzostwach Europy. Ale to tylko jak będę u szczytu formy, bo jestem takim perfekcjonistą. A jak nie hala, to kto wie – ostatnio się potwierdziło, że w Łodzi znowu będzie maraton, więc może się w końcu sprawdzę na tym dystansie, bo już mi to chodzi po głowie od wielu lat – zakończył Tomasz Osmulski.

Black Weekend w Krynicy! Łap 30% zniżki na 9. Festiwal Biegowy! [KOD PROMOCYJNY]

W Decathlon Run wystartowało kilka osób, które wcześniej tego dnia pobiegły w Lesie Łagiewnickim w pierwszym biegu w cyklu Grand Prix Łódzkiego w Biegach Górskich, który też relacjonowaliśmy. Jednym z nich był Krzysztof Drożdżyński, specjalizujący się w ultramaratonach na orientację. – Mam taką pracę, że codziennie przechodzę piechotą około 20 km i na bieganie nie ma już czasu ani siły – opowiadał nam – więc pozostają tylko weekendowe starty w zawodach! Dziś przede wszystkim jestem zadowolony, że pogoda dopisała, nie za ciepło i bez deszczu. Czasy nie powalają, ale założone tempo udało się utrzymać. Oby to zaprocentowało treningowo, bo na kilka cykli biegów tej zimy się już zapisałem. Te dzisiejsze biegi były zupełnie różne. W Łagiewnikach sześć dużych górek. Tu na ogół płasko, tylko ten tor rowerowy i jeszcze jedna mała górka na każdym okrążeniu. Jednak bieg sprzed dwóch godzin dał się odczuć i już tylko czekałem, żeby dobiec do mety...

– Trasa zgodnie z życzeniem uczestników wróciła na górki rowerowego toru – powiedziała nam współorganizatorka Daria Ogrodowczyk z łódzkiego Decathlonu – dzięki temu jest ona znacznie ciekawsza. Jeszcze tego nie sprawdziliśmy, ale chyba frekwencja była rekordowa, z czego się bardzo cieszymy. Bieg organizuje załoga naszego sklepu, ale zapraszamy na niego współpracowników z całego kraju – na takie nieoficjalne mistrzostwa Polski pracowników Decathlonu. Dzięki temu nasz bieg zyskuje ogólnokrajowy charakter – podsumowała organizatorka.

Kamil Weinberg


Olsztyn i Trójmiasto na półmetku cyklu CITY TRAIL

$
0
0

W weekend 25-26 listopada biegami w Olsztynie i Gdańsku rozpoczęła się trzecia kolejka przełajowego cyklu Grand Prix CITY TRAIL z Nationale-Nederlanden. Zawody przyciągnęły łącznie 770 dorosłych i ponad 230 dzieci.

Olsztyn

Jezioro Długie w Olsztynie, gdzie odbywają się biegi CITY TRAIL jest niesamowicie klimatycznym miejscem. Piękne widoki, jakie napotykają po drodze biegacze w pełni wynagradzają trudy trasy, która niepozbawiona jest podbiegów – w tym legendarnego na czwartym kilometrze.

W sobotnich zawodach wzięło udział 400 osób. Zwycięzcą biegu został 41-letni Tomasz Kowalski. Zawodnik, który ma bogatą przeszłość sportową. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych należał do grona czołowych, polskich średniodystansowców. Legitymuje się imponującymi rekordami życiowymi: 800m - 1:49.43, 1000m - 2:21.90, 1500m - 3:43.27.

W sobotę w Olsztynie 5-kilometrową trasę pokonał w 16:57. Po biegu powiedział: - Do biegania wróciłem mniej więcej rok temu. Cieszę się, że już udało mi się wskoczyć na poziom pozwalający skutecznie rywalizować z czołowymi, lokalnymi zawodnikami, Pawłem Pszczółkowskim czy braćmi Najmowiczami. Powrót nie był łatwy chociażby ze względu na fakt 10 kilogramów więcej w stosunku do niegdysiejszej wagi startowej. Przestawienie z dystansów średnich, w których przed laty się specjalizowałem nie było trudne ze względu na fakt iż trenowałem z długodystansowcami. Nie miałem np. problemu z przebiegnięciem 15km w drugim zakresie tempem po 3:30/km. Przygotowania do nowego sezonu idą w dobrym kierunku i będę robił wszystko, żeby zwyciężyć w klasyfikacji generalnej CITY TRAIL. Chodzi mi jednak po głowie przygotowanie się do imprez mistrzowskich w kategoriach weterańskich. Być może zgłoszę się o pomoc do swojego trenera sprzed lat, Zbigniewa Ludwichowskiego, aby znów przygotował mnie do 1500m. Specyfika jest zupełnie inna niż długie bieganie, tym bardziej że z wiekiem traci się możliwości szybkościowe. Ale nie wykluczam, że spróbuję. Na pewno jednak widzimy się 13 stycznia nad Jeziorem Długim.

