Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13095 articles
Browse latest View live

Parkrun w nowej formule

$
0
0

Początek marca to nie tylko zmiana warunków pogodowych, to też zmiana formuły biegania w cyklicznych biegach.

W ostatnią sobotę parkrun Polska oficjalnie zamknął roczne klasyfikacje punktowe i po raz ostatni przyznał nagrody dla najwytrwalszych biegaczy, dla wolontariusza oraz juniora roku.

- Pomysł wyszedł ze Szwecji, Kanady i Australii. Pomiar czasów zostaje, ale znika klasyfikacja punktowa. W sobotę przyznano ostatnie unikatowe medale tym z najwyższą punktacją za pół roku – mówi Andrzej Hulanicki, Ambasador Festiwalu Biegów, stały uczestnik biegów parkrun, m.in. na Żoliborzu.

- W sobotę pojawiło się wyjątkowo dużo biegaczy. Medale odebrali Karin Radziwił, Katarzyna Mikołajczyk i Joanna Sidor, oraz Konrad Kobiałka, Adam Zając i Marek Antczak.

Parkrun to cykl bezpłatnych biegów odbywających się w każdą sobotę w miejskich parkach. W Polsce mamy aż 41 lokalizacji parkrun.

red.



Włóczykij Trip Extreme Ambasadora

$
0
0

Trasa wiodła przez puszczę Bukową, Binowo i wschodnie tereny gminy Gryfino. Szczególnie pierwsza część, przez puszczę, była mocno wymagająca, przez mocno zróżnicowany teren - relacjonuje Adrian Szczekutowicz, Ambasador Festiwalu Biegów.

Trasa była bardzo ciekawa i dała w kość. Do znalezienia było 15 punktów, z czego większość znajdowała się w puszczy.

Maszerowało się głównie po zmroku, ponieważ start był o 16:00. 

Dystans 50 km wybrało 196 uczestników. Do mety dotarło 181. Zostaliśmy wywiezieni busami do Szczecina na miejsce startu, otrzymaliśmy mapy i ruszyli przed siebie. 

Jednym trasa zabrała kilka godzin, innym kilkanaście. Jak to w RnO, długość była zależna od opracowania trasy, ilości zdobytych punktów a także orientacji w terenie i potrafiła się przedłużyć nawet do 70 km. 

Cała impreza była bardzo dobrze i fajnie zorganizowana, za co należą się ogromne brawa do organizatorów. Ludzie startujący w tym wydarzeniu tworzyli niesamowitą atmosferę. Warto tu startować!

Adrian Szczekutowicz, Ambasador Festiwalu Biegów


Mordercze Ardeny – Legends Trail po raz drugi [ZDJĘCIA]

$
0
0

W niedzielę zakończyła się zabójcza 250-kilometrowa wyrypa przez belgijskie Ardeny – Legends Trail. Po ósmej rano dwaj ostatni spośród 29 finiszerów dotarli na metę w Mormont.

W piątek o 18:00 z Achouffe wystartowało 71 uczestników, co i tak daje wyższy odsetek ukończenia, niż w zeszłorocznej debiutanckiej edycji (15 z 47). Najlepsi osiągnęli znacznie lepsze czasy, niż zwycięzcy sprzed roku. Wszystko to mogło być spowodowane łagodniejszymi warunkami pogodowymi, ale również – a może przede wszystkim – lepszym przygotowaniem zawodników. Relacja ze startu: TUTAJ

Na trasie z około 7000-metrową sumą podejść, swoim charakterem nieco przypominającej nasz Beskid Niski, znajdowały się cztery bazy pośrednie z ciepłym jedzeniem i możliwością przespania się. Tam uczestnicy mieli dostęp do swoich wędrujących przepaków, podążających za nimi furgonetką. Trasa nie była oznakowana i wymagała własnej nawigacji. Od zeszłego roku uległa tylko minimalnym zmianom, z których największą było inne umiejscowienie mety – po sąsiedzku w Mormont, zamiast w Houffalize.

Mimo braku śniegu na trasie było sporo błota. Pierwsza ardeńska noc wykosiła kilkoro zawodników – z powodu kłopotów zdrowotnych lub kontuzji niektórzy wycofali się już na pierwszym punkcie kontrolnym lub wcześniej. Największą niespodzianką było odpadnięcie trzeciego przed rokiem Dirka van Spitaelsa. Nad stromym brzegiem rzeki l'Ourthe Belg fiknął kozła z pełnym obrotem i wylądował metr przed wodą, niestety mocno naciągając ścięgno w udzie. Odpuścił dalsze napieranie w pierwszej bazie, nie chcąc wyłączać się z gry na dłuższy czas.

Drugi dzień powitał zawodników przyjemną pogodą, chwilami nawet z wyglądającym zza chmur słońcem. Do drugiego punktu pierwszy dotarł debiutujący Holender Teun Geurts-Schoenmakers, a niecałe pół godziny za nim trójka belgijskich weteranów ubiegłorocznej edycji: Joris Jacobs, Benny Keuppens i Ivo Steyaert. Kto szybciej stamtąd wyruszył, ten mógł dłużej się cieszyć korzystną aurą. Zawodników opuszczających punkt późnym popołudniem i wieczorem witał już rzęsisty i zimny deszcz, który towarzyszył im przez większość nocy. Tutaj odsetek odpadających z zawodów znacznie się zwiększył.

Prowadząca belgijsko-holenderska czwórka dotarła w niewielkich odstępach jeszcze za dnia do trzeciej bazy, umieszczonej w ukrytym w lesie schronisku. Trzech z nich odpoczywało krócej, tylko drugi przed rokiem Joris Jacobs zdecydował się na czterogodzinny sen. Na wyjściu miał pięć miejsc straty, które jednak szybko nadrobił podczas drugiej nocy na trasie.

Przed trzecim punktem niestety wycofała się Paula Ijzerman – jedyna kobieta, która ukończyła Legends Trail poprzednim razem. Holenderska zawodniczka już wcześniej miała kłopoty ze stopami, jednak ostateczną przyczyną zejścia z trasy było wychłodzenie. Najwięcej wycofów nastąpiło właśnie w czasie drugiej nocy. W tym momencie jedynymi wciąż pozostającymi w grze paniami były Amerykanka Sarah Johnson (w zeszłym roku nie ukończyła) i debiutująca Holenderka Willemijn Jongens, które od drugiej bazy napierały razem. Towarzyszył im inny holenderski zawodnik Tom Endstra.

Wielka czwórka znów spotkała się w czwartej bazie, w której się zjawiła w niedzielę rano w kilkuminutowych odstępach i ze znaczną przewagą nad resztą stawki. Pierwszy wyruszył z niej Ivo Steyaert, lecz wkrótce przegonił go Teun Geurts-Schoenmakers i do końca nie oddał prowadzenia. Holender i Belg na metę dotarli w niedzielne popołudnie w odstępie zaledwie 13 minut, w czasach odpowiednio 44h13 i 44h26, poprawiając wynik zeszłorocznego zwycięzcy o 13 godzin! Benny Keuppens i Joris Jacobs ukończyli zawody wspólnie na trzecim miejscu dwie godziny później.

Wolniejsi zawodnicy załapali się na następny nocny deszcz, a niektórzy nawet na śnieg w najwyższym punkcie trasy, położonym powyżej 600 metrów npm. Sarah Johnson i Willemijn Jongens ukończyły bieg nad ranem jako jedyne kobiety w czasie 58h45. Rozciągnięci na trasie zawodnicy docierali na metę do poniedziałkowego poranka. Udało się to wszystkim, którzy wyszli z czwartej bazy. Pełne wyniki można zobaczyć tu: http://legendstrail.legendstracking.com/

– To był mój najdłuższy bieg w życiu – powiedział zwycięzca – a moja recepta na trening do takich zawodów to duży kilometraż, w jednym tygodniu zrobiłem nawet 200 km. Między bazami 2 i 4 Teun narzekał na bolące mięśnie czworogłowe, lecz jak sam przyznał, po przespaniu się na ostatnim punkcie wszedł w tryb wyścigowy. Walczył do końca, czując na plecach oddech konkurencji.

