Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13095 articles
Browse latest View live

"Klimat". Jubileuszowa 30. Perła Paprocan: 900 osób na mecie

$
0
0

Niemal 900 osób wzięło udział w jubileuszowej 30.Perle Paprocan w Tychach. Biegacze i kijkarze ramię w ramię walczyli o nowe życiówki, ścigali się albo… robili trening w miłej atmosferze. Ponura pogoda nie pokrzyżowała planów, wszyscy, włącznie z maratończykami, ukończyli bieg bez deszczu.

Chociaż 895 osób to imponująca frekwencja, jest ona najniższa od dwóch lat. Z pewnością wpłynęła na nią niepewna pogoda i wiszący w powietrzu deszcz. Jedną z najwyższych była za to frekwencja zawodników nordic walking. Na starcie stanęło 141 kijkarzy. Ponad połowa z nich wybrała najdłuższy dystans z kijami, czyli półmaraton. Cieszył się on największą popularnością wśród biegaczy – 21 km, czyli trzy pętle wokół Jeziora Paprocańskiego, pokonało aż 384 zawodników. Na królewski dystans zdecydowało się 58 biegaczy.

Jak to możliwe, że impreza utrzymuje tak wysoką frekwencję przez tyle lat, mimo coraz większej liczby konkurencyjnych biegów w okolicy? Wpływ na to mają z pewnością niska opłata startowa, piękna trasa wokół jeziora, klimat imprezy oraz pewna tradycja. Od lat na uczestników czekają charakterystyczne ciężkie, odlewane medale z perłą. Dla wielu osób Perła to pierwsze starty w życiu i ogromny sentyment.

– Biegam tutaj od tylu lat, że nie wyobrażam sobie nie wystartować. Nawet, jeśli zrobię tylko treningowe 7 km. Ale być muszę – mówi Jacek, stały bywalec Perły Paprocan. –  Wiele się zmieniło przez lata. Widać to głównie po frekwencji, bo impreza zmieniła się z kameralnej na kilkadziesiąt osób w potężny bieg z prawie tysiącem uczestników. Ale klimat nie ucierpiał, na szczęście.

Dużą zaletą jest możliwość wyboru dystansu. Dzięki temu można przesuwać swoje granice i podnosić poprzeczkę coraz wyżej.

– Każdy z uczestników może wybrać dystans dla siebie, od 7 km do 21 km w Nordic Walking, lub od 7 do 42km w biegu. Pętle mają po 7 km a na wysokości startu/mety czeka dobrze zaopatrzony bufet – wymienia Marzena Tront z grupy Radlinioki w biegu. – Trasa jest przyjemna, w połowie utwardzona (asfalt, kostka), w połowie miękka, czyli leśna. Nie jest trudna, ma tylko jedno odczuwalne wzniesienie. Oznaczenia co kilometr. Dzisiaj pogoda dopisała, było co prawda chłodno, ale nie padało. Warunki super. Do tego las w pełni jesiennych kolorów…

– Bieganie na Perle ma swój wyjątkowy charakter, gdyż zwycięzcą jest każdy kto ukończy bieg – wyjaśnia Mirek Bortel, Ambasador Festiwalu Biegów. – Magnesem przyciągającym biegaczy jest wspaniała atmosfera. Dzisiaj była jeszcze wspanialsza. Z okazji 30. edycji organizatorzy przygotowali dla uczestników specjalny konkurs z nagrodami. Był to test wiedzy o Perle, czyli 10 pytań z historii biegu, a na tych, którzy uzyskali najwięcej punktów, czekały upominki związane z perłą.

Najszybszym zawodnikiem na dystansie maratonu był dzisiaj Szymon Wolek, któremu sześć pętli wokół Jeziora Paprocańskiego zajęło 2:49:55. Najszybszej z pań, Beacie Nienadowskiej, zajęło to o ponad godzinę więcej (3:54:22). Na mocno licznie dystansie półmaratońskim triumfował Sebastian Bartnik, który zwyciężył z wynikiem 1:21:11. Najlepsza z pań okazała się Katarzyna Koprowska (1:41:11).

Pełne wyniki: TUTAJ

KM



5. Bieg Niepodległości w Jeleniej Górze - „10 listopada biegniemy dla Wolności!”

$
0
0

Szykuje się mały i duży jubileusz – jeleniogórski Bieg Niepodległości obchodzi swoje piąte urodziny, a dzieje się to przy okazji Stulecia Niepodległości.

