Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13095 articles
Browse latest View live

Jest koszulka Górskiego Maratonu Świętokrzyskiego

$
0
0

Drodzy Biegacze i Drogie biegaczki,

prezentujemy wam oficjalną koszulkę z pakietu startowego Górskiego Maratonu Świętokrzyskiego. dla Panów będzie niebieska, a dla Pań w odcieniu różu.

Dlaczego koszulka GMŚ jest na ramiączkach zamiast zwykłego t-shirt’a?

  • Koszulka będzie wykonana z dobrego materiału technicznego oddychającego.
  • Została ona zaprojektowana przez firmę TERVEL.

Zapewne macie szafy pełne koszulek z zawodów, a ta ma być Wam przydatna bo jest to typowa koszulka startowa.

Śmiało każdemu z was się przyda:

  • na kolejne zawody,
  • na trening w upał,
  • a w zimie można włożyć bluzkę termoaktywną, a tą startówkę na wierzch.

Ciężkie warunki na trasie: deszcz i błoto? Na ciemnym materiale koszulki błoto będzie mało widoczne.

  • Tabela rozmiarów damskich: TUTAJ
  • Tabela rozmiarów męskich: TUTAJ

Koszulka nie będzie miała rogów, jest to prototyp zrobiony przez grafika i tak będzie wyglądała koszulka po wykrojeniu i przez zszyciem przez szwaczki.

Produkt finalny będzie wyglądać jak w tabelach rozmiarowych.

Górski Maraton Świętokrzyski to 42,2 km do pokonania po Świętokrzyskim Parku Narodowym w Górach Świętokrzyskich o przewyższeniu w górę 1450 m i 1400 metrów w dół. Zapraszamy do Nowej Słupii 26 października 2019 roku.

Nie zwlekajcie, zapisujcie się - TUTAJ. Obowiązuje limit 500 zawodników.

Oficjalna strona maratonu:TUTAJ

Oficjalny fanpage na facebooku:TUTAJ

Organizator: Daniel Wosik - Mistrz Polski w biegach górskich z 2001,2007,2009,2011 oraz z 2012 roku. Teraz również aktywny sportowiec i trener biegaczy górskich.


Szczęśliwa Kiki. Biegiem Po Zdrowie na żywo w Katowicach, wirtualnie w całej Polsce

$
0
0

Ponad 800 zawodników, biegaczy i kijkarzy nordic walking, wzięło udział w akcji Biegiem Po Zdrowie w katowickiej Dolinie Trzech Stawów. Dorośli mieli do pokonania 5 kilometrów alejkami parku, dzieci biegały na dystansach 100 - 600 m.

Bieg na 5 km wygrali Rafał Zelech w czasie 16:46 min. oraz Julia Warzecha, który pokonała dystans w 22:07 min.

Start w Biegiem Po Zdrowie był marzeniem 12-letniej Wiktorii Kozłowskiej z Poznania. „Kiki”, choć cierpi na poważne problemy ze zdrowiem i ma wszczepiony specjalny symulator serca, po badaniach i rehabilitacji otrzymała zgodę lekarzy na czynny udział w imprezie.

Wiktoria do dziś przeżywa swój finisz i cieszy się z pucharu, który otrzymała na mecie od organizatorów, co było dla niej ogromnym zaskoczeniem. Przechodząc koło trofeów na początku imprezy mówiła do mamy: „Jakie piękne są te duże puchary, marzę, żeby taki kiedyś zdobyć”. No i... niespodzianka! Organizatorzy wydarzenia spełnili pragnienie nastolatki jeszcze w tym samym dniu!

Na wielkie słowa uznania zasługują wszyscy, którzy walczyli z własnymi słabościami, bez względu na wiek, wagę i zdrowie: biegli przecież po własne zdrowie. Ale akcja nie skończyła się na Katowicach.

Na portalu społecznościowym zmawiali się ludzie z różnych stron Polski. Organizatorzy otworzyli zatem bieg wirtualny i kontynuowali akcję.

Zgłosiło się do niego blisko 1200 osób, które w swoim miejscu zamieszkania mogli samodzielnie pokonać dystans minimum 5 km (dzieci 1 km). Dla wszystkich uczestników przygotowano te same co w Katowicach medale. Do tej pory udział potwierdziło mejlem ponad 800 osób, organizatorzy czekają na kolejne.

Na prośbę biegaczy, akcja Biegiem Po Zdrowie będzie powtórzona. Następna jej odsłona jest planowana zaraz po Nowym Roku. Serdecznie zachęcamy do udziału!

Piotr Falkowski


Spartathlon 2019 pod węgierskie dyktando. Polacy...

$
0
0

Historyczny, węgierskim dubletem zakończyła się 37. edycja Spartathlonu. Na 246-kilometrowej trasie z Aten do Sparty rywalizowali też Polacy.

Wśród mężczyzn pod pomnikiem Leonidasa najszybciej zameldował się Tamas Bodis. Na trasie spędził 23 godziny 28 minut i 37 sekund i jako jedyny zmieścił się w jednej dobie.

Bodis startował w Spartathlonie po raz drugi. Przed rokiem finiszował tuż za podium. W tym roku od początku trzymał się czołówki, ale liderem został dopiero po przekroczeniu półmetka. Bodis został drugim Węgrem na najwyższym stopniu podium w historii imprezy. Jego poprzednikm, Janas Bogar, cieszył się z wygranej w 1991 r.

Węgrzy mają jeszcze więcej powodów do radości. Drugie miejsce z czasem 24:15:54 również zajął reprezentant tego kraju - Zoltan Csecsei.

Podium dopełnił Radek Brunner, z wynikiem 24:25:49. Dla Czecha to był już piąty ukończony Spartathlon, a zarazem czwarte podium!

Wśród pań także Zsuzsanna Maraz obroniła tytuł sprzed roku w swoim czwartym starcie w Grecji. Z czasem 27:15:12 Węgierka przybiegła na ósmym miejscu w klasyfikacji open.

Sytuacja, w której zwycięzca i zwyciężczyni pochodzą z tego samego kraju zdarzyła się w Spartathlonie dopiero trzeci raz. Poprzednio taki dublet miał miejsce w 2009 i 2000 r. W jednym i drugim przypadku, z podwójnego triumfu cieszyli się Japończycy.

Najwyżej sklasyfikowanym Polakiem został Andrzej Mazur. Debiutujący w Spartathlonie strażak zajął 23. miejsce z czasem 29:54:48.

Drugie miejsce na polskim podium należy do Mileny Grabskiej-Grzegorczyk. Jedyna Polka w stawce pań, która w ramach treningu przed Spartathlonem zajęła trzecie miejsce w tegorocznym Koral Maratonie w Krynicy, w Grecji pokazała ogromną sportową klasę. Z czasem 30:40:49 zajęła 31. miejsce w open i piąte w rywalizacji kobiet!

Trzecim Polakiem na mecie był Jacek Latała, który swój drugi Spartathlon ukończył na 69. miejscu z czasem 32:56:44

Wyniki Polaków

23. Andrzej Mazur - 29:54:48
31. Milena Grabska-Grzegorczyk - 30:40:49 (5 wśród kobiet)
69. Jacek Latała - 32:56:44
89. Tomasz Pawłowski - 33:31:20
103. Paweł Kudlak - 33:52:42
126. Tomasz Jędrzejko - 34:45:36
144. Dariusz Skrobała - 35:04:08
177. Maciej Jędrachowicz - 35:35:03

IB 


Ultra masakra na nutę nordic walking. Na podium… Patrycja Bereznowska! [ZDJĘCIA]

$
0
0

W Lublińcu odbyła się druga edycja zawodów nordic walking na najdłuższym dystansie w kraju. Mistrzostwa Polski w Ultramaratonie Nordic Walking rozegrano na trasie o długości 56 km, na które składało się osiem pętli po 7 km. Równolegle rywalizowały czteroosobowe sztafety. Liderzy nie zawiedli – mistrzami Polski zostali Joanna Kołodziej i Piotr Kordowski. Zaskoczyła za to ultramaratonka Patrycja Bereznowska, która postanowiła spróbować swoich sił w nowej dyscyplinie.

Zawodnicy ścigali się na leśnej trasie, pod czujnym okiem sędziów. Złamanie przepisów skutkowało upomnieniem, żółtą kartką pociągającą za sobą karę czasową lub czerwoną kartką. Tych na szczęście nie wręczono.

Najszybciej trasę mistrzostw pokonał Piotr Kordowski z Krakowa (Lux Torpeda Małopolska), który finiszował z czasem 6:40:28. Drugie miejsce zajął Krzysztof Członkowski (Olimpijczyk Szczekociny) z wynikiem 6:43:52 a trzecie Wojciech Kolasa (Epoka Nordica Łódź) 6:45:49.

Na siódmym miejscu open uplasowała się najszybsza z pań Joanna Kołodziej z Rudy Śląskiej (Stadion Śląski), której, jako jedynej kobiecie, udało się złamać siedem godzin. Finiszowała z wynikiem 6:59:43.

– Udało mi się złamać siedem godzin, ale to właściwie przypadek… Nie pilnowałam czasu – przyznała mistrzyni kraju. Chciałam wygrać. To znaczy taki miałam zamiar, ale wiedziałam, że to ultra i wszystko „wyjdzie w praniu”. Walka nie była łatwa. Przez cały czas musiałam kontrolować sytuację. Trasa nie była trudna, szło się dobrze. Klucz tkwi w nastawieniu psychiki na odpowiednią liczbę kilometrów. Na szczęście moje ulubione dystanse zaczynają się od półmaratonu. To moje drugie ultra z kijami. Rok temu byłam tutaj druga, teraz był rewanż.

Drugie miejsce zajęła ubiegłoroczna zwyciężczyni Małgorzata Bem z Olsztyna (Pozytywni Dobre Miasto), której pokonanie 56 km zajęło 7:01:17. Na trzeciej pozycji uplasowała się Patrycja Bereznowska, dla której start ten był debiutem na długim dystansie z kijami. Uzyskała czas 7:19:03.

– Nordic walking od kilku lat istnieje w moim świecie, ale przyznam, że w ilościach homeopatycznych i dla przyjemności. Szukałam czegoś dłuższego na trening w ten weekend i oko padło na Mistrzostwa Polski w Ultra – przyznała biegaczka z Wieliszewa.

– Pomyślałam, że jestem nieprzygotowana i pewnie będę cierpieć, bo ciało pracuje jednak inaczej, ale postanowiłam spróbować. Nie było tak źle, jak się spodziewałam! Najgorsze było myślenie o technice i skupianie się na każdym kroku. Po latach biegania to duży przeskok. Ale świetna trasa i organizacja bardzo pomogły. Pogoda była idealna na taki wysiłek. Było trudno, bo robienie czegoś nowego zawsze jest trudne. Zapłaciłam frycowe, bo na przykład nie założyłam stuptutów i trzykrotnie się zatrzymywałam, żeby wytrzepać kamyczki z butów. Ale było bardzo pozytywnie. To dla mnie ogromna motywacja, żeby więcej trenować nordikowo. Jeśli tylko kalendarz pozwoli, na pewno będę szukać imprez nordic walking, ale na długich dystansach – zapowiedziała.

Zawodnicy na mecie zamiast medali otrzymali pamiątkowe szklanki z wygrawerowaną nazwą imprezy a zwycięzcy na podium oryginalne trofea z tym samym motywem. Na wszystkich czekał ciepły posiłek, prysznice a po dekoracji losowanie nagród. Nikogo to jednak nie zaskoczyło, gdyż Lubliniec słynie z perfekcyjnej organizacji zawodów nordic walking.

KM


„Jestem szczęśliwy i zawiedziony”. Kenenisa Bekele o włos od rekordu świata w Maratonie Berlińskim! [WYNIKI, WIDEO]

$
0
0

Dwie sekundy! Tylko tyle zabrakło dziś w Berlinie Etiopczykowi Kenenisie Bekele do wyrównania rekordu świata w maratonie! To jeden z najwspanialszych powrotów do maratońskiej czołówki w historii!

Takiego obrotu sprawy chyba nikt się nie spodziewał. Berlin Marathon ze względu na trwające w Katarze mistrzostwa świata nie skompletował elity tak szerokiej i tak dobrej jakościowo, jak planował. Zwycięzca, rekordzista trasy i świata Eliud Kipchoge także nie zdecydował się na start w niemieckiej stolicy, planując już za ok. 2 tygodnie złamanie 2 godzin w maratonie podczas nieoficjalnej próby w Wiedniu.

Najlepszą życiówkę w zaproszonej stawce - 2:03:03 - posiadał Kenenisa Bekele. Wynik ten dał mu wygraną w Berlinie w 2016 roku, ale trzykrotny mistrz olimpijski na 5000 i 10 000m i pięciokrotny mistrz świata miał ostatnio fatalną passę – wiosną wycofał się z Maratonu Tokijskiego, wcześniej nie ukończył biegu w Amsterdamie. Dla wielu był już maratońską historią. Tymczasem...

Pierwsze 5 km zawodnicy minęli w czasie 14:24, a więc dokładnie takim samym, w jakim Kipchoge biegł po swój rekord globu przed rokiem (na mecie 2:01:39). Wtedy jeszcze komentatorzy zmagań w Berlinie tłumaczyli kibicom, rekord świata nie jest możliwy i wkrótce tempo spadnie. Pomylili się.

10. kilometr liderzy minęli w czasie 28:52 - szybciej niż czas Kipchoge. Na kolejnych kilometrach tempo nie spadało. Coraz częściej zadawano też pytanie kto wygra.

Ok. 15 kilometra ukształtowała się grupa trzech liderów, na czele z Kenenisą Bekele. Gdy jednak z trasy zeszli peacemakerzy, po 30. kilometrze, Etiopczyk zaczął słabnąć. Wydawało się, że przestał się liczyć w rywalizacji. Pozycję lidera objął Birhanu Legese.

Bekele walczył z bólem. Gdy ten, dość niespodziewanie biorąc pod uwagę ostatnie starty Etiopczyka, odpuścił, Bekele rozpoczął frontalny atak. Na 37. kilometrze przegonił Legese i już niezagrożony zmierzał do mety. Pędził tak szybko, że pytanie o rekord świata wróciło!

Ostatecznie Kenenisa Bekele wpadł na linię mety po 2 godzinach 1 minucie i 41 sekundach, a więc o zaledwie 2 sekundy później niż Eliud Kipchoge przed rokiem, gdy bił rekord świata!

- Jestem szczęśliwy i zawiedziony. Wykorzystałem swój potencjał i nie poddałem się. Szkoda tych 2 sekund - mówił na mecie Bekele, autor drugiego najszybszego wyniku na świecie i jednego z najwspanialszych powrotów na maratoński olimp.

Drugie miejsce przypadło w udziale Birhanu Legese, który uzyskał wynik 2:02:48. Trzecim finiszował Sisay Lemma z czasem 2:03:36.

Zgoła inaczej toczyła się rywalizacja pań. 5. kilometr liderki minęły z czasem 16:52. Tempo biegu było wolne. Faworytką była Gladys Cheromo, jednak rekordzistka trasy i trzykrotna zwyciężczyni maratonu berlińskiego czuła się tego dnia gorzej. W połowie dystansu liderką została Mare Dibaba.

Na 32. kilometrze Cheromo zeszła z trasy, słaniając się na nogach. Na poboczu nie doczekała się jednak szybkiej pomocy medycznej. Opiekę nad nią roztaczali kibice.

Mare Dibaba... nie utrzymała prowadzenia. Wygrała Ahete Bekere - zwyciężczyni tegorocznego maratonu w Rotterdamie, uzyskując 2:20:14.

Mare Dibaba musiała się zadowolić drugim miejscem z wynikiem 2:20:21. Podium dopełniła Sally Chepyego z czasem 2:21:06.

Mężczyźni:

1. Bekele, Kenenisa (ETH) - 2:01:41
2. Legese, Birhanu (ETH) - 2:02:48
3. Lemma, Sisay (ETH) - 2:03:36
4. Korir, Jonathan (KEN) - 2:06:45
5. Kandie, Felix (KEN) - 2:08:07
6. Gebregergish, Yohanes (ERI) - 2:08:26
7. Dong, Guojian (CHN) - 2:08:28
8. Yegon, Bethwel (KEN) - 2:08:35
9. Murayama, Kenta (JPN) - 2:08:56
10. Kipchumba, Abel (KEN) - 2:09:39

Kobiety:

1. Bekere, Ashete (ETH) - 2:20:14
2. Dibaba, Mare (ETH)- 2:20:21
3. Chepyego, Sally (KEN) - 2:21:06
4. Tola, Helen (ETH) - 2:21:36
5. Hall, Sara (USA) - 2:22:16
6. Kejeta, Melat (GER) - 2:23:57
7. Kipyego, Sally (USA) - 2:25:10
8. Tesfay, Haftamnesh (ETH) - 2:26:50
9. Strähl, Martina (SUI) - 2:31:24
10. Lauwaert, Nina (BEL) - 2:31:25

Pełne wyniki: TUTAJ

Niebawem o występie Polaków.

IB

fot. SCC EVENTS / Norbert Wilhelmi


41. PZU Maraton Warszawski dla Etiopczyków. Kenijka bije rekord imprezy! Ostatni maraton Artura Kozłowskiego. "Dość tego!" [ZDJĘCIA]

$
0
0

- Dość tego! - stwierdził Artur Kozłowski, który po kilku nieudanych występach w maratonie dziś w Warszawie chciał w końcu powalczyć o dobry wynik. Bez sukcesu. Olimpijczyk z Rio tylko symbolicznie dotarł do mety, jak nam powiedział, na pożegnanie z królewskim dystansem. Na przeciwległym biegunie znalazła się Joanna Dorociak, która została najlepszą z Polek… w maratońskim debiucie!