Zdobywcy trzeciego miejsca (wraz z Jorisem Jacobsem) Benny'emu Keuppensowi trudno było porównać warunki sprzed roku (kiedy był siódmy) i obecne. Wtedy były cięższe warunki atmosferyczne, lecz teraz narzuciliśmy sobie znacznie szybsze tempo, przez co trudności się wyrównały – podsumował belgijski napieracz.

Jedna z dwóch zwyciężczyń, Sarah Johnson, wróciła na Legends Trail by wyrównać rachunki. Teraz była znacznie lepiej przygotowana, m.in. dzięki zmniejszeniu kilometrażu i wpleceniu większej ilości treningu siłowego. Dzięki czemu mogła naprawdę cieszyć się napieraniem. Oczywiście miała kryzysy, lecz mówiła sobie wtedy, że pewnie już nie będzie jej się chciało wrócić na te mordercze zawody, więc musi to ukończyć teraz.

Organizatorzy podkreślili ważność zdobytych poprzednio doświadczeń dla przygotowania tegorocznej imprezy. Współorganizator Stef Schuermans i kierownik zabezpieczenia trasy Stu Westfield podziękowali wszystkim zaangażowanym wolontariuszom. Wielu z nich zdobyło już doświadczenie poprzednio, dzięki czemu mogli jeszcze sprawniej pomagać uczestnikom. Najważniejsze w organizacji było wydzielenie sekcji logistycznej, dzięki czemu sekcja medyczna i zabezpieczenia mogły spokojnie robić swoje.

Jeden z najtrudniejszych europejskich ultrabiegów w kategorii najdłuższych dystansów zyskuje stałe miejsce w kalendarzu. Zobaczymy, czy w najbliższych latach ukończą go jacyś Polacy. Wkrótce na naszym portalu osobista relacja z Legends Trail z pozycji wolontariusza.

Kamil Weinberg


Najlepsi lekkoatleci Europy już w domu. „Spełnienie marzeń”

$
0
0

W poniedziałek, do Warszawy wrócili z Belgradu polscy lekkoatleci. Przywieźli 12 medali, zwycięstwo w klasyfikacji medalowej i niesamowite emocje.

- To był historyczny sukces. Zasługa całego zespołu, oznaka tego, że nasza praca przynosi efekty. Sportowcy przynieśli nam tyle radości, że może zostanie ona z nami aż do Londynu, gdzie mam nadzieję, spróbujemy coś takiego powtórzyć- mówił na konferencji prasowej Henryk Olszewski, prezes PZLA, który podkreślił, że czuje się dumny z całej drużyny.

Dumny i wzruszony czuł się także Minister Sportu i Turystyki Witold Bańka.

- To był fantastyczny, wspaniały weekend. Bardzo się cieszę i gratuluję naszym sportowcom- mówił Minister, którego osobiście najbardziej wzruszył Sylwester Bednarek. Skoczek wzwyż, który z Belgradu wrócił ze złotym medalem. Wrócił po 8 latach i poważnych perturbacjach zdrowotnych.

- Cały miniony weekend polscy kibice mogli uznać za udany. Wygrywali nasi skoczkowie narciarscy, wygrywał kolarz Michał Kwiatkowski i wygrywali lekkoatleci. Oznaki odradzania się polskiej lekkoatletyki widzieliśmy już po Amsterdamie. Halowe Mistrzostwa Europy są potwierdzeniem, że nasza królowa sportu jest w znakomitej kondycji. 12 medali, w tym aż 7 złotych to, spektakularny rezultat, dowód na to, że idziemy w dobrym kierunku i wielka zasługa naszych reprezentantów - dodał Minister

Szczęśliwi i wzruszeni byli także sami sportowcy. Skala sukcesu w Belgradzie zaskoczyła Adama Kszczota, który cieszył się, że po raz pierwszy z tych samych zawodów i on i Marcin Lewandowski przywieźli złoto.

Cieszyła się również Patryca Wyciszkiewicz, która pierwszy raz startowała na ME, otwierając sztafetę. - Jestem dumna z naszego biegu sztafetowego. Udało nam się zdobyć złoto i to było spełnienie marzeń - mówiła Małgorzata Hołub, która przejmowała pałeczkę od Patrycji. Oddała ją Idze Baumgart, która wyprowadziła sztafetę na prowadzenie.

- Takie było nasze założenie, żeby walczyć od początku do końca. To właśnie zrobiłam. Walczyłam ze wszystkich sił. Pomógł mi doping kibiców - mówiła Iga

Walczyli także biegacze męskiej sztafety, którzy nie byli faworytami zawodów, a jednak wrócili z medalem. - Dziewczyny zdobyły złoty medal, więc my też chcieliśmy jak najlepiej wypaść. Walczyliśmy i udało się - mówił Łukasz Krawczuk.

Sukces lekkoatletów rozbudził apetyty przed zawodami na stadionie. Sportowcy wierzą i ma mistrzostwach świata w Londynie przyjdzie czas na sukcesy medalowe.

Niebawem więcej.

IB


8. Szlak Bez Granic z Prezydentem RP [ZDJĘCA]

$
0
0

Za nami 8. Szlak Bez Granic, czyli integracyjne, masowe przejście nordic walking z Polski na Słowację, w ramach 2. Amatorskiej Ogólnopolskiej Ligi Mistrzów Nordic Walking Polskiego Stowarzyszenia Nordic Walking. 

Imprezie patronował, a także otworzył osobiście Prezydent RP Andrzej Duda. Koordynatorka wydarzenia Paulina Ruta, prezeska PSNW, wręczyła Panu Prezydentowi nagrodę specjalną stowarzyszenia. 

Marsz poprzedziła indywidualna lekcja z zakresu prawidłowej techniki nordic walking, specjalnie dla Pana Prezydenta. - Były to bardzo zaszczytne i wzruszające chwile wymagające ode mnie ogromnej mobilizacji! - wspomina Paulina Ruta.

Trasa rajdu to malowniczy dystans 10 km, z widokiem na polskie i słowackie Tatry. W wydarzeniu udział wzięly rodziny z dziećmi, uczestnicy z całej Polski.

W bezpłatnym pakiecie uczestnic otrzymali ciepły posiłek i napój, medal okolicznościowy z logo oraz wstęp na baseny termalne Meander Park.

Przed nami kolejne wydarzenia 2. Ogólnopolskiej Amatorskiej Ligi Nordic Walking. Cykl odbywa się pod honorowym patronatem Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

red.
 
fot. Michał Mazur (PSNW.pl), GOKR Kościelisko, Centrum Informacji Turystycznej Kościelisko


Ewa Swoboda o występie w HME: „Było nerwowo"

$
0
0

Start Ewy Swobody na Halowych Mistrzostwach Europy w Belgradzie, chociaż udany i zakończony medalem, przypominał emocjonalny rollercoaster. Do rywalizacji przystąpiła z przeziębieniem i założeniem, że 60m pobiegnie w 7.10 lub nawet 7.07. Nie od razu się udało. Półfinały były pełne napięcia, Ewa nie zajęła miejsca gwarantującego miejsca w biegu o medale. Trzeba było czekać na rezultaty innych biegaczek i liczyć, że uzyskają gorsze czasy.

- Jestem przyzwyczajona, do stresu związanego ze startami. Podobne emocje przeżywałam 2 lata temu w Pradze. Tam także z dużym niepokojem czekałyśmy na wyniki trzeciej serii. Tam się udało i w Belgradzie także. Wierzę, że po coś to musi być, takie emocje i niepewność - mówiła Iwona Krupa, trenerka Ewy Swobody od początku jej kariery sportowej.

- Ja nie mam problemów z emocjami. Nauczyłam się radzić sobie z tym wszystkim, co się dzieje na bieżni - zapewniała Ewa Swoboda, ale finał był nerwowy. Wydało się, że powtórzyła się historia z Nankin z 2014 r., gdzie została zdyskwalifikowana na falstart. Obawy się jednak nie potwierdziły.

- Tego nie można brać do siebie. Gdyby to naprawdę był falstart, byłoby mi przykro, ale musiałabym się z tym pogodzić, bo taki jest sport. Na szczęście okazało się, że to nie był falstart i mogłam pobiec. Muszę obejrzeć ten bieg, bo tak naprawdę nie wiem, co się tam działo. Mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej i przede wszystkim, że wystartuję zdrowa- mówiła zdobywczyni brązowego medalu HME (7.10), która na mecie popłakała się z emocji i ze stresu.

