Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13095 articles
Browse latest View live

W Katowicach Hercklekoty mieli nie tylko zakochani [ZDJĘCIA]

$
0
0

Już po raz szósty MK Team przyprawił o prawdziwe hercklekoty biegaczy i kijkarzy na Śląsku. W katowickiej Dolinie Trzech Stawów wystartowały dzisiaj Parkowe Hercklekoty, czyli impreza dedykowana wszystkim, choć z nazwy i otoczki bardzo walentynkowa. Chętnych do biegania i marszu nie brakowało a pogoda bardzo im sprzyjała: było wyjątkowo ciepło i słonecznie. Jedni postanowili z tej okazji zawalczyć o nowe życiówki już na początek sezonu, inni postawili na dobrą zabawę. Na starcie zrobiło się czerwono od walentynkowych przebrań.

Jako pierwsi na trasę ruszyli biegacze, którzy wybrali dystans 10 km. Mieli do pokonania dwie pętle. Pogoda sprzyjała, ale to nie uchroniło zawodników od hercklekotów, jak na Śląsku nazywa się gwałtowne bicie serca: - Były hercklekoty, chociaż właściwie tylko na tym jednym podbiegu. Ale to dlatego, że biegłem dzisiaj treningowo – przyznał Łukasz Reclik. – Warunki do biegania są dzisiaj idealne, organizacja dobra. Byłem tutaj na Biegu Mikołajkowym, spodobało mi się i wróciłem. Tylko moja Walentynka została w domu, bo chora…

- Dzisiaj biegało się naprawdę rewelacyjnie. Lekki wiaterek, trochę z górki i pod górkę, czyli to, co tygrysy lubią najbardziej. Było dobre ściganie na początek sezonu – mówił Krzysiek Szewczyk. - Z MK Teamem zawsze jest perfekcyjnie, jestem z nimi od pięciu lat na wszystkich biegach.

Najszybciej mierzącą 10 km trasę pokonał Rafał Formicki (32:25). Za nim na mecie zameldowali się Kamil Czapla (33:26) oraz 35:05. Dwa najwyższe miejsca na podium pań przypadły klubowym koleżankom Ewie Strzelczyk i Katarzynie Tanistra-Słowik (41:49 i 42:47). Chociaż rywalizowały na trasie, na co dzień biegają razem.

- Nie walczymy ze sobą, każdy pracuje i startuje na swoje konto. To cieszy, że jest taka liczna reprezentacja naszej drużyny. Bardzo się lubimy i rywalizujemy zdrowo – zapewniały nasze rozmówczynie.

Obie planowały dzisiaj czasy lepsze niż ostatnio a nie miejsca na podium. – Chociaż przyznaję, że były zakusy na zwycięstwo, bo wygrałam tutaj w grudniu – zdradziła Ewa. – My po prostu robimy swoje. Jeśli się uda, wrócimy na kolejne biegi Grand Prix.

Na najniższym stopniu podium stanęła Paulina Błaszczyk (43:39). Na krótszym dystansie (5 km) triumfował Kuba Tesluk (16:31) przed Mateuszem Wolnikiem (16:33) i Aleksandrem Ziębą (17:13). Trzy najszybsze panie to: Monika Mucha (20:41), Michalina Janowska (21:08) oraz Dominika Odias (22:09).

W kategorii nordic walking walka była równie zacięta. W przypadku pierwszego miejsca trwała dosłownie od linii startu do samej mety a Karol Stiller i Kacper Mizgała przecięli ją równocześnie z czasem 29:08. Ułamki sekund zadecydowały o zwycięstwie Stillera. Podium uzupełnił Piotr Stępak (29:42). Wśród kobiet zwyciężyła niepokonana na tej trasie Joanna Kołodziej (31:28) przed Nadią Mizgałą (32:12) i Dorotą Bagińską (32:36).

KM



Wiosenny „Czar Par” – biegowe walentynki po łódzku [ZDJĘCIA]

$
0
0

Ponad sto par i prawie tyle samo solistów wzięło udział w biegu walentynkowym „Czar Par”, który w niedzielę 16 lutego zadebiutował w łódzkim Parku Julianowskim (im. A Mickiewicza). Pary biegły na tym samym numerze startowym, a medal na mecie również dostawały wspólny. Uczestnikom imprezy sprzyjała słoneczna i ciepła jak na luty, prawdziwie wiosenna pogoda.

Organizatorzy w osobach Radosława Sekiety z firmy Time4s.pl i Dominika „Runoholica” Stanka dali biegaczom wybór między dwoma krótkimi dystansami, jak przystało na zabawowy z założenia bieg. Można było pobiec jedną lub dwie pętle (odpowiednio 1,5 i 3 km) na dość mocno pofałdowanym terenie parku wokół stawów. Zdecydowana większość uczestników skorzystała z tej drugiej możliwości.

Na metę krótszego dystansu pierwsi wbiegli wspólnie... dwaj panowie. Wkrótce się okazało, że obaj „zdradzili” swoje panie na rzecz koleżeńskiego biegu. – Obaj biegliśmy bez naszych drugich połówek – opowiadał Michał – bo one nie chciały biec i zostały na mecie robić zdjęcia. Samo jakoś tak wyszło, że znaleźliśmy się na przedzie. Umówiliśmy się, że wbiegamy razem. Tym sposobem pierwszy raz jestem w pierwszej dwójce na mecie.

– Dopiero zaczynam biegać – przyznała czekająca na niego na mecie Karolina – i nie byłabym w stanie dotrzymać Michałowi tempa. – Trasa była fajna i krótka, za rok może już razem pobiegniemy dwie pętle – dodał Michał.

– Cola pierwszy raz biegnie w zorganizowanych zawodach – opowiadali o swojej suczce husky Beata i Michał przed startem biegu na 3 km. – Staramy się ją przyzwyczajać do biegania w towarzystwie, bo ma dopiero 11 miesięcy. Niedługo wystartujemy razem w jakimś większym biegu. Dziś nasze dzieci zostały w domu bo są chore, to przynajmniej czworonożny członek rodziny biegnie z nami.

Choć oficjalna klasyfikacja najszybszych nie była prowadzona, a bieg był z założenia dla par, dłuższy dystans skończył się zaciętym wyścigiem solistów. – Pierwszy raz od bardzo dawna pobiegłem na tak krótkim dystansie – opowiadał na mecie Robert – no i rzadko kiedy zdarza mi się zająć takie dobre miejsce, bo chyba byłem trzeci, a może nawet drugi. Tutaj było krótko, a więc szybko, tylko z jednym delikatnym podbiegiem na każdej pętli. Na początku nawet prowadziłem, ale jeden albo dwaj koledzy mnie później przegonili.

Jako pierwsza „oficjalna” para, na metę 3 km pierwsi dobiegli Kamila i Zbyszek. – Pierwsze kółko pobiegliśmy bardzo wolno, drugie trochę przycisnęliśmy dla zabawy – wspominała Kamila. – Dla nas to za krótki dystans, żeby się rozpędzić – dodał Zbyszek – bo w końcu oboje jesteśmy górskimi ultrasami. – Ale przynajmniej górka była – zakończyła ze śmiechem Kamila – bo w planie treningowym miałam sześć podbiegów. Jednak z okazji urodzin pozostałe chyba sobie odpuszczę.

Zupełnie na luzie pobiegł za to spotkany przez nas na mecie Kuba. – Dziś zaliczyliśmy pierwszy wspólny bieg z moją drugą połówką – opowiadał. – Na pewno nie ostatni, prawda Agnieszko?

– Bardzo mi się podobało, na pewno za rok to powtórzymy – zgodziła się jego partnerka. – Impreza jest fajnie zorganizowana, bardzo przyjemnie i na luzie nam się biegło.

Na mecie ponownie spotkaliśmy Beatę i Michała z Colą. – Okazało się, że nasza psinka jak najbardziej nadaje się na zawody – stwierdzili zgodnie. – Po pierwszym kilometrze przestała szarpać i zaczęła równo biec. Szybko się uczy. O, a teraz właśnie nawadnia się z miski! Jak będzie trochę starsza, to na pewno pobiegnę z nią co najmniej jakiś półmaraton – zakończył Michał.

KW


Półmaraton w Barcelonie na życiówki [WYNIKI POLAKÓW]

$
0
0

30. edycja półmaratonu w Barcelonie nie przyniosła oczekiwanych rekordów trasy, ale nie brakowało życiówek. Rekordowa była za to frekwencja. Na listach startowych widniało 23 000 nazwisk biegaczy z całego świata.

Życiówkami zakończyli swój bieg zwycięzcy. Wiktor Chumo, który już podczas roli pacemakera projektu INEOS 1:59 Challenge deklarował chęć poprawiania własnych wyników, do Barcelony jechał z chęcią złamania 60 minut. Plan się powiódł.

Chumo wygrał z czasem 59:58 i był jedynym zawodnikiem w stawce, któremu udało się zejść poniżej godziny. Za Kenijczykiem przybiegł Stephen Kissa i zrobił to ramię w ramię z Mosesem Koechem. Obaj uzyskali równe 60 minut.

Życiówkę i to aż o 4 minuty poprawiła zwyciężczyni ubiegłorocznego maratonu w Berlinie i w Rotterdamie. Ashete Bekere od najgroźniejszej rywalki oderwała się koło 39. kilometra, jednak do ostatniej chwili nie mogła się czuć bezpiecznie. Biegnąca za jej plecami Asnakech Awoke prowadziła szybki pościg. W efekcie Bekere przekroczyła linię mety z czasem 1:06:37, zaś jej rodaczka poprawiła życiówkę o ponad 3 minuty, uzyskując 1:07:04.

Także trzecie miejsce w rywalizacji pań wymagało szybkiego tempa. Dorcas Kimeli pobiegła swój najszybszy bieg w życiu. Życiówkę poprawiła o 2 minuty i na podium stanęła z czasem 1:07:10.

Wśród Polaków najszybszy okazał się Adrian Bednarek, który zajął 137. miejsce z czasem 1:09:46 brutto, który jest jego nową życiówką. Najszybsza Polka, triathlonistka Ewa Komander również cieszy się swoim najlepszym czasem w półmaratonie 1:24:10 (netto).