W tym roku jest więc wyjątkowa okazja aby zakończyć biegowy sezon w Jeleniej Górze, przebiec spod ratusza do Cieplic-Zdroju, finiszować w urokliwych alejkach Parku Zdrojowego i zdążyć ze świętowaniem przed innymi – tak aby 11 listopada celebrować tę wyjątkową rocznicę dalej, np. startując w kolejnych zawodach, a jest ich przecież w bliższej i dalszej okolicy wiele albo po, po prostu, wybierając się na jesienny spacer.

Bieg Niepodległości w Jeleniej Górze wystartuje z Placu Ratuszowego o godz. 17:00, tak aby jego uczestnicy do mety w Cieplicach dobiegli już po zmroku. Ma być nastrojowo, świątecznie i wieczorowo. Ma być to bieg, który rozświetli listopadowe popołudnie i wieczór, przypominając o radosnym święcie 11 listopada i o wyjątkowej setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Zabieramy ze sobą na start latarki, światełka, lampki, czołówki, odblaski...

Zapisy oczywiście już działają, a nazwisk na liście startowej przybywa. Limit startujących to 600 osób. Na mecie czekać będą wspaniałe pamiątkowe medale, ciepły posiłek i pamiątkowe dyplomy drukowane w biurze zawodów. W pakiecie startowym każdy znajdzie pamiątkową biało – czerwoną wielofunkcyjną chustę – komin, w sam raz na długie zimowe wybiegania, które niechybnie nas wkrótce czekają.

Atestowana trasa biegu na 10 km poprowadzi z Placu Ratuszowego, przez al. Wojska Polskiego i ul. Wolności do Parku Zdrojowego na Plac Piastowski w Cieplicach.

Bieg towarzyszący na dystansie 5 km to kolejny Memoriał Piotra Schmidla, który jeszcze bardziej wiąże tę imprezę z Uzdrowiskiem Cieplice, bo przecież jego pracownikiem był Piotr i gdzie Bieg Niepodległości zawsze się kończy. Start tego biegu to zajezdnia MZK w Jeleniej Górze przy ul. Wolności. Meta oczywiście w Cieplicach.

Oba dystanse wystartują więc o tej samej godzinie (10.11.2018, 17:00), a meta czekać będzie w Cieplicach – Zdroju. Podstawione autobusy jeleniogórskiego MZK (przystanek Pod Koroną w Cieplicach) rozwiozą zawodników na oba starty.

Bieg Niepodległości w Jeleniej Górze to symboliczny koniec sezonu nie tylko dla biegaczy, ale również dla organizatorów tego biegu. Zakończył się przecież cykl biegów górskich Runner's World Super Bieg, który przygotowuje przecież ta sama ekipa. Będzie więc okazja do wspólnego świętowania i zakończenia sezonu.

Biuro zawodów i wydawanie numerów oraz pakietów startowych działać będzie w Cieplicach w sobotę 10 listopada już od godziny 10:00.

Strona imprezy: http://biegniepodleglosci.superbieg.pl

źródło: Organizator


Airtel Delhi Half Marathon: Debiutantka rozbija bank!

$
0
0

Najwyższe w światowym półmaratonie nagrody ściągnęły do stolicy Indii wielu znanych biegaczy i biegaczki z całego świata. Bieg obfitował jednak w niespodzianki.

To miał pojedynek między Kenijką Joyciline Jepkosgei - rekordzistką świata w półmaratonie (1:04:51) a Etiopką Tirunesh Dibabą - wielokrotną medalistką olimpijską w biegach na 5000 i 10 000 m, posiadającą najlepszy wynik w półmaratonie 1:06:50. Show skradła jednak… półmaratońska debiutantka, Tsehay Gemechu.

Etiopka zwyciężyła z rewelacyjnym czasem 1:06:50, bijąc rekord trasy Kenijki Mary Keitany (1:06:54 w 2009 r.).

Drugie miejsce wywalczyła wspomniana Joyciline Jepkosgei z 6 sekundami straty. Ttrzecia była Zeineba Yimer uzyskując czas 1:06:59. Tirunesh Dibaba była szósta z wynikiem 1:08:36.

Wśród mężczyzn czterech zawodników złamało granicę 60 minut. Wygrał Etiopczyk Andamlak Belihu z czasem 59:18, czym ustanowił rekord życiowy.