- Teraz jeszcze nie myślę o kolejnych startach. Chcę wyzdrowieć, schudnąć, zrobić sobie tatuaże i przede wszystkim się wyspać - podsumowała Ewa Swoboda.

Inaczej najbliższe cele widzi jej trenerka:

- Przed nami drużynowe mistrzostwa Europy, młodzieżowe mistrzostwa w Bydgoszczy i przede wszystkim w sierpniu Mistrzostwa Świata w Londynie. Na razie jednak nie mogę jeszcze mówić, o konkretnych celach. Przede wszystkim musimy się skupić na treningu. Przed Belgradem nie zrealizowałyśmy wszystkich założeń, a o planowanych wynikach, można mówić, gdy dobrze przepracuje się treningi. Jeśli tak się stanie i dopisze zdrowie, powinno być dobrze - zapewnia Iwona Krupa.

IB


Bartosz Mazerski wygrywa Baikał Ice Marathon! Rekord!

$
0
0

O 2:00 polskiego czasu ruszyła 13. edycja Baikal Ice Marathon. Zamrożona tafla jeziora na Syberii okazała się szczęśliwa ponownie dla Polaków! Najszczęśliwszy z naszych - Bartosz Mazerski, który wygrał całą imprezę! 

Biegacz ze Sztumu już w ubiegłym roku planował ukończenie tego maratonu. Wtedy przeszkodziła mu kontuzja. Bieg oraz zwycięstwo Piotra Hercoga obserwował w roli kibica z gipsem na nodze. 

W tym roku nie miał już sobie równych. Nie tylko wygrał, ale jeszcze z czasem 2 godziny i 53 minuty (czas nieoficjalny) pobił rekord trasy!

Zachwyceni sukcesem swojego trenera są klubowicze Zantyru Sztum:

Bartek oraz Dariusz Kiełbasa i Darek Jakubowski brali udział w tym biegu łącząc siły we wspólnym celu. Chcieli swoim biegiem pomóc w rehabilitacji syna, pochodzącego z Gąbina Dariusza Kiełbasy i promować ideę przekazywania 1 proc podatku na cele charytatywne. Udało im się podwójnie. Darek Kiełbasa zajął miejsce tuż za podium z czasem 3 godziny 18 minut. Darek Jakubowski był 18. 

Gratulujemy!

Niebawem więcej.

IB


Frankie Fredericks łapówkarzem?

$
0
0

Czterokrotny srebrny medalistka olimpijski Namibijczyk Frankie Fredericks zrezygnował z funkcji członka specjalnej grupy działającej przy IAAF zajmującej się m.in. dopingiem w Rosji. Działacz i były wybitny sportowiec jest podejrzany o korupcję.

Zdaniem francuskiego dziennika Le Monde w 2009 roku przed głosowaniem na miasto - gospodarza igrzysk olimpijskich w 2016 roku, na konto firmy działacza na Seszelach wpłynęła kwota 299 300 dolarów. Zdaniem zagranicznych mediów, w ten sposób Rio de Janeiro miało kupić sobie ważne poparcie swojej kandydatury - Fredericks pracował wówczas w komisji zliczającej głosy. Rio wygrało z Madrytem stosunkiem głosów 66 do 32

Były sprinter choć zrezygnował z prac w komisji IAAF, nie przyznaje się do łapówkarstwa.

– Wypłata nie miała nic wspólnego z igrzyskami olimpijskimi. Nawiasem mówiąc, nie byłem w tym czasie członkiem zarządu IAAF, ale ambasadorem, i nie naruszałem jakichkolwiek regulacji lub zasady etyki. Moje uczestnictwo w różnych imprezach i wysiłki promocyjne są udokumentowane i mogą być poparte innymi dowodami – mówił działacz w zagranicznych mediach.

Rada Etyki IAAF oświadczyła, że 49-letni działacz zwrócił się także do komisji etyki MKOl o wyjaśnienie sprawy. Co ciekawe, zdaniem byłego sprintera pieniądze miały być przesłane przez Papę Massate Diacka, syna byłego szefa IAAF Lamine Diacka i przeznaczone na promocję lekkiej atletyki. Obaj panowie Diack mają postawione zarzuty korupcyjne i zarzuca się im m.in. tuszowanie przypadków dopingu.

Frankie Fredericks wywalczył srebrne medale olimpijskie na dystansach 100 i 200m w Barcelonie w 1992 i Atlancie w 1996 roku. Został też pierwszym w historii Namibii medalistą Igrzysk Olimpijskich oraz Mistrzem Świata w biegu na 200m. Jego wynik w hali - 19,92 z 1996 roku - jest wciąż aktualnym rekordem świata. Od 2004 roku Fredericks jest członkiem MKOL.

RZ

fot. wikipedia



Tysiące dolarów dla WADA. Polska wspiera walkę z dopingiem

$
0
0

Ponad 230 tys. dolarów wpłaciła Polska do budżetu Światowej Agencji Antydopingowej WADA na rok 2017, z czego 50 tys. dolarów to dodatkowe, nieobligatoryjne środki.

- Dziękujemy Polsce, że odpowiedziała na nasze wezwanie do rządów z listopada 2015 r. o dodatkowe wsparcie Specjalnego Funduszu Śledczego WADA. Zaangażowanie finansowe Polski definiuje partnerstwo Polski z WADA oraz przywiązanie tego kraju do ochrony czystości sportowców na całym świecie - powiedział Craig Reedie, Prezydent WADA. Podkreślił, ze otrzymane wsparcie zostanie dobrze wykorzystane i wzmocni działalność śledczą organizacji. 

- Polska z zadowoleniem odpowiedziała na apel WADA. Alarmujące rezultaty śledztw komisji WADA z 2015 r. i raport Richarda McLarena z 2016 r. dowodzą, że antydopingowe dochodzenia ogrywają coraz większą rolę w walce z dopingiem w sporcie - stwierdził Witold Bańka, Minister Sportu i Turystyki Rzeczpospolitej Polskiej, były sprinter. 

- Poprzez nasze wsparciem chcemy zachęcić Agencję do kontynuacji śledztw i gromadzenia kolejnych dowodów w celu wyłapania tych ludzi i/lub organizacji, które próbują osłabić wartości fair play i sprawności sportowej - podkreślił Witold Bańka.

Olivier Niggli, sekretarz WADA, przypomina, że Polska spełniła wszystkie kryteria, by dostosować swoje przepisy do tzw. World Anti-Doping Code (m.in. poprzez zmianę Ustawy o Sporcie). Pośredniczyła też w kontaktach WADA z Azerbejdżanem, ukierunkowanymi na podwyższanie standardów adntydopingowych w tym kraju. 

Z kolei władze Katowic przy wsparciu Ministerstwa Sportu i Turystyki zgłosiły kandydaturę miasta do organizacji Międzynarodowej Konferencji Antydopingowej, która miałaby się odbyć w 2019 r. 

Z polską wpłatą, budżet Specjalnego Funduszu Śledczego WADA wynosi obecnie 704 903 dolary.

Obowiązkowa składka członkowska Polski z tytułu członkostwa w WADA to 181 561 tys. dolarów.   

red.

źródło: WADA   


MP w Aquathlonie podczas IRONKIDS Gdynia

$
0
0

Organizatorzy Enea IRONMAN 70.3 Gdynia powered by Herbalife porozumieli się z Polskim Związkiem Triathlonu w kwestii organizacji Mistrzostw Polski w aquathlonie. W 2017 roku odbędą się one w ramach IRONKIDS Gdynia

- Cieszymy się, że Mistrzostwa Polski w aquathlonie odbędą się podczas najważniejszych zawodów triathlonowych w Polsce. Od pewnego czasu jesteśmy świadkami coraz lepszej współpracy pomiędzy World Triathlon Corporation i International Triathlon Union. Można więc powiedzieć, że nasza współpraca z organizatorem Enea IRONMAN 70.3 Gdynia powered by Herbalife dobrze wpisuje się w ten trend – mówi Paweł Jarski, prezes Polskiego Związku Triathlonu

Mistrzostwa Polski w aquathlonie odbędą się w ramach IRONKIDS Gdynia w piątek, 4 sierpnia. Formuła zawodów została rozszerzona. Mistrzostwa Polski w aquathlonie obejmą trzy kategorie wiekowe: młodzika (14-15 lat), juniora młodszego (16-17 lat) oraz juniora (18-19 lat). O przynależności do kategorii decyduje rok urodzenia.