Równo o 9, zaraz po wysłuchaniu „Snu o Warszawie” blisko sześć tysięcy maratończyków wyruszyło spod stadionu Polonii. Do pokonania mieli niemal identyczną, nieco zapętloną, trasę co w zeszłym roku. W okolicach startu pojawiali się znów na 35. kilometrze. Po drodze przebiegali przez dwa mosty: Gdański i Świętokrzyski, łącząc dwa brzegi Wisły i cztery dzielnice (Śródmieście, Żoliborz, Pragę Północ, Mokotów). Mijali ogród zoologiczny czy Łazienki Królewskie.

Pod afrykańskie dyktando

Od początku na prowadzeniu utrzymała się kilkuosobowa grupa zawodników z Afryki. Stawkę prowadził Kenijczyk Cosmas Kieva, nagradzany ostatnio finansowo za postawę fair play… za przybijanie piątek kibicom. Pierwsze 10 km liderzy pokonali w 31:03. Najlepszy z Polaków Artur Kozłowski zamykał wtedy top 10 biegu, ze stratą 20 sekund do czołówki. Obok niego kroczył Ukrainiec Ihor Russ.

Tempo kobiecej czołówce nadawał Łukasz Oskierko, który był pacemakerem. Panie pierwszą „dychę” pokonały w 34:33. Na prowadzeniu utrzymywały się pochodzące z Kenii: Eunice Muchiri i Rebecca Korir, ale Etiopka Aberu Ayana Mulisa ani myślała o rezygnacji wyścigu za rywalkami i… samochodem (po raz kolejny w Warszawie rozgrywano pojedynek kobieta vs. mężczyzna – aby auto przypadło biegaczce, nie mogła stracić do zwycięzcy więcej niż 18 minut). Najlepsza z Polek Anna Łapińska pierwszy fragment trasy pokonała w 38:10.

Razem maratonkami biegł Bartosz Olszewski, powracający do ścigania po przewlekłej kontuzji.

Półmetek najlepsi zawodnicy pokonali w 1:05:24. W pierwszej ósemce było wówczas pięciu Etiopczyków, w tym Chalachew Tiruneth i Endale Belachew. Natomiast Kozłowski, świeżo upieczony mistrz Polski w półmaratonie biegł wtedy dziewiąty, z międzyczasem 1:09:10. Planowany rezultat na minimum na igrzyska w Tokio - 2:11:30 - stanął pod znakiem zapytania. Dobrze radził sobie Dariusz Nożyński, który miał międzyczas 1:12:03.

Najszybsze zawodniczki półmetek pokonały w 1:13:38. Za nimi w sporej odległości podążała Anna Łapińska z około 10-minutową stratą do liderek wyścigu. Niestety podpieczona Marka Jakubowskiego szybko osłabła, bo nie zameldowała się już na kolejnym międzyczasie.

Krynica hartuje!

Losy maratonu podzielili między siebie biegacze z Etiopii. Wygrał Dadi Yami Gemeda z czasem 2:11:39. Drugi był Asmsamaw Tiruneh z wynikiem 2:11:54. Podium dopełnił Abeyeneh Balachew z rezultatem 2:15:09.

Najlepszy z Polaków Dariusz Nożyński uplasował się na ósmym miejscu, z wynikiem 2:24.52. To nowy rekord życiowy zawodnika, który ledwie dwa tygodnie temu był trzeci w wymagającym Koral Maratonie w Krynicy! Radość na mecie Dariusza była ogromna!

- Nie będę mówił, że jestem lepszy od Artura, bo to byłoby śmieszne. Na 32. kilometrze zobaczyłem, że on biegnie wolno, a raczej truchta. Pogratulował mi, dalej już cisnąłem. Było ciężko, bo to była samotna walka. Na 2. kilometrze dołączył się jakiś Anglik, ale został w tyle na Belwederskiej…. Trochę wiało, ale... jak jest forma to nic nie przeszkadza! - mówił po biegu Dariusz Nożyński.

Ta ostatnia niedziela

Jeden z faworytów maratonu Artur Kozłowski dotarł do mety po dwóch godzinach 36 minutach i 38 sekundach. Nie zszedł z trasy tylko dlatego, że chciał się pożegnać z królewskim dystansem. Oczywiście zawodnik z Sieradza nie zamierza wieszać butów na kołku. Wciąż chce biegać tyle, że na krótszych trasach.

– Od kilku dni jestem chory. Od piątego kilometra praktycznie nie mogłem złapać oddechu. Przy każdym piciu czułem odruch wymiotny. Do tego od połówki strzeliło mi coś w łydce. Można powiedzieć, że biegłem na jednej nodze. Wszystko się skumulowało przeciwko mnie. Wiedziałem jednak, że muszę się jakoś pożegnać z królewskim dystansem i nie pozwolić, żeby ostatni maraton mnie pokonał – mówił na mecie Artur Kozłowski.

– To mój ostatni maraton w wyczynowej karierze. Jeśli ten rezultat można nazwać wyczynem... Starczy tego. Życie ucieka i trzeba iść dalej – dodał dwukrotny mistrz Polski na królewskim dystansie z 2016 i 2017 roku.

Korir bierze wszystko!

Najlepszą z kobiet została Kenijka Rebecca Korir, która wygrała z wynikiem 2:29:04 poprawiła rekord imprezy (o 28 sekund)! Co więcej, Kenijka zmieściła się we wspomnianych 18 minutach i to ona odjedzie do domu nowiutkim autem!

– Pogoda i trasa były dobre. Cieszę się z wyniku. Nie miałam żadnych problemów na trasie – mówiła zwyciężczyni i nowa rekordzistka Maratonu Warszawskiego.

Druga była inna z Kenijek, Eunice Muchiri z czasem 2:33:24. Podium uzupełniła Etiopka Aberu Ayana Mulisa, z rezultatem 2:37:07.

Bez wioseł też szybka!

Najlepszą z Polek została debiutująca z maratonie Joanna Dorociak, z wynikiem 2:59:16. Dało jej to szóste miejsce wśród kobiet. Uczestniczka maratonu od lat trenuje wioślarstwo i to z sukcesami. Jest m.in. srebrną medalistką mistrzostw Europy z 2018 roku w rywalizacji dwójek podwójnych.

– Dwa miesiące temu podjęłam decyzję, że wystartuję. Najpierw był Półmaraton Praski, a później przygotowania do maratonu – opowiadała na mecie Pani Joanna, która była „nieco zdziwiona” tak dobrym wynikiem. – Wydolność mam z wioślarstwa. Chodziło tylko o to czy wytrenuję nogi i czy pobiegnę tak długi dystans... Wszyscy mi mówili o różnych kryzysach. Trochę to sobie wmówiłam i gdy byłam na 35. kilometrze to czekałam na ścianę… O dziwo większych problemów nie było – mówiła zaskoczona biegaczka.

„Piątka” dla Jagielskiej i Dragana

Pół godziny po starcie maratończyków na trasę wyruszyli uczestnicy Biegu Na Piątkę. Szybka trasa prowadząca w okolicach Cytadeli sprzyjała osiąganiu dobrych rezultatów. Sama trasa, choć atestowana, to nie spełniała jednak wymogów regulaminowych do zatwierdzania oficjalnych wyników. Wszystko ze względu zbyt na duże przewyższenie. Kilka tysięcy osób chciało jednak pobiec tak szybko jak nigdy dotąd - na 5 km.

Rywalizację mężczyzn rozstrzygnął na swoją korzyść Aleksander Dragan. Kielczanin pierwszy raz w karierze złamał barierę 15 minut, uzyskując czas 14:38. Drugi był Jacek Wichowski z czasem (14:45), a trzeci Sebastian Nowicki (14:55).

– Trzech biegaczy narzuciło mocne tempo i zabrałem się z nimi. Na ostatnim kilometrze biegliśmy w tempie po 2:50 min./km – relacjonował zwycięzca. – Te 15 minut to był cel numer jeden na dziś. Cieszę się, że dodatkowo udało się wygrać w tak prestiżowym biegu.

Wśród pań najlepsza była Ewa Jagielska, z czasem 16:42 To najlepszym wynik tej zawodniczki w tym roku. Maratonka wyprzedziła Beatę Popadiak (17:34), a podium uzupełniła Emilia Mazek (17:57).

– Rok temu byłam trzecia, a teraz udało się wygrać, z czego jestem zadowolona. Drugą część sezonu mam ciężką, mimo to udało się uzyskać najlepszy wynik w sezonie. Nie jest szczyt marzeń, ale jest pewna poprawa. Temperatura do biegania była odpowiednia, ale wiaterek dawał się we znaki – analizowała Ewa Jagielska.

Maraton ukończyło 4 559 zawodników. Bieg na Piątkę - 2 806 osób. Łącznie w imprezie udział wzięło blisko 7500 osób. Stutysięcznym maratończykiem w stolicy został Damian Skała (dziś 3049. miejsce z czasem 4:41:57). W nagrodę otrzymał najnowszego smartfona.

Pełne wyniki: TUTAJ

RZ

fot. GR / RZ


Setka na Rudzkiej Górze dla „Medora” ukończona! Wymówka od skręcania mebli...

$
0
0

Od sobotniego przedpołudnia do niedzielnego poranka, zgodnie z zapowiedziami na Rudzkiej Górze na południowych przedmieściach Łodzi miała miejsce próba przebiegnięcia 100 kilometrów połączona ze zbiórką karmy dla zwierzaków ze zgierskiego schroniska „Medor”. Nieplanowana była natomiast ilość głównych bohaterów wydarzenia. Do pomysłodawcy Marcina Mikołajczyka dołączył bowiem jego kolega Sławomir Pasikowski, który potraktował bieganie jako... wymówkę od skręcania mebli! Ale o tym za chwilę…

Setka na Rudzkiej Górze. Łódzki biegacz dla bezdomnych zwierzaków

W sobotę 28 września po południu rodzina Marcina i przyjaciele z drużyny Droga Do Ultra rozstawili na polance pod szczytem Rudzkiej Góry punkt odżywczy w postaci namiotu, stołu i ławek. Marcin w towarzystwie kilku osób o 17:00 rozpoczął kręcenie kółek po urozmaiconym i stromym okolicznym terenie.

– Nastawienie mam bardzo bojowe – zadeklarował nam przed startem – i stówkę trzeba zrobić, tym bardziej, że cel jest szczytny. Na pierwsze 20 km mam prosty plan, już mam ułożoną trasę. A później będę już po drodze wymyślał na bieżąćo, tak żeby głowa trochę odpoczywała, bo te pętelki będą trudne psychicznie. Mam już na tyle doświadczenia w górach, żeby nie zaczynać za szybko. Podchodzę do tego jak do zawodów i przygotowywałem się równie poważnie – zakończył finiszer m.in. Biegu 7 Dolin i Biegu Granią Tatr.

W międzyczasie schodzili się biegowi znajomi, by przynieść worki karmy dla zwierząt lub pobiegać razem z ultramaratończykiem. Dotarli między innymi Asia, Paweł i Michał Spułtowscy z trójką psów adoptowanych właśnie z „Medora”.

Na początku biegaliśmy urozmaiconą pętlą z kilkoma bardzo stromymi podejściami i zbiegami, dwukrotnie zahaczającą o szczyt góry. Po zapadnięciu zmroku w ruch poszły czołówki. Wspomniany Sławek, który najwięcej jednorazowo pokonał 28 km na treningu, przyjechał zrobić sobie 20-kilometrowe wybieganie. Apetyt jednak rósł mu w miarę jedzenia, tzn. biegania...

Po około 30 km Marcin zrobił pierwszy z zaplanowanych czterech postojów odżywczych. Nieco później zaczął walczyć z odnawiającą się kontuzją kolana, która go znacznie spowolniła. Jego żona Agnieszka i przyjaciel Grzesiek całą noc dyżurowali na przepaku. Niezmordowany Sławek wciąż napierał z Marcinem.

Rano znów przyjechało więcej ludzi do pomocy, w tym ponownie Marta Długosz, która zabrała karmę do „Medora”. Ze względu na kontuzję, na końcowych kilometrach biegacze starali się już w miarę możliwości unikać większych przewyższeń, co w tym terenie jednak nie było proste.

Wyzwanie zakończyło się na szczycie Rudzkiej Góry. Na płaskim wierzchołku rozegrała się scena jak z więziennego spacerniaka, czy też „Ministerstwa głupich kroków” Monty Pythona, kiedy wykończeni ultrasi dokręcali końcowe kilkaset metrów małymi kółeczkami. Po 18,5 godzinach napierania, o 11:30 zegarek Marcina wskazał równą setkę. Medal został przez przyjaciół z drużyny przygotowany tylko jeden, więc biegacze otrzymali go wspólnie.

– Chciałem uniknąć skręcania mebli – śmiał się Sławek Pasikowski – bo żona właśnie kupiła zestaw i stwierdziłem, kurczę, co tu zrobić żeby się wykręcić? I z nieba spadła mi ta okoliczność!

A naprawdę to chciałem dotrzymać towarzystwa przyjacielowi. Takie bieganie sprawdza człowieka fizycznie i mentalnie, ale weryfikuje też relacje międzyludzkie. No i właśnie Marcin jeszcze przedtem namówił mnie na wspólny start w Rzeźniku i chciałem się przedtem sprawdzić. Poza tym od przyszłego tygodnia będę miał mniej czasu na bieganie prze pracę i teraz chciałem się wyżyć...

– Ciężko było, bo na około 32 km złapała mnie kontuzja, ta sama co na zeszłorocznym Rzeźniku, czyli prawe kolano, i zaczęła się walka – relacjonował Marcin Mikołajczyk. Przez to nie zmieściłem się w założonych 17 godzinach, ale głównym celem była setka. Dla mnie największym bohaterem jest Sławek, który przyszedł tylko pobiegać 20 km, a został do samego końca. Od 80 km miał kryzys, z moim kolanem też było coraz gorzej, więc końcówka to już był dramat. Poza tą kontuzją to fizycznie i psychicznie czuję się świetnie, tylko noga musi odpocząć. Bardzo dziękuję wszystkim za wsparcie.

Z przyczyn formalnych zbiórki finansowej dla „Medora” na razie nie udało się uruchomić, ale cały czas można do schroniska przynosić karmę dla zwierząt, jak również wyprowadzać psy na spacery i przebieżki do okolicznego lasu w ramach akcji „Bieg na 6 Łap”. Załoga „Medora” bardzo prosi o konkretne marki karmy dla psów: Britt, Bosch, Animonda, Rocco, a także specjalistycznej karmy Intestinal dla chorych i zagłodzonych psów (takie też trafiają do schroniska), suszonego mięsa i gryzaków, jak również suchej i mokrej karmy dla kotów.

Adres schroniska: Zgierz, ul. Urocza 9.

Już w najbliższą sobotę na Rudzkiej Górze kolejna akcja – tym razem wielkie biegowe zbieranie śmieci, czyli jak mówimy w Łodzi, „śmieganie”. Początek 5 października o 12:00. Będziemy na miejscu i zdamy relację.

KW


Ekstremalne bieganie w ramach Grand Prix Rybnika. Podobało się! [ZDJĘCIA]

$
0
0

W rybnickim Kamieniu odbył się trzeci, ekstremalny etap Biegowego Grand Prix Rybnika. Tym razem jego uczestnicy mieli do pokonania tylko 5,5 km, ale za to z aż 29 przeszkodami. Ich przekrój był bardzo szeroki: od czołgania się i pokonywania rzeki wpław, przez zadania siłowe, po… strzał z procy czy nadmuchiwanie balonów. Wszystko razem złożyło się na test sprawności i sprawiło uczestnikom wiele frajdy. Kamień Extreme okazał się strzałem w dziesiątkę.

Organizatorzy nie zawiedli. Jak co roku, przygotowali trasę wymagającą i zaskakującą, ale taką, z którą mógł sobie poradzić każdy biegacz. Była najeżona przeróżnymi przeszkodami, które choć wymagały wysiłku i koncentracji, były przede wszystkim świetną zabawą. I tak uczestnicy czternastej edycji Kamienia Extreme dwukrotnie musieli pokonać wodę, leśne jeziora i błoto, czołgali się, przepychali opony, musieli się odważyć na skok na linie, przenieść ciężar, wykazać się zwinnością i skocznością, ale też celnym okiem podczas… strzału z procy.

Dla niektórych najbardziej błahe zadanie okazały się tymi najbardziej wymagającymi. – Najgorzej idą mi zadania typu: napompuj balonik czy strzelanie z procy, ale dałam radę – mówiła na mecie zadowolona Justyna Milkowska, która w Kamieniu wystartowała po raz drugi. – To mój drugi start w tej imprezie. W tym roku biorę udział w całym Biegowym Grand Prix Rybnika, w którym liczy się Kamień Extreme. Nie biegam biegów z przeszkodami, ale raz do roku melduję się tutaj na linii startu. Przeszkody były trochę podobne do tych z ubiegłego roku, ale biegliśmy w drugą stronę – relacjonowała.

– Było chwilami ciężko, zwłaszcza przy przenoszeniu ciężarów, opon, pniaków… ale chwilami wesoło. Najwięcej zabawy gwarantowały skoki i przeszkody wodne, skakanka i czołganie się. Pogoda dopisała a radość na mecie nie do opisania. Polecam wszystkim, którzy chcą połączyć bieg z zabawą! – zaznaczyła Pani Justyna.

W imprezie wzięło udział niemal 300 zawodników. Najszybciej z mierzącą 5,5 km trasą z 29 przeszkodami poradził sobie Marcin Ciepłak (Ja Cię Kocham a Ty Biegasz), któremu zajęło to dokładnie 26:53. Jako drugi na mecie zameldował się Paweł Osetek (Radlinioki w Biegu) z wynikiem 28:32 a podium dopełnił Piotr Muskietorz (28:34). Najlepsza spośród pań była Magdalena Patas z Formy Wodzisław Śląski (31:26). Drugie miejsce zajęła Joanna Griman (Radlinioki w Biegu) - 31:47 a trzecie Daria Kudio (35:17).

