Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13095 articles
Browse latest View live

Lidia Chojecka o Sofii Ennaoui. "Gdy ja startowałam..."

$
0
0

Na Memoriale Tomasza Hopfera w Powsinie spotkaliśmy dziś Lidię Chojecką - trzykrotną halową mistrzynię Europy oraz brązową medalistkę MŚ, aktualną rekordzistkę Polski na dystansach od 1000 do 5000m. Nie mogło zabraknąć pytania o zmagania odbywające się w Belgradzie. 

– W przypadku Sofii Ennaoui złoty medal jest chyba poza zasięgiem, ale uważam, że każdy inny krążek może zdobyć. Złoto powinien wywalczyć Marcin Lewandowski, bo ma jeszcze duże zasoby szybkości z 800m. Adam Kszczot również ma sto procent szans na medal. Liczę, że nasza reprezentacja wywalczy łącznie z 7-8 medali. Dwa już mamy –  powiedziała nam Lidia Chojecka i dodała.  

– Czy Sofia powinna startować na dwóch dystansach? Ja uważam, że nie. Gdy ja zdobywałam złoto na 1500m i 3000m w Birmingham dziesięć lat temu, to nie miałam eliminacji na 3000m tylko od razu finał. Trudno jest też pogodzić dwa biegi jednego dnia. To dużo kosztuje. Zobaczymy czy sztuka ta uda się Brytyjce Muir. Trzeba przyznać, że ona jest bardzo mocna. Jej wyniki powyżej 1000m są super. To byłby niesamowity wyczyn – dodała nasza rozmówczyni. 

RZ



Memoriałowo w Powsinie. "Było naprawdę ciężko" [ZDJĘCIA]

$
0
0

W Parku Kultury Powsin na warszawskim Ursynowie rozegrano dziś memoriał im. Tomasza Hopfera. Na przełajowej trasie rywalizowało blisko 500 uczestników, w różnych kategoriach wiekowych.

W ramach imprezy odbył się m.in. trzeci rzut Akademickich Mistrzostw Warszawy w przełajach oraz Warszawska Olimpiada Młodzieży. Na starcie stanęła duża liczba młodych uczestników, która zacięcie walczyła o punkty dla swoich szkół.

W biegu głównym nie było łatwo o wygraną. Zawody były bowiem jednym z ostatnich sprawdzianów dla biegaczy z Warszawy przed przełajowymi Mistrzostwami Polski, które odbędą się za tydzień w Jeleniej Górze.

W zależności od kategorii uczestnicy rywalizowali w biegach na dystansach od 1 do 4 km. Trasa była selektywna. Nie brakowało błota, oraz ostrych zbiegów i podbiegów. Na pocieszenie dopisywała piękna słoneczna pogoda zwiastująca wiosnę.

Wśród pań w biegu głównym na dystansie 2 km najlepsza okazała się Amelia Czerwińska - młodzieżowa mistrzyni Polski w biegu na 3000m z przeszkodami z ubiegłego roku. Zawodniczka Warszawianki uzyskała czas 6:35. Druga była Marta Jusińska a trzecia Zofia Dudek osiągając identyczny rezultat 6:38.

– Warunki były wymagające, na trasie było dużo błota. Podbiegi też dały się we znaki. Momentami było naprawdę ciężko. Stawka była mocna, mogłyśmy się pościgać. Wymieniałyśmy się na prowadzeniu co jakiś czas – mówiła po biegu Amelia Czerwińska.

– Za tydzień jadę do Jeleniej góry na Mistrzostwa Polski i było to dobre przetarcie. Wystartuje tam na 5 km, więc bieg na krótszym dystansie był dobrym sprawdzianem. Po mistrzostwach wyjeżdżam jeszcze na obóz do Ostii we Włoszech – dodała biegaczka.

Bieg mężczyzn na 4 km zwyciężył Roman Kwiatkowski tegoroczny brązowy medalista halowych mistrzostw Polski seniorów na dystansach 1500 i 3000m. Zawodnik Startu Otwock uzyskał czas 11:32. Drugie miejsce zajął Mateusz Kondej z wynikiem 11:35. Trzeci był Michał Bernardelli z rezultatem 11:41.

– Trasa była bardzo ciężka. Spodziewałem się, że będzie bardziej płasko. Było dużo podbiegów i dużo błota. Trzeba było zostawić trochę zdrowia. Nie spodziewałem się też, że od początku rywale narzucą tak wysokie tempo. Starałem się biec z przodu żeby nie stracić dystansu. Prowadzenie objąłem po drugim okrążeniu. Chłopak który prowadził zszedł (Kamil Kruk zderzył się z jednym z kibiców, który stał na trasie - red). Dogonił mnie jeszcze jeden zawodnik, ale utrzymałem prowadzenie już do końca – relacjonował Roman Kwiatkowski.

Zawody w Parku Kultury w Powsinie upamiętniały Tomasza Hopfera - legendarnego dziennikarza sportowego i propagatora zdrowego trybu życia. Był on reprezentantem Polski w biegach sprinterskich i średniodystansowych. Dwukrotnym mistrzem Polski w sztafecie 4×400m. Po zakończeniu kariery sportowej został dziennikarzem sportowym.

Pierwszymi zawodami, które komentował Tomasz Hopfer był mityng im. Janusza Kucińskiego w 1969 roku. Zainicjował też telewizyjną akcję „Bieg po zdrowie". W roku 1979 zorganizował pierwszy Maraton Pokoju (obecnie Maraton Warszawski). Zmarł w 1982 roku mając 47 lat. Rok po jego śmierci na warszawskim Ursynowie zorganizowana została impreza jego pamięci.

Niebawem więcej zdjeć.

RZ


HME dzień II: Dwa złota, srebro i dwa brązy Polaków w Belgradzie!! Prowadzimy w klasyfikacji medalowej!

$
0
0

Sobota 4 marca to jeden z najlepszych dni w historii polskiej lekkoatletyki. W drugim dniu HME w Belgradzie zachwycili biegacze - Marcin Lewandowski, Rafał Omelko, Justyna Święty i Sofia Ennaoui oraz kulomiot Konrad Bukowiecki. Nasi reprezentanci wywalczyli dziś aż pięć medali, w tym dwa złote! Łącznie mają już krążków 7 krążków, a Polska prowadzi w klasyfikacji medalowej imprezy!

Zanim o biegaczach... Konrad Bukowiecki wynikiem 21,97m nie tylko zapewnił sobie złoty medal w pchnięciu kulą, ale także ustanowił najlepszy wynik na świecie w tym roku i pobił absolutny halowy rekord Polski należący do dwukrotnego Mistrza Olimpijskiego Tomasza Majewskiego (21,72m w hali i 21:95 na otwartym stadionie. - red).

Wydłużył się i znów wygrywa!

Po mistrzostwu Marcin Lewandowski rozegrał finał w biegu na 1500m mężczyzn. Początkowo zawodnik Zawiszy Bydgoszcz trzymał się z tyłu grupy i nie wdawał się w walkę o miejsca. Swoją lokatę zaczął poprawiać na półmetku. Polak wykorzystał prowadzenie Szweda Kalle Berglunda, a na ostatnich 200 metrach nie miał skrupułów i minął rywala jak rozpędzony ekspres. Nasz reprezentant uzyskał wynik 3:44.82. Drugi był wspomniany Szwed z rezultatem 3:45.56, a trzeci uplasował się halowy mistrz Europy sprzed dwóch lat Czech Filip Sasinek z wynikiem 3:45.89.

Marcin Lewandowski kontynuuje medalową passę. Dwa lata temu w Pradze wywalczył tytuł Halowego Mistrza Europy na dystansie 800m (do jutra wciąż jest więc czempionem w tej konkurencji). Co ciekawe, jest też dopiero drugim zawodnikiem w historii polskiej lekkiej atletyki, który stanął na najwyższym podium HME w biegu na 1500m mężczyzn. Wcześniej w latach 1970 - 1974 aż czterokrotnie zwyciężał w tej konkurencji Henryk Szordykowski.

Pierwszy w kolekcji?

Brązowy medal w biegu na 1500m kobiet zdobyła Sofia Ennaoui. Początkowo tempo stawce nadawała Szwedka Maraf Bahfta. Nasza reprezentantka trzymała się pod koniec peletonu obok faworytki Laury Muir. Kiedy jednak tylko Brytyjka zaczęła przyspieszać Polka trzymała się jej jak cień, podążając krok w krok za rywalką. Wysokie tempo zrobiło swoje i zawodniczkę MKL Szczecin wyprzedziła jeszcze 20-letnia Niemka Konstanze Klosterhalfen. Laura Muir była poza konkurencją i wygrała z czasem 4:02.39. Niemka poprawiła rekord życiowy 4:04.45 . Trzecia była Sofia Ennaui z rezultatem 4:06.59, czym wyrównała najlepszy czas w karierze. To pierwszy medal w seniorskiej karierze Sofii – miejmy nadzieję, że nie ostatni.

Polka podtrzymała medalową serię Polski w biegu na 1500m kobiet. W 2015 roku podczas Halowych Mistrzostw Europy w Pradze srebro wywalczyła Angelika Cichocka. W 2013 roku brąz zdobyła Katarzyna Broniatowska. Dodajmy, że w tamtym biegu dopiero ósma była... Brytyjka Laura Muir z wynikiem 4:18.39, finiszując cztery sekundy za Polką.

400m a finisz jak w sprincie!

W decydującym biegu na 400m kobiet wystartowały aż dwie Polki: Małgorzata Hołub i Justyna Święty. Dwa lata temu w finale w Pradze zabrakło naszych reprezentantek. Faworytką do zdobycia złota była Szwajcarka Lea Sprunger - liderka światowych list. O medal walczyła też Francuzka Floria Guei, która w eliminacjach zwyciężyła bieg, ale przyczyniła się też do upadku Czeszki Rosolovej. Początkowo została zdyskwalifikowana, ale protesty reprezentacji Trójkolorowych musiały przynieść efekt.

Od startu bieg był toczony w bardzo szybkim tempie. Floria Guei, Lea Sprunger, Czeszka Zuzanna Hejnova oraz Brytyjka Laviai Nielsen uciekły naszym zawodniczkom. Strata Polek wydawała się już nie do odrobienia. Na ostatnim wirażu kontuzji doznała Sprunger i tylko dzięki ambicji dokończyła bieg. Na ostatnich metrach jak spod ziemi Kombank Areny wyrosła Justyna Święty, która zajęła trzecią lokatę z wynikiem 52.52.