Wyniki Polaków (open, netto / brutto):

137. Adrian Bednarek - 1:09:46 / 1:09:41
614. Bartosz Aleksandrowicz - 1:19:21 / 1:18:59
717. Roman Janas - 1:20:29 / 1:19:59
772. Andrzej Krzyścin - 1:20:58 / 1:20:35
1102. Michał Frankowski - 1:23:39 / 1:23:25
1203. Maciej Chrobot - 1:24:56 / 1:24:03
1213. Marcin Orlikowski - 1:25:00 / 1:24:05
1243. Norbert Wojciechowski - 1:25:17 / 1:24:15
1308. Przemysław Orchowski - 1:25:32 / 1:24:36
1358. Krzysztof Kowalczyk - 1:26:32 / 1:24:57
1422. Krzysztof Skrzypczak - 1:29:29 / 1:25:24
1865. Krzysztof Balaj - 1:33:20 / 1:27:58
1956. Bartosz Guzik - 1:32:17 / 1:28:23
2002. Frank Kawecki - 1:33:53 / 1:28:35
2032. Maciej Mikołajczyk - 1:29:27 / 1:28:42
2056. Mateusz Grzybek - 1:30:21 / 1:28:48
2162. Owidiusz Pankowski - 1:33:09 / 1:29:14
2253. Piotr Stefański - 1:33:40 / 1:29:34
2324. Kamil Kuska - 1:35:48 / 1:29:50
2343. Robert Bany - 1:31:40 / 1:29:54
2562. Simon Bajew - 1:35:29 / 1:30:58
2748. Sebastian Gołdyn - 1:32:06 / 1:31:56
2846. Maciej Turski - 1:34:10 / 1:32:02
2896. Artur Wasowicz - 1:33:12 / 1:32:34
3077. Kajetan Wilczek - 1:38:54 / 1:33:17
3085. Filip Morawski - 1:34:59 / 1:33:19
3205. Tomasz Artur Mielniczuk - 1:36:03 / 1:33:50
3238. Adam Kaminski - 1:39:41 / 1:33:56
3350. Jakub Zgrzebnicki - 1:38:25 / 1:34:16
3797. Bartosz Miskiewicz - 1:41:50 / 1:36:09
3952. Grzegorz Sienkiewicz - 1:46:12  / 1:36:39
4052. Maciej Zawadziński - 1:46:33 / 1:36:59
4097. Marek Torchala - 1:46:41 / 1:37:07
4136. Michał Maciek - 1:39:08 / 1:37:15
4137. Dariusz Ruta - 1:46:49 / 1:37:15
4157. Jarosław Rynkiewicz - 1:37:38 / 1:37:17
4280. Karol Barzyk - 1:53:00 / 1:37:41
4301. Piotr Faferek - 1:43:39 / 1:37:45
4386. Robert Rataj - 1:44:22 / 1:38:00
4544. Szymon Rajca - 1:47:13 / 1:38:27
4694. Marek Stachowiak - 1:48:29 / 1:38:56
4802. Grzegorz Kornet - 1:43:51 / 1:39:14
4882. Jacek Stecko - 1:47:48 / 1:39:29
4908. Łukasz Faluta - 1:57:32 / 1:39:32
4921. Jakub Kurzela - 1:49:19 / 1:39:34
4924. Piotr Kirilow - 1:44:34 / 1:39:35
4979. Hubert Kawa - 1:49:16 / 1:39:43
5055. Przemysław Traczyk - 1:53:11 / 1:39:57
5236. Bartłomiej Soter - 1:49:22 / 1:40:36
5340. Robert Jata - 2:08:07 / 1:40:59
5432. Saturnin Sowiński - 1:47:27 / 1:41:16
5444. Paweł Tyszka - 1:54:13 / 1:41:18
5627. Kornel Milbrant - 1:46:22 / 1:41:54
5661. Bartłomiej Waszczuk - 1:48:20 / 1:42:00
5739. Arkadiusz Ziółkowski - 1:48:52 / 1:42:13
5757. Jakub Bogdański - 1:59:21 / 1:42:17
5763. Maksymilian Mochocki - 1:46:20 / 1:42:18
6243. Mariusz Tofil - 1:49:07 / 1:43:35
6292. Piotr Jelonek - 1:50:22 / 1:43:45
6332. Michał Likowski - 1:49:00 / 1:43:50
6403. Michał Karcz - 1:48:46 / 1:44:01
6677. Przemek Kacikowski - 1:49:42 / 1:44:42
6883. Janusz Rabsztyn - 1:57:15 / 1:45:13
6979. Krystian Nowak - 1:54:59 / 1:45:26
7152. Przemysław Zoldak - 1:58:12 / 1:45:51
7472. Jarosław Dokowicz - 1:56:13 / 1:46:40
7717. Łukasz Solan - 1:57:42 / 1:47:18
7916. Jakub Sporek - 2:01:09 / 1:47:50
7967. Mateusz Kosinski - 1:57:29 / 1:47:57
7968. Robert Serenda - 2:10:08 / 1:47:57
8009. Daniel Stepniak - 1:54:31 / 1:48:05
8525. Łukasz Pankiewicz - 1:55:05 / 1:49:25
8739. Marek Wypych - 2:07:00 / 1:49:55
8840. Franciszek Gregorkiewicz - 2:11:59 / 1:50:12
8860. Mariusz Zając - 2:02:40 / 1:50:15
8993. Mateusz Marcinkow - 2:00:56 / 1:50:38
9081. Andrzej Królikowski - 2:00:06 / 1:50:51
9198. Łukasz Araszkiewicz - 2:00:41 / 1:51:08
9252. Krzysztof Tyczyński - 1:59:55 / 1:51:21
9430. David Linares Aguilar - 1:58:04 / 1:51:50
9508. Rafał Szuman - 2:12:18 / 1:52:03
9699. Robert Rafał - 2:02:39 / 1:52:33
9737. Tomasz Rychlewicz - 1:58:21 / 1:52:39
9816. Dariusz Lura - 2:08:24 / 1:52:49
9864. Łukasz Andrzejczak - 2:09:28 / 1:52:58
9933. Wojciech Petriczek - 2:03:30 / 1:53:11
10050. Mateusz Czechowski - 2:03:06 / 1:53:33
10293. Michał Utkowski - 2:10:30 / 1:54:11
10338. Piotr Jagiełło - 2:13:41 / 1:54:17
10369. Cezariusz Dziopa - 1:59:38 / 1:54:22
10495. Remigiusz Baryzewski - 2:15:48 / 1:54:43
10610. Mateusz Kaczmarek - 2:12:01 / 1:54:59
10654. Leszek Domurat - 2:05:09 / 1:55:05
11307. Jan Michalec - 2:06:19 / 1:56:53
11345. Michał Ludwisiak - 2:13:30 / 1:57:00
11349. Sławomir Koscielski  - 2:19:22 / 1:57:01
11537. Tomasz Walkowiak - 2:07:10 / 1:57:29
11564. Łukasz Kozlowski - 2:11:09 / 1:57:34
11572. Jarogniew Jędrzejczak - 2:03:33 / 1:57:36
11940. Krzysztof Gudaczewski - 2:11:02 / 1:58:29
11957. Maciej Fedorow - 2:04:40 / 1:58:32
11978. Marcin Dzięgielewski - 2:11:27 / 1:58:36
12006. Grzegorz Bandur - 2:08:22 / 1:58:42
12012. Jacek Jankowski - 2:08:14 / 1:58:43
12204. Michał Kaczmarek - 2:25:16 / 1:59:10
12383. Marek Nadra - 2:11:36 / 1:59:34
12532. Mariusz Kościelski - 2:15:13 / 2:00:02
12738. Maciej Toron - 2:16:51 / 2:00:38
12997. Wojciech Szymczak - 2:21:57 / 2:01:30
13190. Tomasz Laskowski - 2:18:32 / 2:02:07
13263. Damian Bursztyn - 2:24:14 / 2:02:20
13468. Artur Zadnia - 2:13:25 / 2:03:03
13516. Piotr Likowski - 2:30:23 / 2:03:11
13826. Arkadiusz Andrzejewski - 2:26:35 / 2:04:18
14234. Sylwester Przybył - 2:21:20 / 2:05:46
14390. Kris Runowski - 2:16:12 / 2:06:25
14702. Adam Giełda - 2:20:53 / 2:07:37
14714. Maciej Bielawa - 2:26:24 / 2:07:40
14774. Marcin Dudek - 2:24:58 / 2:07:55
14799. Jarosław Wiatrowski - 2:18:15 / 2:08:01
14806. Wilk Dariusz - 2:19:49 / 2:08:03
14911. Piotr Dębski 02:36:28 / 2:08:27
14964. Krzysztof Zawadka - 2:36:16 / 2:08:44
15154. Paweł Czempiński - 2:35:34 / 2:09:38
15160. Michał Stajniak - 2:29:13 / 2:09:39
15267. Sebastian Handzewniak - 2:36:36 / 2:10:09
15339. Łukasz Dymek - 2:22:39 / 2:10:33
15488. Krzysztof Kasprzak - 2:28:37 / 2:11:19
15541. Marcin Ciosek - 2:38:13 / 2:11:38
15591. Krzysztof Kamiński - 2:29:00 / 2:11:57
15603. Tomasz Król - 2:28:22 / 2:11:58
15712. Dagmara Busiak - 2:33:27 / 2:12:36
15713. Robert Busiak - 2:33:27 / 2:12:36
16461. Jan Opalski - 2:35:05 / 2:17:03
16464. Miłosz Sitkiewicz -  2:35:05 / 2:17:04
16867. Mateusz Tobys - 2:46:11 / 2:20:04
16976. Mateusz Tomaszewicz - 2:38:23 / 2:20:59
17029. Alfred Ardiaca I Solés - 2:50:24 2:21:26
17153. Zdzisław Domurat - 2:42:12 / 2:22:27
17534. Edward Polanowski - 2:37:23 / 2:26:22
17569. Leszek Jakubowski - 2:43:28 / 2:26:51
17571. Piotr Konieczny - 2:43:28 / 2:26:51
17582. Tomasz Szczepanowski - 2:56:24 / 2:26:59
17583. Leszek Wojtaszak - 2:56:14 / 2:27:00
17620. Wojciech Michalec - 2:47:51 / 2:27:36
17646. Sebastian Wierzbiński - 2:56:41 / 2:28:05
17725. Jan Bzdega - 2:55:02 / 2:28:59
18180. Artur Balabas - 2:47:19 / 2:37:37
18183. Piotr Laskowski - 2:54:12 / 2:37:47
18185. Dariusz Laskowski - 2:54:12 / 2:37:48
18332. Andrzej Jakóbczyk - 3:10:33 / 2:42:50

opr. IB


Proekologiczny 7. Półmaraton Oleszyce [ZDJĘCIA]

$
0
0

W niedzielę 16 lutego wystartował 7. Oleszyce Półmaraton oraz 6. Oleszyce Nordic Walking na dystansie 11,6 km, ze startem i metą w Leśniczówce Zabiała, gm. Oleszyce w woj. podkarpackim.

Bieg odbył się przy pięknej słonecznej pogodzie i temperaturze powietrza ok. 8 stopni Celsjusza, oczywiście na plusie, Trasa biegu została wyznaczona po przepięknych leśnych terenach Nadleśnictwa Oleszyce, jako idealnego miejsca do rekreacji i wypoczynku dla ludzi ceniących spokój i naturę.

Organizatorzy tegorocznych zawodów zadbali o promocję ekologicznego stylu życia:

  • "Dzień bez plastiku” - wszystkie naczynia były ekologiczne lub wielokrotnego użytku;
  • "Wodę z lasu" podawano w butelkach z TRITANU bez bisfenoli, które przenikają do płynów w zwykłych PET-ach.