Drugi był jego rodak, również debiutant - Amdework Walelegn z 4 sekundami sek straty. Na trzecim miejscu uplasował się tegoroczny triumfator półmaratonu w Kopenhadze - Kenijczyk Daniel Kipchumba, z czasem 59:48. Dodajmy, że rekord trasy mężczyzn to 59:06 i od 2014 r. należy do Guye Adoli.

Na zwycięzców czekała nagroda w wysokości 27 tys. dolarów. W Nowym Delhi warto biegać szybko. Dla biegaczy którzy uzyskują czas 59:05 lub szybszy i biegaczek z wynikiem poniżej 1:06:53 czeka dodatkowa premia w wysokości 10 tys dolarów. W tym roku pełną pulę 40 tys. dolarów otrzymała tylko Etiopka Tsehay Gemechu.

Nowe Delhi jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast świat na świecie. Dlatego co roku organizatorzy starają się walczyć z tym problemem (czytaj więcej). Tym razem impreza odbyła się miesiąc wcześnie, już przed świętem Diwali, czyli hinduskim świętem światła, gdy masowo wystrzeliwane fajerwerki psują jakość powietrza. Walcząc ze smogiem przed startem zastosowano fale radiowe wysokiej częstotliwości, aby usunąć cząstki PM 2.5. Ponadto nad trasą, z wysokości 6 m rozpuszczano parę wodną.

RZ


Mocny początek CITY TRAIL w Lublinie i Warszawie

$
0
0

W weekend 20-21 października Lublin i Warszawa jako ostatnie z miast CITY TRAIL rozpoczęły edycję 2018/2019. Na obu trasach padły rekordowe czasy – w Lublinie wśród kobiet, w Warszawie – wśród mężczyzn. To były naprawdę ciekawe biegi!

LUBLIN

Lubelska trasa, choć bez poważnych przewyższeń jest typowo crossowa – nie brakuje piaszczystych ścieżek, korzeni, a w wielu miejscach trzeba wykazać się niezłą koordynacją – wymagają tego wąskie, leśne dróżki.

Na takiej właśnie 5-kilometrowej pętli zwycięstwo odniósł w sobotę lubelski dominator – Artur Kern. Jego czas to 16:50. Drugą lokatę wywalczył Paweł Wysocki (17:05), a trzeci był Łukasz Nestorowicz (17:11).

Najszybszą z kobiet była Julia Pleskaczyńska i to właśnie wynik Julii – 18:09 zasługuje na szczególną uwagę - jest bowiem lepszy od poprzedniego rekordowego czasu na tej trasie aż o minutę. – Nie spodziewałam się tego wyniku, nie nastawiałam się na rekord trasy, ale starałam się dać z siebie wszystko. Przygotowuję się do Mistrzostw Polski w Biegach Przełajowych, które odbędą się za miesiąc, więc jestem w regularnym treningu. Mam nadzieję, że pokażę się na tej imprezie z dobrej strony, ale nie zakładam nic konkretnego. Jeśli uda mi się zdobyć medal, to będzie miłe zaskoczenie – podkreśliła po biegu 20-letnia zawodniczka.

Druga do mety dotarła Patrycja Gruszkowska (19:54), a trzecia była Katarzyna Konkel (20:28).

Wśród zawodników, którzy startowali w sobotnich zawodach był Jacek Nakonieczny – biegający w stroju hiszpańskiego inkwizytora.

– Strój powstał przy okazji balu karnawałowego w pracy, którego motywem przewodnim były morskie opowieści. Po balu stwierdziłem, że skoro strój leży bezużyteczny, to chociaż w nim pobiegam. Nie jest to najbardziej komfortowe ubranie do biegania, bo nie przepuszcza powietrza, ale nie walczę o zwycięstwa, więc to nie jest dla mnie problemem. Mam nadzieję, że dzięki mojemu przebraniu nie tylko ja się dobrze bawię, ale daję też radość innym – podkreślił na mecie zawodnik. - Jeśli nie wymyślę nic bardziej rzucającego się w oczy, to mam zamiar startować w tym stroju również w kolejnych miesiącach.

Linię mety biegu głównego minęło 300 osób. Dodatkowo w zawodach dla dzieci i młodzieży wzięło udział 85 młodych adeptów biegania.