Wśród pań po raz drugi triumfowała Aleksandra Lisowska, wielokrotna medalistka mistrzostw Polski w biegach długich. Ola przed laty specjalizowała się w biegu na 3000m z przeszkodami (posiada 19. wynik w historii lekkiej atletyki na tym dystansie - 10:13.18). Jej wynik na trasie CITY TRAIL to tym razem 18:34. Tak skomentowała olsztyński triumf: – Aktualnie jestem w fazie roztrenowania i przyznam, że nie spodziewałam się tak dobrego występu. Zastanawiałam się, czy w ogóle zejdę poniżej 20 minut, a okazało się, że uporałam się z barierą 19. Niebawem zacznę przygotowania do kolejnego sezonu. Mijający uważam za udany, chociaż nie wszystko potoczyło się po mojej myśli. Duże nadzieje wiążę z maratonem ze względu na uwarunkowania genetyczne, które predysponują mnie do długiego biegania. Uważam, że mam jednego z najlepszych trenerów w Polsce. Jacek Wosiek, z którym współpracuję jest świetnym fachowcem, poza tym bardzo cierpliwym i wyważonym człowiekiem, co bardzo mi odpowiada. Mam zdecydowanie ekspresyjną osobowość, a trener Wosiek wnosi spokój do mojego sportowego życia. Docelowo przygotowujemy się do maratonu, ale nie zamierzam jeszcze rezygnować z bieżni. Na pewno w sezonie letnim będę startowała na stadionie w biegach na 5000 i 10000m. Aby dobrze biegać maraton trzeba koniecznie przeforsować pewne bariery prędkościowe na krótszych dystansach.

Warto dodać, że w cyklu dla dzieci i młodzieży CITY TRAIL Junior wystartowało 129 młodych adeptów biegania.

Kolejne biegi serii CITY TRAIL w Olsztynie odbędą się: 13 stycznia, 17 lutego i 10 marca 2018.

Trójmiasto

CITY TRAIL w Trójmieście odbywa się na dwóch trasach - pierwszy, trzeci i piąty bieg serii - w Gdańsku, a drugi, czwarty i szósty - w Gdyni. Niedzielne zawody były zorganizowane na ścieżkach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego w okolicy gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu.

Trasa rozpoczyna się długim, bo 1,5-kilometrowym podbiegiem i jest to najtrudniejszy element rywalizacji w Gdańsku. Jedni radzą z nim sobie lepiej, inni wolą startować w Gdyni, gdzie początek trasy przez blisko kilometr prowadzi ciągle w dół.

W minioną niedzielę linię mety biegu głównego minęło 370 zawodników. Zwycięzcą został 36-letni Michał Czapiński, który 5-kilometrową trasę pokonał w czasie 17:39. Michał na co dzień jest triathlonistą, ale równolegle uzyskuje dobre wyniki w bieganiu.

– Dziś biegało mi się bardzo dobrze, mimo że jeszcze jestem na roztrenowaniu. Widząc, że nie ma zawodników, którzy regularnie wygrywają CITY TRAIL w Trójmieście postanowiłem rozegrać bieg już w jego pierwszej fazie. Ruszyłem mocno, zyskałem przewagę, a od 3. kilometra starałem się biec swobodnie kontrolując sytuację za moimi plecami. Pozwoliło mi to ostatnie 2 kilometry przebiec dość spokojne, luźno na zbiegach, tak żeby nie narazić się na jakiś uraz. Niebawem zacznę przygotowania do nowego sezonu, w którym docelowe starty dotyczą triathlonu. Jako, że wywodzę się z biegania, które jest moją najmocniejszą triathlonową stroną, zamierzam wziąć udział w wielu imprezach biegowych. Jestem zawodnikiem solidnej budowy, więc przede wszystkim skupiam się na dystansach 5-10 km, gdzie moja skuteczność jest największa. Bieg z cyklu CITY TRAIL są dla mnie świetną formą przetarcia i pozwalają mi nie wypaść z rytmu startowego w okresie zimowym – podkreślił po zawodach zwycięzca.

W rywalizacji pań równych sobie nie miała Ewelina Paprocka, która umocniła się na pozycji liderki w klasyfikacji generalnej. To już jej trzecie zwycięstwo w sezonie. Niedzielny czas to 19:29. - Aktualnie jestem w okresie roztrenowania. Mimo, że odpoczywam startowałam przed kilkoma dniami w mistrzostwach Wojska Polskiego w biegach przełajowych. Trasa we Wrocławiu była niezwykle ciężka głównie ze względu na grząskie i błotniste podłoże. Zdecydowanie wolę cross właśnie taki, jak na CITY TRAIL w Gdańsku – wymagający ze względu na naturalne wzniesienia terenu – podkreśliła na mecie Ewelina. – W przyszłym sezonie chciałabym poprawić rekordy życiowe na 5, 10 km i w półmaratonie. O maratonie nie myślę, ze względu na to, że brak czasu nie pozwoli mi na wykonanie pełnowartościowego treningu. Mam nadzieję, że uda mi się odnieść zwycięstwo w trójmiejskim CITY TRAIL. Zapewne wystartuję w biegach drugiej części sezonu – dodała.

Tradycyjnie w Gdańsku biegały także dzieci i młodzież – w pięciu kategoriach wiekowych wystartowało łącznie 105 młodych biegaczy.

Kolejne zawody serii CITY TRAIL w Trójmieście odbędą się już w 2018 roku: 14 stycznia (Gdynia), 11 lutego (Gdańsk) i 11 marca (Gdynia).

Poza Olsztynem i Trójmiastem, w cyklu CITY TRAIL z Nationale-Nederlanden uczestniczą: Bydgoszcz, Katowice, Lublin, Łódź, Poznań, Szczecin, Warszawa i Wrocław. Kolejne biegi są zaplanowane na 2 grudnia we Wrocławiu oraz 3 grudnia w Katowicach.

Informacje o imprezie oraz zapisy znajdują się na stronie www.citytrail.pl.

mat. pras.


Viewing all 13095 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>