Nie zmienił się za to limit uczestników, który nadal wynosi 500 osób.

Enea IRONMAN 70.3 Gdynia powered by Herbalife w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.

mat. pras.


W sobotę finał cyklu Noc-Zima-Góry 2017

$
0
0

Spotykamy się 11 marca w Świeradowie Zdrój i zdobywamy nocą Stóg Izerski. Baza noclegowa znajduje się w schronisku PTTK Na Stogu Izerskim.

Program minutowy finału:

Sobota 11.03.17

17.00 - zbiórka uczestników - Dom Zdrojowy w Świeradowie Zdrój, ul. Konstytucji 3 Maja 1 (początek Głównego Szlaku Sudeckiego)
17.00 - 17.15 - odprawa techniczna, obowiązkowa rejestracja uczestników, identyfikatory
17.15 - wymarsz na szczyt Stóg Izerski (1 105 m n.p.m.) - rekomendowana trasa marszu: Główny Szlak Sudecki (ok. 2 godziny marszu)
19.15 - 20.30 - rejestracja uczestników w schronisku, posiłek
20.30 - 21.00 - rozpoczęcie części oficjalnej Finał Regatta Noc - Zima - Góry 2017 - wręczenie odznak Nocnym, Zimowym Zdobywcom, wyróżnienie dla Uczestników akcji Złap wschód!, losowanie nagród od Regatta Polska
21.00 - 23.00 - wspólne prelekcje i dyskusja
od 23.00 - cisza nocna


Niedziela 12.03.17

5.00 - zbiórka uczestników odbędzie się pod schroniskiem PTTK na Stogu Izerskim (przy wejściu) - wymarsz na szczyt SMREK (ok. 1 godzina marszu w jedną stronę) *technika nordic walking! 
6.00 - 6.15 akcja Złap wschód! na szczycie SMREK (1 105 m n.p.m.)
ok. 8.00 - śniadanie
10.00 - 11.00 - akcja "Krzyżówka na szczycie" z nagrodami
Od 12.00 - wymeldowanie uczestników ze schroniska, zakończenie

Wszystkich uczestników cyklu obowiązuje regulamin i zapisy - www.noczimagory.pl. Każdy uczestnik powinien posiadać odpowiedni sprzęt (kije do nordic walking) i ubiór adekwatny do warunków atmosferycznych, a także czołówkę (latarkę), termos z ciepłym napojem.

Organizatorzy cyklu: Stowarzyszenie Noc-Zima-Góry, Polskie Stowarzyszenie Nordic Walking

Kontakt:
Paulina Ruta - noczimagory@gmail.com

źródło: PSNW


41. Bieg Piastów: Ścigałem się z Justyną Kowalczyk

$
0
0

Tradycyjnie w pierwszym tygodniu marca odbył się w Jakuszycach k. Szklarskiej Poręby Bieg Piastów. Impreza przez 41 lat wyewoluowała z jednego, niezbyt dużego biegu, do festiwalu narciarstwa biegowego, w którym biorą udział dziesiątki tysięcy biegaczy narciarskich z całego świata, rywalizujących na wielu dystansach. Jest to również jedna z odsłon Worldloppet - cyklu maratonów narciarskich organizowanego pod auspicjami Międzynarodowej Federacji Narciarskiej FIS.

Relacja Tomasza Porzyckiego, Ambasador Festiwalu Biegów, autor bloga https://nunteferma.wordpress.com

Tegoroczna edycja była moim trzecim startem w tej wspaniałej imprezie, a zarazem drugim na najdłuższym dystansie - 50 kilometrów klasykiem. W tym miejscu należy się wyjaśnienie - nigdy nie byłem zawodnikiem, a moja przygoda z biegówkami, choć dość długa, jest zupełnie amatorska i - wbrew tytułowi - w zasadzie pozbawiona pierwiastka rywalizacji. Biegam dla siebie i we własnym tempie nie celując w nagrody i miejsca na podium. Liczy się dobra zabawa!

Jako, że bieg na 50 kilometrów odbywał się w sobotę, to na miejscu zameldowałem się już w piątek. Atmosferę święta biegówek czuć już przy wjeździe do Szklarskiej Poręby - na ulicach widać ludzi z nartami biegowymi na ramieniu (widok nad wyraz rzadki w innych narciarskich miejscowościach w Polsce), a niektórzy z biegaczy z dumą nosili na szyjach medale jakie dostali za udział w biegach odbywających się tego dnia.

Aby jeszcze bardziej wprowadzić się w atmosferę imprezy, a zarazem dopełnić powinności administracyjnych, jeszcze w piątek pojechałem pociągiem do Jakuszyc. Mimo, że wiedziałem czego się spodziewać, jak zawsze zaskoczył kontrast wiosennej Szklarskiej z pełnią zimy jaka panowała kilka kilometrów dalej. Na Polanie leżało pewnie jakieś 30 - 40 cm śniegu, a krajobraz przypominał raczej pocztówki z Laponii, niż środkową Europę w marcu.

Szybko odebrałem numer w biurze zawodów, które akurat zostało opanowane przez sporą grupę biegaczy z Włoch, którzy z wrodzonym optymizmem podśpiewywali, uśmiechali się i żartowali stojąc w kolejce do rejestracji. Potem jeszcze tradycyjny spacer w miejsce startu i mety, żeby rozeznać się w organizacji wszystkiego i powrót do Szklarskiej Poręby.

W dniu biegu jak zwykle doskonale zorganizowany darmowy transport dowiózł mnie i tłum innych zawodników na Polanę Jakuszycką gdzie wszyscy spokojnie przygotowywaliśmy się do biegu. Tematem dnia był ogłoszony kilka tygodni wcześniej udział Justyny Kowalczyk. Z każdej strony dało się słyszeć rozmowy zawodników i kibiców na ten temat.

Na około godzinę przed startem w szatni ktoś powiedział „Justyna wyszła na rozgrzewkę!”. Chwilę później szatnia opustoszała, bo skoro Justyna już się „grzeje” to inni też powinni. Ci, którzy zostali zaczęli natomiast rozważać w jakim czasie pobiegnie, czy wygra tylko wśród kobiet, czy też open. Nie da się ukryć, że start Justyny pozwolił wszystkim oderwać się od przedstartowych nerwów i rozmyślań, stanowiąc wspaniały temat zastępczy.

No ale w końcu nadszedł najważniejszy moment - start. Muszę tu niestety napisać, że wypadło to wszystko dużo słabiej organizacyjnie niż rok temu. Strefa startowa była niewielka, zawodnicy mieli być wpuszczani do niej zgodnie z grupą w której mieli startować, ale bardzo szybko przy wejściu do strefy zrobił się ogromny tłum i zamieszanie. Ogromny szacunek dla ludzi którzy stali tam „na bramkach”, bo udało im się ogarnąć tak wielki tłum zestresowanych narciarzy, ale jeżeli mogę coś doradzić - Szanowni Organizatorzy, na przyszły rok pomyślcie nad jakimś innym rozwiązaniem. Może warto wrócić do tego jak to wyglądało rok temu, gdy nie było żadnych problemów w tym elemencie?

Jak chodzi o sam bieg, dość szybko przekonałem się, że warunki w niczym nie przypominają tych idealnych sprzed roku. Niestety, ale śnieg był mokry, ciężki, a miejscami wręcz błotnisty. Najgorsze jednak było to, że na pierwszym zjeździe zdałem sobie sprawę z tego, że moje narty były bardzo wolne, przez co musiałem tracić dużo energii na tych częściach trasy, które miały być najłatwiejsze. Zrozumiałem więc prawie natychmiast, że czasu sprzed roku raczej nie pobiję i mogłem się cieszyć biegiem, atmosferą i pięknym wiosennym słońcem.