Do półmaratonu stanęło ok. 320 zawodników z całej Polski.

Zawody wygrał Mariusz Szkaradek z Nowego Sącza z czasem 1:19:42.

Drugie miejsce dla Krzysztofa Jaworskiego ze Starego Sącza z czasem 1:20:14, trzecie dla Andrzeja Psiuka z Biłgoraja, z czasem 1:21:05.

Wśród kobiet z czasem 1:34:57 wygrała Katarzyna Zych z Tarnowa przed Anetą Jarosz z Oleszyc z czasem 1:36:16 oraz Katarzyną Kokoszka z Przeworska z czasem 1:36:24.

Nordic Walking wygrał Tomasz Wojtowicz z miejscowości Widacz, z czasem 1:11:12, przed Maciejem Pietrasiewicz z Dachnowa z czasem 1:17:34 i Bożeną Kończewską z Ustrzyk Dolnych z czasem 1:20:35.

Mnie cieszy fakt, iż podczas imprezy aż 9 osób zdecydowało się na start na 11. TAURON Festiwalu Biegowym w Krynicy. Dziękuję organizatorom imprezy w Oleszycach za umożliwienie ustawienia stoiska krynickiej imprezy w biegowym miasteczku.

Janusz Janzer, Ambasador Festiwalu Biegów


Historycznie, z entuzjazmem… Biegi powstańcze w Wijewie [ZDJĘCIA]

$
0
0

Dokładnie 101 lat temu zakończyło się Powstanie Wielkopolskie. Ten zwycięski zryw niepodległościowy Polaków uczczono biegami w Wijewie, wielkopolskiej miejscowości powiatu leszczyńskiego.

Biegi na dystansach 5 i 10 kilometrów na pętli przebiegającej przez dwie miejscowości Wijewo i Brenno ściągnęły w niedzielę niemal 400 biegaczy.

Impreza niezwykła, nie tylko z uwagi na charakter obchodów zwycięstwa Wielkopolan, ale i na zaangażowanie mieszkańców. Trasa udekorowana flagami z godłem Powstania, na całej długości tablice upamiętniające to wydarzenie oraz kibice, których nie zdarza się spotkać na innych biegach.

Całymi rodzinami dopingowali biegaczom, wewnątrz domów w oknach, na zewnątrz, na ulicy, wszędzie. Radość, okrzyki motywujące, muzyka z wystawionych głośników, punkty żywnościowe pojawiające się spontanicznie. Widać, że cała miejscowość żyła tym dniem. I te łopoczące na wietrze flagi. Niezwykle podniosły bieg.

A co po biegu? Panie, które urzekały sobą biegaczy, wydając przygotowane przez siebie ciasta, grochówkę, kiełbasę oraz kapustę z grzybami. Nie wspominając o dostępnej herbacie i kawie od momentu przed startem jak i po jego zakończeniu. Medal jaki biegacze otrzymali oraz wspomnienia z tego biegu z pewnością pozostaną na długo w pamięci. Cześć i chwała.

Michał Talaga, Ambasador Festiwalu Biegów

fot. Michał Talaga, Maciej Majchrowicz


Tajemnicze Kopce i…. tajemnicze miejsce na podium w kategorii wiekowej

$
0
0

Biegi górskie przyciągają mnie jak magnes. Intrygująca nazwa i umiejscowienie w rejonie, w którym jeszcze nie byłam powodują, że długo się nie zastanawiam. Załatwiam jednodniowy urlop na pobiegowe leczenie zakwasów, pakuję plecak i jadę. Tym razem do Kornatki nad Zalewem Dobczyckim, gdzie wystartowała tegoroczna edycja cyklu XRun.

Start biegu w niedzielę 16 lutego o godz. 10.00, odległość od Nowego Sącza niewielka - nieco ponad 60 km, ale że jestem miłośniczką turystyki biegowej i po drodze odwiedzam wszystko to co warte obejrzenia, wyruszam z domu już w sobotę. Gdyby nie wyjazd na Tajemnicze Kopce nie widziałabym pewnie nigdy Opactwa Cystersów w Strzyrzycu, średniowiecznego zamku królewskiego, murów obronnych, Skansenu Budownictwa Ludowego i korony zapory na Rabie w Dobczycach

W niedzielę zjawiam się w biurze zawodów w Szkole Podstawowej w Kornatce. Pobieram pakiet startowy, witam się ze znajomymi biegaczami, których z każdym biegiem jest coraz więcej. Rozmowy standardowo na temat: „gdzie biegałeś/biegałaś?”, „jaki dystans?”, „gdzie pobiegniesz?”. Mantra wszystkich biegaczy.

Punktualnie o godz.10.00 przy wystrzelonym konfetti i pięknej, słonecznej pogodzie startujemy. Mamy do pokonania 21 km biegu górskiego o profilu, który nie napawał mnie optymizmem – trasa góra-dół – góra dół na całej długości. Po dwóch-trzech kilometrach nabieram otuchy. Pokonuję podbiegi i zbiegi i zaczynam myśleć, że będzie dobrze. I tak było do pierwszego punku żywieniowego na ok. 6 kilometrze. „Zabawa” zaczęła się tuż po….

Ostry zbieg większość z nas pokonuje ślizgiem na tyłku, za chwilę górski potok, zamoczone buty i strome podejście, którego pokonanie jest możliwe tylko na czworakach. Mniej lub bardziej ostre podejścia powtarzają się… zaczynam się zastanawiać czy mijana górka pn. Trupielec jest dla mnie proroctwem.

Chwilę oddechu przynosi drugi punk żywieniowy na ok. 11. kilometrze. Tyłek mokry, dłonie lepią się od błota, myślę: „gorzej już nie będzie”. Myliłam się. Dobiegam do miejsca, w którym znośnie utwardzona leśna droga zamienia się w rzekę błota. Brniemy wszyscy w niej przez ponadkilometrowe podejście. Buty robią się coraz cięższe i zaczynam się obawiać, że mogę je zgubić. Błoto jest wszędzie….. piękny wygląd na mecie niestety nie tym razem.

Na szczęście wszystko ma swój czas, wszystko ma swój koniec – błoto również! Hura! Zaczynam normalnie biec!

Do trzeciego punktu żywieniowego na 18. kilometrze dobiegam już bez większych problemów. Pojawiające się z oddali odgłosy spikera z mety dodają skrzydeł. Chciałoby się przyśpieszyć ale niestety brak systematycznych treningów daje o sobie znać. Niewielkie podejścia sprawiają coraz większe kłopoty. Dyszę jak lokomotywa, dochodzący mnie tupot zza pleców okazuje się odgłosem mojego chyba rozkręconego do granic możliwości serducha.

Ostatni kilometr z niewielkim podejściem przed metą przemierzam idąc. Dla niepoznaki, ostatnie 100 metrów biegnę. Grunt to nie dać poznać po sobie, że ledwo zipię.

Nareszcie upragniona meta i te słynne endorfinki, o których tyle się mówi. Jakoś dziwnie u mnie pojawiają się tylko na mecie.

Jak przystało na Tajemniczy w nazwie bieg, jest dla mnie tajemnicą co stało się później. Ku mojemu zaskoczeniu zostałam wywołana na podium w swojej kategorii wiekowej. I to na najwyższy jego stopień! Dołożę jeszcze jedną tajemnicę, w jakiej...

Wyniki open

Kobiety:

1. Martyna Adamczyk - 2:00:44
2. Sylwia Jabłońska - 2:05;28
3. Tamara Mieloch - 2:05:54

Mężczyźni:

1. Sylwester Lepiarz - 1:35:16
2. Tomasz Skupień - 1:35:52
3. Marcin Kruba - 1:42:58

Podziękowania dla Organizatorów za bardzo dobrze oznaczoną trasę i zaopatrzenie punktów żywieniowych. Różnorodność smakołyków i rodzajów napojów zapewne zaspokajała nawet najbardziej grymaszących. Niecodzienną praktyką a tu zorganizowaną był bufet w biurze zawodów przed biegiem z kawą, herbatą, ciastem, owocami… śniadanko mistrzów!

Posiłek po biegu... był jeszcze większym zaskoczeniem! Niech każdy biegacz powie ile razy i gdzie dostał po biegu schabowego z kapustą i ziemniakami! Mało tego! Wegetarianie też nie odeszli głodni!

Wielkie gratulacje dla Organizatorów za bardzo dobrze zorganizowany bieg. Kolejny z cyklu biegów XRun pn. Pani Mogiła już w marcu. Polecam! Ja już jestem zapisana!

Monika Gizowska, Ambasadorka Festiwalu Biegów


Sky Tower Run ponownie w randze otwartych MP w towerrunningu

$
0
0

Ruszyły zapisy na Sky Tower Run. Start 24 maja, ponownie w randze Mistrzostw Polski w biegu po schodach. Nie zabraknie nowości.

49 pięter, 1142 schody – taki dystans, już 24 maja, pokonają biegacze startujący w Sky Tower Run. Każdego roku w spektakularnym biegu na szczyt wrocławskiego wieżowca bierze udział tysiące zdeterminowanych.

Dotychczas zawodnicy klasyfikowani byli w kilkunastu kategoriach, odpowiednich dla płci i wieku. Jednak już dziś wiadomo, że 7. edycja mistrzostw przyniesie nowości, pojawi się zupełnie nowa kategoria - Sky Tower Office, czyli opcja dedykowana pracownikom firm mających swoje biura w Sky Tower.

Dodajmy, że w ramach Sky Tower Run odbywają się także Mistrzostwa Polski Strażaków w biegu po schodach. Pożarnicy wyznaczoną trasę pokonywać będą m.in. w pełnym rynsztunku, na który składają się mundur, kask, maska gazowa oraz butla tlenowa.

Tegoroczna odsłona Mistrzostw Polski w biegu po schodach odbędzie się 24 maja o godz. 10:00. Zapisy online: TUTAJ 

Sky Tower to najwyższy budynek w Polsce w kategoriach wysokość do dachu (212 m) oraz wysokości do najwyżej położonego piętra. Całkowita powierzchnia obiektu, otwartego w marcu 2013, wynosi ok. 171 tys. metrów kwadratowych. Na 49. piętrze uruchomiono najwyższy punkt widokowy w Polsce.

źródło: Organizator


Maraton Tokijski 2020 tylko dla elity? Bieg masowy odwołany - donoszą japońskie media

$
0
0

Jak podają japońskie media, tegoroczny, już 14. Maraton Tokijski odbędzie się w ograniczonej formule. W imprezie będą mogli wziąć tylko zawodnicy z zaproszonej elity oraz wózkarze. Bieg masowy został odwołany wobec rozprzestrzeniania się epidemii koronawirusa.