KM

fot. Rafał Milkowski



"Podążaj za marzeniami tak jak ja". Karol Bielecki zadebiutuje w biegu na 10 km

$
0
0

Karol Bielecki to jeden z najlepszych i najbardziej znanych piłkarzy ręcznych w historii. Nie tylko dlatego, że znakomicie grał w szczypiorniaka, zdobył srebrny i 2 brązowe medale Mistrzostw Świata, jego potężne rzuty z 8-10 metrów straszyły bramkarzy na całym świecie, a w 2016 r. wyprowadził jako chorąży polską reprezentację olimpijską na defiladę podczas ceremonii otwarcia igrzysk w Rio de Janeiro. Także z powodu niesamowitej historii powstania z tragedii.

11 czerwca 2011 r., podczas towarzyskiego meczu z Chorwacją w Kielcach, „Kola” stracił lewe oko w starciu z rywalem. Mimo to, wrócił do sportu na najwyższym poziomie. Niespełna 7 tygodni później zagrał w meczu swej klubowej drużyny Rhein-Neckar Löwen i nawet zdobył bramkę. Potem wygrał Ligę Mistrzów z Vive Kielce, a z reprezentacją Polski zajął 3 miejsce na świecie i 4 na igrzyskach w Rio, gdzie został królem strzelców.

Dziś Karil Bielecki ma 37 lat i po zakończeniu kariery sportowej przekonuje, jako ambasador marki Bridgestone, że warto „podążać za marzeniami – bez względu na wszystko”. Tak jak on robił to przez całe sportowe życie, a zwłaszcza po stracie oka.

Karola przez lata spotykałem w halach sportowych, na meczach i treningach piłki ręcznej. Tym razem rozmawialiśmy na... 41. PZU Maratonie Warszawskim. Trochę, przyznam, byłem tym zaskoczony...

– Ale dlaczego? Przecież ja całe życie biegam. Może nie maraton, ale krótsze dystanse jak najbardziej. A teraz, po zakończeniu kariery, tym bardziej. 10 kilometrów jestem w stanie dla własnego zdrowia spokojnie przebiec.

– Pamiętam z czasów, kiedy byłem bardzo bliski piłkarzy ręcznych, że w kadrze to właściwie tylko Sławomir Szmal lubił bieganie. Reszta was, włącznie z trenerem Bogdanem Wentą, mówiła zawsze: „Sens ma bieganie za piłką. Bieganie dla samego biegania jest kompletnie bez sensu”.

– Jasne! W hali, kiedy masz piłkę w ręku, tak się rzeczywiście myśli. Ale jak już skończyłem grać w szczypiorniaka, to przebiegnięcie paru kilometrów jest bardzo dobrą formą aktywności sprzyjającą zachowaniu zdrowia. Szybko możesz założyć buty i wyjść z domu, zrobić kilka kilometrów. Fajny trening zrobiony, masz mnóstwo endorfin, dużo pozytywnej energii. Same korzyści.

– Często bywasz na imprezach biegowych?

– Jestem ambasadorem firmy Bridgestone i kiedy tylko jest potrzeba uczestniczę w takich wydarzeniach, tak jak teraz na Maratonie Warszawskim razem z Joanną Jóźwik (piąta zawodniczka igrzysk w Rio w biegu na 800 m – red.). Tłumaczę i przekonuję, pokazuję na własnym przykładzie, że warto podążać za marzeniami bez względu na wszystko. A dodatkowo, w ramach projektu „Nadzwyczajni”, motywujemy ludzi do przełamywania własnych słabości. Zwykły człowiek ma mnóstwo problemów, te problemy często go w życiu hamują, przytłaczają, a jeśli umie ustawić sobie właściwie priorytety pokazuje się, że jest w stanie wiele dla siebie zrobić.

– A jak podoba Ci się atmosfera wśród biegaczy, na masowych imprezach biegowych?

– Bardzo się cieszę, że jestem na Maratonie Warszawskim, bo to kultowy polski maraton. Biegacze są ludźmi z pasją, robią coś dla siebie, a często też dla innych, pokonują własne słabości, żeby być zdrowym, lepiej się czuć i mieć satysfakcję z przebiegnięcia tak dużego dystansu. Świetne towarzystwo, fajni ludzie. Zachęcam wszystkich do biegania i dołączenia do tego środowiska!

– A sam uczestniczyłeś kiedyś w zawodach biegowych?

– Jeszcze nie, ale... nadchodzi mój debiut! Już za tydzień 6 października wezmę udział w Bridgestone Great 10K Berlin. Dystans 10 kilometrów nie jest mi obcy, niejednokrotnie tyle biegałem dla przyjemności, więc i w zawodach sobie poradzę (śmiech).

– A jaki czas obstawia Karol Bielecki w swoim debiucie na „dychę”?

– Żaden. Ja to chcę po prostu przebiec, ukończyć. Powtarzam sobie zawsze, że nie mam potrzeby się z nikim ścigać, walczyć na trasie z czasem. Ma być przede wszystkim przyjemnie.

– Idea i hasła, które głosisz jako ambasador w projekcie „Nadzwyczajni”, doskonale wpisuje się w taką imprezę jak maraton?

– Oczywiście. A do tego jeszcze moja osoba, człowieka i sportowca, który naprawdę przełamał ogromne bariery. Dobrze jest uświadamiać ludziom, że mogą przeżyć swoje życie godnie, pokonać problemy, które często istnieją tylko w naszych głowach. Warto wyjść poza ramy i żyć szczęśliwie.

– Gdzie mogą spotkać Karola Bieleckiego osoby, które chciałyby pobiegać wspólnie z ikoną polskiej piłki ręcznej?

– Pod Kielcami, tam gdzie mieszkam. Cedzyna, Masłów – to moje rejony, gdzie wytyczam sobie fajne przełajowe trasy wśród domków, nad jeziorko. Bardzo miło, cicho, spokojnie.

– A jakieś zawody, bieg masowy w Polsce?

– Na razie jeszcze nie. Nie chcę się napinać na żadne starty w zawodach. Ja mam czas poważnej rywalizacji już za sobą, teraz już nie jestem jej głodny.

Rozmawiał Piotr Falkowski

zdj. autor, ZPRP


Za nami II dzień MŚ. Srebrna Joanna Fiodorow! Biegacze...

$
0
0

Srebrny medal Joanny Fiodorow w rzucie młotem to duże pocieszenie po drugim słabszym dniu mistrzostw świata w wykonaniu reprezentantów Polski. Z imprezą pożegnało się kilku kandydatów do podium jak Piotr Małachowski czy Paweł Wojciechowski. Za to Adam Kszczot i Ewa Swoboda mogli odetchnąć z ulgą.

Pod nieobecność kontuzjowanej Anity Włodarczyk - czterokrotnej mistrzyni świata, która w Dosze co prawda jest, ale w zupełnie innej roli, kolejny medal dla Polski w rzucie młotem zdobyła Joanna Fiodorow. Wynik 76,35 m uzyskany już w pierwszej próbie, jest nowym rekordem życiowym naszej zawodniczki. Radości nie było końca, a Joanna cieszyła się jakby właśnie sięgnęła po złoto. Zwyciężyła Amerykanka DeAnna Price z wynikiem 77,54 m.

800m

Z niemałymi problemami do półfinału biegu na 800 m awansował Adam Kszczot. Wicemistrz świata w swojej serii zajął dopiero piąte miejsce ze słabszym czasem 1:46.20. Decydujące rozstrzygnięcia o „duże Q” zapadły na ostatnich 200 metrach, na których nasz „profesor” tradycyjnie atakował z tyłu stawki, ale tym razem bez powodzenia. Adam musiał więc w napięciu czekać do ostatniego biegu kwalifikacyjnego, dużo zależało od słabszej postawy rywali. Udało się - Adam awansował jako tzw. „szczęśliwy przegrany” z odległego 21. miejsca w stawce - ale aspiracje naszego biegacza wykraczają daleko poza półfinał. – Jutro nowe rozdanie – uspokajał w rozmowie z TVP Sport.

Najlepszy wynik eliminacji uzyskał Kenijczyk Emmanuel Korir - 1:45.16. W ostatniej chwili ze startu wycofał się główny faworyt do złota Botwańczyk Nijel Amos - lider światowych. Przyczyną była kontuzja Achillesa.

100m

Długo trwała saga pt. „Czy Ewa Swoboda pobiegnie w Dosze?”. Ostatecznie sprinterka pojawiła się na bieżni w stolicy Kataru i w swoim biegu kwalifikacyjnym zajęła czwarte miejsce z czasem 11.29 sek. Ponieważ bezpośredni awans do półfinałów uzyskiwała tylko pierwsza trójka, więc nasza zawodniczka musiała poczekać na rozwój wydarzeń.

Ostatecznie rekordzistka Polski do lat 23 awansowała do półfinału. Po zsumowaniu wyników wyprzedziła nawet Amerykankę Tori Bowi - mistrzynię świata sprzed dwóch lat, która wygrała swoją serię ze słabszym czasem. Najlepszy wynik eliminacji uzyskała reprezentantka Jamajki Shelly-Ann Fraser-Pryce - 10.80, która na bieżni wyróżniła się nie tylko uzyskanym czasem, ale i słonecznym kolorem włosów.

400m ppł

Jedną z najbardziej wyczekiwanych konkurencji mistrzostw jest bieg na 400 m ppł mężczyzn. Wszyscy spodziewają się, że efektem starcia „wielkiej trójki”: Karsten Warholm, Abderrahman Samba, Rai Banjamin - może być rekord świata. Niestety już tylko w roli kibica zmaganiom przyglądać będzie się Patryk Dobek, który w swoim biegu półfinałowym był siódmy, czyli przedostatni, z czasem 50.18. Wygrał Karsten Warholm z wynikiem 48.28. Był to też najlepszy czas eliminacji.

800m

Również w półfinale swoją przygodę z mistrzostwami świata zakończyła Anna Sabat. Zawodniczka Resovi Rzeszów w swojej serii zajęła siódme miejsce z czasem 2:04.00. Wygrała Ugandyjka Halimah Nakaayi (1:59.35), która w walce z rywalkami bardzo pomagała sobie rękami. Biegaczka ta uzyskała najlepszy wynik tej fazy rywalizacji.

Przypomnijmy, że Sabat - piąta zawodniczka Mistrzostw Europy dość późno znalazła się w kadrze, bo nie miała wypełnionego minimum na mistrzostwa. Udział w imprezie dał jej wysokie miejsce w rankingu IAAF.

4 x 400m

W debiutującej na mistrzostwach świata sztafecie mieszanej 4 x 400 m Polska wygrała swoją serię z czasem 3:15.47 i awansowała do finału. Biało-czerwoni wystąpili w składzie: Wiktor Suwara, Anna Kiełbasińska, Małgorzata Hołub-Kowalik i Rafał Omelko. O medal może być jednak trudno, bo w pierwszej serii wygrali Amerykanie z wynikiem 3:12.42, czym ustanowili nowy rekord świata. W sumie aż cztery zespoły zbliżyły się do granicy 3 minut i 12 sekund.

Dyscyplina ta choć nowa, to przez ostatnie dni gościła na ustach niemal wszystkich kibiców lekkiej atletyki w Polsce. Wszystko za sprawą Karola Zalewskiego i braku powołania dla najlepszego naszego sprintera.

Karol Zalewski nie jedzie na Mistrzostwa Świata. I oskarża. Dyrektor PZLA odpowiada

10 000m

Po maratonie kobiet poznaliśmy najlepsze zawodniczki na dystansie 10 000 m. Tym razem panie biegały na klimatyzowanym stadionie, więc uniknięto dramatycznych scen.

Na półmetku rywalizacji na prowadzeniu znajdowało się sześć biegaczek: trzy z Kenii, dwie z Etiopii i jedna Holenderka - Sifan Hassan. Faworytką do złota była Hellen Obiri - wicemistrzyni olimpijska z Rio na 5 000m. Półmetek zawodniczki pokonały w 15:32.70. Kolejne metry przybliżały do triumfu Etiopkę Letesenbet Gidey - liderkę światowych list, oraz Etiopkę z pochodzenia – Sifan Hassan. Szybkość i wytrzymałość była po stronie zawodniczki reprezentującej barwy Holandii, która w CV ma m.in złoto HMŚ na 1500 m z 2016 roku. Kilka razy spojrzała na rywalkę i popędziła niezagrożona w kierunku mety. Hassan wygrała z wynikiem 30:17.62 – najlepszym na światowych listach w tym roku.

Niewykluczone, że Holenderka wystartuje jeszcze na innych dystansach. Zgłoszona jest do biegów na 5 000 i 1500 m.

O wysokim poziomie rywalizacji niech świadczy fakt, że wśród ośmiu pierwszych zawodniczek aż siedem ustanowiło rekordy życiowe! Druga na mecie Etiopka Letesenbet Gidey nabiegała 30:21.23, trzecia Kenijka Agnes Tirop - 30:25.20. Rekord życiowy poprawiła też 42-letnia australijska maratonka Sinead Diver, która uzyskała wynik 31:25.49. Co prawda, dało jej to dopiero 14. miejsce, jednak ta biegaczka jest jak wino. Co więcej, uzyskany przez nią czas jest znacznie lepszy od rekordu Polski (31:43.51 -red).

Ma 41 lat, stałą pracę, dwoje dzieci... Pobiegła 2h25 w maratonie!

100 m

Efektowny prezentacja poprzedziła rywalizację o medale w sprincie mężczyzn. Sam bieg był równie efektowny. Zwyciężył Amerykanin Christian Coleman z czasem 9.76, co jest jego rekordem życiowym i szóstym wynikiem w historii lekkiej atletyki! Jeszcze niedawno sprinter miał problemy z krajową agencją antydopingową. Jak widać nie zaważyło, to na jego formie.

Srebro zdobył drugi z Amerykanów, obrońca tytułu Justin Gatlin, z czasem 9.89. Trudno uwierzyć, że zawodnik ten awansował do finału tylko dzięki czasowi. Brąz wywalczył Kanadyjczyk Andre De Grasse z rezultatem 9.90, co jest jego życiówką.

W pozostałych konkurencjach:

Bardzo szybko z mistrzostwami pożegnali się nasi trzej dyskobole: Piotr Małachowski, Bartłomiej Stój i Robert Urbanek. Nasz wicemistrz olimpijski z Pekinu i Rio de Janeiro gorzko ocenił swoją postawę: - Nie ma sensu, bym dalej trenował. Szkoda na to pieniędzy podatników. Są młodzi zawodnicy, w których warto inwestować - stwierdził Małachowski.

Nieco lepiej było w skoku o tyczce, bo do finału awansował Piotr Lisek. Z imprezą pozganiali się już Paweł Wojciechowski i Robert Sobera.

Późną nocą rozegrano finał chodu na 50 km mężczyzn. Trzynaste miejsce zajął nasz Rafał Augustyn, ale sędziowie źle policzyli naszemu zawodnikowi okrążenia 2-kilometrowej pętli i gdy już szykował się do finiszu, nakazali mu pokonanie "dodatkowego kółka. To zupełnie wytrąciło naszego zawodnika z rytmu, ponadto nie mógł skorzystać z punktu serwisowego gdyż po komunikacie o (przed)ostatnim okrążeniu naszego zawodnika nasi serwisanci zeszli już do strefy mety. Rywalizacja toczyła się w 30-stopniowym upale i 70-procentowej wilgotności powietrza.

28. miejsce w chodzie zajął Rafał Sikora (wg. zawodnika pokonał o jedną rundę za dużo), a 22. był Artur Brzozowski (on z kolei z dodatkowej rundy miał zostać zawrócony). 

RZ


Trzeci dzień MŚ nieudany dla Polaków. MIX 4x400m zaskoczył

$
0
0

To nie był polski dzień na mistrzostwach świata w Katarze - żadnemu z naszych biegaczy nie udało się zakwalifikować do finałów konkurencji. Ale nudno nie było.

100m

Finał biegu na 100m odbył się bez udziału Ewy Swobody. Zawodniczka AZS AWF Katowice w drugim biegu półfinałowym zajęła dopiero szóste miejsce z czasem 11:27. Półfinał okazał się szybki. Podopieczna Iwony Krupy o miejscu w finale mogłaby myśleć, jedynie biegnąc w okolicach swojego rekordu życiowego - 11.07. Taki właśnie czas dał awans Dafne Schippers, brązowej medalistce mistrzostw świata w Londynie na tym dystansie. Najszybszą zawodniczką półfinałów była Shelly-Ann Fraser-Pryce. Jamajka nabiegała 10.81

W finale Shelly-Ann Fraser-Pryce kolejny raz pokazała, że jest nie do pokonania. Jamajska sprinterka pomknęła do mety i przekroczyła jej linię w najlepszym w tym sezonie czasie na świecie – 10.75. To już czwarty tytuł w dorobku Jamajki, która niedawno została mamą!

Wicemistrzyni świata Dina Asher-Smith z czasem 10.83 poprawiła rekord Wielkiej Brytanii. Podium ostatniego finału wieczoru dopełniła Marie Josee Ta Lou, z czasem 10.90. Dafne Schippers w ostatniej chwili wycofała się z rywalizacji. Doznała kontuzji przywodziciela.

800m

Finał konkurencji nie dla Adama Kszczota. Wciąż aktualny wicemistrz globu w swoim biegu półfinałowym zajął dopiero szóste miejsce z czasem 1:45:22. Tradycyjnie biegł w ogonie stawki, wraz z faworytem Fergusonem Rotichem, obserwując poczynania rywali. A Ci obrali szaleńcze tempo, pokonując pierwszą rundę poniżej 48 sekund. O ile jednak Kenijczyk potrafił włączyć piąty bieg i w ostatnim łuku wysforować się do premiowanej dwójki, tak Polak nie potrafił już poprawić swojej pozycji.