Kolejne zawody w Lublinie odbędą się 11 listopada. Będzie to wyjątkowa impreza, bowiem organizowana z jednej strony jako część cyklu Grand Prix, ale także jako Bieg Niepodległości CITY TRAIL. Bieg główny wystartuje wyjątkowo o godz. 11:11, a poprzedzony zostanie Rotą. Na mecie zawodnicy, którzy zgłoszą taką chęć otrzymają okolicznościowe medale.

Pozostałe zawody edycji 2018/2019 odbędą się: 8 grudnia, 12 stycznia, 16 lutego i 23 marca.


WARSZAWA 

Warszawska trasa w Lesie Młociny należy do bardzo szybkich. Czołowi zawodnicy regularnie biegają na tych ścieżkach w okolicy 15 minut. Tymczasem podczas niedzielnego biegu zwycięzca – Kamil Jastrzębski - poprawił swój własny rekordowy czas i doprowadził go do poziomu 14:45. Poprzedni rekord wynosił 14:48.

Warto podkreślić, że Kamil przed tygodniem wystartował w maratonie w Poznaniu, gdzie był pierwszym Polakiem na mecie i ustanowił rekord życiowy – 2:19:54.

– Jestem bardzo zadowolony, że udało mi się poprawić rekord trasy, ale czuję niedosyt, bo do rekordu wszechczasów cyklu zabrakło bardzo niewiele - tylko 5 sekund. Dzisiaj czułem się bardzo dobrze, gdybym miał obok rywala, z którym mógłbym przez 3 km powalczyć, myślę, że ten wynik na mecie oscylowałby w okolicy 14:35. Mimo wszystko trzeba się cieszyć z tego, co jest i na następnych biegach potwierdzić dominację na tej trasie, swoją formę i pobić ten rekord, bo nie ukrywam, że zależy mi na nim bardzo – podkreślił na mecie zawodnik.

Drugą lokatę zajął Bartosz Jarczok (15:24), a trzeci był Aleksander Dragan (15:36).

Najszybszą z kobiet okazała się wicemistrzyni świata w długodystansowym biegu górskim z tego roku - Dominika Stelmach. Jej wynik to 17:47. Druga do mety dotarła Iwona Wicha (18:40), a trzecia była Edyta Rybacka (18:48).

W edycji 2018/2019 zawodnicy mogą biegać charytatywnie i wspierać Fundację Dajemy Dzieciom Siłę. Akcja cieszy się dużym zainteresowaniem – w skali całej ogólnopolskiej edycji, na bieganie charytatywne zdecydowało się już blisko 2000 osób. Jedną z nich jest Jakub, który brał udział w niedzielnej imprezie.

– Znam Fundację i wiem, że robią dobre rzeczy, więc warto wspierać ich w działaniu – podkreślił po biegu zawodnik. - Biegam dopiero od dwóch miesięcy, więc jestem początkujący i postanowiłem wystartować w zawodach, żeby sprawdzić, jakie są moje możliwości. Kiedy biegam sam, nie jestem w stanie zmusić się do tak dużego wysiłku, jak na trasie zawodów. Dzisiaj biegłem w grupie, która była bardzo ambitna i nie ukrywam, że próbując utrzymać ich tempo od startu, naprawdę się zmęczyłem. Na tyle, że nie miałem już siły, by przyspieszyć na finiszu – relacjonował.

Linię mety warszawskiego biegu minęły 674 osoby. Dodatkowo w zawodach dla dzieci i młodzieży wzięło udział około 300 młodych adeptów biegania. Kolejne biegi odbędą się: 10 listopada (wyjątkowo w sobotę), 9 grudnia, 13 stycznia, 17 lutego i 24 marca.

Najmłodsi uczestnicy obu imprez mogli nie tylko pobiegać, ale także skorzystać z dodatkowych atrakcji – m.in. kursu pierwszej pomocy w wydaniu dla dzieci.

Lublin i Warszawa to tylko dwie z dziesięciu lokalizacji, w których odbywa się cykl CITY TRAIL z Nationale-Nederlanden. Pozostałe to: Bydgoszcz, Katowice, Łódź, Olsztyn, Poznań, Szczecin, Trójmiasto i Wrocław. Kolejne zawody są zaplanowane na 27 października w Poznaniu i 28 października w Bydgoszczy. Szczegółowe informacje oraz zapisy znajdują się na stronie www.citytrail.pl.

źródło: CITY TRAIL


Rekordy i super debiuty w Toronto. Widoczni Polacy

$
0
0

Silny, chłodny wiatr nie przeszkodził uczestnikom Scotiabank Toronto Waterfront Marathon powalczyć o dobre wyniki. Biegano m.in. w mistrzostwach Kanady i mistrzostw świata weteranów.