Dla przygody, po medal imprezy czy też cyklu Abott World Marathon Majors, dla przyjemności... Za niecałe dwa tygodnie w stolicy Tokio pobiec miało blisko 38 tys. maratończyków z całego świata. Teraz wszyscy muszą zmienić plany.

Przypomnijmy, że już wcześniej mieszkańcy Państwa Środka - i chodzi tu nie tylko o obywateli - dostali propozycję z gatunku tych nie do odrzucenia – start w przyszłym roku.

Mieszkańcy Chin z biegowym zakazem. Nie mogą startować w Maratonie Tokijskim!

Ponieważ Maraton Tokijski jest ostatnią szansą dla Japończyków na wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej, organizatorzy robią wszystko by impreza się odbyła. W takiej lub innej formie. Zapewne walczą też o swój honor, bo odwołanie takiej renomowanego wydarzenia postawi kolejne pytania w dyskusji o status igrzysk olimpijskich w Tokio, do których nie zostało przecież wiele czasu.

W elicie męskiej i kobiecej 14. Tokio Marathon zgłoszonych jest nieco ponad 170 osób, w większościowi miejscowych zawodników, a także blisko 40 sportowców na wózkach. W stawce są takie gwiazdy „Samurajów” jak rekordzista kraju Suguru Osako oraz Yuta Shitara. Anonsowani są też ubiegłoroczni zwycięzcy maratonu, Etiopczycy Birhanau Legase oraz Ruti Aga.

Maraton Tokijski to nie jedyna duża impreza, która ma problemy z koronawirusem. W Japonii odwołano już oficjalne obchody z okazji 60. urodzin cesarza Naruhito w obawie, że zgromadzenie może przyczynić się do rozprzestrzenienia wirusa. Uroczystość zaplanowana była na najbliższe niedzielę.

Jak do tej pory organizatorzy Maratonu Tokijskiego nie odnieśli się do doniesień japońskiej prasy. Informacji o odwołaniu biegu obiegła już największe światowe agencje.

Koronawirusa zdiagnozowano w grudniu 2019 roku w chińskim mieście Wuhan. Jak do tej pory stwierdzono ponad 71 tys. przypadków zachorowań, zdecydowaną większość odnotowano właśnie w Chinach. Drugim ogniskiem choroby jest wycieczkowiec Diamond Princes, cumujący w pobliżu portu w Jokohamie, gdzie pasażerowie poddani zostali kwarantanne.

RZ

źródło



Kolorowo i radośnie po trasie LOVE. Biegowe Walentynki pod Najstarszą Sosną w Polsce [ZDJĘCIA]

$
0
0

Pierwszy raz spotkali się w połowie lutego 2014 roku. Szymon Wadas i jego biegowi przyjaciele z grupy Niezależni Biegacze Mmz spotkali się pod (prawdopodobnie) najstarszą sosną w Polsce, rosnącą nieopodal parkingu przy ul. Stankowizna w Mińsku Mazowieckim, by z okazji Święta Zakochanych przebiec 8,5 kilometra po pełnej zawijasów i nawrotów trasie układającej się w napis... LOVE.

Było ich wtedy dwadzieścioro, ale z roku na rok chętnych na truchtanie po tak atrakcyjnym szlaku przybywało. Spontaniczne spotkanie przeradzało się stopniowo w coraz bardziej zorganizowaną imprezę biegową, na którą zaczęli zjeżdżać uczestnicy z regionu, całego Mazowsza, a nawet dalszych zakątków kraju. W tym roku była dziewczyna z Gorzowa Wielkopolskiego, inna z podłódzkiego Ozorkowa, przyjechali z Podkarpacia.

Główna idea jednak pozostała – bieg jest towarzyski, służy wyłącznie radości i dobrej zabawie, nie ma żadnej klasyfikacji ani pomiaru czasu.

W niedzielne przedpołudnie 16 lutego 2020 roku parkingiem niedaleko Sosny zawładnęło około 2 setek kolorowo ubranych biegaczy. Jak na bieg z okazji Walentynek przystało, wielu przyjechało parami, niektórzy ze swymi niebiegającymi „drugimi połówkami”, które zrobiły sobie po tej samej trasie spacerek lub marsz z kijami, wielu z psiakami.

Zapisy w biurze zawodów pod czerwonym (a jakże!) namiotem, wpisowe „co łaska” - ile kto chce i może, a w pakiecie startowym numerki-naklejki, papierowe serduszko i uśmiech trojga wolontariuszy.

Szymon Wadas (biegł z flagowym numerem 14) stanął do nierównej walki z mikrofonem, przywitał uczestników i przeprowadził ich 150 metrów na start ostry pod „najstarszą sosnę w Polsce”. Piękne, imponujące drzewo o imieniu Wszebora liczy sobie ponoć prawie 350 lat, wyrasta 22 metry ponad grunt i ma ponad 360 cm w obwodzie.

Oznakowana czerwonymi serduszkami z papieru trasa ułożona w napis miała swoje prawa, pierwszy kilometr był więc, przy tak znacznej liczbie uczestników, przedzieraniem się wąziutką ścieżką przez leśne chaszcze. Tempo tutaj raczej spacerowe, potem zresztą, z racji na charakter biegu, też – z wyjątkiem paru harpaganów, którzy ścigają się nawet na treningowym wolnym wybieganiu – nikt szybkości specjalnie nie forsował. 

Przecież w VII Biegu Walentynkowym Pod Najstarszą Sosną w Polsce „wygrywa każdy” - przypominał kilkakrotnie Szymon, który z balonikiem w serduszka starał się pełnić rolę pilota, zaś wyrywających zbytnio do przodu przywoływał gwizdkiem, a nawet „karał” żółtą kartką (czerwona, którą chciał w pewnym momencie wyciągnąć, dziwnym trafem zniknęła z jego kieszonki). 

Na mecie w bramie z czerwonych serc czekały piękne medale, a na parkingu – pizza, mnóstwo pysznych ciastek, herbata i kawa.

Gwar i śmiech rozbrzmiewał jeszcze przed kilkadziesiąt długich minut po przybiegnięciu ostatnich uczestników, zwłaszcza, że organizatorzy przyszykowali jeszcze losowanie upominków. Wśród nagród wyróżniały się pyszne chlebki na zakwasie, pytlowe i razowe, sprezentowane przez mińską piekarnię Chleb każdy inny.

Piotr Falkowski


Huragan Dennis i egzotyczny przybysz. Bartka Falkowskiego parkrun po irlandzku

$
0
0

Przybywa biegaczy, którzy startują wszędzie gdzie się da, często w nietypowych miejscach. Po udanym starcie w irlandzkim Armagh warszawianin Bartłomiej Falkowski (15:51 brutto - red) odwiedził jeden z parkrunów w Dublinie. I wygrał! Gdzie jak gdzie, ale parkuny najprzyjemniej biega się właśnie na Wyspach, mateczniku cyklu.

Bartka Falkowskiego można spotkać zwykle na którejś ze stołecznych lokalizacji parkrun, choć trudno go też nazwać stałym bywalcem. To do niego należy rekord trasy parkrunu na Polu Mokotowskim (16:08 - red). Tym razem Bartek miał okazję zobaczyć z bliska jak biega się śniadaniowe piątki w Irlandii.

- Start w Dublinie był podyktowany chęcią zrobienia treningu w trakcie wyjazdu i zobaczenia „jak wygląda to” na Wyspach. Byłem dwa dni po starcie w Armagh i nie wiedziałem na ile będzie mnie stać, ale jak prawdziwy „turysta-biegacz”, chciałem poza zabytkami i widokami poznać też lokalną kulturę biegową - mówi Bartek Falkowski.

Podstawową różnicę widać było już na pierwszy rzut oka – późniejszą godzinę startu, czyli 9:30. Dodatkowo, w samym tylko Dublinie, funkcjonuje aż osiem lokalizacji cyklu, choć miasto liczy nieco ponad 500 tysięcy mieszkańców. Dla porównania, ponad dwumilionowa Warszawa takich biegów ma „tylko” pięć.

- Zaskoczeniem była pora przybycia organizatorów. W trzech warszawskich parkrunach, w których brałem udział, organizatorzy przychodzili chyba na 15 minut przed startem. Tu byli już godzinę przed, rozstawiając na całej trasie strzałki i pachołki, zawiązując masę chorągiewek na prostej start- meta. Nie było to łatwe zadanie, bo w tym czasie w Irlandii szalał huragan Dennis i po kilku minutach część pachołków zdmuchnęło w głąb parku - relacjonuje Bartek.

Mimo sztormowej pogody, w parku Fairview stawiło się ponad 80 osób. Obecność Bartka organizatorzy uznali za pewną egzotykę.

- Start biegu wyglądał dokładnie tak jak w Polsce. Przywitanie, podziękowania dla wolontariuszy, przywitanie osób z innych lokalizacji. Pani koordynator śmiała się, że w egzotyczności przebił mnie tylko zawodnik z Australii – śmieje się Bartek Falkowski, który pokonał wyznaczony odcinek w 18:55. - Trasa biegu obejmowała trzy pętle z lekkim podbiegiem na każdej z nich. Większość trasy to równy asfalt. Był też trawiasty odcinek, który przy padającym deszczu, wymuszał zatrzymywanie się na zakrętach w celu uniknięcia upadku – opisuje.

Z powodu słabych warunków biegacz zrezygnował z walki o lepszy czas. Zresztą w czwartek poprawił nieznacznie swój rekord życiowy na 5 km.

Krystian Zalewski blisko wygranej w Armagh 5k. Aż 133 zawodników łamie 15 minut!

- Na całej trasie stali wolontariusze. Dopingujący krzyczeli „Go Poland”! - śmieje się nasz rozmówca.

- Przez wichurę i deszcz odpuściłem mocne bieganie i mogłem pouśmiechać się, nieco pomachać do zdjęć. Trasa w normalnych warunkach pogodowych jest tam dosyć szybka. Rekord to 15:50, czyli na poziomie mojej życiówki. W sztormie i przy braku chętnych do ścigania pobiegłem trzy minuty wolniej, jak mówiłem, w ramach szybszego rozbiegania.

Warszawianin jest pod wrażeniem popularności biegania w Dublinie. W zeszłym roku większość pakietów na tamtejszy maraton wyczerpała się po 40 dniach, a chodziło o niebagatelną pulę ponad 22 tys. numerów startowych. W tym roku organizatorzy wprowadzili loterię.

- Takim moim spostrzeżeniem była liczebność biegaczy w samym Dublinie. Na ulicach i w parkach było ich pełno i to na różnym poziomie zaawansowania. Popularne miejsca treningowe w Polsce wyglądają na puste w porównaniu z Dublinem. Tam co chwilę mija się pojedynczych biegaczy czy całe grupki. Czasem ma się wrażenie, że w parku jest ich więcej niż spacerujących - kończy Bartek Falkowski.

Wychodzi więc na to, że wygrana Adama Kszczota podczas mityngu w Glasgow, nie była jedynym zwycięstwem odniesionym w weekend na Wyspach!