Złoto przypadło Francuzce Guei z wynikiem 51.90, co jest jej rekordem życiowym. Srebro wywalczyła Hejnova z wynikiem 52.42. Małgorzata Hołub była 6. z czasem 54.29. Nasze zawodniczki wystąpią jeszcze w niedzielę w sztafecie 4 x 400 m. W Pradze Polki wywalczyły brąz.

Gigant ścigant

W finale biegu na 400m mężczyzn faworytem był Czech Pavel Maslak broniący tytułu Halowego Mistrza Europy z 2015 roku. Swojej szansy szukał też Rafał Omelko, który dwa lata temu w Pradze wywalczył brązowy medal. Przez eliminacje mierzący aż 195 cm wrocławianin przeszedł spokojnie uzyskując czwarty czas - 47.15. Najlepszy rezultat należał do wspomnianego już Czecha i wynosił 46.45.

Faworyt nie zawiódł i wygrał po raz trzeci tytuł Halowego Mistrza Europy z czasem 45.77. Jest to najlepszy rezultat na europejskich listach. Halowym wicemistrzem Europy został Rafał Omelko, który wynikiem 46.08 poprawił swój rekord życiowym.

Trzeci był Holender Liemarvin Bonevacia z rekordem kraju 46.26. W niedzielę Rafał Omelko ma szanse na drugi medal, tym razem w sztafecie 4x400 m.

Job done

Konsekwentnie po swój trzeci złoty medal Halowych Mistrzostw Europy zmierza Adam Kszczot. Polak w sobotnim półfinale zajął drugie miejsce z wynikiem 1:48.53. Bieg wygrał Hiszpan Alvaro de Arriba z rezultatem 1:48.36. Do decydującej fazy awansowało po trzech najlepszych zawodników z każdego półfinału. Zawodnik RKS Łódź przez większość dystansu biegł pod koniec stawki. Pierwsze dwa okrążenia najlepsi zawodnicy z tego biegu pokonali w 55.59. Dopiero na ostatniej rundzie nasz reprezentant zaczął poprawiać swoją lokatę i spokojnie, z zapasem sił jak stwierdził przed kamerami TVP Sport, znalazł się w finale.

W sesji porannej do półfinału biegu na 60m awansowały Ewa Swoboda i Agata Forkasiewicz. W swojej serii eliminacyjnej rekordzistka świata juniorek na tym dystansie zwyciężyła z wynikiem 7.21. Po zsumowaniu wyników rezultat Ewy Swobody okazać się być drugim wynikiem eliminacji. Agata Forkasiewicz uzyskała czas 7.46, co dało jej szóste miejsce w serii. Zawodniczka AZS AWF Wrocław do kolejnej fazy awansowała jednak dzięki czasowi. Półfinały rozegrane zostaną w niedzielę o 16, a finały 2 godziny później.

W biegu na 60m złoty medal zdobył Brytyjczyk Richard Kilty z czasem 6.54, który tym samym obronił tytuł wywalczony dwa lata temu w Pradze. W zmaganiach sprinterów nie startował żaden zawodnik z Polski.

Po dwóch dniach nasza reprezentacja ma w swoim dorobku 7 medali w tym 3 złote, 1 srebrny i 3 brązowe. Biało-czerwoni wyprzedzają Niemców (2-2-2), oraz Wielką Brytanię (3-0-0).

W 2015 roku w Pradze też mieliśmy 7 medali - 1 złoty, 2 srebrne i 4 brązowe - co dało nam 7. miejsce w klasyfikacji medalowej.

RZ

fot. TVP Sport


Zimowy Bieg Dębowy Ambasadora. Wietrzna tradycja, ale...

$
0
0

W Dąbrowie k.Mogilna odbył się po raz szósty Zimowy Bieg Dębowy na dystansie 15 km. Z nazwy zimowy to nie był, bo temperatura oscylowała w okolicach 15 stopni - pisze Marek Pfajfer, Ambasador Festiwalu Biegów.

Dla mnie był to już szósty start w Dąbrowie. Lubię tam biegać, mimo trudnej trasy, podbiegów i  towarzyszącego biegaczom wiatru. Jest to bowiem dobrze zorganizowany bieg, z pięknymi pamiątkowymi medalami na mecie, oraz wyjątkową atmosferą. 

Biegami towarzyszącymi były biegi dziecięce na 100, 300, 600, 1000 oraz 2000m. O godzinie 11:00 wystartował marsz nordic walking na dystansie 7,5 km, a pół godziny później - bieg główny. 

Wśród mężczyzn wygrał Andrzej Rogiewicz, który linię mety przekroczył z czasem 48:53. Drugi był Pavlo Veretskyi z czasem 49:37, a trzeci - Kamil Nartowski z czasem 49:42. Wśród kobiet triumfowała Valentyna Kiliarska z czasem 1:01:25. Druga była Justyna Szczutkowska - 1:05:04, a trzecia Joanna Bartkowska z czasem 1:05:05

W zeszłym roku na tej trasie ustanowiłem swój rekord życiowy. W tym postanowiłem pobiec spokojnie. Wyszło jak zwykle... szybciej. Nogi mnie niosły. Nabiegałem czas 1:04:58 i 71. miejsce. Jak wspomniałem, lubię tu startować i na tej trasie dobrze mi się biega. Wietrznie aż tak, jak w poprzednich edycjach, nie było, mimo obaw wielu. Wiatr w Dąbrowie to tradycja.

Wielu biegaczy rozpoczyna tu nowy sezon. Wielu robi sprawdziany przed ważnymi półmaratonami i  maratonami wiosennymi. Jeśli ktoś tutaj jest zadowolony ze swojego wyniku, może być pewien że dobrze przepracował zimę. 

Po biegu liczne dekoracje między innymi służb mundurowych czy... Mistrzostwa Polski Grubasów.

Bieg główny ukończyło 383 biegaczy. Z kijkami pomaszerowało 88 osób. Jak widać, nie tylko u mnie każda pierwsza sobota marca zarezerwowana jest w kalendarzu na bieg w Dąbrowie. Zachęcam, by zrobić to samo. Warto.

Marek Pfajfer, Ambasador Festiwalu Biegów


Zacięty 10. Bieg Kazików. Blisko rekordu frekwencji

$
0
0

Okazały jubileusz. Dokładnie 1033 biegaczy wystartowało w dziesiątym Biegu Kazików w Radomiu. To nieco mniej, niż w rekordowym 2014 roku, gdy do mety dotarło 1049 zawodników. Zwyciężył mistrz kraju w maratonie, olimpijczyk z Rio Artur Kozłowski.

Bieg Kazików to sportowy akcent święta patrona miasta Radomia. Zmaganiom na głównym, 10-kilometrowym dystansie towarzyszyły Bieg Dzieci, Bieg Szkół Ponadgimnazjalnych. Biegano też w Charytatywnej Trójce, z której dochód wesprze leczenie  Karola Gutkowskiego, trenera koszykarzy UTH Rosa Radom.

Bieg główny zgromadził czołowych zawodników z kraju. Zwyciężył Artur Kozłowski z bardzo dobrym wynikiem 29.05. Drugi był Szymon Kulka (:29:08), a trzeci Kenijczyk Edwin Cheruiyot Melly (29:16) 

Bieg kobiet wygrała Betty Chepleting (32:35). Tylko 3 sekundy straciła Izabela Trzaskalska (32:38). Podium uzupełniła Vira Ovcharuk (33:30). Pełne wyniki: TUTAJ

Zwycięzcy zarobili po 1000 zł. Najlepsi Polacy (klasyfikacja krajowa) - po 500 zł.

10. Bieg Kazików zaliczany jest do Ligi Festiwalu Biegowego w kat. "Najlepszy biegacz 5-10-15". Szczegóły cyklu - poniżej.

red.


Niewyobrażalny finał HME dla Polski. Polska potęgą europejskiej lekkoatletyki!

$
0
0

Nic dwa razy się nie zdarza? Nie prawda. Udowodnili to nasi lekkoatleci, którzy tak jak w Amsterdamie w lecie 2016 r., w cuglach wygrali klasyfikację medalową Halowych Mistrzostw Europy w Belgradzie. Zdobyliśmy aż 7 złotych medali! Co będzie na MŚ w Londynie?

Trzeci a zarazem ostatni ostatni dzień Halowych Mistrzostw Europy w Belgradzie przyniósł naszej reprezentacji 5 medali, w tym aż 4 złote. 

Profesorska perfekcja

Trzeci tytuł halowego mistrza Europy w biegu na 800m wywalczył Adam Kszczot. Wcześniej nasz reprezentant triumfował w 2011 i 2013 roku. W stolicy Serbii zawodnik RKS Łódź nie miał sobie równych zwyciężając z czasem 1:48.87. Polak od początku był faworytem zmagań i w pełni zrealizował mistrzowski plan.

Drugi na mecie był kolejny podopieczny Zbigniewa Króla i sparingpartner Adama Kszczota - Duńczyk Andreas Bube, który uzyskał wynik 1:49.32. Brąz zdobył Hiszpan Alvaro De Arriba z wynikiem 1:49.68.

Tym razem Kszczotowi bieg ułożył się nieco inaczej niż w eliminacjach i półfinałach. Chociaż początkowo spokojnie trzymał się w tyle stawki, to później przesunął się do przodu gdzieś pomiędzy trzech zawodników z Hiszpanii. Wielkim finałem była ucieczka na ostatnich 200 metrach. Nikt nie był w stanie dogonić naszego zawodnika.

Z piekła do nieba

Ewa Swoboda wywalczyła brązowy medal w biegu na 60m. Polka uzyskała wynik 7.10 - najlepszym w sezonie. Identyczny rezultat uzyskała na mecie srebrna medalistka Ukrainka Olesya Povh. O końcowej klasyfikacji zdecydowały tysięczne sekundy. Halową mistrzynią Europy została Brytyjka Asha Philip z wynikiem 7.06. Ostatni medal halowych mistrzostwach Europy w biegu na 60m Polka zdobyła w Birmingham w 2007. Wówczas Daria Korczyńska również zdobyła brąz.