Sama trasa przygotowana była najlepiej jak na to pozwoliły warunki, z racji dodatnich temperatur założone ślady dość szybko zostały rozjeżdżone przez zawodników, ale nie można o to mieć pretensji do nikogo - ot taki urok panującej aury. Również punkty odżywcze zorganizowane były perfekcyjnie - widać, że impreza ma już swoje lata i wszyscy wiedzą jak wszystko powinno funkcjonować. Jedyne, niewielkie zastrzeżenie jakie można mieć, to zbyt mała ilość punktów z piciem w pierwszej połowie dystansu. Z racji wysokiej temperatury i słońca wielu zawodnikom pragnienie na trasie dokuczało bardziej niż przewidywali i jedno stanowisko z napojami bardzo by się przydało.

Bieg ukończyłem w czasie o około 10 minut gorszym niż rok wcześniej, więc zważywszy na ciężkie warunki, przyznać muszę, że jestem zadowolony z rezultatu, a okazja na poprawienie rekordowego czasu będzie w przyszłym roku.

Kolejnym małym sukcesem był fakt, że zadałem kłam teoriom moich znajomych, którzy twierdzili, że Justyna Kowalczyk będzie dwa razy szybsza ode mnie. Fakt, wiele jej nie zabrakło, no ale jednak ;)

Dość głośnym tematem poruszanym przez zawodników po biegu były medale, które były drewniane. Pojawiały się żarty, że to podkładka pod piwo, albo że eko-medal faktycznie jest medalem ekonomicznym, a nie ekologicznym. Osobiście nie do końca się z nimi zgadzam. Medal faktycznie nie jest ani solidny ani ciężki, ale za to wyróżnia się wśród innych, których osoby startujące w rozmaitych biegach mają pewnie w swoich kolekcjach sporo. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że cała identyfikacja wizualna biegu była dobrze przemyślana, a projekt medalu doskonale się w nią wpisał.

To był wspaniały weekend i teraz nie pozostaje nic innego, jak z utęsknieniem czekać cały rok na kolejny, 42 Bieg Piastów, do udziału w którym wszystkich gorąco zachęcam!

Tomasz Porzycki, Ambasador Festiwalu Biegów, autor bloga https://nunteferma.wordpress.com


Górska Pętla UBS 12:12 - "Miałem pietra" [ZDJĘCIA]

$
0
0

Za nami czwarta edycja imprezy. Sklasyfikowano 173 zawodniczki i zawodników, o 51 więcej niż w ubiegłym roku.

Zawody w Brennej mają formułę biegu sztafetowego (drużyny dwuosobowe) i indywidualnego. Trasa biegowa w Brennej ma ok 16 km i prowadzi masywem Starego Gronia. Rywalizacja trwa dokładnie pół doby. Wygrają Ci, którzy pokonają jak największą ilość pętli. Aby być sklasyfikowanym należy ukończyć przynajmniej jedną pełną rundę. 

W kategorii drużyn triumfowali Paweł Dzięgielowski i Mariusz Walczyyski z klubu HRmax Żory Turbo. Czas zwyciezców - 9:43:36. 

Indywidualnie najlepszy okazali się Agata Matejczuk wśród kobiet (10:45:14) oraz Mariusz Miśkiewicz  w śród mężczyzn ((10:11:14))

- Wbrew pozorom trasa była wymagająca ze względu na zmienne warunki. Najpierw suchy i bezśnieżny odcinek, a potem oblodzona trasa przechodząca w śnieg kopny i błoto a nawet zaspy śnieżne. Zbieg do Brennej szybki i przyjemny można było się rozpędzić. W nocy było bardzo wietrznie, wiał wiatr, który walił drzewa. Momentami miałem pietra - relacjonuje Mariusz Miśkiewicz. Chwali organizatorów:

- Atmosfera bardzo sympatyczna i przyjemna. Zabezpieczenie i oznakowanie trasy na bardzo dobrym poziomie jak to ma w zwyczaju Ultra Beskid Sport. Bogaty bufet i wolontariat - podkreślił zwycięzca. 

Pełne wyniki: TUTAJ

red.

fot. Grzegorz Pastwa


Jest trasa ORLEN Warsaw Marathon w edycji 2017

$
0
0

Już 23 kwietnia 2017 r. odbędzie się piata edycja największego maratonu w Polsce, posiadającego srebrną odznakę IAAF (IAAF Silver Label). Właśnie poznaliśmy trasę biegu. Ma sprzyjać biciu sportowych rekordów. Limit czasu na trasie tegorocznego maratonu wynosi 5 godzin i 30 minut.

Trasa ORLEN Warsaw Marathon jest uznawana za najszybszą i idealną do bicia życiowych rekordów. Przebiegać będzie przez pięć dzielnic Warszawy: Śródmieście, Mokotów, Ursynów, Wilanów i Pragę.

Maratończycy wystartują spod Stadionu PGE Narodowy. Po przebiegnięciu przez Most Świętokrzyski skierują się na Stare Miasto, a następnie na wysokości 4. kilometra miną tylko jeden wyraźny podbieg – na ul. Sanguszki. Dalej biegacze pobiegną najbardziej malowniczym odcinkiem trasy – ulicą Nowy Świat i Alejami Ujazdowskimi.

Po wbiegnięciu na płaską ulicę Puławską tempo ich biegu powinno wyraźnie rosnąć. Gdy osiągną połowę dystansu, trasa będzie ich prowadzić już „z górki“. Na 22 kilometrze rozpocznie się półtorakilometrowy zbieg. To dobre miejsce na odpoczynek oraz nabranie odpowiedniego tempa biegu na dalszy, płaski dystans o długości 20 kilometrów, który doprowadzi zawodników do mety. 

Kolejne kilometry trasy będą wiodły m.in. al. Wilanowską i ul. Jana III Sobieskiego. Uczestnicy ORLEN Warsaw Marathon będą mieli okazję przebiec wzdłuż Łazienek Królewskich, które pod koniec kwietnia powinny zachwycać wiosennymi widokami. Ostatnie kilometry biegu prowadzić będą ul. Czerniakowską i ul. Solec, która doprowadzi zawodników do dzielnicy Śródmieście oraz Mostu Świętokrzyskiego.

Meta ORLEN Warsaw Marathon oraz Miasteczko Biegaczy niezmiennie pozostają na błoniach Stadionu PGE Narodowy.

mat. pras.


Braking2: Pokazują rekordowe buty. I testują we Włoszech

$
0
0

Odzieżowy gigant i inicjator projektu Braking2, który ma przynieść złamanie bariery 2 godzin w biegu maratońskim, zaprezentował właśnie buty, w których pobiegną uczestnicy przedsięwzięcia.

(R)ewolucja

Zdaniem ekspertów Nike, oprócz optymalnego wyszkolenia sportowców i idealnych warunków panujących na trasie, próba wymagać będzie też innowacyjnych technologii. Takich jakich do tej pory świat nie widział.

W badania zostali zostali zaangażowani biegacze biorące udział w projekcie Breaking 2: Kenijczyk Eliud Kipchoge, Etiopczyk Lelisa Desisa i Erytreiczyk Zersenay Tadese. Każdy będzie nosił własną wersję obuwia - Zoom Vaporfly Elite.

We wcześniejszych modelu Nike Zoom Vaporfly 4% biegał m.in. Amerykanie Galen Rupp, Meb Keflezighi i Jared Ward,a także wspomniany Eliud Kipchoge, Kenenisa Bekele oraz Ghirmay Ghebreslassie.

Nowy model Nike jest ultra lekki (dzięki piance ZoomX, mają ważyć 185 gramów) i ultra elastyczny, a przy tym maksymalizuje aerodynamikę. Został zaprojektoway tak, aby dać 85 proc energii zwrotnej i zminimalizować napięcie ścięgna Achillesa. Obuwie ma też niski profil (21 mm w śródstopiu). Jak szacuje Nike, w Zoom Vaporfly Elite można poprawić wynik nawet o 4 minuty.

Wszystko brzmi jak technologia kosmiczna i pewnie na takim poziomie będzie też cena. Tak, buty mają być dostępne na rynku już od 8 czerwca (początkowo w USA).

Tu pobiegną

Wiemy już, że rekordowa próba odbędzie się na włoskim torze wyścigowym Monza, który w miniony weekend zespół Breaking2 testował na dystansie półmaratonu. W użyciu była krótka pętla toru, licząca 2,4 km.