Po starcie Adam mówił, że biegło mu się fatalnie, na co miało się złożyć szereg niefortunnych zdarzeń w całym sezonie (choroby, urazy). Wyraził też nadzieję, że ta porażka go wzmocni.

4x400m

Nie przyniosła owoców oryginalna taktyka przyjęta przez trenera Aleksandra Matusińskiego na sztafetę mieszaną. Na pierwszej zmianie pobiegł Wiktor Suwara. Zmienił go Rafał Omelko, który wypracował przewagę nad stawką zawodniczek. Utrzymała ją, a nawet powiększyła Iga Baumgart-Witan, ale Justyna Święty-Ersetic miała przed sobą wyjątkowo trudne zadanie. Rywalizowała z mężczyznami.

Biegaczka z Raciborza walczyła ze wszystkich sił, jednak po kolei traciła pozycje. W efekcie polska sztafeta zakończyła bieg na 5. miejscu, ale wynikiem 3:12:33 poprawiła rekord Polski. Do brązowego medalu zabrakło pół sekundy. – Czy możemy pobiec te pół sekundy szybciej? Tak, możemy – ocenił Rafał Omelko, który jak wszyscy uczą się dopiero nowej konkurencji.

Rekordy krajów lub regionów poprawiły sztafety zajmujące miejsca od pierwszego do szóstego. Najszybsi byli Amerykanie, którzy z rezultatem 3:09:34 poprawili rekord świata.

Wicemistrzami globu zostali Jamajczycy, a nowy rekord tego kraju to 3:11:78. Brązowy medal wywalczyli zawodnicy z Bahrajnu, z czasem 3:11.82. Brytyjczycy zajmując czwarte miejsce z czasem 3:12:27 zostali rekordzistami Europy.

200m

O miejsca w półfinałach 200m walczyli także sprinterzy. Rywalizacja nie przyniosła niespodzianek, a zawodnicy zostawili nieco sił za półfinały. Nikt nie złamał 20 sekund. Najlepszy wynik uzyskał Brytyjczyk Adam Gemili - 20.06.

Zakończyły się zmagania stadionowe, ale przed zawodnikami jeszcze 20-kilometrowy chód z udziałem Katarzyny Zdziebło.

IB


Maraton Warszawski po spartańsku. „Dwie pieczenie za jednym ogniu”

$
0
0

Maraton Warszawski jest jednym z najbardziej znanych w Polsce, chociażby ze względu na koronę Maratonów Polskich. Tak samo półmaraton. Warto jednak wspomnieć, że oba te biegi można zaliczyć w ramach akcji #BiegamDobrze.

Wybieramy jedną z jedenastu Fundacji, dla której pobiegniemy. Pakiet startowy dostajemy za darmo ale... trzeba uzbierać minimum 350 zł. Każdy ma swoją stronę do zbiórki i wysyła link znajomym. Datki przez system przelewów online trafiają do fundacji.

Nowością w tej edycji Maratonu Warszawskiego była możliwość pobiegnięcia z oddziałem Spartan (Fundacja Spartanie Dzieciom) dla wybranego niepełnosprawnego malucha. Aby dołączyć do grupy, wystarczyło mieć nadany numer startowy, bez względu na udział w akcji #BiegamDobrze.

Tak się złożyło, że syn mojej koleżanki ma dziecięce porażenie mózgowe. Ciągłe rehabilitacje kosztują, zatem… zgłosiła swoje dziecko do Fundacji, a my z kolegą chętnie przystąpiliśmy do Spartan aby syn otrzymał dodatkowe fundusze na leczenie. Ja, niejako dodatkowo uzbierałem więcej niż minimum w akcji #BiegamDobrze dla Fundacji Spartanie Dzieciom, a więc… dwie pieczenie na jednym ogniu.

Wypożyczono nam peleryny i dzidy spartańskie. Dodatkowo dostaliśmy czerwone bufki na głowę. Wymagany strój to czarne spodenki i czerwona lub czarna koszulka. Cały oddział liczył około 100 osób. Wystartowaliśmy wszyscy razem, biegnąc dwójkami i razem skończyliśmy. To było coś! Tym bardziej że każdy z nas robił to dla potrzebujących dzieci, a więc czas był nieważny. Liczyło się wspólne dobro.

Na początku w szyku Spartanie ze sztandarem, potem Spartanki, następnie platforma z Syrenką (symbol Warszawy) i parą bębniarzy pchaną przez kilku Spartan, wspomagana przez rowerzystę. Następnie Spartanie (mężczyźni). Tak też wbiegliśmy na metę po ponad 5 godzinach.

Warto pomagać dlatego zachęcam do udziału w akcji #BiegamDobrze. Czytajcie o akcji i dołączajcie!

Maciej Konarski, Ambasador Festiwalu Biegów


„Jak nas wylosują to będziemy się martwić”. Bieg Erasmusa Ambasadorów

$
0
0

Dwa tygodnie temu na jednym z biegowych fanpage’y pojawił się konkurs, w którym można było wygrać pakiet startowy na sztafetę 3. Biegu Erasmusa w Warszawie. Nie zastanawiając się wiele zgłosiłam zespół składający się z ambasadorów i fotografa Festiwalu Biegowego. Do zabawy zaprosiłam Natalię, Michała oraz Konrada. Wyszliśmy z założenia - będziemy się martwić jak nas wylosują!

Nie ukrywam z niecierpliwością czekaliśmy na wyniki loterii... Udało się, mamy pakiet – cieszyliśmy się dwa dni po wyznaczonym terminie losowania! niestety nie doczytaliśmy regulaminu i ze względu na późną godzinę biegu, Michał nie mógł ostatecznie wystartować. Trzeba było szybko znaleźć zastępstwo. Na szczęście Filip z teamu Pomykacze zgodził się dołączyć do festiwalowej drużyny.

Było warto. Regularna cena pakietu dla sztafety to 180 zł. Pakiet zawierał koszulkę, rękawki oraz opaskę firmy Attiq, a także małą saszetkę do biegania.Wszystko zapakowane w elegancki materiałowy plecak. Po biegu organizator zapewniał posiłek.

Do pokonania było 10 km, czyli 25 okrążeń na bieżni 400m.

Cała kwota z opłat startowych została przekazana na zakup sprzętu treningowego dla podopiecznych Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w Laskach.

Od samego parkingu dojście do strefy biegu było idealnie oznaczone strzałkami oraz, dodatkowo, taśmą na chodniku. Biuro usytuowane było tuż obok bieżni. Zespół imprezy z uśmiechem obsługiwał biegaczy i odpowiadał na pytania.

Cała oprawa biegu była wręcz genialna! Strefy startowe były jasno opisane, a organizatorzy pilnowali aby nie było tłoku w strefach zmian oraz strefach oczekiwania. Każda strefa oczekiwania była oznaczona kolorem odpowiadającym numerom startowym.

Jeśli chodzi o odprawę, to rzadko spotyka się tak jasno wytłumaczone zasady startu oraz zmian. Strefa zmian była jasno wydzielona: gdzie się zmieniamy a gdzie biegniemy dalej. Przed startem zaprezentowana została technika przekazywania pałeczki, więc pozostało tylko ją zastosować praktyce.

Punktualnie o 15:00 Filip wyruszył na pierwszą zmianę. Jednak jak to bywa, plany się zmieniają. Musieliśmy szybko wprowadzić zmiany w kolejności startów oraz liczby pokonywanych okrążeń. Tak więc Filip zrobił 800m następnie ja swoje 400 m. Jedną rundę biegał też Konrad. Ponieważ Natalia spóźniła się na bieżnię, na tartan znowu wskoczył Filip. Następnie ja, Konrad i w końcu Natalia.

Szybkie i zmienne tempo biegu zweryfikowało przygotowanie - straciliśmy na chwilę Konrada. Jednak klimat biegu zrobił swoje i posłużył szczególnie Filipowi, który miał ewidentnie „dzień konia”. Cała drużyna dała z siebie absolutnie 100%.

Ostatecznie bieg kończymy z czasem 42:33. Jak na grupę, która tak spontanicznie wystartowała, wynik jest rewelacyjny!

Po zakończeniu zmagań przez wszystkie sztafety, przyszła runda honorowa oraz wręczenie medali. O godzinie 16:15 ruszała druga tura sztafet.

Po biegu udaliśmy się na posiłek regeneracyjny. Było to miłe zaskoczenie, do wyboru było kaszotto lub makaron vege. Dużym plusem był brak plastikowych kubeczków oraz papierowe talerze i drewniane łyżki.

Po zakończonym biegu udało nam się jeszcze odwiedzić Expo przy Maratonie Warszawskim, który miał odbyć się na następny dzień. W pierwszej kolejności zawitaliśmy oczywiście na stoisko Festiwalu Biegowego, który już przyjmuje zapisy na przyszłoroczną, jedenastą już edycję imprezy.

A już za tydzień mój powrót na trasę półmaratonu. Trener nie ma wątpliwości, musi się udać. Ale ja mam ich wiele... Trzymajcie kciuki!

Sandra Pawlik-Niedziela, Ambasadorka Festiwalu Biegów

 

4. Marszobieg Pamięci Ofiar Obozu Hitlerowskiego w Szebniach już 9 listopada

$
0
0

Sołtys miejscowości Dobrucowa oraz Gminny Ośrodek Kultury w Tarnowcu ( powiat jasielski) zapraszają miłośników nordic walking oraz biegaczy na IV Marszobieg upamiętniający ofiary obozu w Szebniach. Impreza w tym roku odbędzie się w sobotę 9 listopada start o godz. 10 spod Domu Strażaka w Dobrucowej.
 
- Marszobieg jest darmowy dla wszystkich chętnych. Jego celem jest uczczenie pamięci ofiar obozu hitlerowskiego w Szebniach. Będziemy mieć do pokonania dystans sześciu lub trzech kilometrów. Na zakończenie spotykamy się na wspólnym poczęstunku, a wszyscy uczestnicy otrzymają pamiątkowe medale – informuje sołtys Dobrucowej.
 
Szczegółowe informacje oraz zgłoszenia do 4 listopada pod nr tel. 603- 947 -089 oraz e-mailowo: jaro2013@op.pl

Marek Podraza, Ambasador Festiwalu Biegów

Dwunasta seria Abott World Marathon Majors dla...

$
0
0

Choć Kenijczyk Eliud Kipochoge nie startował w Berlinie, to i tak został zwycięzcą dwunastego sezonu cyklu Abott World Marathon Majors. Jest to jego czwarta wygrana z rzędu w tej prestiżowej serii. Wśród pań najlepsza okazała się jego rodaczka Brigid Kosgei.

Kolejny sezon „maratońskiej ligi mistrzów” wystartował rok temu w Berlinie i zakończył się także w stolicy Niemiec. Na triumf Kipchoge złożyły się dwie wygrane - ta zakończona rekordem świata (2:01:39), oraz wiosną w Londynie (2:28:38).

Swojej wygranej Kenijczyk w cyklu mógł być pewny jeszcze przed startem Maratonu Berlińskiego, bo do klasyfikacji liczy się suma puntów z dwóch biegów. Wygrana premiowana jest 25 punktami. W przypadku remisu pod uwagę brane jest kilka czynników, m.in. większa liczba wygranych biegów.

Identycznym bilansem dwóch zwycięstw w AWMM 2018/19, tyle że w Chicago (2:18:35) i Londynie (2:18:20), legitymowała się rodaczka Kipchoge - Brigid Kosgei. Ona również przed startem Maratonu Berlińskiego mogła być pewna triumfu w serii. Tylko Ruti Aga mogła odebrać jej pierwsze miejsce. Etiopka wybrała jednak start na mistrzostwach świata, a nie w stolicy Niemiec.

Oczywiście w Dosze, jak i na igrzyskach w Tokio zawodniczki też mogą zdobywać punty AWMM, ale w przypadku remisu liczyłyby się czasy. A jakie wyniki padły w Katarze są o wiele słabsze od tych uzyskiwanych w maratonach komercyjnych.

Przypomnijmy, że od 2017 roku zmieniła się struktura nagród w cyklu. Przez długi czas premiowani byli tylko zwycięzcy, którzy otrzymywali po 500 tys. dolarów. Teraz wszyscy zawodnicy z podium otrzymują czeki. Zwycięzca - 250 tys dolarów, wicemistrz - 50 tys. dolarów, a drugi wicemistrz – 25 tys. dolarow.

Trzynasty sezon Abott World Marathon Majors (2019/2020) wystartuje podczas Maratonu Chicagowskiego i tam też się zakończy. Dla kogo będzie to pechowa odsłona, a dla kogo szczęśliwa? Przekonamy się za nieco ponad rok.

XII sezon Abott World Marathon Majors – wyniki:

Mężczyźni:

  1. Eliud Kipchoge (KEN) - 50 pkt
  2. Lelisa Desisa (ETH) - 41 pkt
  3. Birhanu Legese (ETH) - 41 pkt
  4. Mosinet Geremew (ETH) - 32 pkt
  5. Mo Farah (GBR) - 25 pkt

Kobiety:

  1. Brigid Kosgei (KEN) - 50 pkt
  2. Ruti Aga (ETH) - 41 pkt
  3. Vivian Cheruiyot (KEN) - 32 pkt
  4. Gladys Cherono (KEN) - 29 pkt
  5. Mary Keitany (KEN) - 26 pkt

Wózkarze

Mężczyźni:

  1. Daniel Romanczuk (USA)
  2. Marcel Hug (SUI)
  3. Brent Lakatos (CAN)

Kobiety:

  1. Manuela Schar (SUI)
  2. Tatyana McFadden (USA)
  3. Madison de Rozario (AUS)

RZ



Najlepsi Polacy Maratonu Berlińskiego to... [WYNIKI]

$
0
0

Najszybszym polskim biegaczem chłodnego i deszczowego 46. BMW Berlin Marathon został Marcin Soszka.

Nie pierwszy raz wspominamy o tym biegaczu w kontekście najlepszego polskiego startu. Marcin, który przed rokiem świętował na trasie Maratonu Warszawskiego swój setny bieg na królewskim dystansie i kończył projekt 61 maratonów w 61 krajach Europy, był również najszybszym Polakiem w tegorocznym Boston Marathon.

Pechowo, w końcówce przygotowań nasz zawodnik stracił 10 dni na grypę. Mimo wymuszonej chorobą przerwy w treningach, szybko wrócił do formy. W Berlinie linię mety przekraczał na 236. miejscu z czasem 2:32:34 (brutto).

Drugie miejsce wśród najlepszych Polaków należy do sklasyfikowanego na 237. miejscu Tomasza Sommera, który nabiegał 2:32:39. Polskie podium dopełnił Michał Orzeł, który z czasem 2:32:55 (2:32:36 netto) zajął 241 miejsce.

„Takie starty to ja lubię, wyszło lepiej niż planowałem. New PB 2:32:36”

– pisał na swoim profilu Michał.

Wśród Polek najszybciej przez Bramę Brandenburską przebiegła Marta Bukowska - 3:02:32 (3:00:03), zajmująca w klasyfikacji pań 144. miejsce. Wioletta Kierczyńska była drugą Polką na mecie, zajmując 155. miejsce z czasem 3:04:00 (3:01:27).

172. miejsce wśród pań zajęła Magdalena Białorczyk z wynikiem 3:03:56 (3:02:36).

Polacy startowali także w rywalizacji handbików. Mokra trasa była dla kolarzy wyzwaniem. Zwycięzcą tej kategorii został Jetze Platz. Holender to aktualny mistrz świata. Najszybszym Polakiem był Arkadiusz Skrzypiński, który zajął 19. miejsce. Na 47. miejscu przyjechał mniej doświadczony zawodnik Paweł Tęcza.

W kategorii wózków lekkoatletycznych rywalizacja toczyła się pod dyktando Szwajcarów. Zwycięzcą został Marcel Hug. Wśród pań triumfowała Manuela Schaer, zaś jedyny w stawce Polak Aleksander Suseł przekroczył metę na 35. miejscu.