Niewiele brakowało, a Polki zabrakłoby w finale. Ewa Swoboda w swojej serii zajęła trzecie miejsce z wynikiem 7.26. Bezpośredni awans do decydującego biegu uzyskiwały tylko dwie zawodniczki. Rekordzistka świata juniorów musiała liczyć, że awansuje z czasem. Ostatecznie trzecia zawodniczka trzeciego półfinału Stella Akakpo uzyskała rezultat 7.34 a Swoboda mogła odetchnąć z ulgą. Do tego podczas pierwszego podejścia do finałowego biegu Polka popełniła – najprawdopodobniej – falstart. Nie było dyskwalifikacji, bo w blokach nie wytrzymała też jedna z rywalek. Sędziowie nie wyciągnęli konsekwencji wobec obu biegaczek.

Druga z Polskich sprinterek Agata Forkasiewicz udział w mistrzostwach zakończyła w półfinałach. W swoim biegu zajęła 7. miejsce z wynikiem 7.46.

Boginie i Bogowie bieżni

Bieg sztafety 4x400m pań rozpalił do czerwoności twarze kibiców. Nasza drużyna wymieniana była jako jedna z faworytek do medalu, bo dwa lata temu w Pradze wywalczyła brązowy krążek. Tym razem apetyty były jeszcze większe.

Rywalizację rozpoczęła Patrycja Wyciszkiewicz, która nie startowała indywidualnie w tych mistrzostwach. Polki utrzymywały się na drugim miejscu, tuż za Brytyjkami. Na drugiej zmianie pozycję obroniła Małgorzata Hołub. Jako trzecia pałeczkę przejęła Iga Baumgart, która po 200 metrach wyprzedziła prowadzącą Brytyjkę i uciekła jej na kilka metrów. Przekazując pałeczkę ostatniej naszej reprezentantce na twarzy Baumgart widać było uśmiech.

Formalności dopełniła brązowa medalistka w biegu indywidualnym na 400m Justyna Święty. Polki wygrały z wynikiem 3:29.94. Srebro zdobyły Brytyjki z rezultatem 3:31.05 , a brąz Ukrainki z wynikiem 3:32.10.

Drużyna męska 4x400m najwidoczniej pozazdrościła sukcesu koleżankom.

Srebrni medaliści halowych mistrzostw sprzed dwóch lat z Pragi toczyli zacięty bój z broniącymi tytułu Belgami. Na prowadzenie naszą drużynę wyprowadził biegnący na pierwszej zmianie Kacper Kozłowski. Pozycję lidera obronił Łukasz Krawczub pamiętający sukces sprzed dwóch lat.

Doskonale spisał się 21-letni Przemysław Waściński, który odparł ataki napierającego Belga. Na ostatniej zmianie biegł halowy wicemistrz Europy z Belgradu Rafał Omelko, który nie miał zamiaru oddać złotego medalu. Do mety zmierzał szczęśliwy ze spokojną przewagą. Polska wygrała z czasem 3:06.99. Belgowie uzyskali rezultat 3:07.80 a trzeci Czesi 3:08.60.

Dorobek medalowy Polskiej reprezentacji wzbogacił też Sylwester Bednarek który został zwyciężył w skoku w wzwyż. Klubowy kolega Adama Kszczota z RKS Łódź uzyskał wysokość 2.32 m.

Muir jak Chojecka

W biegu na 3000m kobiet rywalki mogły tylko z bezradności bić głową w mu(i)r. Co prawda tempo starała się narzucić naturalizowana Turczynka Yasemin Can. Była to jednak tylko woda na młyn dla faworytki - Laury Muir. Pierwsze 1000 metrów biegaczki pokonały w 2:59.98.

Wspomniana dwójka szybko oddzieliła się od peletonu. Brytyjka po swój drugi medal w Belgradzie zaczęła zmierzać na ok 300 metrów przed metą. Na kilku krokach zostawiła w tyle Can, po czym samotnie uczyniła rundę honorową. Na metę Brytyjka wbiegła z czasem 8:35.67, co jest nowym rekordem HME.

Reprezentantka Wielkiej Brytanii zdobywając dwa złote medale w biegach na 1500 i 3000 m powtórzyła wyczyn Lidii Chojeckiej z Birmingham z 2007 roku.

W zmaganiach mężczyzn na tym samym dystansie najlepszy okazała się Hiszpan Adel Mechaal - wicemistrz Europy w biegu na 5 000m z Amsterdamu, który uzyskał wynik 8:00.60. Drugi był Norweg Henrik Ingebrigtsen z rezultatem 8:00.93 , a trzeci Niemiec Richard Ringer - 8:01.01. Dopiero na czwartej pozycji przybiegł Etiopczyk reprezentujący Azerbejdżan Hayle Ibrahimov. Zawodnicy biegli razem praktycznie przez cały dystans. Dopiero na 400 metrów przed metą zaczęła się walka o medale.

W biegu na 800m kobiet złoty medal z Pragi obroniła Selina Buchel. Szwajcarka zwyciężyła po zaciętym finiszu z wynikiem 2:00.38, co jest nowym halowym rekordem jej kraju. Druga była Brytyjka Shelayna Oskan-Clarke, która uzyskała rezultat o 0.01 s gorszy od zwyciężczyni. 2:00.39 jest nowym rekordem życiowym zawodniczki. Trzecia była 21-letnia Islandka Aníta Hinriksdottir z wynikiem 2:01.25.

Polska suwerenem europejskiej lekkoatletyki!

Polska wygrała klasyfikację medalową belgradzkich mistrzostw zdobywając 12 krążków, w tym 7 złotych 1 srebrny i 4 brązowe. Dwa lat temu w Pradze biało-czerwoni zdobyli łącznie 7 medali, w tym jeden z najcenniejszego kruszcu. Wówczas w klasyfikacji medalowej naszej reprezentacji dało to siódme miejsce. Skalę sukcesu oddaje także fakt, że ostatni raz 12 medali Polacy na HME zdobyli w 1973 roku w Rotterdamie (2 złote, 3 srebrnych i 7 brązowych).

Ależ mamy lekkoatletów. Wunderteam na miarę naszych czasów!

RZ


 

Grand Prix Krakowa w Biegach Górskich już na mecie [FOTO]

$
0
0

Bez buta, ale z uśmiechem na ustach – tak niektórzy z biegaczy kończyli piąty i zarazem finałowy bieg piątej edycji Grand Prix Krakowa w Biegach Górskich.

Koniec zimowych przygotowań, czyli ostatni etap cyklu rozpoczął się tuż po 10:00 startem biegu na 3,7 km w trzech kategoriach: OPEN, nordic walking i biegu dzieci. Pogoda dopisała, więc od rana biegacze mogli cieszyć się słońcem i szybką trasą, która pozwalała na bicie życiowych rekordów, a także mogła pomóc w walce o wygraną w klasyfikacji generalnej czterech biegów (w punktacji liczyły się tylko cztery najlepsze biegi danego zawodnika).

Determinacji do pokonywania kolejnych metrów nie można było odmówić także najmłodszym, którzy zziajani, ale szczęśliwi kończyli podbieg, na końcu którego znajdowała się meta. W osiągnięciu swoich celów nie przeszkodził niektórym nawet zgubiony but i bieg w samej skarpetce.

Tradycyjnie godzinę po pierwszym starcie, o 11:00 wystartowali uczestnicy pozostałych 3 dystansów – Tradycyjnej Piątki, Ambitnej Jedenastki i nowości w tej edycji imprezy – Hardej Dwudziestki Trójki. Pierwszy długi podbieg pod krakowskie ZOO już na początku mógł dać w kość, ale to i pozostałe ciężkie fragmenty trasy nie przeszkodziły najlepszym w śrubowaniu rekordów i pokonywaniu swoich słabości.

– Najbardziej zaskoczyły mnie zbiegi, były ciężkie, a myślałem, że to podbiegi bardziej dadzą mi się we znaki. Na zbiegach odezwały się u mnie mięśnie posturalne, więc mocno angażowałem plecy. Troszeczkę mnie bolały, więc czekałem tylko aż w końcu zacznie się jakiś podbieg – powiedział nam po ukończeniu swojego biegu w „Hardej Dwudziestce Trójce” Andrzej Lachowski, który na mecie zameldował się jako drugi. – To był mój pierwszy bieg w tym cyklu i nie jestem zadowolony z wyniku, ale trasa jest wymagająca. Przynajmniej pogoda dopisała – dodał zawodnik.

Pogodę docenili również inni biegacze, chociaż nie wszystkim udało się poprawić swoje czasy.

– Niestety nie udało mi się poprawić mojego czasu tutaj, jestem po prostu w słabszej formie niż rok temu przez niedawną kontuzję – wyjaśniał Michał Garbacik, który mimo to jako pierwszy zameldował się na mecie Tradycyjnej Piątki z 20-sekundową przewagą nad drugim w kolejności biegaczem.

Nasz rozmówca zwrócił uwagę na przewrotność tej edycji cyklu, w czasie której każdy etap odbywał się w innych warunkach atmosferycznych. – Faktycznie, w listopadzie był rzęsisty deszcz i bardzo dużo błota, w grudniu była oszroniona, w styczniu typowa zima, czyli śnieg i słabe odbicie, w lutym lodowisko, a dzisiaj wiosenna aura. To jest też specyfika tych zawodów, że można się sprawdzić w każdych warunkach – podkreślił.

Rekordu życiowego na tej trasie nie udało się również pobić Angelice Maciejewskiej, która jako pierwsza z kobiet przekroczyła linię mety Ambitnej Jedenastki z czasem 59:57. – Było ciężko, ponieważ zaczęły się studia i moje treningi legły w gruzach, ale biegłam dla zdrowia, dla radości – śmiała się po zakończonym biegu, podkreśliła również, jak zmotywowali ją kibice i zawodnicy na trasie: – Udało się dzisiaj, że było bardzo słonecznie i w Lasku na trasie można było spotkać dużo więcej kibiców. Wtedy to bardziej motywuje, jak gdzieś tam krzykną, albo poklaszczą. Tak samo, jak złapałam tempo jakiegoś innego biegacza i pod koniec trasy powiedział do mnie „ale ty zbiegasz z tych górek” lub kiedy biegło mi się ciężko, miałam wrażenie, że zaraz zejdę z tej trasy, ale ktoś mnie mijał i mówił „no, ale forma!”, wtedy od razu wracał mi power – śmiała się po biegu Angelica Maciejewska.

Im dalej w las... i dzień, tym więcej słońca pojawiało się na niebie, a na trasie zostawało coraz mniej zawodników. Po półtorej godziny od startu między drzewami pozostali już tylko ci, którzy kończyli najdłuższy dystans – 23 kilometry i 200 metrów. A okazało się, że jej zdobycia podjęli się jej debiutanci. Poza Andrzejem Lachowskim udało się to również Martyna Kantor która jako pierwsza kobieta zameldowała się na mecie.