Wybór nie był przypadkowy – zadecydowały położenie toru, z dala od wybrzeża, osłoniętego drzewami na minimalnej wysokości 183m n.p.m., układ pętli Junior Course (w kontekście np. obsługi zawodników, co 2,4 a nie 5 km) i jej minimalne przewyższenie (5 metrów), równa asfaltowa nawierzchnia oraz optymalne warunki biegu; eksperci Nike przeanalizowali wskazania temperatury, wiatru, a nawet ciśnienia pary z ostatnich 6 lat, z konkluzją – optymalne i stabilne warunki atmosferyczne do biegania (średnia 12 stopni Celsjusza i wiatr rzadko przekraczający 8 km/h).

Kipchoge, Desisę i Tadese pobiegli w kierunku przeciwległym do ruchu wskazówek zegara. Prowadziła ich szóstka innych zawodników i elektryczny samochód Tesla z dość sporą tablicą informacyjną, na której wyświetlano najważniejsze parametry biegu i prognozy czasu. W testowym biegu sprawdzano m.in. różne kombinacje ustawień zawodników w stawce (był też samotny bieg).

W efekcie Kipchoge uzyskał wynik 59:17, Tadese - 59:41, a Desisa - 62:45. Ten pierwszy ocenił, że pobiegł tylko na 60 proc możliwości.

Jeśli informacje się potwierdzą, i to właśnie na Monzy, tej jesieni odbędzie się rekordowa próba, zawodnicy będą musieli przebiec 17,5 okrążenia. Czy wg reguł IAAF? Z pacemakerami? Za jadącym samochodem (Tesla z monstrualną tablicą zapewne ułatwiała bieg)? Wiele pytań wciąż pozostaje bez odpowiedzi ze strony Nike.

RZ



12. PZU Półmaraton War.: 1000 osób #BiegamDobrze!

$
0
0

Już ponad 12 tys. osób opłaciło swój start w 12. PZU Półmaratonie Warszawskim, który odbędzie się 26 marca. Wśród startujących niemal 1000 osób pobiegnie z pomarańczowym numerem startowym. To biegacze, którzy biorą udział w akcji „Biegam Dobrze” i zbierają fundusze dla organizacji charytatywnych.

2 720 zł zebrała już dziennikarka i maratonka Beata Sadowska, która wraca do biegania po dłuższej przerwie przeznaczonej na opiekę nad dzieckiem.

- Gdy zadzwoniła do mnie fundacja Dajemy Dzieciom Siłę i zapytała, czy dla nich pobiegnę, z rozpędu powiedziałam tak, ale potem przyszła refleksja, że może być ciężko. Przede wszystkim jestem matką. Mój młodszy syn ma dopiero rok i nadal go karmię, więc mówiąc w skrócie, nie mowy o regeneracji i czasie na sen. Po prostu fizycznie nie mam siły, więc pobiegnę spokojnie, przybijając piątki po drodze i uśmiechając się do ludzi. Życiówki nie będzie, ale w Biegam Dobrze najważniejszy jest piękny cel - mówiła Beata Sadowska.

Najwięcej pieniędzy w charytatywnej ścieżce uzbierała Aleksandra Rzeszutko - już 15 551 zł! Ola pobiegnie dla Fundacji Wcześniak. Najwięcej biegających darczyńców będzie miała Fundacji Rak and Roll.

Na wszystkich czeka trasa, która według organizatorów „jest bardzo zbliżona do tej ubiegłorocznej, jednak z punktu widzenia biegaczy będzie zupełnie inna”. Bieg wystartuje i zakończy się na Placu Teatralnym. Poprowadzi też w odwrotnym kierunku niż przed rokiem, co oznacza, że np. podbieg na Belwederskiej, będzie teraz zbiegiem.

- Trasa jest szybka. Jest właściwie jeden poważniejszy podbieg przy Moście Gdańskim. Ten podbieg jest już znany z maratonu. Jego obecność nie przeszkodziła zwycięzcy w uzyskaniu drugiego najszybszego czasu naszego biegu, więc nie powinien być przeszkodą w szybkim bieganiu - zapewnia Marek Tronina, dyrektor Fundacji „Maraton Warszawski”.

Zmiany na trasie, spowodowały, że nie będzie w tym roku Mistrzostw Polski w Podbiegu. Taka zmiana nie zmartwiła Beaty Sadowskiej. - Moim ulubionym fragmentem tej trasy, a szczerze mówiąc każdej trasy, jest jej meta - powiedziała dziennikarka.

Zapisy jeszcze trwają. Wpisowe wynosi 120 zł.

12. PZU Półmaraton Warszawski w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.

IB


Marcin Lewandowski wraca do 800m. I pomaga Zuzi

$
0
0

- Cieszę się, że po raz pierwszy na tych samych zawodach i ja i Marcin Lewandowski, mogliśmy się cieszyć ze złotego medalu - mówił Adam Kszczot po powrocie z Belgradu, gdzie triumfował na dystansie 800m.

- Jeszcze do niedawna byłem obecnym mistrzem Europy na 800m i chyba jeszcze nie było takiego przypadku w historii, żeby aktualny mistrz ustępował na rzecz zwycięzcy z tego samego kraju i sam został mistrzem na 1500m. Medal na 800m wrócił do Polski - cieszył się sam Marcin Lewandowski, który opowiedział nam więcej szczegółów ze swojego startu w Belgradzie.

- Przede wszystkim jechałem na te zawody bez żadnej presji. 1500m to nie jest mój koronny dystans, więc nikt na mnie liczył i niczego nie oczekiwał. Ale bieg ułożył się pode mnie. Biegłem z tyłu, ale miałem wrażenie, że bieg jest pod moje dyktando. Moim atutem była szybkość, a tempo było dosyć wolne. Czekałem na odpowiedni moment, żeby zaatakować. Gdy zacząłem finisz, już wiedziałem, że się uda - powiedział nam Marcin Lewandowski.

Na 1500m się nasz biegacz (na razie) jednak się nie przerzuca. Podczas MŚ w Londynie pobiegnie na 800m.

- Na 800m jestem sercem i myślami. Mam na tym dystansie jeszcze dużo do zrobienia. Cztery finały na ważnych imprezach, gdzieś tam się ocierałem o te złote medale na Mistrzostwach Świata, na Igrzyskach. Czuję, że złoto na tym poziomie jest w moim zasięgu i dopiero jak zdobędę te najważniejsze krążki, pomyślę o 1500m poważniej - mówił zwycięzca z Belgradu, któremu wynik pozwala z optymizmem myśleć o kolejnych mityngach i poprawianiu rekordów kraju.

Nie byłoby ostatnich sukcesów Marcin Lewandowskiego, gdyby nie 15-miesięczna Zuzia, córeczka koleżanki z piaskownicy, która wymaga kosztownego leczenia. To właśnie ona zmotywowała go do występów w hali. W podzięce biegacz przekazał jej honorarium za udział w Copernicus Cup a także nagrody za HME. - Ja pomogłem Zuzi, a ona pomogła mnie! - skomentował krótko, gdy dowiedziały się o tym media. 

IB

fot. Archiwum


Na Dzień Kobiet, Gliwice znów pomagają Wiktorii

$
0
0

W najbliższą niedzielę 12 marca w Gliwicach odbędzie się wyjątkowy bieg, organizowany co roku dla kobiet, by pomóc jednej z nich. Co roku jest to inna kobieta lub mała kobietka. Poprzednio pomagaliśmy malutkiej Ani, tym razem będzie to szesnastoletnia Wiktoria, dla której śląscy biegacze zorganizowali już zbiórkę biegnąc z Zabrza do Parku Śląskiego w Chorzowie. Nasz portal objął wydarzenie patronatem. Serdecznie zapraszamy!

Nastolatka cierpi na chorobę Moya Moya, która polega na zaniku tętnic wewnątrzczaszkowych szyjnych i kręgowych. Na co dzień pilnie uczy się w gliwickim liceum i prowadzi pozornie normalne życie. Pozornie, bo widmo choroby i jej możliwych następstw nie pozwala jej spokojnie spać. Nigdy nie wiadomo, kiedy nastąpi kolejne pogorszenie. Wiadomo natomiast, że pomóc może operacja, którą przeprowadzi specjalistyczny ośrodek w Berlinie. Jej koszt to 40 000 euro.