RZ

fot: parkrun Dublin Fairview


Rovaniemi 150: Polacy już na mecie. Nieoficjalnie – Paweł Ściebura drugi!

$
0
0

Na nartach, rowerze lub biegiem zawodnicy pokonują trzy trasy Rovaniemi 150.

Na starcie tegorocznej edycji 150-kilometrowego biegu stanęło m.in. czworo Polaków. Bartosz Skowroński, Zbigniew Wizner i Jolanta Mikołajczak do mety zmierzali na rowerze. Paweł Ściebura robił to pieszo, ciągnąc za sobą sanki, a warunki mu tego nie ułatwiały.

Bieg odbywał się przy temperaturze minus 15 stopni Celsjusza. Śnieg leżał pod stopami i nieustannie padał. Zawodnicy z trasy 300-kilometrowej, najdłuższej podczas Rovaniemi 150, dodatkowo zmagali się z silnym wiatrem, który zmusił niektórych o rezygnacji z wyścigu.

Tymczasem cała czwórka Polaków, grubo przed limitem zakończyła z sukcesem swoje smagania.

Najszybciej zrobił to Zbigniew Wizner, który na swoim rowerze już po 13 godzinach i 40 minutach, mógł się cieszyć zasłużonym odpoczynkiem.

Bartosz i Jolanta mogli się ogrzać po 21 godzinach i 9 minutach.

Pierwszy z biegaczy pojawił się na mecie po 22 godzinach i 23 minutach. Zwycięstwo przypadło w udziale Thomasowi Capponi. Włoski biegacz, finalista m.in. Maratonu Piasków zdołał nawet wyprzedzić fatbike szwajcarskiej zawodniczki Annabelle Grisel.

Paweł Ściebura, uczestnik takich biegów jak: Tor des Geants, czy też włoskiego 450-kilometrowego Tor des Glaciers, w Finlandii przybiegł na drugim miejscu wśród biegaczy z czasem 24:50 i z niemal dwugodzinną przewagą nad estońskim biegaczem Joelem Juhtem.

Impreza jeszcze trwa. Wśród uczestników rywalizacji na dystansie 300 km na razie linię mety przekroczyli tylko rowerzyści, przy czym Norweg Tor-Espen Jolma zrobił to w czasie poniżej 30 godzin i 20 minut, poprawiając rekord trasy.

Na prowadzeniu wśród biegaczy znajduje się Jovica Spajic, który brał udział bez powodzenia w wyjątkowo mroźnej edycji Yukon Arctic Ultra w 2018 r. i jako jeden z nielicznych dotarł do mety The Arrowhead 135, gdzie podczas 220-km biegu nad okolicą przechodził wir polarny.

Jedyną biegaczką, która pozostała w stawce jest Magdalena Paschke, która przed rokiem ukończyła YAU na drugiej pozycji.

IB


Nie będzie Mistrzostw Polski w biegu anglosaskim! Górski Bieg Ekologiczny w Ustrzykach Dolnych - odwołany

$
0
0

W 2020 roku nie będzie mistrzostw Polski w biegu anglosaskim. Złą wiadomość potwierdził nam Andrzej Puchacz, koordynator PZLA ds. biegów ultra i górskich. Przyczyną – odwołanie VI Górskiego Biegu Ekologicznego w Ustrzykach Dolnych.

Informacji o tym, że mająca kilkunastoletnią tradycję impreza w Bieszczadach się nie odbędzie, udzielił nam Arkadiusz Kuc ze Stowarzyszenia „Nowoczesne Bieszczady”, które w kilku ostatnich latach było głównym organizatorem zawodów. – Wszystkie miejscowe samorządy, nawet starostwo Powiatu Bieszczadzkiego, które zawsze współfinansowało imprezę, tym razem odmówiły nam wsparcia. A bez niego nie jesteśmy w stanie zorganizować biegu – powiedział. – Na szukanie nowego organizatora MP nie ma już czasu – mówi z kolei Andrzej Puchacz.

Mistrzostwa Polski w biegu anglosaskim są rozgrywane od roku 2002, niemal od samego początku właśnie w Ustrzykach Dolnych (najpierw w kategorii młodzieżowej, a po kilku latach także dla seniorów). Także w latach 2012-15 o medale rywalizowali w Bieszczadach tylko zawodnicy młodsi (seniorzy przenieśli się na inne imprezy), w 2016 r. MP nie było, a od 2017 znów pełna gama MP była rozgrywana podczas Górskiego Biegu Ekologicznego.

Krajowe status quo w biegu anglosaskim. Pierwsze Mistrzostwa Polski z licencjami

Aktualnymi medalistami MP są: Krzysztof Bodurka, Sylwester Lepiarz i Marcin Kubica oraz Dominika Wiśniewska-Ulfik, Katarzyna Golba i Danuta Woszczek. 

Odwołanie biegu w Ustrzykach Dolnych to problem nie tylko dla biegaczy, chcących walczyć o pierwsze w tym roku medale MP. Zawody miały być bowiem kwalifikacją do reprezentacji Polski na ME seniorów, juniorów i juniorów młodszych, które odbędą się 4 lipca w portugalskiej miejscowości Cinfães. W jaki sposób zatem zostanie wyłoniona kadra na czempionat Starego Kontynentu?

– Rozmawiałem z najlepszymi zawodnikami ubiegłorocznych MP i po konsultacji z nimi ustaliliśmy, że kwalifikacją na ME dla mężczyzn będzie bieg na 10,5 km podczas biegu górskiego Mustang w Trzemeśni koło Myślenic (Beskid Wyspowy), rozgrywany 16 maja – powiedział nam Andrzej Puchacz. – Bieg nie będzie miał rangi Mistrzostw Polski, a do kadry zakwalifikuje się czołowa trójka zawodników, mających krajowe licencje zawodnicze i, oczywiście, zainteresowani startem w ME – wyjaśnił koordynator PZLA.

Aktualny mistrz formuły anglosaskiej Krzysztof Bodurka wybiera się na Mustanga. – Ciężko znaleźć coś w stylu biegu w Ustrzykach. Wybraliśmy te zawody ze względu na pasujący wszystkim termin – wyjaśnił. – Jeśli tylko się zakwalifikuję, chciałbym wystąpić w ME – dodał zawodnik, który od początku roku reprezentuje Salomon Suunto Team. Mieszka pod Krakowem, więc na zawody będzie miał przysłowiowy "rzut beretem".

Z kolei Marcin Kubica uważa, że takie rzeczy jak odwołanie zawodów się zdarzają, ale zawiedziony mówi, że... – Nie powinno się tak dziać z zawodami rangi mistrzostw Polski. W eliminacjach pobiegnę, bo chciałbym pojechać na ME – deklaruje.  

Co do pań – jeszcze nie wiadomo. W najbliższych dniach Andrzej Puchacz planuje podobne konsultacje z najlepszymi zawodniczkami ubiegłorocznych MP w Ustrzykach i wtedy zapadnie decyzja. Niewykluczone, że i biegaczki, jeśli będą im pasowały termin i miejsce, powalczą w Mustangu, może jednak być i tak, że kadra narodowa w biegu anglosaskim zostanie wybrana bez biegu kwalifikacyjnego, spośród zawodniczek chętnych reprezentować kraj w ME w Cinfães.

Juniorzy do lat 20 oraz juniorzy młodszy U-18 o wyjazd do Portugalii powalczą natomiast 5 kwietnia podczas inaugurującego cykl „Perły Małopolski” biegu na 6 km w Ojcowie na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.

MP w biegach górskich 2020: znamy miejsca i terminy! Jest debiutant

Najlepszym biegaczom w młodszych kategoriach wiekowych pozostanie zatem w dalszej części roku walka o mistrzostwo Polski w biegu alpejskim i na dystansie krótkim, a seniorom – dodatkowo na dystansie długim i ultra. Będą też, oczywiście, pozostające poza jurysdykcją PZLA, mistrzostwa Polski w różnych konkurencjach skyrunningu.

Piotr Falkowski


Koronawirus zastopuje himalaistów? Możliwy szlaban na Evereście

$
0
0

Biegacze mają coraz więcej powodów, by z uwagą śledzić doniesieniaŚwiatowej Organizacji Zdrowia o aktualnej sytuacji z koronawirusem. Organizatorzy imprez do ostatniej chwili czekają z ich odwołaniem, licząc że nie trzeba będzie tego robić.

Przykładem może być Tokyo Marathon, odwołany zaledwie 2 tygodnie przed startem. O ile powody tej decyzji są oczywiste i zrozumiałe, to zagranicznym biegaczom, trudno zrozumieć, że zapadła, gdy już opłacili swoje przeloty i hotele, wypisali urlopy w pracy i ponieśli szereg kosztów.

Japonia nie jest jedynym krajem, który ociąga się ogłoszeniem swoich zamiarów. Dotyczy to także rządu Chin i Nepalu, które nie spieszą się z odpowiedzią na coraz głośniej powtarzane pytanie, co z Everestem i sezonem turystyczno - trekkingowo - wspinaczkowym.

Wiosenny sezon w Himalajach, na trasach na Everest, Cho-Oyu i Sziszapangmę rozpocznie się za trochę ponad miesiąc. Co roku od strony Tybetu ruszają na te ośmiotysięczniki i wspinacze i biegacze i himalaiści. Najpopularniejszy z nich jest Everest. Pozwolenia nie są tanie, koszty przygotowań do wejścia nawet nie biorąc pod uwagę samego szczytu, przerastają te związane z maratonem, a według Adventure Blog oraz blogera górskiego Alana Arnetta, istnieje prawdopodobieństwo, że i tu zapadną decyzję o wstrzymaniu pozwoleń.

Nie byłby to zresztą pierwszy raz. W przeszłości wspinacze odczuli na sobie ograniczenia podróży związane z SARS czy też problemy polityczne w regionie.

Na razie zapadły decyzje dotyczące Pucharu Świata i Mistrzostw Świata w wspinaczce. Te pozwalające na zdobycie kwalifikacji olimpijskich zawody, zostaną rozegrane w innej lokalizacji i w innym terminie, tak by ominąć Chiny.

W samym Tybecie i w Nepalu właściwie nie notuje się nowych zachorowań. Tu i tu zgłoszono po jednym przypadku. Mimo to tybetańskie miasta wprowadzają własne ograniczenia. Popularne wśród turystów miasto Nyingchi, mimo spadających przychodów z turystyki zniechęca ich do przyjazdu. Według agencji Xinhua, ci którzy zdecydują się odwiedzić miasto, muszą się liczyć z obowiązkową kwarantanną.

Przed zaplanowanym więc na wiosnę treningiem wysokogórskim czy zwykłym trekkingiem trzeba się wziąć za samodzielne poszukiwanie informacji i dokładnie czytać polisy ubezpieczeniowe. Najlepiej znaleźć taką, która pozwoli odzyskać część funduszy związanych z niespodziewanymi decyzjami chińskich władz.