– W samym cyklu brałam już udział, ale dzisiaj był pierwszy raz na najdłuższej trasie. Wydaje mi się, że dużo lepiej poszła mi pierwsza pętla, ale kiedy już wiedziałam pod koniec, że jestem pierwsza i nad drugą zawodniczką mam dużą przewagę trochę odpuściłam – opowiadała po dotarciu na metę Martyna Kantor. – Zresztą biegło mi się bardzo przyjemnie, mieszkam w tej okolicy, trenuję tutaj na co dzień i było naprawdę super.

Po zakończeniu zawodów na terenie Szkoły Podstawowej nr 72 przy ul. Modrzewiowej 23 odbyło się oficjalne zakończenie V edycji Grand Prix Krakowa w Biegach Górskich połączone z dekoracją zwycięzców dzisiejszych biegów oraz tryumfatorów poszczególnych kategorii w klasyfikacji generalnej cyklu. Na ostateczny wynik składały się wyniki czterech najlepszych biegów danej osoby.

JP


Wiązowna: Biegowa wiosna z rekordem! [ZDJĘCIA]

$
0
0

Aż 1369 osób przekroczyło w niedzielę metę Półmaratonu Wiązowna. To o ponad 100 osób więcej niż przed rokiem, tak więc sezon na wiosenny został otwarty rekordową liczbą biegaczy!

Wiosenna była również pogoda. Słońce bywało dokuczliwe podczas biegu, jednak biegaczom z czołówki bardziej od pogody doskwierało zmęczenie. Dla elity zawodników, początek marca to jeszcze czas intensywnego treningu. Startowali zmęczeni i bez świeżości. Z tego powodu na 5. kilometrze z rywalizacji zrezygnowała Anna Szyszka, wicemistrzyni Polski w maratonie, która niedawno wstąpiła do wojska

- Jestem po prostu zmęczona. Przez cały tydzień byłam na szkoleniu wojskowym i nie biegałam. Do Wiązowny przyjechałam sprawdzić, jak będzie. Okazało się, że nie jest najlepiej. Nie biegło się dobrze, więc postanowiłam zejść z trasy. Startowałam wcześniej w Biegu Chomiczówki i tam też czułam, że jeszcze nie jest fajnie. Muszę być bardziej wypoczęta, zregenerowana.

Zmęczona była również ultramaratonka Patrycja Bereznowska, która z czasem 1:28:20 zajęła 8 miejsce.

- To chwilami była walka. Wyszło zmęczenie startem w ultra. W zeszłym tygodniu biegałam w Ultra Śledźiu. Pogoda też odegrała dzisiaj swoją rolę. Miałam wrażenie, że startuję w środku lata, a jeszcze nie miałam okazji przyzwyczaić się do takich warunków - powiedziała nam zwyciężczyni biegu w Supraślu, specjalistka biegów 24-godzinnych, która startuje też chętnie na krótszych dystansach, bo jak nam zdradziła, po prostu je lubi.

Nawet zwyciężczyni biegu Angelika Mach (1:16:49) nie była w szczytowej formie.

- Biegło mi się dzisiaj średnio. Dopiero wróciłam ze szkolenia w Portugalii i jeszcze jestem zmęczona. Nie ma jednak, co marudzić. Wygrałam i bardzo się z tego cieszę. Myślę, że wkrótce będzie lepiej. Mój główny start na dystansie maratonu dopiero za miesiąc w Dębnie. Mam nadzieję, że tam pobiegnę świeża i wypoczęta – mówiła triumfatorka, która wyprzedziła na mecie Ukrainkę Katerynę Karmanenko (1:17:04) i Paulinę Golec (01:17:24).

Rywalizację panów zdominowali biegacze z Ukrainy. Najszybszym z nich okazał się Andrzej Starżyński, startujący w barwach polskiego klubu, który linię mety przekroczył z czasem 1:07:17. Wśród Polaków najszybszym zawodnikiem był Zbigniew Kalinowski, który z czasem 1:12:07 zajął 5 miejsce.

- Bardzo się cieszę ze swojego miejsca. Jestem jeszcze w fazie treningu i przygotowań. W tym sezonie przede wszystkim przygotowuję się do maratonu w Wiedniu. W Wiązownie biegło mi się naprawdę fajnie. Żałuję, że chłopcy z Ukrainy szybko uciekli i musiałem biec sam. Druga część dystansu była pod wiatr, więc tym bardziej przydałoby się towarzystwo - mówił Zbigniew Kalinowski.

Oprócz głównego biegu, swoją rywalizację miały też dzieci i młodzież. Najmłodsi biegacze byli wieku 14 i 16 miesięcy. Biegiem towarzyszącym była także „piątka”, którą ukończyło 708 osób. Zwycięzcą został Damian Roszko (00:14:31), m.in. brązowy medalista MP seniorów na 5000m w 2014 r. Wśród pań triumfowała Katarzyna Rutkowska, która obroniła tytuł sprzed roku z rezultatem 16:57.

- Dzisiaj była wspaniała pogoda do biegania, chociaż w pewnym momencie zaczął mi przeszkadzać wiatr. Jestem szczęśliwa, że znowu tu wygrałam i mam nadzieję, że za rok powtórzę ten sukces - mówiła Katarzyna Rutkowska, która w tym sezonie planuje poprawić życiówkę na 10 km, a na trasie Półmaratonu Wiązowna pokonała Ewę Jagielską i Dominikę Stelmach.

Pełne wyniki – TUTAJ

IB



Dycha w Myślenicach jak papierek lakmusowy

$
0
0

W niedzielę 12 marca odbędzie się 3. Myślenicki Bieg Uliczny. To dobra okazja dla biegaczy z Małopolski, żeby sprawdzić formę po zimie. Dla tych, którzy mocno przepracowali ten okres – okazja do nowej życiówki.

Jeśli przez zimę leniuchowaliście, ten bieg to wasz papierek lakmusowy. Trasa jest twarda, szybka i równa - maksymalna zmiana wysokości w porównaniu do startu to 10 metrów. Ma kształt bardzo ciasnej pętli, w której zawodnicy biegnący w przeciwnym kierunku mogą nawet zderzyć się łokciami.

Zapowiada się również piękna, wiosenna pogoda, więc wszystkie warunki do udanej imprezy wydają się być spełnione.

Takiego samego zdania są sami biegacze, których na ten szczególny bieg zapisało się już 860. To znaczy, że frekwencja będzie jeszcze większa niż w ubiegłym roku, kiedy na mecie zameldowało się 811 biegaczy. Oczywiście wśród zgłoszonych przeważają Małopolanie - głównie zawodnicy z Myślenic i Krakowa, nie brakuje jednak też takich, którzy na 3. Myślenicki Bieg Uliczny przyjadą z północy Polski, a nawet zza granicy. Limit uczestników wynosi 1000 osób.

Organizatorzy przewidują nagrody rzeczowe za zdobicie pierwszych trzech miejsc w kategorii OPEN w podziale na kobiety i mężczyzn. Wyróżniane będą również zwycięskie trójki w kategoriach wiekowych, również w podziale na płeć. Każda osoba, która ukończy bieg otrzyma również pamiątkowy medal.

To jednak nie wszystko, ponieważ nagród nie zabraknie również dla najszybszych mieszkańców miasta i gminy Myślenice, dla których przewidziana została osobna kategoria. Wyróżnione zostaną również najliczniejsze grupy biegowe, które pojawią się na starcie. Jedną z takich grup będą Rozbiegane Dobczyce, w barwach której w Myślenicach wystartują 23 osoby.

– Nagradzanie najliczniejszych grup to dobry sposób na zmotywowanie biegaczy do wspólnego wypadu – skomentował Paweł Piwowarczyk, prezes grupy. – Nasza jest w czołówce tej klasyfikacji. Oprócz tego zostaliśmy zaproszeni przez organizatorów do stworzenia strefy, w której będziemy pomagać, jako klub, w rozdawaniu wody.

– Nie wyobrażamy sobie sezonu biegowego bez Myślenic – dodał Piwowarczyk. – Nasza grupa wybiera się tam nie tylko dlatego, że biegamy „po sąsiedzku”. To też okazja do przeżycia biegowej przygody w świetnych warunkach. A takie na pewno daje Bieg Myślenicki. Trasa sprzyja poprawianiu życiówek, brak w niej wymagających podbiegów, a lekki zbieg na ostatnich dwóch kilometrach pomaga osiągać lepsze rezultaty. Atutem trasy jest również agrafka i mijanie się z zawodnikami, którzy są przed nami. Możemy obserwować i dopingować swoich przyjaciół – podkreślił nasz rozmówca

Bieg w Myślenicach to również ostatnia szansa, żeby sprawdzić się w zawodach przed Półmaratonem Marzanny, który odbędzie się w Krakowie w przyszłym tygodniu.

– To będzie pierwszy sprawdzian po żmudnych przygotowaniach jesienno-zimowych, tydzień po nim jest Półmaraton Marzanny, więc jest to także dobra przeprawa przed „połówką” i ewentualnie dobre przedstarty dla maratończyków, którzy w kwietniu i maju stają do swoich najważniejszych biegów w sezonie. Po drugie 10-kilometrowy dystans jest przyjazny dla każdego, a profil trasy jest doskonały do bicia życiówek – powiedział Piwowarczyk.

Start biegu znajdować się będzie na ulicy Piłsudskiego, a około 400 metrów dalej przy Małopolskiej Szkole Gościnności na ul. Zdrojowej zlokalizowana jest meta. W szkole uruchomione zostanie również biuro zawodów, które w dniu zawodów będzie pracowało od 7:45 do 9:30.

JP


Pod ziemią i bez mety – takie rzeczy tylko w Bochni

$
0
0

24 godziny w kopalni i tylko 12 na to, żeby przebiec jak największą ilość pętli. W Bochni nie ma mety, jest za to tykający zegar i niecodzienna biegowa sceneria – korytarze kopalni soli, ponad 200 metrów pod ziemią.

A dokładnie 212 metrów – na takiej głębokości znajduje się bowiem start biegu. To nie są zwykłe zawody nie tylko ze względu na ich lokalizację, ale również na to, że nie mają mety, a udział w nich biorą jedynie sztafety.