Gliwiccy biegacze, zwłaszcza ci zrzeszeni w grupie Night Runners, do której należy też mama Wiktorii, postanowili zebrać potrzebną kwotę. Biegają, zachęcają, pieką i sprzedają ciasta, organizują zbiórki podczas odbywających się w okolicy biegów. Mówią, że Wiktoria to zwycięstwo i nie biorą pod uwagę innej opcji. Wiki musi wygrać z chorobą.

– To już trzecia edycja charytatywnego biegu z okazji Dnia Kobiet w naszym mieście – opowiada organizator Maciej Stodolak, pomysłodawca między innymi siedmiodniowej sztafety biegowej dla Marcina Polaka. – My, panowie raz do roku spinamy się i prężymy, aby umilić czas naszym kochanym paniom. Będzie scena, muzyka, gry , zabawy , konkursy i nagrody a przede wszystkim bieg, luźny, towarzyski i wesoły, ale konkretny w swym przekazie: biegniemy dla Wiktorii i po zwycięstwo!

W poprzednich latach to właśnie panie stanowiły były bohaterkami tego dnia. Biegacze odwiesili swoje stroje startowe, zamieniając je na garnitury i muszki (!), by powitać biegaczki na mecie i wręczyć im symboliczne tulipany. Ten dzień ma być świętem kobiet. – I Wiktorii, której chcemy dać szansę na długie życie, by miała czas stać się kobietą – zapowiada organizator.

Bieg odbędzie się 12 marca, w miejscu gdzie co roku startuje Półmaraton Gliwicki i gdzie odbywało się bicie rekordu w najdłuższym biegu (7 dni), czyli przy Bojkowskiej 37. Wystartować może każdy, niezależnie od płci, choć klasyfikowane z racji charakteru biegu będą tylko panie. Panowie są za to szczególnie zaproszeni do wykręcenia 21 km.

Opłata startowa to 30 zł, zostanie w całości przeznaczona na pomoc Wiktorii. By promować wydarzenie, Stodolak zaprosił kobiety znane w śląskim środowisku biegowym na specjalną sesję zdjęciową z udziałem Wiktorii. Zdjęcia biegaczek zapraszają do udziału w wydarzeniu lub wsparcia Wiktorii darowizną. Można tego dokonać na numer subkonta w Gliwickiej Fundacji Różyczka: 49105012981000002424584775.

Można też wylicytować specjalny numer startowy z 5 (http://charytatywni.allegro.pl/licytacja-numeru-startowgo-5-i4361461) albo… przelot samolotem nad polskimi górami! (http://charytatywni.allegro.pl/przelot-samolotem-nad-naszymi-pieknymi-go...).

Strona wydarzenia: TUTAJ

KM


Maratony na świecie: Ryga - Perła Bałtyku w międzynarodowej oprawie

$
0
0

Łotwa to kierunek niezbyt często obierany przez biegaczy-turystów, którzy kolekcjonują zagraniczne starty. A szkoda, bo jej stolica ma się czym pochwalić. Lattelecom Riga Marathon ma za sobą 26 lat historii i naprawdę duże doświadczenie organizacyjne, które zaowocowało nie tylko IAAF Road Race Bonze Label.

Przed rokiem maratoński weekend w Rydze wybrały 33 000 biegaczy z 65 krajów!

Weekend, bo maratońskie świętowanie rozciąga się na Łotwie na co najmniej dwa dni, podczas których biegacze mogą wziąć udział w Paradzie Narodów czy spotkać się twarzą w twarz z elitą. Warto też zwiedzić samą Rygę, malownicze miasto u ujścia Dźwiny, zwane Perłą Basenu Morza Bałtyckiego.

Ryga jest nie tylko najpiękniejszym, ale też największym miastem nad Morzem Bałtyckim. Pokonanie maratonu jest idealną okazją do jego poznania - trasę zaplanowano bowiem w ścisłym centrum miasta.

TERMIN

Maraton odbędzie się 14 maja, ale tak naprawdę w Rydze biegowy weekend trwa dwa a nawet trzy dni i warto tak zaplanować wyjazd.

Maraton i półmaraton startują o 8:30, 10 km o 12:30 a 6 km o 14:00. Dzień wcześniej odbywa się bieg rodzinny, Parada Narodów oraz spotkania z zawodnikami z elity. Expo trwa już od piątku, od 10:00.

POGODA

W maju średnia temperatura w Rydze to 13-17 stopni Celsjusza. Raczej nie należy się spodziewać deszczu: liczba słonecznych dni to 21-25 w ciągu miesiąca. Choć akurat w 2016 roku dwa z nielicznych deszczowych dni przypadły na maratoński weekend…


TRASA

Trasa maratonu została poprowadzona przez ścisłe centrum miasta. Bieg startuje z samego jego serca, z brzegu Dźwiny, pomiędzy rzeką a miejską starówką z jednej i mostami Vanšu oraz Akmens z drugiej. W tym samym miejscu ulokowano metę biegów.

Trasa prowadzi przez modernistyczny podwieszany most Vanšu, który mierzy ponad 600 metrów długości. Prowadzi on na Wyspę Kipsala, wpisaną na listę dziedzictwa UNESCO z powodu unikatowej architektury drewnianych domków. Uliczki wyspy sprawiają wrażenie, jakby czas się zatrzymał…

Podczas biegu można zobaczyć średniowieczną hanzeatycką starówkę oraz dzielnicę Art Nouveau, podziwiać panoramę Starej Rygi oraz dzielnicy Pārdaugava z mostu na Dźwinie.

Trasa składa się z dwóch pętli, które częściowo się od siebie różnią. Pierwsza pokrywa się z trasą półmaratonu.

Punkty odżywcze są rozmieszczone w różnych odległościach od siebie, jednak organizator przedstawia ich szczegółową listę na swojej stronie, precyzując gdzie będą ulokowane, co oraz w jakiej kolejności można nich znaleźć. Możemy się spodziewać wody, izotoników, bananów i pomarańczy a na 28,5 km żeli energetycznych. Pod koniec części stacji przewidziano także gąbki z wodą.

Limit czasu na pokonanie maratońskiej trasy to standardowe 6 godzin, a półmaratonu - 3 godziny.

Rekord trasy ustanowił przed rokiem Kenijczyk Dominic Kangor. Wynosi on 2:11:45. Rekord pań z 2014 roku należy do reprezentantki Etiopii Ayanu Tigist, która ukończyła bieg z czasem 2:36:51.

IMPREZY TOWARZYSZĄCE

Maratonowi towarzyszy półmaraton oraz biegi na 10 km i 6 km. Ten ostatni cieszy się największą popularnością. Poza tym organizatorzy zadbali o dodatkowe atrakcje: przewidziano biegi dla dzieci i całych rodzin, sobotnie spotkania z zawodnikami ze ścisłej czołówki, prowadzone pod nazwą „Workout with elites”, targi Expo oraz Paradę Narodów.

„Workout with elites” to wbrew nazwie nie trening czy zajęcia fitness, ale spotkania, podczas których najszybsi zawodnicy dzielą się doświadczeniem. Jest też szansa, by podejść, porozmawiać, zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.

Parada Narodów odbywa się dzień przed biegiem na jego ostatnim kilometrowym odcinku. Reprezentanci wszystkich narodów biorących udział w maratonie defilują przy akompaniamencie orkiestry w stronę jego przyszłej mety. Atmosfera jest podniosła i uroczysta, przemarsz staje się międzynarodowym świętem biegania. Z pewnością planując start w łotewskim maratonie, warto uwzględnić w harmonogramie także Paradę Narodów.

Expo trwa dwa dni: w piątek oraz sobotę od 10:00 do 20:00 w Centrum Olimpijskim. Można na nim odebrać numery startowe, zrobić zakupy, wziąć udział w spotkaniach z organizatorami biegu oraz specjalistami różnych dziedzin oraz, jak zachęca sam organizator, „chłonąć przedstartową atmosferę”.


ZAPISY

Zapisy do biegu będą otwarte do 13 maja pod adresem: http://www.lattelecomrigasmaratons.lv/en/registration/. Obecne stawki opłat wzrosną z końcem kwietnia. W tej chwili za maraton zapłacimy 48 euro, za półmaraton 40. Biegi na dystansie 10 i 6 km to odpowiednio 22 i 16 euro. W tym ostatnim obowiązuje zniżka dla osób niepełnoletnich, które za start zapłącą 8,5 euro. W przypadku dłuższych maratonu uczestnicy muszą mieć ukończone 18 lat w dniu biegu, ale pozostałe biegi nie mają limitu wieku.