Sporą sensację sprawiła Etiopka reprezentująca Bahrajn - Mimi Belete, która wygrała z czasem 2:22:29. Jest to nowy rekord trasy i nowy rekord życiowy zawodniczki – poprawiony o blisko 4 minuty (2:26:06). Dodajmy, że dla biegaczki był to dopiero drugi start w maratonie; zadebiutowała dopiero w tym roku w Hamburgu. Wcześniej specjalizowała się w biegach na 1500 m.

Mimi Belete wyprzedziła ubiegłoroczną zwyciężczynię Marte Megre z Etiopii, która uzyskała wynik 2:22:35. Podium zamknęła Kenijka Rutch Chebitok z czasem 2:23:29, co też jest jej rekordem życiowym.

Na 13. pozycji uplasowała się Polka mieszkająca od lat w USA - Julia Budniak, która uzyskała czas 2:39:10. Jest to nowa życiówka biegaczki pochodzącej z Gubina. Budniak wygrała też klasyfikację wiekową K35-39 maratonu. Wyprzedziła Kanadyjkę Heather Odonnell o... 17 minut!

Wśród mężczyzn na trzecią wygraną z rzędu liczył Kenijczyk Philemon Rono. Bieg skończył jednak dopiero na 9. miejscu, z wynikiem 2:13:37. Triumfował inny z Kenijczyków - Benson Kipruto, młodszy brat znanego Dicksona Chumby, który uzyskał czasem 2:07:24. Kipruto nieznacznie wyprzedził Tanzańczyka Augustino Sulle (2:07:46) i Kenijczyka Felixa Kandie (2:08:30).

Bohaterem kibiców został 29-letni Cameron Levins, który w swoim debiucie uzyskał wynik 2:09:25 i po 43 latach złamał rekord Kanady (2:10:09)! W nagrodę otrzymał symbolicznie 43 tys dolarów premii. Tysiąc za każdy rok oczekiwania na poprawę wyniku. Wynik ten dał mu czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. Oczywiście został też mistrzem kraju.

Wśród pań złoto zdobyła Kinsey Middleton, która była siódma w klasyfikacji generalnej. (2:32:09).

Najwyżej z Polaków uplasował się warszawianin Michał Orzeł, który uzyskał czas 2:35:15, co dało mu 25. miejsce wśród mężczyzn. Jest to też nowy rekord życiowy biegacza. W klasyfikacji wiekowej M35-39 maratonu zajął drugie miejsce. Lepszy wynik uzyskał tylko Kanadyjczyk Christopher Aranda - 2:31:51. Wkrótce więcej o MŚ weteranów.

Na dystansie półmaratonu - towarzyszącym zmaganiom maratończyków w Toronto - zadebiutowała Renata Pliś. Po wieloletniej przygodzie z bieżnią, zawodniczka ma już za sobą czas kontuzji. W tym roku zdobyła złote medale mistrzostw Polski w biegu ulicznych na 5 i 10 km. W Kanadzie uzyskała czas 1:14:01, który dał jej drugie miejsce open. Wygrała Allison Kieffer z rezultatem 1:12:47. Wśród mężczyzn górą był jej rodak Will Noris (1:05:36).

RZ


Cappadocia Ultra Trail: Bereznowska i Ściuba wysoko!

$
0
0

Piątym miejscem Patrycji Bereznowskiej zakończył się w miniony weekend Cappadocia Ultra Trail, kolejny bieg z serii Ultra-Trail World Tour. To jeden z najlepszych wyników Polaków w cyklu!

Najszybszą zawodniczką na 120-kilometrowej trasie o przewyższeniu 3730 m była Maria Mitewa Nikołowa. Bułgarka przekroczyła linię mety z czasem 13:14:29. Dziewiąta zawodniczka UTWT i druga Andorra Ultra Trail, obroniła tytuł w tureckiej Kapadocji.

Maria Mitewa Nikołowa wyprzedziła Rosjankę Aleksandrę Kalanową oraz Franceskę Canepę. Włoszka, która w podsumowaniu swojego startu napisała, że była miło zaskoczona ukształtowaniem trasy, linię mety przekroczyła z czasem 13:42:15.

Przed Patrycją bieg ukończyła również Martina Trimmel z Austrii, zwyciężczyni tegorocznego Mozart 100 (czas 13:59:43).