IB

fot. By Joe Hastings, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/


Po Śnieżnych Trasach Przez Lasy biegali „Do Upadłego..." [ZDJĘCIA]

$
0
0

Nadleśnictwo Gorlice oraz Stowarzyszenie Rozwoju Sołectwa Krzywa było organizatorem IV edycji imprezy rekreacyjno-sportowej w narciarstwie klasycznym o nazwie „Do Upadłego...".

- Impreza została rozegrana na trasach biegowych w Krzywej w gminie Sękowa dookoła góry Obszar na pętli długości około 6,5 km. Zawody przeprowadzono w zmiennej pogodzie – przy wiejącym wietrze, na lekko zmrożonym śniegu, mięknącym około południa. Wzięło w niej udział ponad 120 sympatyków narciarstwa biegowego, uprawiających tę dyscyplinę sportu na co dzień oraz amatorów, pośród których nie zabrakło także debiutantów w tej imprezie. Zadaniem starszych zawodników było pokonanie jak największej liczby okrążeń, natomiast młodsi biegali na krótszych dystansach – informujeStefan Maryńczak współorganizator imprezy.

- Zdobywcy trzech pierwszych miejsc w poszczególnych kategoriach wiekowych otrzymali medale, dyplomy i nagrody rzeczowe ufundowane przez Nadleśnictwo Gorlice, Stowarzyszenie Rozwoju Sołectwa Krzywa, Gminę Sękowa oraz Wydawnictwo „Czarne” z Wołowca. Zwycięzcy w kategorii open otrzymali vouchery na weekendowy pobyt dla dwóch osób w hotelu Jaśmin w Stadninie Koni Huculskich w Regietowie, ufundowane przez stadninę – mówi Danuta Świerk Maryńczak.

– Wszyscy startujący otrzymali pakiety startowe i pamiątkowe drewniane medale. Na uczestników czekało ognisko, pieczona kiełbaska, ciepły posiłek i gorąca herbata. Biuro zawodów oraz zaplecze organizacyjne imprezy znajdowały się w nowo oddanym Centrum Narciarstwa Biegowego w Krzywej, co w dużej mierze usprawniło przeprowadzenie zawodów – dodaje.

- Miałem okazję po raz pierwszy wystartować w tych zawodach, zamieniając buty do biegania, na biegowe narty. Łatwo nie było, ale udało się pokonać w doborowym towarzystwie super przygotowaną trasę. Jak się okazało w gronie zawodników, nie zabrakło też tych, z którymi startujemy wspólnie w różnych biegach. Trochę przeszkadzał nam na otwartej przestrzeni wiatr, ale za to w lesie było cichutko i bajecznie. Organizatorom dziękujemy za super imprezę – podkreśla Marek Podraza, Ambasador Festiwalu Biegowego.

W poszczególnych kategoriach wiekowych zwyciężali:

Kobiety rocznik 1975-2002:

Ewa Armata (Frysztak): siedem okrążeń 3 godz. 45 min

Kobiety rocznik 1974 i starsze:

Maria Kościelna (Gorlice): trzy okrążenia 3 godz. 01 min

Mężczyźni rocznik 1975-2002:

Marcin Branas (LKS Poroniec Poronin): dziewięć okrążeń 3 godz. 53 min,

Mężczyźni rocznik 1974 i starsi:

Paweł Moździerz (Sokół Tarnów): siedem okrążeń 3 godz. 31 min

Dziewczęta rocznik 2003-2005 (dystans ok. 1000 m)

Natalia Nykiel (Śnieżne Trasy/Krzywa) czas 7:36

Dziewczęta rocznik 2006-2008: (dystans ok. 1000 m)

Karolina Przepióra (UKS Junior Siary) czas 7:03

Chłopcy rocznik 2006-2008 (dystans ok. 1000 m)

Antoni Damian (Nowy Sącz), czas 6:27

Dziewczęta rocznik 2009-2011 (dystans ok. 500 m)

Zosia Damian (Nowy Sącz), czas 3:40

Chłopcy rocznik 2009-2011 (dystans ok. 500 m)

Hubert Smajdor (Nowy Sącz), czas 3:36

Chłopcy rocznik 2012 i młodsi:

Brajan Nykiel (Śnieżne Trasy/Krzywa), czas 4:42 min

Marek Podraza


1111 km z Wenecji do Dubiecka, by zebrać 100 tys. zł dla chorej Oleńki i Kacperka

$
0
0

Łukasz Domin i Sławomir Hadro spełniają biegowe marzenia, ale jednocześnie starają się pomagać w zbieraniu pieniędzy dla cierpiących dzieci. Za cztery miesiące wyruszą w Bieg przez Europę dla Serca i Krwi, a przede wszystkim dla Oleńki i Kacperka.

Łukasz i Sławomir mają już na koncie jedną taką udaną akcję. W 2017 roku przebiegli z Krynicy Morskiej do Dynowa. W dziewięciu dni pokonali 733 km, ale – co ważniejsze – ich wysiłek pomógł w zbiórce pieniędzy. Dla Kacperka Słabego z Dynowa udało się uzbierać pokaźną sumę.

–Jesteśmy osobami, które od kilku lat są związane z bieganiem. Na koncie mamy wiele maratonów i ultramaratonów. Sami też organizujemy imprezy biegowych w swoich miejscowościach – podkreślają. – Pokonać Polskę z północy na południe było naszym marzeniem. Udał się je spełnić, a dzięki pomocy wielu osób udało się zebrać ponad 27 tysięcy złotych dla Kacperka.

Teraz przyszła pora na kolejne biegowe wyzwanie, oczywiście połączone z pomaganiem. – Chcemy pokonywać kolejne swoje granice. W dniach 29 czerwca – 12 lipca pobiegniemy z Wenecji do Dubiecka w województwie podkarpackim. Będziemy mieć do pokonania 1111 km. Średnio daje to około 80 kilometrów dziennie – wyliczają Łukasz i Sławomir. – Akcja jest nastawiona na pomoc dwójce chorych dzieci z Podkarpacia: Oleńce Wilk i Kacperkowi Zięba. Trzeba zebrać 100 tys. zł potrzebne na ich leczenie. Chcemy też zachęcić ludzi do oddawania krwi.

Oleńka urodziła się z trisomią 21, czyli zespołem Downa, co wiąże się z opóźnionym rozwojem umysłowym i ruchowym. Od samego początku stara się pokonywać wszystkie trudności, choć do tej pory nie potrafi wielu rzeczy, z którymi radzą sobie jej rówieśnicy – np. stawianie pierwszych kroków, mowa, umiejętność gryzienia i samodzielnego jedzenia. Sporo czasu spędza na rehabilitacjach i w specjalistycznych przechodniach. Choć wiele czasu spędza poza domem jest bardzo silną i uśmiechnięta dziewczynką.

Kacperek cierpi na mózgowe porażenie dziecięce oraz padaczkę. Urodził się, jako skrajny wcześniak w 30. tygodniu ciąży w ciężkiej zamartwicy. Od początku był walecznym chłopcem, ale ciężki stan okołoporodowy skutkował licznymi powikłaniami. Martwicze zapalenie jelit z perforacją, wylewy 4-tego stopnia do mózgu oraz wodogłowie pokrwotoczne to tylko nieliczne z nich.

Mimo ciężkiego stanu, wielomiesięcznego pobytu w szpitalu i licznych operacji Kacperek zadziwia wszystkich radością i stałymi postępami. Jest bardzo mądrym i pogodnym chłopcem, ale potrzebuje pomocy. Codzienna rehabilitacja, liczne konsultacje lekarskie oraz specjalistyczny sprzęt wymagają dużych nakładów finansowych.

– To będzie nasze najtrudniejsze wyzwanie w życiu. Z doświadczenia biegu przez Polskę wiemy, że prędzej czy później pojawi się kryzys. Mocno, już od półtora roku, przygotowujemy się do tego startu. Trenujemy 5-6 razy w tygodniu. To wybiegania, treningi na siłowni, tabata – mówią. W Biegu przez Europę dla Serca i Krwi towarzyszyć będzie nam ekipa suportowa składająca się z 5 osób. Jesteśmy w trakcie kompletowania i przygotowywania wszystkiego na wyjazd. Mamy nadzieję, że po raz kolejny pokonamy własne granice, ale przede wszystkim zbierzemy potrzebne pieniążki dla Oli i Kacperka.

Zbiórka dla Oleńki i Kacperka właśnie wystartowała. Można ją wesprzeć jeszcze zanim Łukasz i Sławomir wyruszą w trasę.

Link do zrzutki: https://zrzutka.pl/udhrat

Fanpejdż akcji: https://www.facebook.com/przezEuropedlaSercaiKrwi

AK



Vamos! Izabela Paszkiewicz w Sewilli powalczy o start w igrzyskach olimpijskich

$
0
0

Miesiąc po efektownym zwycięstwie w półmaratonie rozgrywanym w stolicy Andaluzji Polka wraca do Hiszpanii, aby pobiec tam na królewskim dystansie. Z pewnością będzie chciała powalczyć o minimum na Igrzyska Olimpijskie w Tokio.

Zawodniczka z Terespola dała się już poznać miejscowej publiczności, gdy pod koniec stycznia wygrała półmaraton w Sewilli, a dodatkowo uzyskała czwarty wynik w historii polskiej lekkiej atletyki. Dystans pokonała w czasie 1:11:09.

Teraz Izabela Paszkieiwcz (wcześniej Trzaskalska) znalazła się wśród faworytek jednego z najszybszych maratonów rozgrywanych w Hiszpanii. Zawody w Sewilli posiadają złoty certyfikat World Athletics. W zeszłym roku padły tam oba rekordy trasy wynoszące 2:06:36 w biegu mężczyzn i 2:24:29 w rywalizacji pań.

Polka wraca z pewnym sentymentem, choć przyznaje że kolejny bieg to będzie też nowe rozdanie. – Samopoczucie przed startem mam bardzo dobre. Miło wspominam wygrany półmaraton, ale w niedzielę są nowe zawody i wszystko będzie liczyło się od zera. Pogody raczej nie będzie mieli takiej super, jak podczas półmaratonu - powiedziała Izabela Paszkiewicz.

Rekord życiowy podopiecznej trenera Marka Jakubowskiego wynosi 2:29:56 z 2017 roku. Żeby wywalczyć miejsce na igrzyskach olimpijskich Polka musi pobiec poniżej 2:29:30. Jest jeszcze droga przez światowy ranking nieco bardziej skomplikowana. Lepiej więc wszystko rozwiązać na trasie.

– Oczywiście, że będę walczyła o kwalifikację olimpijską. Jak najbardziej jest w moim zasięgu. Co do trasy maratonu, to jeszcze się jej dokładnie nie przyglądałam. Ze słyszenia wiem tylko, że jest świetna. Część ma przebiegać tak jak półmaraton, a z doświadczenia już wiem, że była to trasa rewelacyjna - dodaje Paszkiewicz.