Organizator dopuszcza zmiany dystansu do końca kwietnia. Jeśli zapragniemy skrócić planowany dystans i np. przepisać się z maratonu na połówkę, do połowy kwietnia można to zrobić bezpłatnie, później należy uiścić opłatę 9,5 euro. Zmiana dystansu na dłuższy wiąże się z opłatą 20 euro.

Warto zauważyć, że można sporo zaoszczędzić, planując start w Rydze z dużym wyprzedzeniem. Opłaty startowe uiszczone do końca grudnia są dwukrotnie niższe. Może to by przydatna informacja przy planowaniu startów na 2018 rok.

WYMAGANE DOKUMENTY

Dowód osobisty lub paszport.

WYJAZD

Bezpośrednie loty do Rygi oferuje LOT. Trwają 1 h 25 min. Trzeba się liczyć z wydatkiem 450-500 zł. Można szukać połączeń w tanich liniach lotniczych, korzystając z przesiadek na dużych lotniskach np. w Niemczech. Podróż zajmie więcej czasu, ale jej koszty można obniżyć nawet pięciokrotnie.

Można też wybrać podróż autokarem, co będzie opcją czasochłonną, ale tańszą. Połączenia oferują np. firma LuxExpress. Podróż trwa ok. 12 godzin a bilet kosztuje od 21 euro w jedną stronę. Często zdarzają się też promocje.

KOSZTY POBYTU

Noclegi w stolicy Łotwy nie należą do drogich, w porównaniu z innymi państwami. Łóżko w dobrze ocenianym hostelu, ze śniadaniem to koszt zaledwie 35 zł. Dwuosobowe prywatne pokoje można wynająć już za 86 zł za dobę.

Ceny produktów spożywczych są dość podobne do Polskich, czasem nawet niższe. Za chleb zapłacimy 2,5 zł, za paczkę 10 szt. Jajek 4,2 zł, za drożdżówkę kilkadziesiąt groszy a za butelkę piwa ok. 3 zł.

Dobry obiad to koszt kilkunastu złotych. Bilety na komunikację miejską kosztują od 0,6 euro, ale zapłacimy za nie dwukrotnie więcej kupując u kierowcy.

INNE BIEGI

We Run Riga z cyklu zawodów firmowanych przez Nike. Odbywa się we wrześniu, jednak nie ma jeszcze terminu na 2017 rok.

Anglojęzyczna strona imprezy: http://www.lattelecomrigasmaratons.lv/en

KM


Troje Polaków w elicie półmaratonu Rzym-Ostia!

$
0
0

Drogi biegaczy prowadzą do stolicy Włoch. W niedzielę z trasą półmaratonu Rzym-Ostia zmirzy się blisko 12 000 osób, w tym wielu Polaków. W składzie elity biegu znaleźli się Henryk Szost (na zdjęciu), Błażej Brzeziński oraz Izabela Trzaskalska.

W biegu mężczyzn faworytem jest Etiopczyk Guye Adola, którego najlepszy wynik w karierze wynosi 59:21. W swoim dorobku zawodnik ma też brązowy medal MŚ w półmaratonie indywidualnie i drużynowo z 2014 roku.

Niewiele gorszą życiówką legitymuje się Marokańczyk Aziz Lahbabi, który już raz wygrywał półmaraton Rzym-Ostia w 2014 roku, ustanawiając rekord życiowy na poziomie 59:25.

Trzecim zawodnikiem z rekordem życiowym poniżej godziny jest Ugandyjczyk Geofrey Kusuro - uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Pekinie i Londynie na dystansie 5 000m (kończył zmagania na eliminacjach). Jego rekord życiowy w półmaratonie w wynosi 59:43 z 2015 roku z Ostii. Wynik dał mu wówczas trzecie miejsce.

Polskich kibiców interesuje przede wszystkim występ rekordzisty Polski w maratonie - Henryka Szosta (2.07:39). Półmaratońska życiówka biegacza z Muszyny to 1:02:35. Wynik ten osiągnięty został w 2011 roku podczas Półmaratonu Warszawskiego. To siódmy wynik w krajowych tabelach historycznych, oraz... ostatni na liście startów Henryka Szosta na tym dystansie. Trzykrotny Mistrz Polski w maratonie przebywa aktualnie na obozie przygotowawczym w Ostii. Półmaraton ma być zwieńczeniem okresu przygotowawczego.

We Włoszech wystartuje też Błażej Brzeziński, który w tym roku rozpoczął współpracę ze wspomnianym Henrykiem Szostem. Mistrz Polski w maratonie z 2011 roku legitymuje się rekordem życiowym 1:03:49, ustanowionym w 2015 roku właśnie w Ostii. Wynik ten dał mu wówczas trzynaste miejsce.

Wśród kobiet dominację Etiopek, które wygrywały dwie ostatnie edycje będzie chciała podtrzymać Aselefech Mergia - brązowa medalistka mistrzostw świata w maratonie z Berlina z 2009 roku. Jej rekord życiowy wynosi 1:07:21, a rekord życiowy w maratonie 2:19:31 to były rekord Etiopii. Zawodniczka w dorobku ma też dwa medale mistrzostw świata w półmaratonie z 2008 roku z Rio de Janerio.

Główną faworytką jest Kenijka Gladys Cherono, zwyciężczyni Maratonu Berlińskiego z 2015 roku oraz Mistrzyni Świata w półmaratonie z 2014 roku z Kopenhagi. Jej rekord życiowy w półmaratonie wynosi 1:06:07. Swojej szansy szukać będzie też oraz mniej znana Kenijka Angela Tanui, która w zeszłym roku w Ostii uzyskała najlepszy czas w karierze - 1:07:16.

O jak najwyższe miejsce walczyć będzie Izabela Trzaskalska, aktualna rekordzistka Polski juniorek w biegu na 5 000m (16:26,12 z 2007 roku). Zwyciężczyni ubiegłorocznego Cracovia Półmaratonu Królewskiego właśnie pod Wawelem ustanowiła rekord życiowy, wynoszący 1:11:33. W 2016 roku na tym dystansie w Polsce pobiegła szybciej tylko rekordzistka kraju Katarzyna Kowalska (1:10:06).

Na liście startowej włoskiej imprezy widnieje też inna Izabela Zatorska, która wygrała tam w 1991 roku z wynikiem 1:13:02.

43. Półmaraton Roma-Ostia wystartuje 12 marca ze stolicy Włoch w okolicach Palalottomatica. Uczestnicy ruszać będą falami od o godziny 9:15. Meta biegu zlokalizowana jest w antycznym portowym mieście nad Morzem Tyrreńskim (przy Piazzale Cristoforo Colombo. Na zwycięzców czeka po 3 000 euro.

Elita mężczyzn 

Guye Adola (ETH) - 59:06
Aziz Lahbabi (MAR) - 59:25
Geoffey Kusuro (UGA) - 59:43
Peter Kwemoi Ndorobo (KEN) - 01:00:13
Justus Kangogo (KEN) - 1:01:17 
Hassan Chahdi (FRA) - 1:01:42
Henryk Szost (POL) - 1:02:35
Błażej Brzeziński (POL) -1:03:49
Roman Fosti (EST) - 1:04:42
Manuel Cominotto (ITA) - 1:05:09
Marcel Berni ( SUI) -1:05:26
Carmine Buccilli (ITA) – 1:05:42
Angelo Iannelli (ITA) - 1:06:19
Philip Kangogo (KEN) - 01:07:08
Biniyam Senibeta Adugna (ITA) - 1:09:40

Elita kobiet 

Gladys Cherono (KEN) - 1:06:07
Angela Tanui (KEN) - 1:07:16 
Aselefech Mergia (ETH) - 1:07:21
Rebecca Chesire (KEN) - 1:08:21
Rosaria Console (ITA) - 1:09:34
Azmera Abreha (ETH) - 1:09:59
Izabela Trzaskalska (POL) - 1:11:33

RZ


Viewing all 13095 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>