Wyniki Polaków w 46. BMW Berlin Marathon:

Mężczyźni

236. Soszka Marcin  - 2:32:34 / 2:32:30
237. Sommer Tomasz – 2:32:39 / 2:32:30
241. Orzeł Michał – 2:32:55 / 2:32:36
256. Lysko Jakub – 2:33:16 / 2:33:02
264. Fedorowicz Jacek – 2:33:27 / 2:33:22
356. Hryciuk Łukasz – 2:36:46 / 2:36:38
384. Sudoł Grzegorz – 2:37:52 / 2:37:44
473. Wiciak Chris – 2:39:58 / 2:39:41
487. Ślęzak Piotr – 2:40:02 / 2:39:54
492. Kunczak Michał – 2:40:37 / 2:40:05
517. Rymarenko Sergii – 2:40:53 / 2:40:35
581. Szalapski Tomasz – 2:42:13 / 2:41:53
582. Sobota Martin – 2:42:21 / 2:41:53
590. Waśniewski Piotr – 2:42:29 / 2:42:11
643. Piątkowski Przemysław – 2:44:02 / 2:43:29
710. Godlewski Łukasz – 2:44:59 / 2:44:35
734. Kramski Tomasz  - 2:45:14 / 2:44:53
736. Walkowski Cezary – 2:45:30 / 2:44:55
840. Krzanowski Andrzej – 2:47:56 / 2:46:44
883. Lipińsky Paweł – 2:47:54 / 2:47:25
936. Siekierski Mateusz – 2:48:55 / 2:48:08
952. Janiszewski Mateusz – 2:48:55 / 2:48:19
987. Stanisławski Filip  - 2:49:17 / 2:48:49
1016. Stefański Krystian – 2:49:57 / 2:49:11
1072. Marchewka Jarosław – 2:50:02 / 2:49:43
1140. Zubinski Piotr - 2:51:10/02:50:41
1159. Swiercz Szymon  - 2:51:21 / 2:50:58
1168. Michno Jacek – 2:52:33 / 2:51:04
117. Bogacz Przemysław – 2:52:57 / 2:51:05
1204. Pietrasiak Janusz – 2:52:54 / 2:51:32
1218. Wota Robert – 2:53:20 / 2:51:44
1301.Baran Jan  - 2:53:09/ 2:52:53
1320.Biedrzycki Michał – 2:53:50 / 2:53:04
1348. Gieryk Piotr – 2:53:45 / 2:53:25
1406. Samson Damian – 2:54:59 / 2:53:56
1480. Szociński Klein Marek  - 2:55:36 / 2:54:43
1492. Dobosz Jerry – 2:54:55 / 2:54:47
1511. Kubler Andrzej  - 2:57:53 / 2:54:56
1546. Smurzyński Piotr  - 2:55:43 / 2:55:12
1558. Janiak Przemysław – 2:55:46 / 2:55:15
1604. Kaczor Marceli – 2:56:43 / 2:55:40
1640. Rudzinski Jacek – 2:56:57 / 2:55:56
1661. Wiela Mariusz – 2:56:28 / 2:56:07
1663. Lesien Adam  - 2:59:01 / 2:56:07
1687. Rózański Łukasz  - 2:57:57 / 2:56:21
1850. Sernicki Marek – 2:58:54 / 2:57:32
1856. Laz Kamil – 2:59:26 / 2:57:35
1910. Możdżer Wiktor – 2:59:46 / 2:57:56
1931. Piasecki Radosław – 2:58:18 / 2:58:05
1935. Naglacki Grzegorz – 2:58:39 / 2:58:07
1941. Mirecki Michał – 3:00:33 / 2:58:10
1945. Jaroni Hubert – 2:59:37 /  2:58:11
1949. Rudera Waldemar - 2:59:41/02:58:11
2015. Kaletka Damian - 2:59:31/02:58:35
2018. Szymoniak Błażej – 2:58:57 / 2:58:35
2067. Wroński Tomasz – 3:09:56 / 2:58:47
2071. Damec Aleksander – 3:00:35 / 2:58:48
2075. Lampart Marcin – 3:02:08 / 2:58:49
2078. Furman Tomasz – 3:00:17 / 2:58:50
2097. Zienkiewicz Janusz – 3:08:59 / 2:58:55
2101. Bisikiewicz Michał – 3:00:34 / 2:58:56
2114. Juda Witold – 3:00:03 / 2:59:00
2172. Spyt Piotr – 3:00:39 / 2:59:16
2248. Chociaj Bartosz  - 3:00:57 / 2:59:37
2265. Pawłowski Tadeusz – 3:01:40 / 2:59:41
2286. Beska Sławomir – 3:01:33 / 2:59:46
2293. Mikołajczyk Krzysztof – 3:01:50 / 2:59:49
2332. Gregula Wojciech – 3:03:05 / 3:00:00
2370.  Kupiński Cezary – 3:02:57 / 3:00:13
2398. Zalecki Robert – 3:02:18 / 3:00:27
2403. Papierak Mateusz – 3:02:56 / 3:00:29
2420. Grzegorzewski Konrad – 3:02:02 / 3:00:35
2424. Dolba Arkadiusz – 3:02:21 / 3:00:38
2494. Szczykutowicz Tomasz – 3:02:47 / 3:01:11
2579. Piszczatowski Wojciech – 3:03:24 / 3:01:54
2681. Kaczyński Grzegorz – 3:03:42 / 3:02:59
2684. Dyga Dariusz – 3:05:23 / 3:03:01
2691. Bojanowicz Dariusz – 3:03:38 / 3:03:05
2715. Lasek Bartosz – 3:06:29 / 3:03:17
2743. Bigaj Sebastian – 3:06:05 / 3:03:33
2781. Lodej Paweł – 3:05:50 / 3:03:51
2818.  Drynda Rafał – 3:06:15 / 3:04:10
2841. Kruszyński Adam – 3:07:11 / 3:04:26
2883. Głów Tomasz – 3:05:16 / 3:04:43
2913. Wyłupek Tomasz – 3:08:27 / 3:04:55
2959. Filipowicz Marcin – 3:08:52 / 3:05:19
2980. Konarski Bartosz – 3:07:24 / 3:05:31
3004. Kotwa Andrzej – 3:06:38 / 3:05:41
3035. Janaszek Grzegorz – 3:09:35 / 3:05:57
3071. Jek Piotr  - 3:08:33 / 3:06:14
3143. Laba Mateusz  - 3:07:41 / 3:06:43
3188. Grewiński Tomasz – 3:10:32 / 3:07:07
3190. Rudera Piotr – 3:09:08 / 3:07:07
3198. Gałka Remigiusz – 3:08:21  / 3:07:12
3203. Radawiec Kamil – 3:09:27 / 3:07:13
3223. Bogusz Tomasz – 3:10:54 / 3:07:22
3246.Napiórkowski Grzegorz – 3:09:53  / 3:07:32
3313. Jaron Jan – 3:08:34 / 3:07:56
3345. Kobuszewski Artur – 3:11:27 / 3:08:06
3355. Krysiak Krzysztof – 3:11:37 / 3:08:12
3403. Ambroży Mariusz – 3:18:55 / 3:08:29
3418. Kolek Maciej – 3:09:38 / 3:08:36
3611. Pasik Marcin – 3:12:48 / 3:09:54
3666. Derczyński Marcin – 3:24:32 / 3:10:18
3704. Kwiatkowski Tomasz – 3:14:01 / 3:10:34
3725. Stypula Krystian – 3:12:54 / 3:10:40
3748. Maron Jacek – 3:13:28 / 3:10:52
3754. Tietz Przemysław – 3:15:01 / 3:10:55
3773. Dąbrowa Kamil – 3:11:38 / 3:11:04
3827. Filip Mariusz – 3:15:09 / 3:11:23
3845. Łysiak Krzysztof – 3:16:02 / 3:11:28
3851. Bugowski Andrzej – 3:14:05 / 3:11:30
3980. Gosławski Maksym – 3:15:55 / 3:12:15
4006. Ziółko Maciej – 3:15:00 / 3:12:27
4007. Siewierkiewicz Rafał – 3:22:43 / 3:12:27
4017. Ochociński Mariusz – 3:12:42 / 3:12:31
4078. Wdowiak Łukasz - 3:13:43 / 3:12:53
4087.  Kukawa Hubert – 3:16:31 / 3:12:56
4100. Lenczowski Jakub – 3:14:23 / 3:13:02
4124. Goryński Rafał – 3:23:35 / 3:13:09
4165. Maliszewski Piotr – 3:13:41 / 3:13:26
4183. Lebedowicz Maciej – 3:15:28 / 3:13:34
4222. Dudziński Marcin – 3:17:29 / 3:13:46
4235. Kucybala Michał – 3:17:31 / 3:13:51
4237.Bednarczyk Robert – 3:18:06 / 3:13:51
4254. Hasik Zbigniew – 3:17:14 / 3:13:55
4293. Grzegorek Łukasz – 3:14:46 / 3:14:04
4336. Grygiel Leszek – 3:18:55 / 3:14:17
4338. Gurzeda Ryszard  - 3:16:04 / 3:14:18
4356. Zabrocki Mariusz - 3:17:49 / 3:14:22
4357. Szymczak Mirosław – 3:15:52 / 3:14:22
4358. Szewczyk Damian F. - 3:18:38 / 3:14:22
4400. Kozłowski Jarosław – 3:19:18 / 3:14:37
4478. Ruszkowski Maciej – 3:19:03 / 3:14:58
4486. Piersiński Michał  - 3:15:16 / 3:15:00
4488. Goli Leszek – 3:17:17 / 3:15:01
4521. Kujawiński Artur – 3:16:29 / 3:15:11
4537. Tuchman Jarosław – 3:18:34 / 3:15:19
4543. Gratkowski Michał – 3:29:52 / 3:15:22
4557. Kostka Jacek – 3:18:40 / 3:15:27
4614. Marczuk Robert – 3:19:45 / 3:15:44
4692. Idzior Mateusz – 3:17:40 / 3:16:12
4765. Grondzik Tomasz – 3:19:16 / 3:16:40
4808. Madziewicz Przemysław  - 3:27:57 / 3:16:52
4863. Romanowski Piotr – 3:21:49 / 3:17:11
4877. Helwich Paweł – 3:27:31 / 3:17:15
4992. Kosla Paweł – 3:28:18 / 3:17:50
5002. Kuszczyk Edwin – 3:18:29 / 3:17:54
5028. Pankiewicz Łukasz – 3:28:28 / 3:18:04
5039. Ruszniak Piotr – 3:18:43 / 3:18:06
5220. Nowak Jerzy – 3:30:05 / 3:19:00
5225. Kulig Maciej – 3:30:51 / 3:19:01
5264. Olszynski Sebastian – 3:31:29 / 3:19:11
5265. Szadziuk Wojciech – 3:22:50 / 3:19:11
5306. Stachowiak Jacek – 3:29:27 / 3:19:21
5388. Staszak Maciej – 3:29:55 / 3:19:44
5401. Sasim Jordan – 3:22:23 / 3:19:49
5472. Iwanicki Piotr – 3:23:21 / 3:20:08
5477. Sarna Marcin – 3:24:21 / 3:20:10
5522. Wyroślak Józef – 3:25:12 / 3:20:25
5526. Ryński Łukasz – 3:24:11 / 3:20:26
5557. Niedźwiadek Czesław – 3:24:27 / 3:20:37
5641. Więckowski Cezary – 3:31:38 / 3:21:02
5650. Szczubel Marcin – 3:31:59 / 3:21:04
5689. Jastrzemski Adam – 3:31:26 / 3:21:16
5695. Mickiewicz Konrad – 3:31:58 / 3:21:18
5796. Sroka Rafał – 3:32:43 / 3:21 :50
5816. Stafiej Mariusz – 3:35:09 / 3:21:55
5821. Jarząbek Grzegorz – 3:25:28 / 3:21:57
5866. Mioduszewski Marcin – 3:32:23 / 3:22:12
5878. Kulbicki Grzegorz – 3:40:50 / 3:22:15
5890. Makarski Jarosław – 3:35:32 / 3:22:19
5905.Lachowski Robert – 3:32:51 / 3:22:24
5934. Biedrzycki Krzysztof – 3:25:46 / 3:22:33
5978. Pikuś Przemysław – 3:26:45 / 3:22:44
6079. Fabian Michał – 3:37:25 / 3:23:06
6128. Białoblocki Tomasz – 3:26:25 / 3:23:22
6183.Mikołajczak Marek – 3:28:30 / 3:23:36
6228. Nowicki Mateusz – 3:24:59 / 3:23:46
6262. Krupa Piotr – 3:44:06 / 3:23:54
6316. Topolski Waldemar – 3:27:17 / 3:24:09
6345. Jagodzki Daniel – 4:19:21 / 3:24:17
6373. Folwarski Grzegorz – 3:44:23 / 3:24:24
6396. Muckus Filip – 3:25:16 / 3:24:30
6452. Abucewicz Marek – 3:35:11 / 3:24:44
6474. Kozakiewicz Ryszard – 3:29:03 / 3:24:50
6610. Szczypinski Andrzej – 3:30:12 / 3:25:23
6668. Adamczyk Mariusz – 3:26:18 / 3:25:39
6801. Szczepaniak Piotr – 3:31:05 / 3:26:08
6828. Krupowies Mateusz – 4:28:08 / 3:26:16
6849. Palucki Sławomir - 3:30:47 / 3:26:20
6882. Mirowski Błażej – 3:40:40 / 3:26:28
6903. Radziwon Wojciech – 3:39:09 / 3:26:32
6918. Matusiak Przemysław – 3:43:30 / 3:26:36
6931. Urbański Klaudiusz 3:37:58 / 3:26:40
6990. Pamula Paweł – 4:02:47 / 3:26:51
7074. Milaszewski Przemek – 3:28:13 / 3:27:08
7168. Piekarczyk Bogusław – 3:37:39 / 3:27:29
7191. Maślanka Tomasz – 3:32:33 / 3:27:34
7201. Wójcik Mariusz – 3:39:38 / 3:27:36
7235. Gil Stanisław – 3:32:21 / 3:27:42
7282. Kwiatkowski Robert – 4:22:55 / 3:27:51
7315. Wawszczak Jarosław – 3:48:36 / 3:27:57
7386. Szotkowski Adam – 3:42:21 / 3:28:09
7399. Kmiecik Konrad – 4:24:42 / 3:28:12
7424. Skwarek Piotr – 3:41:28 / 3:28:16
7473.Przywieczerski Paweł – 3:40:45 / 3:28:27
7533. Pleti Marcin – 3:30:05 / 3:28:38
7774. Juraszek Tomasz  - 3:41:56 / 3:29:24
7809. Cupiał Jacek – 3:33:00 / 3:29:29
7819. Kuc Rafał – 3:46:27 / 3:29:31
7867. Sasiadek Sławomir – 3:34:13 / 3:29:38
8145. Lazuga Daniel – 3:41:55 / 3:30:40
8153. Rosiecki Marcin – 3:42:18 / 3:30:42
8210. Piliszczuk Andrzej – 3:41:32 / 3:30:57
8219. Odowski Tomasz 3:33:29 / 3:30:59
8284. Siata Daniel – 3:47:56 / 3:31:17
8300. Poborca Dawid – 3:45:19 / 3:31:24
8358.  Mazur Grzegorz  - 3:46:46 / 3:31:41
8469. Ryndak Łukasz – 3:44:46 / 3:32:16
8480. Telesnicki Grzegorz – 3:46:18 / 3:32:18
8508. Misztal Adam  - 3:46:02 / 3:32:23
8587. Trybuszkiewicz Wojciech – 3:45:23 / 3:32:47
8589. Jaworski Tomasz  - 3:46:35 / 3:32:47
8599. Garstka Sebastian – 3:37:08 / 3:32:49
8653. Rzaca Dominik – 3:36:45 / 3:33:10
8710. Waligóra Zenon – 3:48:09 / 3:33:24
8715. Plewa Remigiusz  - 3:47:58 / 3:33:25
8769. Kierznikiewicz Sebastian – 3:36:14 / 3:33:39
8825. Polakowski Aleksander  - 3:52:46 / 3:33:54
8872. Guranowski Mikołaj – 3:37:20 / 3:34:07
8926. Barchanski Jakub – 3:50:19 / 3:34:21
8929. Turkow Tomasz – 3:46:43 / 3:34:22
9124. Zięba Jacek – 4:14:48 / 3:35:10
9125. Jerzmanowski Jędrzej – 3:53:51 / 3:35:10
9229. Podejma Rafał – 3:37:10 / 3:35:42
9242. Wasowski Szymon – 3:46:32 / 3:35:47
9464. Luczkow Szymon – 3:47:19 / 3:36:43
9552. Rula Paweł – 3:53:55 / 0:37:00
9599. Majcher Paweł – 3:53:10 / 3:37:08
9666. Kluska Mateusz – 3:54:50 / 3:37:26
9673. Kasperek Wojciech – 3:57:55 / 3:37:27
9694. Stolarski Michał – 3:53:49 / 3:37:34
9750. Blicharski Łukasz – 4:12:55 / 3:37:49
9764. Tojza Tomasz – 3:53:10 / 3:37:53
9855. Kretowicz Dariusz – 3:56:56 / 3:38:11
9966. Strożny Dominik – 3:42:13 / 3:38:33
9987.  Dudzik Marek – 3:51:51 / 3:38:39
10025. Zakrzewski Artur – 3:43:42 / 3:38:47
10078. Niedźwiadek Jakub – 3:55:55 / 3:38:59
10092. Chojnacki Szymon – 3:56:27 / 3:39:02
10226. Grabkowski Robert – 3:43:35 / 3:39:29
10311. Miszewski Michal M. - 3:53:24 / 3:39:47
10507. Góreczny Rafał – 4:00:15 / 3:40:32
10564. Trela Jacek – 4:17:21 / 3:40:47
10578. Kopczany Marcin – 3:54:39 / 3:40:51
10612. Róg Tomasz – 4:01:38 / 3:40:59
10659. Jabloński Michał – 3:44:58 / 3:41:08
10721. Kosakowski Marian – 3:42:21 / 3:41:24
10738. Osetek Sebastian – 3:44:43 / 3:41:28
10756. Oberzig Tomasz – 3:44:33 / 3:41:33
10797. Purgal Dariusz – 3:51:58 / 3:41:42