Stawka wydaje się być w miarę wyrównana. Wyróżniający się rekord życiowy posiada 38-letnia Kenijka Caroline Kilel  – 2:22:34. Ale czasy tak szybkiego biegania zawodniczka ma jednak chyba sobą. Rok temu trzy maratony ukończyła z rezultatami poniżej 2:30:00. O wysokie miejsce na pewno walczyć będzie jej rodaczka Josephine Chepkoech (2:25:20). Wynik ten uzyskała rok temu w Barcelonie, co dało jej drugie miejsce oraz Etiopka Malkam Gizaw (2:24:28 w 2016 roku).

Reprezentantka Polski na mistrzostwa świata i Europy w maratonie, powinna konkurować z Niemką Anje Scherl, która legitymuje bardzo dobrym wynikiem wynoszącym 2:27:50 z 2016 roku czy doświadczoną 40-letnią Szwedką Hannah Lindholm (2:29:34 w 2019 roku w Hamburgu). W stawce nie zabranie też biegaczek z Hiszpanii jak Marta Galimany (2:30:45).

Na uwagę zasługuje też start Szwajcarki Maude Mathys, skialipinistki i biegaczki górskiej, która w zeszłym roku zdobyła trzeci złoty medal z rzędu podczas mistrzostw Europy w biegach górskich. Jej rekord życiowy w ulicznym maratonie wynosi 2:31:17 z Zurychu z 2018 roku.

Wśród mężczyzn faworytami jest trzech Etiopczyków, którzy biegli już poniżej 2:06:00 i to na nich mają być zwrócone oczy kibiców. Najbardziej znanym jest Bazu Worku (2:05:25 10 lat temu w Berlinie).

Pretendentami do wygranej są też Getu Fekele najlepszym wynikiem na poziomie 2:04:50 z 2012 roku i Dino Sefir, który osiem lat temu w Dubaju uzyskał taki sam rezultat. O podium walczyć będzie też ich doświadczony rodak Birhanu Bekele Berga, rok temu trzeci w Sewilli z czasem 2:06:41.

Maraton w Sewilli zostanie rozegrany w niedzielę 23 lutego. Organizatorzy wydłużyli zapisy do środy, by przyjąć jeszcze osoby, które nie mogą wystartować w Maratonie Tokijskim. Jak do tej pory zgłosiło się blisko  13 500 uczestników.

Faworytki w biegu kobiet

  • Caroline Kilel (KEN) - 2:22:34
  • Sifan Melaku (ETH) - 2:25:29
  • Josephine Chepkoech (KEN) - 2:25:20
  • Melkam Gizaw (ETH) - 2:24:28
  • Beji Bekelu (ETH) - 2:28:21
  • Anja Scherl (GER) – 2:27:50
  • Hannah Lindholm (SWE) - 2:29:34
  • Izabela Paszkiewicz (POL) – 2:29:56
  • Marta Galimany (ESP) – 2:30:15
  • María Azucena Diaz (ESP) - 2:30:31
  • Maude Mathys (SUI) – 2:31:17
  • Laura Honttenrrot (GER) - 2:33:01
  • Marcela Cristina Gomez (ARG) – 2:34:52

Faworyci w biegu mężczyzn

  • Getu Fekele (ETH) – 2:04:50
  • Dino Sefir (ETH) – 2:04:50
  • Bazu Worku (ETH) -  2:05:25
  • Birhanu Bekele Berga (ETH) - 2:06:41
  • Barnabas Kiptum (KEN) – 2:06:33
  • Tebalu Zawude (ETH) – 2:07:10
  • Girmaw Amare (ISR) - 2:09:54
  • Emanuel Kibet (KEN) – 2:10:05
  • Michael Kunyunga (KEN) – 2:10:05
  • Paulo Peula (BRA) – 2:10:23
  • Haimro Almaya (ISR) – 2:11:03
  • Mustafa Mohamed (SWE) – 2:12:28
  • Hendrik Pfeiffer (GER) - 2:13:11

RZ


Ultramaraton na każdym kontynencie - pomysł zwyciężczyni Maratonu Piasków

$
0
0

Ragna Debats, holenderska ultramaratonka, która w zeszłym roku wygrała Maraton Piasków, CCC, Transvulcanię i bułgarski Pirin Ultra, w poszukiwaniu nowych wyzwań, wpadła na ciekawy pomysł. W tym roku zamierza ukończyć 9 biegów na 7 kontynentach. 8 z nich to ultramaratony.

Pierwszy ma już za sobą. W styczniu wzięła udział w Hong Kong 100. Linię mety przekroczyła na trzecim miejscu i Azję może już wykreślić z listy.

Teraz szykuje się do drugiego biegu. Zgodnie z planem miał nim być Aconcagua Mountain Trail i rzeczywiście przez ostatnie dni trenowała na tej górze. Jednak po problemach z żołądkiem i osłabieniem, postanowiła zmienić otoczenie. Wystartuje 23 lutego w 44-kilometrowym 4 Refugios. Ten techniczny bieg nie będzie jej jedynym startem w Ameryce Południowej.

Na kwiecień zaplanowała 230-kilometrowy bieg w Kostaryce. Amerykę Północną będzie reprezentował Western States 100. Potem projekt przeniesie się do Europy na 250-kilometrową trasę francuskiego Ourea Trail. To bieg etapowy, a dystans jest rozłożony na 8 dni biegu i 7 odcinków. Przewyższenie wynosi aż 17000 m.

To będzie dobry trening pod Ultra Trail du Mont Blanc, ale zanim Ragna Debats pojawi się w Chamonix, wyskoczy na chwilę do Afryki i pobiegnie w 42-kilometrowym Kilimanjaro Trail. Po UTMB zostanie jej do zaliczenia 53-kilometrowy Crater Rim Ultra w Nowej Zelandii. A cały projekt zakończy się w listopadzie podczas The Last Desert, czyli biegu na Antarktydzie.

Wyzwanie nie obejmuje jedynie biegania. Holenderka tę biegową wyprawę po 7 kontynentach uczyniła projektem rodzinnym. W podróżach towarzyszą jej partner, również ultramaratończyk Pere Aurell, córka a nawet pies.

IB/ fot. facebook Ragny Debats


Ultra na świecie: Prokletije SkyUltra – ekstremalny bieg w Górach Przeklętych

$
0
0

Są takie góry na naszym Starym Kontynencie, gdzie jak się dobrze poszuka, to znajdzie się jeszcze niezdobyty szczyt. Góry, w których możemy poczuć się jak Tytus Chałubiński w Tatrach 150 lat temu. Góry, w których czasem przez kilka dni można spotkać tylko samotnego pasterza. Które nie mają dokładnych map, a te, które istnieją – stare wojskowe jugosłowiańskie, albańskie i rosyjskie oraz oparte na nich nowe wydawnictwa – pełne są błędów, a poruszanie się w terenie wymaga doskonałej orientacji i doświadczenia.

Pasmo to po serbsku, czy też czarnogórsku (języki dawnej Jugosławii to temat na osobny artykuł) nazywają się Prokletije, czyli Góry Przeklęte. To samo znaczenie ma albańska nazwa Bjeshkët e Nemuna. Spotyka się też nazwy Alpy Albańskie i Góry Północnoalbańskie, choć leżą na pograniczu trzech państw: Albanii, Czarnogóry i nie przez wszystkich uznawanego Kosowa, które Serbia wciąż uważa za swoją część.

Prokletije wchodzą w skład Gór Dynarskich, łańcucha ciągnącego się przez znaczną część Półwyspu Bałkańskiego. Ich najwyższy szczyt – położony w Albanii Maja Jezerce (2694 m n.p.m.) – jest jednocześnie najwyższym punktem Gór Dynarskich. Niżej podpisany ma na swoim koncie kilka pierwszych znanych wejść wspinaczkowych na prokletijskie wierzchołki. Albańska Maja Lagojvet (2540 m n.p.m.) mogła być do 2009 roku najwyższym niezdobytym szczytem Europy, choć według pewnych informacji może byli na niej Niemcy w latach 30. XX wieku...

Dzikość i niedostępność Prokletijów wynika nie tylko z ukształtowania terenu, ale również z trudnej historii tego zakątka Europy. Do lat 90. ubiegłego wieku Albania była krajem zamkniętym, a granica od strony Jugosławii również była pilnie strzeżona. Dopiero po zakończeniu konfliktu kosowskiego i uspokojeniu się sytuacji w ostatniej dekadzie ubiegłego wieku okolica ta zaczęła być sporadycznie odwiedzana przez zagranicznych górołazów.

Od 2015 roku w dolinie Grbaja w czarnogórskiej części masywu stowarzyszenie Skyrunning Serbia organizowało trudny bieg w stylu wertykalny kilometr: cały czas w górę, z przewyższeniem ok. 1000 m na dystansie 3 km. 15 sierpnia 2020 roku, dzięki temu samemu organizatorowi, po raz pierwszy rozegrane zostaną dwa dłuższe biegi skyrunningowe: Prokletije SkyRace (30 km/2150 m+) i Prokletije SkyUltra (50,6 km/4400 m+). Trasy obydwu przebiegać mają częściowo po granicy z Albanią.

Organizatorzy zapowiadają Prokletije SkyUltra jako „brutalny bieg na pograniczu formuły Sky Extreme”, a więc porównywalny z najtrudniejszymi europejskimi zawodami skyrunningowymi.

TRASY

Start obydwu dystansów znajduje się w miejscowości Gusinje, na wysokości ok. 1000 metrów n.p.m. Stąd rozchodzą się dwie najważniejsze doliny czarnogórskich Prokletijów: Ropojana i Grbaja.

Trasa SkyUltra, po półtora kilometra płaskiej rozbiegówki, wspina się stromo wschodnimi zboczami Ropojany na wysokość ponad 2100 m n.p.m., skąd jeszcze stromiej spada do położonej w tej dolinie wsi Vusanje. Stąd 3,5-kilometrowy płaski odcinek prowadzi do wspaniałych krasowych wywierzysk zwanych Ali-Pašini Izvori (Źródła Ali Paszy) na 17. km biegu. Z nich ponownie wbiegamy na ponad 2100 m n.p.m. w masyw Karanfili (po serbsku Goździki), w którym będą do pokonania skalne odcinki „na czterech łapach”. Stamtąd czeka nas prawdopodobnie najtrudniejszy technicznie zbieg do Grbaji (ok. 27. km).

Z niej wznosi się kolejne długie podejście. Przez Volušnicę wchodzimy na Talijankę i Popadiję na granicy z Albanią, znów przekraczając 2000 metrów n.p.m. Po krótkim zbiegu i kolejnym podejściu osiągamy najwyższy punkt trasy na szczycie Veliki Trojan (2190 m n.p.m., 40. km biegu), znów na czarnogórsko-albańskiej granicy. Z niego, już właściwie cały czas zbiegamy do mety w Gusinju.