Patrycja Bereznowska na pokonanie trasy potrzebowała 14:01:24 i był to najlepszy wynik wśród wszystkich biegaczy znad Wisły.

Wynik Patrycji, zwyciężczyni Spartathlonu i Iron Run w Krynicy-Zdroju w 2017 r. oraz mistrzyni i rekordzistki świata w biegu 24-godzinnym to także jeden z najlepszych wyników Polaków w UTWT, po tegorocznych wygranej Magdaleny Łączak w Transgrancanarii i triuimfie Marcin Świerca w TDS oraz sukcesach z roku 2017: drugim miejscu Świerca w CCC i piątym Ewy Majer w Lavaredo Ultra-Trail.

W pierwszej dziesiątce bieg ukończyła również Aneta Ściuba. Triumfatorka tegorocznego Iron Run na 9. TAURON Festiwalu Biegowym  w Krynicy zajęła 7 miejsce z czasem 15:08:32, była też trzecia w kategorii wiekowej.

W swojej kategorii wiekowej zwyciężyła natomiast Magdalena Piekarewicz, 16 kobieta zawodów w Kapadocji z czasem 21:51:12.

Wśród mężczyzn triumfował, zachwycony trasą i atmosferą biegu, Andrea Macchi. Włoch, piąty na mecie tegorocznego Lavaredo Ultra-Trail, a w roku 2017 triumfator Orobie Ultra Trail i trzeci na mecie 330-kilometrowego Tor des Geants, uzyskał w Turcji czas 11:12:34, wyprzedzając Anglika Marcusa Scotneya - 11:31:34 i mieszkającego w Tajlandii Walijczyka Harry'ego Jonesa - 12:18:40.

Najszybszym z Polaków był Piotr Żubiński, dwudziesty z wynikiem 14:42:13. Na 25 miejscu bieg ukończył Jaromir Krzyszczak - 15:08:32, a polskie podium mężczyzn zamknął Adam Walacik (15:33:10, pozycja 32).

We wszystkich biegach imprezy wzięło udział ok. 2000 biegaczy z 75 krajów. Zawodnicy zagraniczni stanowili 45% wszystkich startujących.

​​

Pełne wyniki: TUTAJ

IB


MŚ OCR: Polacy blisko medali w rywalizacji elity [WIDEO]

$
0
0

Biegi przeszkodowe (OCR) już dawno przestały być zabawą i zwykłym taplaniem w błocie. W miniony weekend najlepsi z najlepszych rywalizowali o medale mistrzostw świata.

Pierwszy raz mistrzostwa odbyły się w 2014 roku. W zeszłym roku w szranki stanęli zawodnicy z aż 67 krajów, w tym także z Polski. W tym roku o medali rywalizowało już znacznie więcej naszych zawodników.

Zawody odbyły się na przedmieściach Londynu, w miejscowości Kelvedon Hatch. Rywalizowano w trzech konkurencjach: biegu na 3 km, 15 km oraz trzyosobowej sztafecie. Zawodnicy z różnych stron świata rywalizowali o tytuły zarówno kategoriach elity jak w kategoriach wiekowych.

3 km

Z bardzo dobrej strony zaprezentował się mistrz świata w biegu po schodach Piotr Łobodziński, który zajął piąte miejsce. Do podium zabrakło mu tylko 11 sekund. Wygrał „Łobodziński OCR-u”, czyli Brytyjczyk Jonathan Albion, który jest prawdziwym dominatorem biegów przeszkodowych.

Najszybciej z pań, 3-kilometrową trasę najeżoną przeszkodami pokonała Amerykanka Nicole Mericle. Na 38. miejscu uplasowała się Polka Izabela Frontczak. Tuż za nią finiszowała Izabela Wysłuch.

W kategorii wiekowej 20-29 złoto zdobył Dawid Hajnos, a trzeci był Wojciech Sobierajski.

Na najwyższym stopniu podium, tyle że w grupie M30-39, staną Piotr Prusak.

O krok, a może o przeszkodę od medalu, znalazł się Robert Krzystniak (M40-49), który zajął czwarte miejsce i tracąc 16 sekund do rywala.

15 km

Główne trofeum w biegu na 15 km znów padło łupem Jonathana Albona. Najlepszym z Polaków był Łukasz Wańczyk który zajął 84. miejsce z ponad 30-minutową stratą do zwycięzcy. Wśród pań triumfowała Kanadyjka Lindsay Webster z wynikiem 1:51:56. W kategorii pro nie było żadnej z Polek.