10808. Grzeszkiewicz Przemysław – 4:01:54 / 3:41:44
10849. Nowak Szymon – 3:45:39 / 3:41:54
10850. Jarochowski Władysław - 4:01:00 / 3:41:54
11018. Mowiński Tomasz – 4:00:47 / 3:42:25
11113. Kocur Patryk – 4:02:51 / 3:42:45
11120. Dembek Marek – 4:20:47 / 3:42:46
11175. Jeżewski Tomasz – 3:59:43 / 3:42:55
111902. Tumiel Daniel  - 3:56:19 / 3:42:57
11218. Krzeszowski Michał – 4:39:15 / 3:43:04
11283. Broniewski Piotr – 4:21:19 / 3:43:17
11305. Broncel Piotr – 4:04:59 / 3:43:21
11350. Rozek Gerard – 3:48:22 / 3:43:31
11384. Sionkiewicz Tomasz – 4:04:25 / 3:43:37
11432. Młodzieniak Robert – 3:55:37 / 3:43:45
11465. Pokrywiecki Łukasz – 4:02:28 / 3:43:52
11484. Czerwiak Paweł - 4:39:00 / 3:43:55
11502. Sokół Grzegorz – 3:55:43 / 3:43:59
11549. Kowalczyk Paweł – 3:56:44 / 3:44:08
11605. Figielus Romuald – 3:54:34 / 3:44:20
11616. Jabłoński Jacek  - 4:19:46 / 3:44:23
11639.  Kinder Sebastian – 4:22:18 / 3:44:26
11800. Cieślak Ireneusz – 3:58:11 / 3:45:00
11866. Mielcarek Rafał – 3:48:17 / 3:45:12
11870. Rogowicz Paweł – 4:03:40 / 3:45:13
11902. Mizerski Rafał – 4:27:24 / 3:45:19
11944. Lech Grzegorz – 4:23:14 / 3:45:29
11949. Napiórkowski Adam – 3:59:55 / 3:45:29
11965. Łuczka Zbigniew – 3:57:57 / 3:45:32
12084. Mikorenda Piotr – 4:42:00 / 3:45:58
12163. Świecki Paweł  - 3:49:31 / 3:46:13
12256. Rozalski Przemysław – 4:06:47 / 3:46:36
12456. Drechny Bartosz – 4:23:58 / 3:47:19
12463. Lojek Krzysztof – 3:50:51 / 3:47:20
12465. Bednarczyk Tomasz – 3:51:40 / 3:47:21
12504. Potorski Przemysław – 4:22:42 / 3:47:28
12518. Bielecki Grzegorz – 4:02:15 / 3:47:32
12536. Zdziebko Jan – 3:52:02 / 3:47:37
12595. Siemion Adam – 4:02:48 / 3:47:47
12619. Pieluzek Piotr – 3:58:23 / 3:47:52
12624. Budzyński Przemysław – 4:06:14 / 3:47:53
12644. Kościk Jakub – 4:06:41 / 3:47:57
12695. Zmudzinski Michał – 4:43:40 / 3:48:09
12784. Dziuba Andrzej – 4:02:19 / 3:48:28
12984. Kalas Marcin – 4:02:06 / 3:49:09
13018. Kołodziejski Marek – 4:25:03 / 3:49:15
13038. Rynkiewicz Dariusz – 4:04:12 / 3:49:19
13060. Misterski Marcin – 4:06:10 / 3:49:23
13062. Ciastek Grzegorz – 4:05:34 / 3:49:23
13098. Walkowiak Rafał – 4:01:22 / 3:49:30
13130. Białobrzeski Janusz – 4:04:05 / 3:49:36
13149. Sobstyl Roman – 4:01:08 / 3:49:41
13170. Wielgus Janusz – 4:09:13 / 3:49:46
13173. Raszka Krzysztof – 4:26:44 / 3:49:47
13250. Piliszczuk Stanisław – 4:00:42 / 3:50:05
13308. Szczygiel Mateusz – 4:08:40 / 3:50:19
13346. Lebedowicz Dariusz – 3:52:22 / 3:50:27
13349. Burba Andrzej – 4:05:29 / 3:50:28
13403. Górski Mariusz  - 4:29:07 / 3:50:37
13406. Truskolas Michał – 4:04:11 / 3:50:37
13417. Czerniak Grzegorz  - 4:29:27 / 3:50:39
13428. Kulma Daniel – 4:09:16 / 3:50:41
13604. Chudzik Zbigniew – 4:26:25 / 3:51:16
13646. Miskiewicz Jack  - 4:09:30 / 3:51:25
13672. Skoneczny Artur – 4:26:42 / 3:51:31
13760. Wiśniewski Marcin – 4:12:05 / 3:51:49
13767.  Pokorski Artur – 4:12:07 / 3:51:51
13953. Czosnyka Jarosław – 4:30:58 / 3:52:24
14074. Szych Sebastian – 4:49:32 / 3:52:46
14104. Kobiałka Lucasz – 4:35:06 / 3:52:54
14162. Ciborski Ireneusz – 4:07:47 / 3:53:07
14185. Trzciński Marcin – 4:30:38 / 3:53:12
14211. Musiał Łukasz – 4:10:49 /3:53:17
14221. Rolnik Bartosz  - 4:49:38 / 3:53:20
14249. Saliński Dominik – 4:33:11 / 3:53:25
14277. Leśniak Maciej – 3:54:01 / 3:53:31
14477. Bujny Jędrzej – 4:29:45 / 3:54:06
14502. Lenartowicz Karol – 4:36:21 / 3:54:09
14513. Rusak Piotr- 4:29:39 / 3:54:12
14528. Klepacz Marcin – 4:29:30 / 3:54:16
14558. Pustelnik Paweł – 4:32:50 / 3:54:22
14560. Bashtavy Anton – 4:13:42 / 3:54:22
14565. Radziwon Czesław – 4:30:06 / 3:54:23
14572. Rzepkowski Adam – 4:50:04 / 3:54:24
14606. Orzol Michał – 4:10:11 / 3:54:27
14627. Tworzydło Michał – 4:05:36 / 3:54:31
14707. Komendacki Edward – 4:13:55 / 3:54:48
14721. Palewicz Wojciech – 4:14:14 / 3:54:52
14798. Zabicki Patryk – 4:12:44 / 3:55:06
14864. Olczak Mariusz – 4:12:21 /03:55:16
14982. Zywar Michał – 4:12:55 / 3:55:34
15043. Radominski Tomasz – 4:34:27 / 3:55:44
15121. Nastarowicz Tomasz – 4:33:11 / 3:55:58
15163 Sikora Olgierd – 4:34:15  / 3:56:06
15187. Żaczek Tomasz – 4:15:07 / 3:56:10
15260. Lawicki Michał – 4:16:26 / 3:56:23
15335. Smoliński Paweł – 4:14:34 / 3:56:37
15383. Sykula Maciej – 4:38:32 / 3:56:44
15478. Radziwon Tomasz – 4:09:37 / 3:57:00
15486. Koman Jacek – 4:10:00 / 3:57:01
15515. Klama Maciej – 5:03:30 / 3:57:07
15617. Skosolas Janusz  - 3:58:48 / 3:57:23
15733. Plebankiewicz Wojciech – 4:35:16 / 3:57:42
15886. Słowiński Damian – 4:54:44 / 3:58:04
15901. Leśniak Marian – 4:58:43 / 3:58:06
16017. Dopieralski Piotr – 4:57:55 / 3:58:22
16030. Jakubczyk Jacek – 4:19:18 / 3:58:23
16109. Kałuża Michał – 4:40:31 / 3:58:33
16164. Witczak Wojciech – 4:36:57 / 3:58:42
16547. Kubica Krzysztof – 4:00:46 / 3:59:30
16690. Wawrzyniak Sławomir – 4:41:08 / 3:59:49
16701. Chlebowicz Marcin – 4:11:06 / 3:59:52
16702.  Ponikowski Piotr – 4:11:07 / 3:59:52
16726. Adamusiak Tomasz – 4:15:42 / 3:59:55
16835. Jedrycha Artur  - 4:12:26 / 4:00:17
16856. Konieczny Robert – 4:19:37 / 4:00:22
17158. Niedźwiecki Miko – 4:39:31 / 4:01:36
17165. Orzeł Wojciech – 4:57:43 / 4:01:38
17165. Dominik Barbara – 4:43:46 / 4:01:38
17167. Bujnowski Rafał – 4:57:44 / 4:01:39
17207. Mystkowski Mieczysław 04:16:18 / 4:01:49
17229. Ostrowski Bartosz – 4:39:45 / 4:01:54
17418. Grzybczyk Adam – 4:40:08 / 4:02:59
17457. Kuzma Mateusz – 4:21:42 / 4:03:10
17459. Sosnowski Hubert – 4:20:29 / 4:03:11
17545. Chowaniec Wojciech  - 4:42:19 / 4:03:37
17687. Szydło Maciej – 4:43:30 / 4:04:09
17866. Jankiewicz Ryszard – 4:09:53 / 4:04:59
18055. Bargiel Paweł – 5:06:21 / 4:05:43
18118. Żebrowski Arkadiusz – 4:23:28 / 4:06:01
18163. Olszewski Jacek - 4:23:44 / 4:06:13
18473. Karolak Marcin - 4:27:06 / 4:07:43
18496. Chowański Bartosz – 4:50:42 / 4:07:49
18568. Debiec Andrzej - 4:23:45 / 4:08:06
18610. Cyniak Marek – 5:04:21 / 4:08:22
18679. Pociecha Wojtek – 4:50:30 / 4:08:39
18704. Bak Karol – 4:25:40 / 4:08:47
18888. Peczkowicz Adrian – 5:11:43 / 4:09:39
18976. Dudziak Michał – 4:47:56 / 4:10:02
19002. Świstak Mateusz – 5:16:35 / 4:10:09
19108. Dyjak Tomasz – 4:29:24 / 4:10:36
19171. Siemiński Jerzy – 4:49:40 / 4:10:50
19213. Margol Artur – 4:49:02 / 4:11:00
19218. Kuzimski Robert – 4:29:30 / 4:11:03
19244. Panchyrz Robert – 4:46:50 / 4:11:14
19348. Goldon Przemek – 4:50:42 / 4:11:39
19371. Rosiński Bartosz – 4:32:23 / 4:11:44
19441. Bińczak Paweł – 4:28:14 / 4:12:03
19461. Kostyra Krzysztof – 4:49:03 / 4:12:09
19518. Kacperski Sławomir – 4:13:54 / 4:12:23
19556. Kruczek Paweł – 4:50:01 / 4:12:28
19642. Kwiatek Wojciech – 4:26:57 / 4:12:52
19647. Dyniewicz Adam – 4:55:14 / 4:12:53
19658. Radominski Piotr – 4:24:58 / 4:12:56
19680. Pietkiewicz Maciej – 5:11:35 / 4:13:00
19727. Wróbel Mariusz – 4:51:07 / 4:13:14
19739. Wawrzyniak Michał – 5:11:50 / 4:13:17
19780. Kałuża Piotr – 4:54:32 / 4:13:31
19789. Bakiewicz Artur - 4:31:49 / 4:13:33
20055. Przewodowski Piotr – 4:25:33 / 4:14:43
20098. Szekieta Arkadiusz – 5:13:35 / 4:14:56
20272. Rolnik Remigiusz – 5:12:10 / 4:15:51
20336. Klosek Jacek – 5:13:18 / 4:16:12
20570. Wojciechowski Piotr – 4:54:14 / 4:17:24
20583. Droszcz Krzysztof – 4:55:40 / 4:17:31
20646.  Gil Zygmunt – 4:22:30 / 4:17:51
20647. Bielecki Krzysztof – 4:56:54 / 4:17:51
20868. Pasieka Tomasz - 4:38:08 / 4:18:52
20961. Busiak Robert – 5:02:06 / 4:19:16
21027. Urbanek Sylwester – 5:15:20 / 4:19:31
21084. Dmoch Bartłomiej – 5:16:05 / 4:19:44
21118. Śliwa Bogumił – 5:00:49 / 4:19:52
21120. Sobczyński Andrzej – 4:57:22 / 4:19:53
21345. Gawinek-Samelczak Paweł – 5:18:09 / 4:21:00
21444. Fryc Marcin – 5:27:42 / 4:21:27
21543. Skórka Paweł – 4:39:56 / 4:21:55
21965. Szaniewski Krzysztof – 4:40:01 / 4:24:10
22069. Klups Mieczysław – 4:38:20 / 4:24:39
22094. Wasielewski Krzysztof – 5:23:50 / 4:24:52
22172. Stańczyk Andrzej – 5:27:41 / 4:25:20
22326. Kraśniewski Rafał – 4:43:25 / 4:26:05
22349. Moskwa Marek - 5:26:53 / 4:26:11
22462. Dec Piotr – 5:03:51 / 4:26:41
22469. Kosel Grzegorz – 5:06:36 / 4:26:43
22664. Racławski Paweł – 5:23:19 / 4:27:40
22938. Ilowiecki Mariusz – 5:07:22 / 4:29:09
23026. Mokwa Arkadiusz  - 5:31:23 / 4:29:31
23053. Kościński Zbigniew – 5:12:31 / 4:29:41
23140. Iwan Krzysztof – 5:30:28 / 4:30:17
23271.  Zajączkowski Bartosz  - 5:27:16 / 4:31:10
23313. Lisiecki Przemysław – 5:08:10 / 4:31:24
23574. Bryja Robert – 4:52:08 / 4:33:02
23577. Woźny Andrzej - 5:33:41 / 4:33:03
23638. Grabowski Michał – 5:35:25 / 4:33:26
23713. Zawadowski Tomasz – 5:29:21 / 4:33:49
23866. Marcinkowski Paweł – 4:53:31 / 4:34:47
23872. Skierkowski Tomasz – 5:34:43 / 4:34:52
23878. Lenski Remigiusz – 5:38:18 / 4:34:55
23947. Kaźmierczak Robert – 5:15:17 / 4:35:23
23962. Kujawa Marcin – 5:11:09 / 4:35:27
24014. Mantei Wadim – 5:36:11 / 4:35:47
240264. Balcer Bartosz - 5:36:12 / 4:35:51
24044. Kowalczyk Mariusz – 5:34:31 / 4:36:00
24082. Sonta Grzegorz  - 4:37:24 / 4:36:16
24106. Reiter Andrzej – 4:58:03 / 4:36:26
24160. Gotkowicz Krzysztof – 5:13:36 / 4:36:55
24329. Rybicki Przemysław – 5:18:49 / 4:38:00
24395. Barzycki Filip – 5:43:21 / 4:38:30
24429. Skrety Bartosz – 5:37:22 / 4:38:47
24459. Skwirtnianski Bartosz – 5:40:06 / 4:39:01
24554. Grzeczka Maciej – 5:40:17 / 4:39:37
24556. Gołąb Grzegorz – 4:56:12 / 4:39:38
24612. Kaczmarek Michał – 5:16:27 / 4:39:56
24812. Grudzień Grzegorz – 5:23:06 / 4:41:23
24829. Kamiński Rafał – 5:45:14 / 4:41:31
25059. Marciniak Aleksander – 5:21:29 / 4:43:22
25073. Kalbarczyk Paweł – 5:48:21 / 4:43:29
25157. Wiwatowski Wojciech – 5:22:21 / 4:44:11
25311. Wrzesinski-Twornicki Piotr – 5:25:02  / 4:45:17
25498. Multana Hubert – 5:04:34 / 4:46:48
25548. Parchowski Zbigniew – 5:45:34 / 4:47:10
25665. Goliński Grzegorz – 5:52:11 / 4:48:00
25681. Białas Bartosz – 5:46:24 / 4:48:08
25765. Pasennik Michał  - 5:01:42 / 4:48:49
25902. Leśniak Paweł – 5:46:25 / 4:49:50
25981. Górka Sylwester – 5:01:11 / 4:50:27
26096. Lenc Janusz – 4:51:58 / 4:51:22
26173. Kołodziejczyk Marek – 5:56:30 / 4:52:00
26453.  Żórawski Wojciech – 5:36:17 / 4:54:09
26482. Stolarz Paweł – 5:31:01 / 4:54:27
26547. Lenkiewicz Aleksander – 5:51:38 / 4:54:58
27046. Janiak Marcin – 6:04:46 / 4:58:54
27254. Kosznik Michał – 6:03:30 / 5:01:11
27431. Derak Maciej – 5:59:59 / 5:03:22
27563. Doryk Jacek – 6:01:21  / 5:05:03
27794. Janik Paweł – 5:49:42 / 5:08:32
27854. Bakowski Marek – 6:09:34 / 5:09:19
27956. Śmiechowicz Daniel – 6:13:20 / 5:10:44
28096. Bonkowski Dariusz – 6:08:13 / 5:12:54
28213. Jedroszkowiak Tomasz – 6:15:59 / 5:14:40
28223. Szostak Marcin – 6:16:05 / 5:14:46
28264. Orzechowski Dariusz – 5:56:04 / 5:15:26
28374. Świetochowski Konrad – 6:14:32 / 5:16:52
28452. Sztanka-Toth Tamas Ryszard – 6:22:07 / 5:18:10
28499. Mostowski Grzegorz  - 6:19:49 / 5:18:55
28539. Mikołajczyk Jarosław – 5:39:37 / 5:19:31
28575. Krasowski Marcin – 6:26:38 / 5:20:07
28829. Kostykowski Marek – 6:29:53 / 5:24:25
28870. Rajewski Mateusz – 6:29:05 / 5:24:54
29204. Gil Czesław – 5:36:29 / 5:31:49
29422. Mrówka Maciej – 5:50:02 / 5:37:06
29732. Chwieduk Jakub – 6:51:30 / 5:44:28
29864. Samborski Mateusz  - 6:52:20 / 5:47:55
30168. Czechowski Jerzy – 6:59:43 / 5:58:08
30203. Staniszewski Jacek – 6:57:25 / 5:59:29
30295. Biedron Marcin – 7:05:30 / 6:03:40