Prokletije SkyUltra o parametrach 50,6 km/4400 m+ ma 3 punkty ITRA, a w górskiej skali trudności ITRA ma 12 pkt. (dla porównania, Bieg Ultra Granią Tatr ma ich 9). Prokletije są górami podobnymi do Tatr, jednak możemy tam zapomnieć o wygodnie wyłożonych równymi kamieniami szlakach i należy spodziewać się znacznie wyższych trudności technicznych. Limit czasu na mecie wynosi 16 godzin. Limity pośrednie: Grbaja 27 km – 8 h, Popadija 33 km – 10:30, Trojan 40 km – 13 h. Na trasie jest 5 punktów żywieniowych, w tym duży posiłek i przepak w Grbaji. Niedługo po starcie jest dodatkowy punkt z samą wodą, a później po drodze są jeszcze źródła.

Mapa trasy

SkyRace omija pierwszą dużą górę biegu ultra, prowadząc z Gusinja wprost na Karanfili (8. km). Zbieg do Grbaji (12. km) i podejście na Popadiję (17. km) są identyczne, jak na trasie ultra. Stąd roztaczają się najpiękniejsze widoki na Karanfili i albańską część Prokletijów, z górującą nad otoczeniem Maja Lagojvet. Z Popadiji trasa SkyRace zbiega prosto do Gusinja (30. km).

SkyRace o parametrach 30 km/2150 m+ ma 2 punkty ITRA, a w górskiej skali trudności ITRA jest wyceniony na 9 pkt. Limity czasowe: 6 km (Vezirova brada) – 1:45, Grbaja (12 km) – 4 h, Popadija (17 km) – 6:30, 26 km (Šume Rahine) – 8:30, Gusinje (meta 30 km) – 9:15. Na trasie są 3 punkty żywieniowe.

Mapa trasy

Wyposażenie obowiązkowe to: folia NRC, kurtka przeciwdeszczowa i przeciwwiatrowa, telefon, kubek i gwizdek. Na SkyUltra dodatkowo czołówka (można dać na przepak) i GPS.

Strona biegu po serbsku

I po angielsku

TERMIN I ZAPISY

Biegi zostaną rozegrane w sobotę 15 sierpnia 2020 roku. Obydwa dystanse startują wspólnie z Gusinja o godz. 7. Odbiór pakietów i odprawa odbędą w bazie zawodów w Vusanju 14 sierpnia. Przy odbiorze pakietu należy okazać zaświadczenie lekarskie o zdolności do udziału w biegu, nie starsze niż rok.

Zapisy rozpoczęły się w grudniu ubiegłego roku i potrwają do 13 lipca lub do wypełnienia limitu liczby uczestników – 299 na SkyRace i 99 na Sky Ultra. Wpisowe do 16 czerwca wynosi odpowiednio 3500 dinarów (30 euro) i 2000 dinarów (17 euro), a po tej dacie 4600 dinarów (39 euro) i 3000 dinarów (25 euro).

DOKUMENTY

Wymagany dokument przy wjeździe do Czarnogóry i przejeździe przez kraje tranzytowe to dowód osobisty lub paszport. Do Serbii można wjechać na dowód na 90 dni. W Czarnogórze przy pobycie ponad 30-dniowym wymagany jest paszport.

WYJAZD

Na miejsce warto wybrać się własnym samochodem. Na dojazd ze środkowej Polski trzeba liczyć półtora do dwóch dni, ale warto połączyć udział w zawodach z bałkańskimi wakacjami.

Do Podgoricy, stolicy Czarnogóry, można bezpośrednio dolecieć LOT albo Wizz Air z Warszawy (ok. 800 zł w obie strony) lub nieco taniej z przesiadką w Wiedniu, liniami austriackimi i czarnogórskimi. Na miejscu działa transport autobusowy. Najkrótsza droga z Podgoricy do Gusinja prowadzi górską drogą przez Albanię, niedawno w całości wyasfaltowaną. Miejscowe busiki kursują jednak prawdopodobnie tylko do ostatnich wsi przed albańsko-czarnogórską granicą i dalej być może trzeba łapać stopa do przejścia granicznego Bashkim-Grnčar i dalej do Gusinja. Pewniejszy jest więc dojazd naokoło przez Czarnogórę.

POBYT

W dolinie Grbaja znajduje się schronisko należące do klubu PD Radnički z Belgradu z piętrowymi łóżkami we wspólnej sali (konieczna wcześniejsza rezerwacja), a także Eko-Katun z noclegami w bungalowach po ok. 10 euro za noc od osoby. Przy obydwu tych miejscach można rozbić namiot (ok. 2 euro za noc od osoby). W Eko-Katunie znajduje się niedroga restauracja z prostymi, dobrymi bałkańskimi daniami. W Gusinju można znaleźć hotele i kwatery prywatne. Ceny noclegów i artykułów spożywczych w sklepach są podobne, jak w Polsce.

POGODA

Kontynentalno-śródziemnomorski klimat Prokletijów zapewnia ciepłe lato z ponad połową dni słonecznych. W sierpniu u podnóża gór (na wysokości ok. 850 m n.p.m.) średnia dzienna temperatura wynosi 26 stopni Celsjusza, a nocna 13 stopni. Wysoko w górach jest odpowiednio chłodniej. Jak to w górach, musimy być jednak przygotowani na gwałtowne załamania pogody i zdarzające się kilkudniowe opady deszczu.

INNE BIEGI W OKOLICY

Stowarzyszenie Skyrunning Serbia organizuje biegi górskie na terenie zarówno Serbii, jak i Czarnogóry. Oprócz Prokletije SkyTrail i SkyUltra, w jego kalendarzu na 2020 rok znajdują się:

Avala Night Sky Trail (10 km/550 m+) 1 lutego w Czarnogórze, już się odbył,

Ultra Trail Stara Planina (13 km/750 m+, 34 km/2300 m+, 64 km/2650 m+, 99 km/4000 m+) 5-7 czerwca w Serbii,

Sinjavina Sky Race (32 km/2000 m+) 12 września w Czarnogórze.

Wszystkie te biegi, jak również imprezy z poprzednich lat, których jeszcze nie ma w kalendarzu na bieżący rok, można znaleźć na stronie Skyrunning Serbia:

Kamil Weinberg


Bieg Górski na Hrobaczą Łąkę poszerza program o nordic walking

$
0
0

W sobotę 6 czerwca 2020 w Kozach odbędzie się osiemnasta edycja Biegu Górskiego na Hrobaczą Łąkę. Szczegóły imprezy w komunikacie prasowym organizatora:

Trasa biegu alpejskiego (dół-góra), od roku 2018, ma długość 14 km i około 720 m sumy przewyższeń. Prowadzi po ciekawej drodze leśnej i widokowym grzbiecie górskim. Jest wyznaczona głównie szlakiem czerwonym przez szczyty Groniczki i Gaiki prosto na szczyt Hrobczej Łąki, gdzie znajduje się krzyż milenijny.

Rekord trasy (z roku 2018) należy do Marcina Kubicy z Inov-8 Team i wynosi 1:02:04.

W tym roku, start biegaczy zaplanowano o godzinie 10:00. Na trasie zlokalizowany będzie punkt odżywczy, a także pośredni pomiar czasu. Na mecie - szczycie Hrobaczej Łąki zaplanowano oficjalne zakończenie, posiłek i odbiór rzeczy z depozytu.

- W pierwszą sobotę czerwca, zapraszamy biegaczy, którzy chcą aktywnie spędzić czas w górach. Dla biegaczy przygotowaliśmy piękną, widokową trasę o długości 14km. To dystans, który podoba się zarówno biegaczom doświadczonym jak i amatorom. Każdy z uczestników biegu otrzyma piękny odlewany pamiątkowy medal. Przygotowujemy ciekawy pakiet startowy. Chcemy, aby każda osoba biorąca udział w naszej imprezie wyjechała z Kóz zadowolona. Postawiliśmy sobie za cel organizować jeden z najlepszych biegów w Polsce - mówi główny organizator biegu Konrad Hamerlak, dyrektor Centrum Sportowo-Widowiskowego w Kozach.

W tym dniu odbędzie się również 2. Rajd Nordic Walking na Hrobaczą Łąkę. Metę rajdu zaplanowano także na szczycie Hrobaczej Łąki, a trasa rajdu poprowadzona będzie szlakiem żółtym i ma długość 3,5 km. 

Po miesiącu zapisów na liście znajduje się już ponad 160 zawodników, a więc już ponad połowa z 300-osobowego limitu. Do 6 maja obowiązuje niższa opłata startowa w wysokości 59 zł (płatność on-line).

Organizatorem zawodów jest Centrum Sportowo-Widowiskowe w Kozach. 

Strona imprezy: www.bnhl.pl

źródło: Organizator


Córka biegaczki Ewy Jagielskiej potrzebuje wsparcia

$
0
0

Jeśli nie rozliczyłeś jeszcze podatku, to wciąż masz okazją przekazać 1 procent. Wsparcia potrzebuje córka jednej z czołowych polskich biegaczek – Ewy Jagielskiej. Dziewczynka ma zdiagnozowane mózgowe porażenie dziecięce i potrzebuje rehabilitacji.

Medalistka mistrzostw Polski na dystansach od 5 km do półmaratonu i koleżanka z biegowych tras prosi o pomoc. Część osób znać ją może ze wspólnych startów, inni z chwil, gdy stawała na podium lub tylko z doskonałych czasów. Ale kiedyś ktoś już powiedział, że każdy w życiu z czymś się zmaga, o czym nie mamy pojęcia.

Karolinka urodziła się jako wcześniak, w 30. tygodniu ciąży z wagą 1280 g. Wolniej się rozwijała. MPD zdiagnozowano u niej w wieku 2 lat. Teraz cały czas musi być rehabilitowana, bo nieprawidłowy wzorzec ruchowy niestety rzutuje na jej kręgosłup, biodra, kolana czy stopy. Z góry dziękuje tym przekażą 1 procent na jej konto - powiedziała Ewa Jagielska, która startowała także w „Życiowej Dziesiątce” podczas Festiwalu Biegowego w Krynicy.

Dziewczynka jest podopieczną Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym - „Słoneczko”.Żeby przekazać 1% na jej rzecz trzeba wskazać cel szczegółowy: 189/C Karolina Chreścionko i KRS: 0000186434.

Jeden procent podatku to kwota, która należałaby się Skarbowi Państwa. Jednak od 2004 roku istnieje możliwość przeznaczenia tej części na Organizacje Pożytku Publicznego. Zeszły rok był pod tym względem rekordowy. Aż 14,5 miliona osób zdecydowało się przekazać swój procent. Dało to łączną kwotę 874 mln złotych. Dla porównania z procenta za rok 2003 w sumie zebrano nieco ponad 10 mln zł, a zdecydowało się na to ponad 80 tys. podatników.

RZ


Viewing all 13095 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>