Biegacze startują o 10 w sobotę, a kończą bieg równo o godzinie 22. Naraz może biec tylko jedna osoba ze sztafety, a po pokonaniu przynajmniej jednej pętli może zmienić ją kolejna osoba. Jedna pętla to dokładnie 2420 metrów i została wyznaczona między szybami Campi i Sutoris na podłużni August, która została wybudowana w XVIII wieku.

Celem biegu jest pokonanie jak największej ilości kilometrów w czasie tych 12 godzin. Póki co rekord trasy to 213 kilometrów i 501 metrów. Warto się starać o ustanowienie nowego, ponieważ za pokonanie tej odległości sztafeta otrzyma 1000 złotych dodatkowej nagrody. Te „standardowe” za zajęcie miejsc od 1-3 również nie są małe. Pierwsi na mecie otrzymają 2400 zł, druga sztafeta 1800 zł, a trzecia 1200 zł.

Na dwa tygodnie przed startem została zakończona rejestracja, zgłosiła się maksymalna liczba osób – 260, co daje nam 65 sztafet. Bo bieganie to nie wszystko, tradycją jest już wspólna zabawa, biesiadowanie w czasie biegu, przed i po nim oraz wspólne... spanie. Biegacze do kopalni zjeżdżają już bowiem w piątek wieczorem, a na powierzchnię wychodzą w niedzielę rano, żeby wziąć udział w ceremonii nagrodzenia zwycięskich sztafet.

Pierwszy raz bocheńska sztafeta wystartowała w 2005 roku z okazji obchodów Bocheńskiego Dnia Króla Kazimierza, któremu przypisuje się szczególne zasługi dla miasta. Przed nami 12. edycja. Relacje i galerie zdjeć tradycyjnie znajdziecie w naszym portalu

JP


Halny pokrzyżował plany (części) nocnych zdobywców...

$
0
0

Pierwszy raz powiedziałam STOP - wycofuję się. Pierwszy raz zobaczyłam, jak duże drzewa niczym delikatne zapałki łamią się w pół przez silny wiatr. Nie przyjechałam tutaj po to, by się wycofywać. Byłam dobrze i profesjonalnie przygotowana! Zarówno sprzętowo, jak i technicznie. Konieczność wyższa - pisze Paulina Ruta, koordynatorka cyklu zimowych wejść nordic walking na polskie szczyty - Noc Zima Góry 2017.

Piąte spotkanie nocnych, zimowych zdobywców zaczęliśmy bardzo aktywnie już w sobotę o 8 rano - integracyjny Szlak bez granic z polskiego Witowa do słowackiego Meander Park Oravice. Na linii startu stanęło ponad 300 uczestników! Marsz oficjalnie otworzył Prezydent RP - Andrzej Duda. 

Po przebyciu 10 km trasy z widokiem na polskie i słowackie Tatry spotkaliśmy się na mecie, gdzie odebraliśmy medale finiszerów i zjedliśmy ciepły posiłek. Potem gorące termy "Meander Park Oravice" - wyjątkowa atrakcja naszego cyklu. Tym razem zamiast zimowej kąpieli - czekała na nas gorąca, zdrowa woda oravickich term na Słowacji. To najlepsze termy w jakich byłam! 

Po kąpieli udaliśmy się do Szczawnicy Zdrój, by o godzinie 18.00 rozpocząć nocną wspinaczkę na najwyższy szczyt Pienin - Wysoką. Maszerowaliśmy w niebezpiecznym błocie, a spore nachylenie terenu nie ułatwiało naszej wędrówki. Trudne warunki terenowe potęgował silny wiatr, łamiący drzewa i "sprzątający" teren, który opanował. 

Jak dowiedzieliśmy się następnego dnia - tak silnego wiatru w Pieninach nie notowano już dawno.

Po 2 godzinach niebezpiecznego nocnego marszu, kiedy okazało się, że przeszliśmy niespełna 2 km (!!!) postanowiłam wraz z częścią grupy wycofać się z dalszej wędrówki na szczyt. Nigdy wcześniej mi się to nie przytrafiło... 

Sam wiatr nie był przeszkodą, ale uwarunkowania terenu i spore zalesienie przy tak silnych podmuchach były już wystarczającym powodem by odwołać wejście. Część grupy postanowiła pomimo tego kontynuować marsz na szczyt na własną odpowiedzialność, zdobywając ostatecznie szczyt Wysoka ok. godz. 23.30. Ja jestem dumna ze swojej świadomej i trudnej decyzji o wycofaniu się z dalszej wędrówki.

Niedzielę rozpoczęliśmy tradycyjnie od wspólnej akcji pn. Złap wschód! - tym razem łapaliśmy słońce tuż przy schronisku Orlica w Szczawnicy. Po godzinie 6.30 rozpoczęliśmy marsz na szczawnicki wodospad Zaskalnik, gdzie dotarliśmy ok. godz. 8.00. Po porannej, zimowej kąpieli w wodospadzie (z której skorzystało aż 5 zdobywców) udaliśmy się na degustację leczniczej wody, którą przygotowało dla nas Udrowisko Szczawnica. Każdy z ochotników spróbował - mnie przypadł do gustu smak wody Jan. 

Po degustacji i poznaniu zalet wód mineralnych z tutejszych źródeł, udaliśmy się na szybkie śniadanie do schroniska Orlica. Stąd - w pełnym i ciepłym słońcu - na Drogę Pienińską i do schroniska PTTK Trzy Korony - to ok. 12 km w jedną stronę, cały czas przy brzegu Dunajca. Tutaj szybki, dobry obiad i powrót - w drobnym i ciepłym - prawie już wiosennym - deszczu... 

O godzinie 18.00 zakończyliśmy nasze piąte, przedostatnie spotkanie w ramach cyklu Noc-Zima-Góry 2017. Przed nami już tylko wielki finał - za tydzień spotykamy się w schronisku PTTK Na Stogu Izerskim w Górach Izerskich (wszystkich uczestników obowiązuje regulamin cyklu i zapisy - www.noczimagory.pl)

Dziękuję wszystkim uczestnikom za udział! To był wyjątkowy i bardzo aktywny czas z wspaniałymi ludźmi, spędzony w pięknych okolicznościach przyrody. To była wyjątkowa przygoda, dzięki której bardzo wiele się nauczyłam. 

Paulina Ruta, Polskie Stowarzyszenie Nordic Walking

Fot. PSNW.pl


Enea sponsorem tytularnym Bydgoszcz Triathlon

$
0
0

Dostawca energii elektrycznej, jeden z największych w kraju, został sponsorem tytularnym Bydgoszcz Triathlonu. Wcześniej spółka dołączyła do partnerów m.in. Ironmana w Gdyni. 

- Triathlon to sport, który wymaga zaangażowania i niezwykłej energii, podczas zawodów sportowcy muszą bowiem pokonywać własne słabości. Dla nas to powód do radości, że możemy im w tej walce towarzyszyć i ich wspierać. Jesteśmy zaangażowani w wiele projektów triathlonowych, ale bardzo istotne jest dla nas to, że te zawody odbywają się w Bydgoszczy, jednym z najważniejszych dla nas miast – powiedziała Magdalena Hilszer, kierownik Biura Komunikacji Enei. 

Przed nami trzecia edycja imprezy, rozgrywanej w samym centrum Bydgoszczy. Na szybkich i widowiskowych trasach zmierzy się 3300 zawodników. Listy startowe są już w 95 proc zapełnione.

- Cieszymy się, że uczestnicy i kibice będą mogli skorzystać z dodatkowej, pozytywnej energii od sponsora tytularnego - firmy Enea. To zaangażowanie umożliwi jeszcze szybszy rozwój wydarzenia, które z roku na rok przyciąga o 50 proc więcej uczestników, głównie debiutantów stawiających pierwsze kroki w triathlonie - mówią organizatorzy: Aleksander Skorecki i Jakub Kubiński.  

Zmagania odbędą się na dwóch dystansach:

- 1/8 IM, dystans super krótki (475 m pływania/22 km jazdy rowerem /5,5 km biegu),
- 1/4 IM, dystans krótki (950 m pływania/44 km jazdy rowerem /10,8 km biegu).

Oprócz rywalizacji indywidualnej, organizatorzy przygotowali także rywalizację sztafet i drużyn oraz Międzynarodowe Mistrzostwa Lekarzy i Prawników.

Organizatorzy zapraszają do Bydgoszczy całe rodziny. Zapowiadają m.in. specjalne strefy kibica, zawody dla dzieci, a także Food Truck Festiwal - zlot mobilnych barów i restauracji.

Bydgoszcz Triathlon 2017 odbędzie się w dniach 8-9 lipca.

mat. pras.


CITY TRAIL w Poznaniu i Bydgoszczy już na mecie

$
0
0

Szóste - ostatnie w edycji 2016/2017 biegi CITY TRAIL z Nationale-Nederlanden w Poznaniu i Bydgoszczy przyniosły rozstrzygnięcia w klasyfikacji generalnej. Dodatkowo w bydgoskim Myślęcinku padł rekord trasy – 14:49, które autorem jest Grzegorz Kalinowski.

Poznań

19-letni Nikodem Dworczak potwierdził w sobotę, że poprzednie świetne występy nad Rusałką nie były przypadkowe. Zawodnik WMLKS Nadodrze Powodowo wygrał szósty bieg CITY TRAIL i tym samym zapewnił sobie zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Wśród kobiet triumfowała Marta Szenk z Bydgoszczy, która wywalczyła drugie miejsce w „generalce”, ustępując miejsca nieobecnej tym razem Patrycji Talar.

O zwycięstwo w końcowej klasyfikacji mieli szanse walczyć Marcin Fehlau – najlepszy zawodnik poprzedniej edycji oraz Nikodem Dworczak. Na trasie zabrakło Marcina, więc swoją szansę wykorzystał Nikodem.

– Szczerze mówiąc liczyłem, że Marcin pojawi się dzisiaj i będziemy mogli powalczyć o zwycięstwo bezpośrednio. Tak się nie stało, ale to nie zmienia faktu, że bardzo się cieszę z wygranej zarówno dzisiaj, jak i w całym cyklu. W kolejnej edycji na pewno też pojawię się na trasie CITY TRAIL i będę bronić tytułu – podkreślił na mecie Nikodem Dworczak.