Kobiety:

144. Bukowska Marta  - 3:02:32 / 3:00:03
155. Kierczyńska Wioletta  - 3:04:00 / 3:01:27
171. Białorczyk Magdalena – 3:03:56 / 3:02:36
217. Bubela-Pikus Magda – 3:10:52 / 3:06:52
224. Kasprzak Ewelina – 3:21:27 / 3:07:14
262. Zakrzewski-Heiter Sylwia – 3:10:32 / 3:09:20
392. Wesołowska Katarzyna – 3:17:37 / 3:15:48
510. Wach Monika – 3:24:03 / 3:20:13
581. Woźniakowska Agata – 3:35:28 / 3:22:51
721. Kluczyńska Sylwia  - 3:46:45 / 3:26:20
783. Kowalewska Małgorzata  - 3:46:15 / 3:27:36
814. Szweda-Lewandowska Zofia – 3:40:15 / 3:28:08
916. Kaczmarek-Slaska Ewa – 3:45:20 / 3:29:42
1236. Zakrzewska Ewa – 3:46:25 / 3:35:49
1411. Norkowska Aleksandra – 4:15:20 / 3:38:14
1440. Błażejak Krzysztofa – 3:59:06 / 3:38:51
1560. Ankowska Magdalena – 4:45:03 / 3:40:13
1726. Wota Żaneta – 3:55:16 / 3:42:34
1950. Jędrycha Bożena – 3:59:27 / 3:44:55
2005. Piekarska-Najbart Alicja – 4:04:57 / 3:45:32
2010. Rowińska Kate – 3:55:43 / 3:45:35
2035. Figiel Ewa – 4:05:11 / 3:45:49
2051. Zielińska Iwona – 4:42:52 / 3:46:01
2117. Tomaszewska Julita – 4:42:18 / 3:46:53
2274. Stachowiak Kasia – 4:25:39 / 3:48:30
2337. Tula Renata  - 4:09:27 / 3:49:10
2414. Wojtasik Katarzyna – 4:08:24 / 3:49:47
2505. Aranowska Irena - 4:30:52 / 3:50:54
2540. Chadzel Natalia – 4:29:42 / 3:51:09
2630. Samson Izabela – 4:09:59 / 3:51:53
2748. Nitarska Katarzyna – 4:10:11 / 3:52:52
2848. Olubiec Marta – 4:28:54 / 3:53:44
2948. Rolnik Marlena – 4:50:51 / 3:54:32
3163. Sokol-Kett Magdalena – 4:37:44 / 3:56:13
3165. Noganowicz Agata – 4:15:48 / 3:56:14
3239. Szeszko Fryderyka – 4:12:20 / 3:56:45
3257. Krzyżanowska Iwona – 4:33:51 / 3:56:52
3265. Filipowicz Aleksandra – 4:33:50 / 3:56:53
3276. Pastwa Donata – 4:14:03 / 3:56:58
3293. Pieniążek Magdalena – 4:32:48 / 3:57:05
3419. Słomska Monika – 4:34:57 / 3:57:57
3480. Borecka Joanna – 5:04:18 / 3:58:21
3535. Bareja Leszek – 4:39:31 / 3:58:40 (sklasyfikowany wśród kobiet)
3572. Gokiert-Skrentna Justyna – 4:35:45 / 3:58:53
3652. Siecińska Karolina – 4:37:09 / 3:59:19
3770. Walorska Agnieszka – 4:17:18 / 4:00:05
3805. Paczkowska Joanna – 4:22:06 / 4:00:25
3889. Golon Marlena – 4:20:09 / 4:01:06
3894. Grygiel Agnieszka – 4:20:40 / 4:01:07
3912. Kalmuk Aneta – 4:18:48 / 4:01:17
4264. Piechocińska Izabela – 4:47:09 / 4:04:57
4281. Gesla Zuzanna – 4:45:38 / 4:05:06
4451. Rokita Mariola – 4:49:17 / 4:07:06
4507. Fijałkowska Aleksandra – 4:45:54 / 4:07:43
4621. Sztorch Magdalena – 4:48:41 / 4:08:41
4671. Majcher Monika - 4:45:53 / 4:09:12
4782. Lechtańska Grażyna – 4:49:18 / 4:10:13
4785. Stelmaszuk Aneta – 4:23:14 / 4:10:16
4884. Kusion Kinga – 4:46:51 / 4:11:15
4913. Szumińska Irena  - 4:50:36 / 4:11:32
4959. Ciecharowska Justyna – 4:50:25 / 4:11:59
5062. Kubek Danuta – 4:48:00 / 4:12:51
5079. Muszyńska Joanna – 4:54:42 / 4:12:59
5098. Biszta Sylwia – 4:49:12 / 4:13:09
5117. Kamińska Agnieszka – 5:11:50 / 4:13:18
5246. Kotarba Szaron – 4:32:01 / 4:14:31
5373. Malota Aleksandra – 4:56:08 / 4:15:37
5396. Ryndak Magdalena – 4:28:16 / 4:15:46
5594. Wilk-Majewska Justyna – 4:57:06 / 4:17:33
5646. Michalak Anna – 4:36:50 / 4:18:02
5734. Willis Olivia – 5:24:03 / 4:18:58
5952. Wyszyńska Małgorzata – 4:31:06 / 4:20:51
6002. Gruca-Maciazek Magdalena – 5:01:28 / 4:21:22
6159. Wiegand Joanna – 5:01:09 / 4:22:57
6196. Wasik Beata – 5:28:56 / 4:23:17
6289. Bajur Anna – 4:44:25 / 4:24:09
6387. Skosolas Agnieszka – 5:01:13 / 4:24:48
6516. Rowińska Beata – 4:28:57 / 4:26:00
6573. Maron Agnieszka – 5:25:03 / 4:26:29
6603. Kosel Agnieszka – 5:06:37 / 4:26:45
6640. Melcher Ewa – 5:04:10 / 4:27:05
6920. Kucharska Monika – 4:50:26 / 4:29:32
6955. Piotrowska Anna  - 5:08:07 / 4:29:48
7299. Szpot-Marciniak Ewa – 5:10:05 / 4:31:58
7339. Blondin Aldona – 5:35:07 / 4:33:21
7567. Ziółko Magdalena – 5:39:10 / 4:35:31
7573. Grzelecka Sylwia - 5:41:34 / 4:35:36
7652. Kaczmarek Karolina – 5:42:37 / 4:36:19
7716. Orzechowska Katarzyna  - 4:39:29 / 4:36:58
7810. Kulesza Kate – 5:42:45 / 4:38:09
7887. Kujawska-Piekarek Beata – 5:36:32 / 4:38:59
7954. Caruk Arleta – 5:44:27 / 4:39:49
8020. Daszewska Hanna – 5:43:50 / 4:40:28
8310. Kubaszczyk Zuzanna – 5:25:36 / 4:43:39
8335. Pisowłodzka Dagmara – 5:23:45 / 4:44:00
8451. Bardowska Monika – 5:49:49 / 4:45:18
8651. Tomera Krzysztof – 5:53:34 / 4:47:32 (błędnie sklasyfikowany wśród kobiet)
8652. Roszkowska Julita – 5:53:33 / 4:47:32
8694. Plucienniczak Klaudia – 5:52:31 / 4:48:00
8795. Krajewska-Suskiewicz Magda – 5:50:56 / 4:48:59
8928. Bobrek Gosia – 5:48:36 / 4:50:08
8947. Kusch Katarzyna – 5:55:12 / 4:50:15
9106. Białek Marta – 5:56:31 / 4:52:01
9116. Czulińska Katarzyna – 5:58:33 / 4:52:08
9117. Świstak Karolina – 5:58:34 / 4:52:08
9367. Bardowska Weronika – 5:59:14 / 4:54:43
9430. Dyraga Barbara – 5:51:01 / 4:55:13
9437. Wenderlich Alicja – 6:01:18 / 4:55:18
9532. Kaluska Julia – 6:02:43 / 4:56:10
9922. Jarzyńska Małgorzata – 6:07:55 / 5:00:41
9996. Gadomska Ewa – 6:08:04 / 5:01:36
10041. Golaszewska Marzena – 6:01:39 / 5:02:18
10486. Biedron Monika – 6:10:29 / 5:08:39
10673. Kwaśniak Katarzyna – 6:17:40 / 5:11:58
10718. Bonkowska Dominika – 6:08:13 / 5:12:53
10873. Polanecka - Prior Marta  - 5:55:23 / 5:15:29
10958. Pociask Agnieszka – 6:14:21 / 5:17:10
10982. Kuhn-Zawadzka Joanna  - 6:21:14 / 5:17:49
11449. Adamczyk Beata – 6:27:06 / 5:26:47
11991. Słonecka Agnieszka – 6:43:34 / 5:38:22
12210. Chwieduk Magdalena – 6:51:30 / 5:44:29
12532. Kołodziejczyk Agnieszka – 6:58:21 / 5:53:46
12583. Morawiec Ewa – 7:01:27 / 5:55:32
12659. Nowacka Justyna – 6:55:19 / 5:58:12
12732. Borkowska Ewa – 7:04:38 / 6:01:13
12820. Jaster Małgorzata – 7:05:40 / 6:04:57
12843. Dymarska Joanna – 7:09:06 / 6:05:42
13099. Opach Gaudencja – 7:26:07 / 6:20:54
13163. Nalepa Monika - 7:28:23 / 6:27:13
13164. Surmaczyński Piotr – 7:28:24 / 6:27:15 (błędnie sklasyfikowany wśród kobiet)

opr. IB


Bieg Beskidnika z rekordem frekwencji! [ZDJĘCIA]

$
0
0

Wspaniałe warunki atmosferyczne, piękna trasa, przyjazna atmosfera oraz wysoka frekwencja. Wszystko to sprawiło, że 4. Bieg Beskidnika można uznać za bardzo udaną imprezę biegową! - ocenia Marek Podraza, Ambasador Festiwalu Biegów.

Na malownicze ścieżki Magurskiego Parku Narodowego wybiegło w tym roku - łącznie z dziećmi - prawie 500 biegaczy. Na 6 kilometrów i w półmaratonie na liście startowej znalazło się prawie 400 osób! Wiele z nich zawitało na Beskidnika już po raz czwarty.

Część postawiła na najkrótszą trasę, która zaprowadziła biegaczy nad Wodospad Magurski oraz Diabli Kamień. Zdecydowana większość wybrała jednak zmagania na dystansie 21 km, podczas którego mierzyli się z ciężkim podejściem na Wątkową i mogli podziwiać m.in. Rezerwat Przyrody „Kornuty”. Biegaczom sygnał do startu dał starosta jasielski Adam Pawluś.

W stawce byli debiutanci, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z biegami górskimi, jak i doświadczeni, utytułowani górale należący do czołówki. Wśród nich Izabela Zatorska, była wicemistrzyni świata, a także wielokrotna zwyciężczyni Pucharu Europy w biegach górskich, która pobiegła na dystansie 6 km.

- Przyjeżdżam do Folusza już czwarty raz. Zawsze biega się tutaj wspaniale. Towarzyszą nam wspaniałe widoki i cieszę się, że coraz więcej osób pojawia się na Beskidniku – mówiła tuż przed startem Izabela Zatorska, która w biegu na 6 km wywalczyła drugie miejsce wśród kobiet.

W biegu na 6 km zwyciężył Tomasz Koczwara z czasem 24:42 sek, a wśród pań Marcelina Gaborek - 31:13.

W biegu głównym zwyciężył Bartosz Ceberak, przed Stanisławem Tomasikiem oraz Karolem Ziajką. Wśród pań najlepsze były: Beata Mazan, Katarzyna Kmieć i Katarzyna Winiarska.

- Od początku biegu prowadziliśmy na zmianę. Mieliśmy bardzo dużą przewagę. Udało się poprawić czas na tym dystansie o ponad dwie minuty. Nie udało się natomiast zwyciężyć, zabrakło parę sekund – powiedział na mecie Stanisław Tomasik z Szymbarku.

Organizatorem Biegu Beskidnika był Młodzieżowy Dom Kultury w Jaśle. Czwarta edycja zawodów odbywała się pod honorowym patronatem Starosty Jasielskiego.

- W ramach 4. Biegu Beskidnika działała także Strefa Kibica, w której odbywały się różne atrakcje dla dzieci i nie tylko. Były biegi dla dzieci, animacje i warsztaty dla najmłodszych, koncert zespołu The Lourdes, strefa masażu oraz ognisko integracyjne dla wszystkich uczestników Beskidnika – wylicza Grażyna Leńczuk, dyrektor MDK w Jaśle.

Pełne wyniki: TUTAJ

Marek Podraza, Ambasador Festiwalu Biegów


Czwarty dzień MŚ: Awanse Święty i Baumgart, Edris broni tytułu na 5000m

$
0
0

W najważniejszych poniedziałkowych wydarzeniach w Dosze zabrakło Polaków. I nie chodzi tu wyłącznie o biegi długie na 5000 m i 3000 m z przeszkodami, ale także o rzut dyskiem czego raczej się nie spodziewaliśmy. W sumie w sześciu poniedziałkowych finałach mieliśmy tylko jedną medalową szansę. Ostatecznie piąte miejsce w skoku wzwyż zajęła Kamila Lićwinko.

Absolutna rekordzistka kraju rywalizowała w konkursie na naprawdę wysokim poziomie. Aż cztery zawodniczki skoczyły w nim ponad 2 metry. Niestety Polka nie pokonała takiej wysokości i zakończyła zmagania z wynikiem 1.98 m. To dało jej piąte miejsce. Wygrała Rosjanka startująca pod flagą neutralną – Marija Łasickienie (2.04 m).

400m

Trzy Polki walczyły o półfinał na 400 m. W grze pozostało dwie trzecie kadry. Dodajmy, że o medal indywidualnie wciąż walczą aż cztery Amerykanki.

W swojej serii, na drugiej pozycji bieg ukończyła Iga Baumgart-Witan z czasem 51.34. Wyprzedziła ją tylko Amerykanka Shakima Wimbley (51.17). Początkowo rywalka naszej mistrzyni kraju została zdyskwalifikowana, dzięki czemu Polka awansowała na pierwsze miejsce w serii. Szybko jednak USA złożyło protest i zawodniczka została przywrócona do rywalizacji.

W grze o medale pozostaje też dwukrotna złota medalistka Mistrzyni Europy z Berlina Justyna Święty-Ersetic. W swoim starcie biegaczka zajęła drugie miejsce z czasem identycznym jak koleżanka ze sztafety - 51.34. Tu najlepsza była faworytka konkurencji Salwa Eid Naser z Bahrajnu, która jedno okrążenie pokonała w 50.74 s.

Niestety z indywidualną rywalizacją pożegnała się już Anna Kiełbasińska, która w swojej serii zajęła piąte miejsce z wynikiem 52.25. Jako pierwsza metę minęła mistrzyni olimpijska z Rio Shaunae Miller-Uibo z Bahrajnu (51.30). Bezpośredni awans uzyskiwały trzy pierwsze pierwsze zawodniczki oraz sześć kolejnych z najlepszymi czasami. Jak się okazało, po upragnione „małego q” trzeba było pobiec poniżej 51.85.

110 m ppł

W szranki mistrzowskiej rywalizacji nie stanął Damian Czykier, wielokrotny mistrz Polski w tej konkurencji. W niedziele media poinformowały, że zawodnik trafił do szpitala z powodu problemów jelitowych. Po badaniach został wypuszczony do hotelu, ale stan zdrowia nie pozwolił mu start. Najlepszy czas kwalifikacji uzyskał Hiszpan Orlando Ortega - 13.15.

Oszczep

Niestety do finału rzutu oszczepem nie awansowała Maria Andrejczyk, która uzyskała odległość 57.68 m. Walkę o medal mógł dać wynik 63.50 m lub znalezienie się w czołowej dwunastce. Niestety żadnego z zadań Polka nie odrobiła poprawnie. Po zsumowaniu wyników obu grup Maria zajęła 22. miejsce.

5000m

Najważniejsze wydarzenia rozgrywane na bieżni toczyły się już bez udziału polskich zawodników.

W biegu na 5000 m długo zanosiło się na niespodziankę. W czołówce razem z zawodnikami z Etiopii, Kenii czy USA, podążali dwaj Norwegowie – bracia Jakob i Filip Ingebrigtsen. Trzeci z rodzeństwa Henrik od początku plasował się w ogonie stawki.

Wszystkie znaki na niebie wskazywały na pasjonującą końcówkę. Chwilę przed ostatnim okrążeniem doszło do małej przepychanki, albo też przypadkowego zahaczenia. W efekcie z bieżni zszedł Filip – brązowy medalista mistrzostw świata na 1500 m z 2017 roku. Sprawy w swoje ręce wziął najmłodszy z braci, aktualny mistrz Europy z Berlina na 5000 m. Jakob objął prowadzenie na przeciwległej prostej. Po chwili przyspieszyli Etiopczycy i na wirażu prześcignęli Norwega.

Broniący złotego medalu Etiopczyk Muktar Edris, czający się od początku za plecami prowadzących stawkę, dopiął swego i obronił tytuł z Londynu (pamiętny pojedynek z Mo Farahem). W poniedziałek wygrał z czasem 12:58.85. Srebro zdobył jego rodak Salomon Barega (12:59.70). Trzeci był niespodziewanie Kanadyjczyk Mohammed Ahmed (13:01.11). Końcówka była naprawdę szybka, na „kracie” Jakob Ingebrigtsen padł jak nieżywy.

Wycieńczony Norweg był ostatecznie piąty z czasem 13:02.93. W rozmowie z mediami nie ukrywał, że dał z siebie wszystko, ale biegł po złoto.

Przypomnijmy tylko, że rekord mistrzostw świata w biegu na 5000 m należy do Kenijczyka Eliuda Kipchoge - 12:52.79 z 2003 roku.

3000m z przeszkodami

A propos rekordów. Chwilę po pasjonującym biegu na 5000m rekord mistrzostw, tyle że w biegu na 3000 m z przeszkodami kobiet, poprawiła Kenijka Beatrice Chepkoech - rekordzistka świata w tej konkurencji. Zawodniczka urządziła jednostronne widowisko, już na pierwszych metrach uciekając rywalkom i samotnie okrążając bieżnię i precyzyjnie stawiając kolejne krotki w rowie z wodą.

Chepkoech wygrała z czasem 8:57.84. Poprawiła rekord mistrzostw należący do tej pory do Amerykanki Emmy Coburn - 9:02.58. Na pocieszenie reprezentantka USA zdobyła srebrny medal, z wynikiem 9:02.35. Trzecia była Niemka Gesa Felicitas Krause, która ustanowiła rekord Niemiec z rezultatem 9:03.30.

800m

Pod nieobecność liderki światowych i gwiazdy tego dystansu - Caster Semenyi, bieg na 800 m pań zwyciężyła reprezentantka Ugandy Halimah Nakaayi - 1:58:04. Przy okazji poprawiła ona rekord swojego kraju. Pozostałe dwie lokaty na podium zajęły Amerykanki. Druga była Raevyn Rogers z najlepszym czasem w sezonie 1:58.18, a brąz przypadł jednej z faworytek konkurencji - Ajee Wilson, z wynikiem 1:58.84.