– Na pewno będę wspominał mój najszybszy bieg w tej edycji i rywalizację z Krzyśkiem Hadasem w zimowej scenerii. Uzyskałem wtedy wynik 15:25. Wówczas myślałem jeszcze, że będę starał się ten rezultat poprawiać, by zbliżyć się do granicy 15 minut, ale z czasem trochę inaczej z trenerem zaczęliśmy na to patrzeć. Stwierdziliśmy, że to nie jest jeszcze dla mnie pora na tak szybkie bieganie w przełaju – podsumował po biegu Nikodem, który trenuje zaledwie od trzech lat.

Wynik Nikodema Dworczaka to 15:38. Drugie miejsce zajął Krzysztof Hadas - 15:51, a trzecie – Roch Goszczyński – 16:06. W rywalizacji kobiet pierwsze miejsce wywalczyła Marta Szenk – 18:42, drugie Magdalena Lewandowska – 18:47, a trzecie – Magdalena Garasz – 19:22.

Przyjemna temperatura, jaka towarzyszyła imprezie miała także swoje minusy – ścieżki nad Rusałką w kilku miejscach zamieniły się w błotniste kałuże. Trudno było dobiec do mety w czystych butach i ubraniach, ale nie zniechęciło to aż 1078 osób, które wzięły udział w imprezie.

– No cóż, błoto było okropne, ale pogoda piękna, więc biegło się dobrze – oceniła po zawodach jedna z uczestniczek, Lidia Jasińska. – Już w poprzedniej edycji dowiedziałam się o CITY TRAIL, a że od roku regularnie biegam, razem z sąsiadką postanowiłyśmy startować w cyklu. Obie wypracowałyśmy pamiątkowy medal. Niewątpliwie był dla nas motywacją.

Licznie nad Rusałką stawili się także najmłodsi zawodnicy, startujący w cyklu CITY TRAIL Junior - w pięciu kategoriach wiekowych wystartowało łącznie 345 uczestników.

Zakończenie sezonu odbędzie się na siódmej imprezie - uroczystej gali, podczas której wręczone zostaną pamiątkowe medale, dla wszystkich, którzy ukończyli co najmniej cztery biegi, a także nagrody dla najszybszych. Po raz pierwszy organizatorzy wręczą również nagrodę w Plebiscycie CITY TRAIL na Najlepszego Biegacza 2016 roku, w którym zwycięstwo odniosła klubowa koleżanka Nikodema Dworczaka - Aneta Konieczek. Ceremonia zakończenia odbędzie się w Poznaniu 15 marca w Centrum Kongresowo-Dydaktycznym Uniwersytetu Medycznego.



Bydgoszcz

Niesamowite emocje towarzyszyły zawodom w Bydgoszczy. Grzegorz Kalinowski z MKL Toruń ustanowił rekord trasy, który jest jednocześnie czwartym wynikiem w historii ogólnopolskiego cyklu - 14:49.

Drugie miejsce zajął Bartosz Kotłowski, który zwyciężył w klasyfikacji generalnej. Wśród pań czwarte zwycięstwo odniosła klubowa koleżanka Grzegorza - Aleksandra Brzezińska. Wynik Oli - 16:59 - to szósty czas osiągnięty przez kobietę w CITY TRAIL od 2010 roku, kiedy to powstał cykl. Niedzielna wygrana zapewniła Oli triumf w „generalce”.

Grzegorz Kalinowski to mistrz Polski na 1500m z 2015 roku. W CITY TRAIL wystartował po raz pierwszy. – To był sprawdzian przed przełajowymi mistrzostwami Polski, w których startuję za tydzień. Nie będę ukrywać – nie cierpię przełajów, ale wiem, że dzięki takim startom będę mocniejszy. Dzisiaj czułem się bardzo dobrze. Przez 4 kilometry biegłem mocno, ale zachowawczo, dopiero na ostatnim kilometrze przyspieszyłem. To dobry prognostyk. Na MP będę chciał walczyć o medal – relacjonował po zawodach zwycięzca.

Niedzielne zawody były istotne dla Bartosza Kotłowskiego. Ten start miał potwierdzić jego czwartą wygraną w klasyfikacji generalnej. Tak też się stało - drugie miejsce w ostatnim biegu było wystarczające, by cieszyć się z wygranej w generalce.

Czasy trzech pierwszych mężczyzn na mecie niedzielnych zawodów: Grzegorz Kalinowski - 14:49, Bartosz Kotłowski - 15:33, Piotr Frydrychowski - 15:37.

Grą jednej aktorki - Aleksandry Brzezińskiej - można nazwać rywalizację kobiet. W każdym z czterech biegów w edycji, w których startowała, walczyła głównie ze sobą. Tym razem wynik Oli to 16:59.

– Warunki i moje samopoczucie były dzisiaj bardzo dobre, ale muszę przyznać, że nie najlepiej rozegrałam ten bieg taktycznie. Pierwszy kilometr pobiegłam za chłopakami i było bardzo mocno, bo 3:09. Zakwasiłam się i później musiałam swoje wycierpieć na trasie. Myślałam, że wynik na mecie będzie lepszy, aczkolwiek i tak jestem zadowolona, bo to jest dla mnie kolejna nauka. Cieszę się, że miałam pazura, by mimo tego szybkiego pierwszego kilometra kontynuować bieg w dobrym tempie. Ten start i wygrana w cyklu są dla mnie dodatkową motywacją przed przełajowymi mistrzostwami Polski – podkreśliła po biegu Aleksandra Brzezińska.

Drugą lokatę zajęła Daria Maik – 18:23, a trzecie miejsce wywalczyła Aleksandra Kozicka – 19:38.

W biegu głównym wzięło udział 661 osób. W CITY TRAIL Junior wystartowało łącznie ponad 250 uczestników.

Zakończenie sezonu w Bydgoszczy odbędzie się na siódmej imprezie - 14 marca w Bydgoskim Centrum Targowo-Wystawienniczym.

Zawody CITY TRAIL z Nationale-Nederlanden to ogólnopolski cykl, który odbywa się - poza Poznaniem i Bydgoszczą - także w ośmiu innych miastach: Katowicach, Lublinie, Łodzi, Olsztynie, Szczecinie, Trójmieście, Warszawie i Wrocławiu. Kolejny weekend to trzy imprezy – w sobotę (11 marca) w Lublinie oraz w niedzielę (12 marca) w Warszawie i Łodzi.

Więcej informacji oraz zapisy znajdują się na stronie www.citytrail.pl.

mat. pras.


Zrobił to! Michał Kiełbasiński na mecie Run Dog!

$
0
0

Na Jukonie robi się pusto. Wyścig psich zaprzęgów Yukon Quest już dawno zakończony, uczestnicy Yukon Artic Ultra już w domu. A w miniony weekend metę swojego Run Dog pokonał Michał Kiełbasiński, który 31 stycznia ruszył na 1600-kilometrową trasę z Whitehorse do Fairbanks i w ten sposób załatwił swoje niedokończone sprawy z Jukonem.

Dwa lata temu, jako uczestnik Yukon Arctic Ultra, Michał wpisał się na karty historii tej imprezy. Ale nie tak, jak planował. Po 24 godzinach biegu został ewakuowany z trasy z silnymi odmrożeniami. Sprawa była tak poważna, że beigacz walczył o zachowanie ręki, a organizatorzy YAU wprowadzili zmiany do regulaminu i jeszcze wnikliwiej przyglądają się kandydatom do biegu. Wypadek Michała, był najpoważniejszym, jaki zdarzył się na trasie YAU i jednocześnie jednym z poważniejszych w przygodowej karierze biegacza.

Kolejne miesiące po tamtych wydarzeniach upłynęły na walce o powrót sprawności dłoni, na operacji kolana i znalezieniu sposobu na powrót do wielkiej przygody. W styczniu Michał wrócił na Jukon na własnych zasadach. Wyznaczył sobie cel przebiegnięcia 1600 km i zebrania pieniędzy dla bezdomnych psów.

Biegł po trasie Yukon Quest. Zmagał się z niskimi temperaturami i problemami z trasą. Ważne decyzje, o tym jak kontynuować bieg, zapadły w miejscowości Central. Zaczęły się tam piętrzyć problemy. Oznaczenia szlaku psich zaprzęgów zostały już zdjęte. Silne opady śniegu i wiatr uniemożliwiały przejście przez góry. Nagły wzrost temperatury zwiększył ryzyko przechodzenia przez strumienie. Brnięcie w głębokim śniegu stało się wyczerpujące.

Największy kryzys przyszedł 28 lutego. Michał w swoim krótkim filmie ilustrującym warunki biegu, najczęściej powtarzał słowa: „nie wiem”. Kanadyjska stacja CBS zastanawiała się, jakie decyzje podejmie biegacz i czy będzie musiał odpuścić.

Michał jednak nie odpuścił. Wyruszył na Eagle Summit z założeniem, że jeśli nie uda mu się przejść przez góry, poszuka innej drogi. Udało się, ale ostatnie 100 km nie należało do prostych. „Jestem ekstremalnie zmęczony. Każde 10 mil stanowi problem” - pisał na swoim profilu Michał. Temperatura spadła do minus 42 stopni nocą i minus 38 w dzień.

W końcu, po 33 dniach Michał dobiegł do mety swojej wielkiej przygody

„I pamiętajcie, to nic takiego. Ot, długi spacer drobnym truchtem, wzdłuż pięknej rzeki z niezwykle skromną infrastrukturą, w dość rześkich okolicznościach przyrody. Ale sprawa, dla której wyprawa się odbyła - super ważna! O los czworonogów, które szczęścia w życiu nie miały, czas się było upomnieć, co niniejszym z oddaniem czynił sługa Wasz uniżony, proszący raz jeden jeszcze o wsparcie dla opuszczonych Braci Mniejszych” - napisał Michał.

Odpowiedzi na jego apel można udzielić wpłacając dowolne kwoty na konto: 22801300062001001408650003

IB


Poznań: Biegaj i pomagaj Filipkowi

$
0
0

Lubisz biegać? To świetnie! Przy okazji możesz pomóc naszemu małemu bohaterowi. Serdecznie zapraszamy do udziału w biegu charytatywnym, którego celem jest zebranie środków na leczenie i rehabilitacje 2-letniego Filipa Józefowskiego. Start 9 kwietnia w Poznaniu - Golęcinie. 

Bieg organizowany jest dla darczyńców, którzy przekazali darowiznę na rzecz organizacji biegu oraz leczenia i rehabilitacji Filipka. Darowizna ta przekazywana jest podczas dokonywania zapisu na bieg poprzez stronę internetową. Minimalna wysokość darowizny to 50 zł. To ile wpłacicie, zależy już od Was. 

Dochód z biegu zostanie przekazany m.in. na pokrycie kosztów leczenia chłopca oraz zakup specjalistycznego sprzętu niezbędnego w dalszej walce o normalne i lepsze życie Filipa. Każdy z uczestników biegu otrzyma pakiet startowy oraz pamiątkowy medal.

Filip urodził się 13 grudnia 2014 roku z zespołem wad wrodzonych o nazwie Vacterl. W jego przypadku oznacza to, złożoną wadę serca, niedrożność przełyku oraz zarośnięty odbyt. 

Obecnie Filip po siedmiu operacjach wymaga ciągłej kontroli wielu specjalistów (chirurg, kardiolog, gastroenterolog, neurolog, neurologopeda, pulmonolog, endokrynolog) oraz ciągłej rehabilitacji. Lekarze przewidują dalszy proces leczenia na około trzy lata procesu leczenia operacyjnego (m.in. rekonstrukcja odbytu) i około 10 lat złożonego procesu rehabilitacji. Filipa czeka również trudna operacja przełyku, podczas której chirurdzy podejmą próbę poszerzenia przełyku lub usunięcia miejsc zwężenia i ponownego zespolenia. 

Ten mały WIELKI człowiek przeszedł już w życiu tak wiele. Jego rodzice, lekarze nie poddali się i nadal podejmują walkę o jak najlepsze życie dla Filipa. Nie bądźmy obojętni, każda złotówka ma znaczenie. 

Kiedy: 9 kwietnia, godz.11.00
Gdzie: Poznań, tereny zielone na Golęcinie
Dystans: 5 lub 10 km

Liczymy na Ciebie! Nic tak nie łączy ludzi jak wspólna pasja i pomoc drugiemu człowiekowi.

Fundacja Runport



Izabela Parszczyńska wysoko we Francji. Życiówka!

$
0
0

W niedzielę w stolicy Francji rozegrano 25. edycję Półmaratonu Paryskiego - Fitbit Semi de Paris. W bieg ukończyło ponad 38 300 osób, co jest rekordem frekwencji imprezy. Na wysokim dziewiątym miejscu wśród kobiet uplasowała się warszawianka Izabela Parszczyńska.

Frekwencja dopisała, chociaż zawody rozegrane były w chłodnych i deszczowych warunkach. Trasa biegu prowadziła po wschodniej części miasta. Start znajdował się na na terenie parku w pobliżu Zamku Vincennes (Chateau de Vincennes). Meta zlokalizowana była również w tym samym parku tyle, że w nieco innym miejscu.

Izabela Parszczyńska uzyskała wynik 1:28:26 i o 4 sekundy poprawiła swój rekord życiowy z 2015 roku z Piły. Dało jej to dziewiątą lokatę. Do poprzedzającej Norweżki Norweżki Heidi Pharo Polka straciła 21 sekund.

Rywalizację zdominowały Kenijki. Wygrała Ruth Chepngetich z czasem 1:08:07. Drugie miejsce - tak jak przed rokiem - zajęła Pioline Wanjiku z czasem 1:10:51. Trzecia była Edith Chelimo z wynikiem 1:10:58. Najlepszą z Europejek została Brytyjka Susan Partridge, która zajęła szóste miejsce z wynikiem 1:15:18

Wśród mężczyzn również należał do Kenijczyków. Najlepszy okazał się Morris Munene Gacha z rezultatem 1:00:38. Zaledwie sekundę straty miał Paul Lonyangata. Trzeci był Alex Oloitiptip Korio z czasem 1:04:41. Najlepszym z Polaków był Jarek Olszówka, który z wynikiem 1:18:23 zajął 201. miejsce.

Półmaraton w Paryżu rozgrywany jest od 1993 roku. Rekordy trasy należą do Kenijczyka Stanleya Biwotta (59:44) i jego rodaczki Pauline Njeri (1:07:55). Oba rezultaty ustanowione zostały 2011 roku. Na liście zwycięzców nie ma jak do tej pory zawodników z Polski.

RZ

fot. Archiwum


Chrissie Wellington i celebryci w Londynie

$
0
0

Aktorzy, sportowcy, celebryci, muzycy i prezenterzy szykują się do udziału w London Marathon, który odbędzie się 23 kwietnia. Dla niektórych będzie to debiut, a część pobiegnie kolejny raz.

Dla Adama Woodyatta, aktora znanego z serialu EastEnders powrót na trasę londyńskiego maratonu będzie miał szczególne znaczenie. Zadebiutował rok temu zbierając fundusze na powietrzny ambulans. Biegł wtedy z 19-letnim synem. Kilka miesięcy po maratonie syn uległ poważnemu wypadkowi i właśnie śmigłowcem medycznym został zabrany z miejsca, gdzie potrącił go samochód. Zapadł w śpiączkę, a po wybudzeniu okazało się, że na jakiś czas utracił sprawność. Zanim stanął na własnych nogach poruszał się na wózku. Mimo tego wydarzenia aktor i jego syn wezmą udział w tegorocznym maratonie i znowu połączą bieganie ze zbiórką charytatywną.

Na starcie wśród znanych osób znajdą się m.in:

James Cracknell - złoty medalista olimpijski w czwórce bez sternika z Sydney i z Aten, który w celach charytatywnych podejmuje się takich wyzwań jak: 1400 mil z Wielkiej Brytani do Afryki w 10 dni (kajak, bieg i rower), biegi na południowy biegunie itp.

Quinton Fortune - piłkarz m.in. Manchesteru United, z trzema wygranymi tytułami w Premier League

Helen Glover - wioślarka, złota medalistka olimpijska w dwójce bez sternika z Rio i wcześniej z Londynu.

Danny Mills - były piłkarz Leeds United i Manchesteru City, pięciokrotnie zagrał na MŚ w 2002 r.

Chris Newton - kolarz, trzykrotny medalista olimpijski, który w 2014 r. był najszybszym celebrytą na mecie London Marathon (2:45:10).

Jayne Torvill - łyżwiarka figurowa, która przeszła do historii zdobywając złoto podczas Igrzysk Zimowej Olimpiady w Sarajewie, gdzie wraz Christopherem Deanem wykonali niezapomniany układ do Bolera Ravela.

Chrissie Wellington - kobieta z żelaza, czterokrotna mistrzyni świata na dystansie Ironmana

Wszystkim przyświeca cel, by wesprzeć organizacje charytatywne.

IB


Rekordowy maraton na Malcie. Polak zwycięzcą połówki!

$
0
0

W sumie 4,4 tys. osób z całej Europy, a wśród nich nasza reporterka Kasia Marondel, wystartowało w niedzielę w maratonie na Malcie. To absolutny rekord frekwencji w dotychczasowych 32 edycjach biegu. Przyczynili się do niego sportowcy z całego świata, którzy tłumnie przybyli na wyspę, by wystartować w maratonie albo półmaratonie. Jak co roku, liczna była reprezentacja Polaków. Tym razem mieliśmy jednak wyjątkowy powód do dumy, bo to właśnie Polak Maciek Miereczko zwyciężył na krótszym dystansie! Relacja Kasi - poniżej. 

W maratonie triumfował Marokańczyk Mohammed Hajjy, który przed rokiem był bardzo niezadowolony z czwartej pozycji. Tym razem dotarł do mety jako pierwszy z czasem 2:21:06. W pierwszej piątce maratonu znalazło się aż czworo zawodników tej narodowości.

Wśród kobiet triumfowała pochodząca z Malty Josann Attard Pulis, która uzyskała czas 2:58:13 i wyprzedziła swoją rodaczkę Catherinę Chetcuti, która dobiegła jako druga aż o 13,5 minuty. Pierwsza dziesiątka pań pod względem narodowości przedstawia się bardzo różnorodnie. Znalazły się w niej, poza Maltankami, Czeszka, Słowaczka, Rosjanka, Francuzki, Włoszka, Brytyjka i Polka Natalia Ligenza, która z czasem 3:23:23 zajęła szóste miejsce i była najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem z Polski.

Najszybszym z Polaków okazał się Piotr Humerski (2:56:34), który zajął 24 miejsce. Kilku Polaków stanęło na podium w swoich kategoriach wiekowych: Tadeusz Dziekoński na pierwszej pozycji w M65 a Zygmunt Brożek (M55) i Marek Dworski (M60) na trzecich miejscach.

W półmaratonie zwyciężył Maciek Miereczko, który uzyskał czas 1:09:28 i podzielił podium z dwoma Włochami. Podobnie jak na królewskim dystansie, w połówce pań triumfowały mieszkanki Malty. Jako pierwsza z czasem 1:22:06 do mety dobiegła Lisa Marie Bezzina. Najwyżej sklasyfikowana Polka to Miłosława Wasiak, która z czasem 1:40:14 zajęła 44. miejsce wśród kobiet (414 open).

Tegoroczny maraton okazał się cieplejszy od kilku poprzednich edycji. Z pewnością miało na wpływ przesunięcie jego daty (co roku maraton odbywa się o tydzień później). Dla sporej grupy zawodników upał okazał się niebezpieczny i służby medyczne miały pełne ręce roboty, zwłaszcza na ostatnich kilometrach biegu. Wyjątkowo pechowe zasłabnięcie zdarzyło się na ostatniej prostej, zaledwie 200 metrów przed linią mety.

Malta co roku przyciąga biegaczy z całego świata. W Mdinie, dokąd przed startem przyjeżdża się autokarami, panuje niepowtarzalna międzynarodowa atmosfera. Ciche i puste na co dzień miasteczko, zmienia się nagle w sportową osadę. Zawodnicy rozgrzewają się w wąskich uliczkach, zwiedzają miasto, robią sobie zdjęcia, niejednokrotnie z przypadkowo poznanymi zawodnikami z innych krajów… Przodują w tym zwłaszcza Japończycy oraz… mieszkańcy Malty, którzy lubią się przebierać na bieg w wymyślne stroje. W tym roku motywem przewodnim były Gwiezdne Wojny i trasę Walkathonu (półmaraton z wydłużonym limitem czasu) pokonała cała zgraja filmowych bohaterów.

Co przyciąga biegaczy właśnie na Maltę? – Wszyscy mówią, że to niezwykła wyspa – śmieje się jedna z japońskich biegaczek. – Musiałam sama sprawdzić. Poza tym czytałam, że maraton ma wyjątkowo piękną trasę.