400m ppł

Na zakończenie dnia, w arcyciekawym pojedynku zmierzyli się rekordzista Europy Norweg Karsten Warholm, Amerykanin Rai Benjamin oraz reprezentant gospodarzy Abderrahman Samba. Wszyscy liczyli, że tak mocno obsadzonym finale, z aż trzema zawodnikami biegającymi poniżej 47 sekund padnie w końcu rekord świata - 46.78 Kevina Younga. Organizatorzy zapewnili ponownie wyjątkową oprawę finału, z laserowymi projekcjami na bieżni.

Faworyci nie zawiedli, dostarczając mnóstwa emocji, choć do najlepszego wyniku w historii trochę zabrakło. Zwyciężył broniący tytułu „Wiking” Warholm, z czasem 47.42. Drugi był Rai Benjamin z – 47.66. Brąz wywalczył Samba - 48.03.

W klasyfikacji medalowej MŚ prowadzi USA z dorobkiem 13 medali, w tym 4 złotych. Polska jest póki co na 12. miejscu z jednym srebrnym medalem w dorobku. Przed nami jednak kilka medalowych szans.

RZ


6. Bieg Mikołajkowy w Poznaniu: Biegam = pomagam

$
0
0

W sobotę 7 grudnia tradycyjnie nad Jeziorem Strzeszyńskim wystartuje po raz szósty Bieg Mikołajkowy.

Głównym przesłaniem imprezy jest oczywiście promocja aktywności fizycznej i zdrowego stylu życia, jednak Bieg Mikołajowy ma również na celu zjednoczenie biegaczy do pomocy dzieciom w tak ważnym dla nich dniu. Dlatego podobnie jak w poprzednich latach Organizator biegu – Maciej Łucyk, postanowił, że część wpisowego (5 zł od każdego zgłoszenia) przeznaczone będzie na Dom Dziecka w Wągrowcu.

Warto dodać, że podczas zeszłorocznej edycji biegu, w której wystartowało 1 972 biegaczy i 722 dzieci za pieniądze z imprezy (łączna wartości 19 000 zł) udało się wyposażyć kompletnie dwa pokoje w meble dla dzieci z tego samego Domu Dziecka.

Impreza odbędzie się na dystansach biegowych: 4,3 km i 10 km, a zmagania w marszu nordic walking będą na trasie 4,3 km.

W pakiecie startowym wszyscy zawodnicy otrzymają min. mikołajową czapkę, a na mecie unikatowy medal, gorący napój, posiłek regeneracyjny oraz upominek. Podobnie jak w latach ubiegłych przygotowaliśmy również coś dla naszych milusińskich - biegi dzieci odbędą się na dystansach od 200 do 1500 m (w 18 kategoriach wiekowych).

Limit uczestników wynosi 2000 osób. Mimo, że do imprezy zostało jeszcze niespełna 3 miesiące to na liście startowej na dzień dzisiejszy mamy już niespełna 700 osób dorosłych i 400 dzieci.

Opłata startowa za udział w Biegu 10 km; 4,3 km; rajd Nordic Walking 4,3 km do
18 listopada wynosi 50 zł. Udział w biegu dziecięcym i młodzieżowym wynosi
20 zł (zgłoszenia do 29 listopada lub do zamknięcia listy startowej).

Opcjonalnie przy zgłoszeniu do biegu do 14 listopada 2019 roku można zakupić pamiątkową koszulkę techniczną w cenie 20 zł dorośli oraz dziecięca 15 zł.

W ubiegłym roku najszybciej z trasą na dystansie długim (10 km) poradzili sobie Zbigniew Kledzik (32:58), Przemysław Kliks (34:51) i Wojciech Grabiński (35:51). Wśród kobiet zwyciężyła Agnieszka Pelc-Wanielista (39:48), która wyprzedziła m.in. Dorotę Lutomską (41:14) i Karolinę Klupczyńską (41:43).

Na dystansie 4,3 km zwyciężyli Julian Bocian (14:34), Adrian Drews (15:15) i Jaś Kolanowski (15:44). Wśród kobiet najszybciej do mety dobiegła Karolina Bilawa (16:45), która wyprzedziła m.in. Antonine Boichuk (17:24) i Joannę Nycz (19:29).

W marszu z kijkami - Nordic Walking na dystansie 4,3 km najskuteczniejsi okazali się Jacek Witucki (27:59), Mateusz Frąckowiak (27:56), Edward Tomczyk (30:07). Wśród kobiet najszybciej trasę przeszły Agnieszka Mielecka (28:13), Kamila Kolberg (29:06)
i Angelika Płachcińska (29:06).

Strona imprezy: www.biegmikolajkowypoznan.pl

źródło: Organizator


The Scottish Job. My Glen Coe Skyline

$
0
0

As I walk along these shores
I am the history within
As I climb the mountainside
Breaking Eden again

[Runrig – Proterra]

The Chasm of An t-Sròn, 22 September, 2:48 pm. I've been able to see the bottom of the glen with Loch Achtriochtan and the road with aid station for a longer while. It seems so close but there is still a looming question if I can make it. Both my thighs are beginning to get cramps. With the previous elevation gain, half an hour of continuous descent at such speed down an impossibly steep slope was bound to take its toll.

Having run down the scree, rocks, wet grass and burn, I get the best for last. Wet rocks slanting downwards. You'd need spider legs to stay upright. – Careful, it's slippy – shouts the marshall, at once reealising the obviousness of his warning – and there are steep drops down there! – Can I make the cut-off? – I throw a question. – You'll miss it by three minutes – he answers with a convinced voice – 'cos it takes fifteen to get down from here...

* * * * *

Kamil Weinberg's report

* * * * *

What am I doing here?

Kinlochleven, 22 September, 7:00 am. Having listened to a traditional bagpipe tune, together with the race director Shane Ohly we count down from five and start off the toughest of the Salomon Skyline Scotland races. Every runner has a GPS tracker attached. "Push the 4740 dot"– I wrote to my friends at our team's fanpage a few days ago.

What am I up against? This race used to be included in the Skyrunner Extreme Series, together with Trofeo Kima and Hamperokken Skyrace, and beside them considered one of the most technically demanding in Europe. Its organiser, who's finished all three, claims his own one is the toughest. The prospective participants are meticulously vettted. In order to get here I had to show my climbing CV. I'm not afraid of the rock difficulties but rather of the 14-hour cut-off at the 52k course with monstruous 4750 vertical metres across off-trail, wild territory. Having calculated my times from other extreme races however, I decided I could just squeeze in within some margin...

The first bit leads up a gravel road, just to spread the field out before the rock difficulties. After the absolutely non-Scottish warm'n'sunny Friday and Saturday, today the weatherman says cooldown and showers. The day wakes up bright however, and soon the sun rises above the mountains. Interchangeably I walk and run from the sea level up to 540 metres somewhere in the second half of the field.

Down the steep and rocky Devil's Staircase I gain a few places and tick off at the first checkpoint at 10 km in an hour and a dozen minutes or so, as planned. No grub or drinks here – this race is spartan by nature and the only aid station awaits us at kilometer 33.

Grade II or Number 2?

Gettting our shoes wet in the first bog we run and then walk up towards the mountain visible ahead called Stob Dearg (1022 m). We are supposed to scramble it via Curved Ridge of Moderate grade, which is as far as I know climbing grade II. And I don't mean number 2 which some may have in their pants at the very sight of it, but the rock difficulty by the UIAA grading system.

A little queue forms below the difficult place but it's quickly moving. It's an opportunity to rest a wee bit and take a few pics. Helmet-clad members of the safety crew are belayed to the rocks. They ask us not to overtake at the dangerous scrambling sections. There are no artificial aids for the racers.

After the night rain the rock is wet in places. There are a few almost vertical bits, but all have juggy holds. For me it's the best fun. Talking to fellow runners I learn they have climbing experience too. It confirms that the British Moderate grade, i.e. scrambling Grade 3, equals Grade II UIAA. For me it's similar in character and difficulty to the final section of Martin's route at Gerlach, the Tatras' highest peak in Slovakia.

Not my day

At the summit the wind blows the clouds away, showing us great views. Following a short runnable ridge we steeply descend a path to the valley below 400 metres a.s.l. All the way there are opportunities to fill up our flasks in burns. And then another climb up a lower but very steep col, where I go through the first bad patch. I'm overtaken by the whole bunch I escaped from at the last downhill.

I make up for it at the descent that follows, reaching the checkpoint at 4h15, i.e. 15 minutes ahead of my plan. The cut-off here is 6 hours, but having sussed out the route I know the next cut-off of 8 hours will be the key one. Here you need a significant time cushion to make the next one. It starts raining when I run up a path along the burn so I put my jacket on.

Two miles further the red flags turn right into the bog. Doesn't matter, my shoes are already wet from the rain. Then the route leads straight up the slope across very steep grass and rocks. Sometimes we have to scramble on all fours. Again I hit the wall. It's definitely not my day. I stop for a while to have a chocolate bar.

Above the col a local runner catches up with me and we talk for a while. He speaks with a very thick brogue but having worked in the UK for several years I learned to understand all dialects. He says he's bonked too. If he suffers so badly while overtaking me so easily, then what can I say?

The big climb leads to the unpronounceable summit of Stob Coire Sgreamchach (1072 m) and further along the ridge to the highest point of the whole race, Bidean nam Bian (1150 m). To make our life harder, the route takes a dogleg to the neighbouring peak of almost the same height and back. Again it's very technical on rocks and talus. I gain on all downhills but still feel bloody slow on the climbs. The only good point is that it stopped raining.

My legs are alright, I'm just short of breath. Although I've trained pretty hard in the Tatras in summer, I'm far from my last year's shape. The two previous days of hectic work as a journalist covering the earlier races didn't probably help either. Back from the dogleg to the highest peak I have about 50 minutes left till the 8h cut-off at the bottom. And before the downhill proper there is one more bump ahead.

* * * * *

Someplace, 2 February. Kilian Jornet and Emelie Forsberg have won the race and stand on the highest step of the podium. I approach them and we make an appointment for an interview in Scotland in September.

A moment later I wake up from a dream. Yesterday I received a confirmation I'm accepted for Glen Coe Skyline.

* * * * *

PhD in downhills

Jak się masz, ledwo dyszysz, bierz się w garść, na co liczysz?
Psia mać, wiem, że stać cię na lepsze wyniki!
Poprawiasz statystyki ziom i wyrzucasz z siebie gniew
Przestajesz robić za tło, obudził się w tobie lew
Jakoś idzie trzymać pion, znaleźć ten zwierzęcy zew
Ostatni głęboki wdech, do góry łeb!

[Sobota – Do góry łeb]

The Chasm of An t-Sròn, 22 September, 2:20 pm. Kilian and Emelie are absent this year. It doesn't change the fact that right now with my back against the wall I've got to do the Kilian myself. I have less than 40 minutes to get a thousand vertical metres down a mega technical slope over two miles. Time to slay some dragons!

Following an easier beginning, the route falls down some extremely steep scree. Sliding in a controlled way I quickly catch up with a few fellow runners. Below there is wet grass, equally steep. I feel happy to have chosen the shoes with lugs for mud rather than rocks, although the latter are aplenty as well, especially at the burn crossings. I don't waste time to find stepping stones and run across shin-deep water.

I stop counting the ones I've overtaken, wondering how many of them, including me, will make the cut-off. I've been able to see the bottom of the glen with Loch Achtriochtan and the road with aid station for a longer while. It seems so close but there is still a looming question if I can make it. Seeing me, one racer steps aside on slippy rocks. – Cheers mate, thanks a lot, okurwajapierdolę! – English courtesy swiftly turns into my native swearing just as I narrowly escape a nasty fall. For a long time I've been pushing it way too far, this is pure madness...

I get the best for last. Wet rocks slanting downwards. No shoes would ever hold here. Wherever I can I run down the grassy sides of the path but it's seldom possible. Both my thighs are beginning to get cramps. With the previous elevation gain, half an hour of continuous descent at such speed down an impossibly steep slope was bound to take its toll. – Careful, it's slippy – shouts the marshall, at once realising the obviousness of his warning – and there are steep drops down there! – Can I make the cut-off? – I throw a question. – You'll miss it by three minutes – he answers with a convinced voice – 'cos it takes fifteen to get down from here...

When I meet the bloke down there a while later before heading for the next climb, he's gonna be a wee bit surprised when I tell him it took me eight minutes. He certainly didn't know that downhill is my middle name.

The rocky drops are minging indeed, with water flowing over them. I slide down partly on my bum and partly on all fours. I burst into the checkpoint four minutes before the cut-off only to learn that it counts on departure and not arrival. Cup of water down my throat, flask filled up, mouthful and fistful of grub and get the f*** out the gate before they close it! Do I always have to live on the edge?

I cross the road, sit on a stone and have a ten-minute feast. This crazy downhill completely drained me. The Scottish runner I met before comes over and offers me a packet of crisps he got from his family. This is the only place in the race where outside support is legal. He reached the checkpoint a while before me but decides to drop out, although I try to change his mind. He looks even more knackered than me.

Some people are born with downhill running skills and I must be one of them. Just like unforgettable Paco the dog who once fell into water and learnt he could swim. Its not the first time this skill saved my arse in a race. Had I held an MSc in downhills before, now I would surely earn a PhD!

Skyline or Skyfall?

Let the sky fall
When it crumbles
We will stand tall
Face it all together
At skyfall

[Adele – Skyfall]

I wouldn't be myself if I hadn't sussed out the whole route before, on the map at least. From here on at 33 km begins the worst climb. 900 vertical metres over 1.8 km. Yes, 50 per cent average over such a long distance. How steep can it be at the steepest places? From the bottom of the glen I set off as probably the last one of those who made the cut-off.

Path, no path, wet grass, rocks, tufts of grass to cling on to, it's more or less all like that. Trekking poles would come in handy but I deemed them "less necessary" when limiting the weight of my plane luggage. The speed seems miserable and I feel weak as a baby. Once in a while I need to stop for a rest. I've already said this is not my best day. The altimeter however still shows I yomp almost 600 vertical metres per hour, which ain't that bad. Above me, still in the same distance, I see two other racers. I know when I hit the ridge I will be more or less sorted.

The ridge is Aonach Eagach. Easier climbed than pronounced. Last year it was out due to gale force wind. The second hardest section of the race, grade 2 scrambling, i.e. UIAA grade I. At the summit of Sgorr Nam Fiannaidh (967 m) I catch up with those two, say hi to them and the marshalls and run ahead.

The whole ridge is about 5 km long but some of its parts are runnable. The pinnacles offer some fine scrambling. Members of the safety crew take care of the most difficult places. This would be great craic if I wasn't so ultimately knackered. I romp through scrambling sections and technical descents but on every single uphill I gasp for breath. I downclimb one pinnacle via an overhang which can be Diff grade in climbing terms, lowering myself on juggy holds but without seeing any footholds. Scrambling the next pinnacle I see the racer following me finds a bypass from the right. It's so much like me to make my life harder...

A marshall at the last rocky summit tells me there are 8 miles to go, with only a few smaller hills remaining. That's the best news I've heard today.

At those "smaller hills" I hit the wall again. I force another chocolate bar down my throat and pass another completely shattered yomper, a bloke from Brazil. Some others seem to be dying even more than me.

Those two from the last big climb catch up – an Englishman and a Portuguese. We are surrounded by a grey cloud concealing all the remaining views. The weather and terrain here are so stereotypically British. No path, just vast grasslands scattered with rocks and bogs. We look at every hill hoping it's the last one.

Finally it's all downhill. André the Portuguese and me get in front. It's 7 pm, getting dark and the grey cloud turns black. Suddenly the wind starts howling and it's raining evil. Welcome to Scotland.

In the horizontal rain the visibility becomes close to zero. We can hardly see the wee red flags and soon we lose track of them. Is this still Skyline, or maybe Skyfall? Today's adventures would be enough for more than one action film...

We run around in search of a flag and turn back in an attempt to find the last one we saw. Matt and Fernando join us. Someone has a GPS track but it leads us into scrambling terrain too far to the north. The ridge, which the paper map shows we've got to hold on to, is vague. The four of us decide to stay together but spread out wider to search for flags. The 14-hour cut-off at the finish passes at 9 pm.

The Brazilian finds the first flag and then it all works. Together we look for the next ones. The terrain is still not easy, with plenty of rocky outcrops and bogs. It's getting darker but with headtorches on our field of view would be limited.

When we hit the path we know we've made it. We've got 50 minutes remaining for less than 4 miles of easy path and gravel road we started with in the morning, now all the way downhill. We thank one another for great teamwork. It would be way harder on one's own.

A marshall ticks us off and we put the headtorches on. André and Fernando run ahead while Matt and me trot steadily, talking about stuff. We catch up with the Brazilian later on. At Kinlochleven despite the late hour we are welcomed as if we were winners. The clock shows 13 hours and 50 minutes. Everyone who has finished this carnage is a winner. There were no random people here and perhaps that's why as many as 142 out of 180 participants managed to finish the race.

* * * * *

Glen Nevis, 24 September, 6:30 pm. I sit in front of my tent, cooking a dinner on gas stove and sipping a local beer. Just a while ago I came back from Ben Nevis, just to stretch my legs two days after the race. I went up via Càrn Mòr Dearg and ran down the shortcuts of the Pony Trail. The setting sun casts an alpenglow on its slopes.

This race was one of my dreams that came true. I spent the last several months training for it. My shape could have been better but at least my head stayed strong. It was all on the edge, which is quite usual for me. As I often said before, adventures seem to follow me wherever I go. At least they always make a better story to tell.

A few dreams and challenges are still waiting. Some dragons are still left to slay. But now it's time to take a good rest.

We were here

Grieving the saddened faces
Conquering the darkest places
Time to rest now and to finish the show
And become the music, one with alpenglow

[Nightwish – Alpenglow]

Kamil Weinberg


Viewing all 13095 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>