O maratonie czytała też czwórka biegaczy z Dobiegniewa: – Trafiliśmy tutaj właściwie przez przypadek, znajdując informacje o maratonie w Internecie. Podjęliśmy decyzję, że pobiegniemy na Malcie – wyjaśnił Tomasz Trojanowski. – Pierwsze wrażenie to duża wilgotność powietrza, zupełnie inny klimat niż w Polsce. Mamy konkretne plany na bieg, chcemy pobić życiówki, każdy ma do złamania jakąś czasową granicę i o to będziemy walczyć.

Zupełnie inną motywację miała grupa biegaczy z Wadowic, licząca aż 21 osób: – Założyliśmy sobie, że pobiegniemy we wszystkich europejskich stolicach albo po prostu w państwach, jeśli w stolicach się nie da (maraton na Malcie nie przebiega przez Vallettę, stolicę wyspy – przyp. red.) – powiedziała nam spotkana na trasie Gosia.

Większość grup postawiła akcent na bieg, dając sobie niewiele czasu na zwiedzenie samej wyspy. A szkoda, bo poza stolicą, najciekawsze jej rejony to dzikie południe pełne urokliwych zatoczek i klifów oraz północny wschód, słynący z pięknych plaż. Mimo wszystko spory kawałek wyspy, który można zobaczyć podczas biegu, zachwyca swoją różnorodnością i egzotyką. Maraton startuje wszak z urokliwego małego miasteczka, biegnie przez zielone pola uprawne i winnice, skąd widać miasta z białego kamienia rozlokowane na wzgórzach, przecina kilka miasteczek i dociera na wybrzeże, którym prowadzi ostatnie 4 km trasy. Meta mieści się przy przystani promów w Sliemie, skąd rozpościera się piękny widok na Vallettę. Po biegu można usiąść na nabrzeżu…

– Trasa bardzo mi się podobała, wspaniałe widoki. Było warto tu przyjechać. Zwłaszcza, że biegło mi się wyjątkowo dobrze, choć koledzy mówili, że trasa była trudna – powiedział nam po biegu Krzysztof Pysiewicz z Katowic. – Malta bardzo mi się podoba.

– Trasa tutaj bardzo widokowa, choć trudna. Nie brakuje podbiegów, trzeba do niej dobrze podejść siłowo. Ale biegło mi się niespodziewanie dobrze. Osiągnąłem najlepszy wynik w ciągu ostatnich 3 lat. – mówił Zygmunt Brożek, trzeci w swojej kategorii wiekowej. – Są pewne niedociągnięcia organizacyjne, zwłaszcza, jeśli porównamy bieg z tymi organizowanymi w Polsce. Ale to tylko pozwala docenić nasze maratony – podsumował, nawiązując do problemów, o których wspominali też inni biegacze: małe biuro zawodów, które korkuje się „w godzinach szczytu”, bawełniane koszulki w przypadkowych rozmiarach dodawane do pakietów, brak jedzenia na trasie biegu.

Mimo wszystko: – Myślę, że przynajmniej ten raz na Malcie trzeba być – stwierdził Zygmunt Brożek a my dodamy, że ten raz jest niebezpieczny, bo można się w wyspie zakochać i wracać tutaj co roku…

KM


Najlepsi ultrasi świata 2016 to... Polki z nominacją

$
0
0

Szwedka Maria Jannson (na zdjęciu) oraz Japończyk Yamauchi Hideaki zostali wybrani Sportowcami Roku 2016 według Międzynarodowego Stowarzyszenia Biegów Ultra - IAU. Wśród nominowanych do nagrody znaleźli się Polacy.

32-letnia Maria Jannson uzyskała 40,4 proc głosów, czyli ponad dwa razy tyle co druga w plebiscycie Australijka Kirsten Bull (19,1 proc) - mistrzyni świata na 100 km. Trzecia była Franczuka Caroline Chavero (16.6 proc) - mistrzyni świata w trailu. Wyboru dokonywała rada IAU i członkowie federacji.

W tegorocznej edycji plebiscytu, wśród 16 zawodniczek nominowanych było aż trzy Polki: Patrycja Berezowska - srebrna medalistka mistrzostw Europy indywidualnie w biegu 24 godzinnym, oraz złota medalistka drużynowo, a także rekordzistka kraju, Agata Matejczuk - brązowa medalistka ME w biegu 24 godzinnym indywidualnie i złota drużynowo, oraz Aleksandra Niwińska - zwyciężczyni 12-godzinnego Międzynarodowego Rudzkiego Biegu, podczas którego ustanowiła rekord Polski.

Maria Jannson była faworytką do nagrody IAU. W 2016 roku została mistrzynią Europy w biegu 24-godzinnym z wynikiem 250,647 km. Zawodniczka tym rezultatem poprawiła 14-letni rekord Starego Kontynentu i uzyskała drugą odległość w tabelach historycznych. Najlepszy wynik w biegu 24-godzinnym na bieżni należy do Japonki Mami Kudo i wynosi 255.303 km. Przypomnijmy, że podczas mistrzostw rozgrywanych we francuskiej Albi, srebro indywidualnie wywalczyła Patrycja Berezowska z rekordem Polski wynoszącym 241.633 km. Polki zdobyły też złoto drużynowo.

Podobnie jak Szwedka także, 32 -etni Japończyk Hideaki nie miał sobie równych w tegorocznej edycji plebiscytu IAU. Wygrał z wynikiem aż 46.6 proc głosów. Drugi był mistrz świata w trailu Hiszpan Luis Alberto Hernando, który zyskał 21,2 proc głosów, a trzeci - mistrz świata w biegu 24-godzinnym Brytyjczyk Dan Lawson z 11,9 proc głosów. Wśród nominowanych 15 zawodników nie było żadnego Polaka.

Hideaki w ubiegłym roku wywalczył w Hiszpanii tytuł mistrza świata w biegu na 100 km, uzyskując czas 6:18:22. Właśnie to osiągnięcie przyczyniło się do jego popularności.

Dwa miesiące wcześniej w biegu 6-godzinnym w miejscowości Hiratsuka w Japonii ustanowił rekord życiowy wynoszący 88.230 km. Do rekordu świata w tej konkurencji zabrakło mu niecałych 4 kilometrów. Przypomnijmy, że od 2004 roku rekord należy do Polaka Tomasza Chawawko i wynosi 92,188 km.

RZ

fot. www.ultradistans.se


KEN, POL, NOR, MAR, UKR... Elita Onico Półmaratonu

$
0
0

W 2016 roku w Gdyni padł drugi najlepszy wynik w sezonie na polskiej ziemi – 1:02:41. Organizatorzy drugiej edycji imprezy zapowiadają, że tegoroczna edycja ma być jeszcze szybsza.

Głównym faworytem do zwycięstwa wydaje się być Hilary Kiptum Maiyo Kimaiyo z Kenii, który triumfował w Gdyni w ubiegłym roku. Jednak to nie on legitymuje się najlepszym rekordem życiowym spośród zawodników na liście startowej. Szybciej dystans półmaratonu pokonał jego rodak, Robert Wambua Mbithi (1:01:00). W elicie ONICO Gdynia Półmaratonu znalazł się również Tomasz Grycko, aktualny mistrz Polski na 10 000m.

Wśród kobiet stawka jest wyjątkowo wyrównana. Aż pięć pań legitymuje się rekordem życiowym poniżej 1 godziny i 13 minut. Walka o zwycięstwo powinna się rozegrać pomiędzy Marokanką, Fatichą Benchatki, Kenijkami: Stellah Jepngetich Barsosio i Christine Moraa Oigo oraz reprezentantką Polski, Dominiką Nowakowską.

– Tegoroczna elita spełnia wymagania IAAF Road Race Bronze Label zarówno pod względem poziomu sportowego, jak i liczby narodowości – mówi Zbigniew Nadolski, dyrektor sportowy Onico Gdynia Półmaratonu. – Spodziewamy się wyników w granicach 1 godziny i 2 minut  u mężczyzn oraz 1 godziny, 12 minut i 30 sekund u kobiet – dodaje.

Organizatorzy przeznaczyli na nagrody finansowe i premie za wyniki blisko 40 000 zł. Zwycięzca i zwyciężczyni ONICO Gdynia Półmaratonu otrzymają po 6 000 zł.

Elita Mężczyzn:

Robert Wambua Mbithi– ur. 1989 Kenia
Rekord życiowy: 1:01:00 Den Haag 2010

Bernard Muinde Matheka– ur. 1988 Kenia
Rekord życiowy: 1:02:19 Remich 2015

Hilary Kiptum Kimaiyo– ur. 1984 Kenia
Rekord życiowy: 1:02:19 Bratysława 2015

Mengistu Zelalem Gezahegne– ur. 1993 Etiopia
Rekord życiowy: 1:03:05 Wrocław 2016

Yuriy Rusyuk– ur. 1987 Ukraina
Rekord życiowy: 1:04:12 Kovel 2016

Tomasz Grycko– ur. 1992 Polska
Rekord życiowy: 1:05:24 Piła 2016 (aktualny MP na 10.000m)

Elita Kobiet:

Faticha Benchatki– ur. 1982 Maroko
Rekord życiowy: 1:12:00 Casablanca 2016

Stellah Jepngetich Barsosio– ur. 1993 Kenia
Rekord życiowy: 1:12:18 Sobótka 2016

Dominika Nowakowska– ur. 1985 Polska
Rekord życiowy: 1:12:37 Warszawa 2015

Christine Moraa Oigo– ur. 1990 Kenia
Rekord życiowy: 1:12:41 Zagrzeb 2016

Agnieszka Gortel-Maciuk– ur. 1977 Polska
Rekord życiowy: 1:12:52 Piła 2010

Viktoriya Khapilina– ur. 1992 Ukraina
Rekord życiowy: 1:14:47 Mińsk 2016

Runa Skrove Falch– ur. 1990 Norwegia
Rekord życiowy: 1:15:01 Barcelona 2016

Antonina Miłek– ur. 1994 Polska
Rekord życiowy: 1:19:15 Warszawa 2015

ONICO Gdynia Półmaraton odbędzie się w dniach 17-19 marca 2017 roku. Na listach startowych jest już ponad 6500 zawodników z 24 krajów świata. W ramach imprez towarzyszących zaplanowane są także biegi dla dzieci i młodzieży oraz targi Fit Living w Arenie Gdynia. 

mat. pras.


Viewing all 13095 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>