Na dłuższym dystansie na podium kategorii wiekowej znów stanął Dawid Hajnos - srebro w grupie M18-24. Wygrał Szwed William Englund z 3 minutami przewagi.

Na drugim miejscu, tyle że w kolejnej kategorii, stanął Wojciech Sobierajski. Zaledwie o 20 sekund okazał się od niego lepszy zawodnik z RPA - Louis Smit.

W grupie M30-34 brąz wywalczył Tomasz Danielkiewicz, a tuż za nim uplasowali się Tomasz Oślizło i Piotr Prusak. Upragniony medal zdobył Robert Krzystniak w kategorii M40-44 z wynikiem 1:41:10. Lepszy okazał się tylko rywal z Południowej Afryki - Jason Burgess.

Wśród pań w kategorii M30-34 Małgorzata Daszkiewicz zdobyła srebro. O 4 minuty wyprzedziła ją zawodniczka z Holandii Corien Jansen.

Na piątej pozycji w grupie M18-24 uplasowała się Aleksandra Grobelna, ale do trzeciej lokaty straciła prawie 9 minut. Natomiast Katarzyna Libura zajęła dziesiąte, ostatnie miejsce w kategorii K40-44 z wynikiem 4:21:03.

Sztafety

Na zakończenie mistrzostw rozegrane zostały sztafety. Polacy byli bardzo blisko medali. Zarówno wśród męskich i mieszanych drużyn „pro”, Biało-Czerwoni zajmowali czwarte miejsca. W obu przypadkach do podium zabrakło mniej niż 30 sekund.

Wśród sztafet mieszanych wygrali miłośnicy syropu klonowego - „Maple Syrup Mamas”, którzy uzyskali wynik 43:56. Na trzecim miejscu znalazł się Team Inov-8 z czasem 44:48, a tuż za nimi OCRA Poland z rezultatem 45:13, w składzieŁobodziński, Szaruga, Sobierajski.

Wśród męskich drużyn triumfowali „Platinum Rig” z wynikiem 42:14, a brąz zdobyli Team Toughest z czasem 42:52. Czwarte miejsce zdobyło Team Poland z rezultatem 43:14, które wystąpiło w składzie Kąkol, Szczechla i Kasprzyk.

RZ


5. Gdańsk Maraton - ruszyły zapisy! 14 kwietnia 2019

$
0
0

Gdańsk Maraton obchodzi w przyszłym roku mały jubileusz. 14 kwietnia 2019 roku impreza w stolicy polskiego wybrzeża odbędzie się po raz piąty. Właśnie ruszyły zapisy!

Formularz zgłoszeniowy

Gdańsk Maraton jest jedną z czołowych imprez w Polsce na tym dystansie. Jej atutem jest - zdaniem organizatorów - wyjątkowa trasa pozwalająca w ekspresowym tempie poznać najciekawsze i najważniejsze punkty na mapie Gdańska. Jednocześnie charakter biegu znacznie ułatwia śrubowanie nowych rekordów życiowych.

Dla organizatorów wydarzenia: Miasta Gdańsk oraz Gdańskiego Ośrodka Sportu, ważny jest również wysoki poziom organizacyjny, na który składają się doskonałe warunki stwarzane biegaczom. Meta i miasteczko biegowe w hali AMBEREXPO, liczne punkty odżywcze oraz imprezy towarzyszące mają przyciągać na Wybrzeże kolejnych amatorów biegania.

Trasa biegu, podobnie jak podczas poprzednich edycji, przebiega przez miejsca charakterystyczne dla Gdańska: Długi Targ, Europejskie Centrum Solidarności, Ergo Arenę, Stadion Energa Gdańsk czy Molo w Brzeźnie. Trasa jest bardzo płaska, suma przewyższeń na całym dystansie wynosi niespełna 30 metrów.

Wysokość opłat startowych:

  • pierwsze 1000 osób – 79 PLN
  • osoba 1001 i następne (lub do 31.12.2018 r.) – 99 PLN
  • w terminie 1.01-28.02.2019 r. – 119 PLN
  • w terminie 1.03 - 25.03.2019 r. – 149 PLN
  • w Biurze Imprezy – 200 PLN (płatność możliwa tylko gotówką)

Więcej informacji na stronie internetowej 5. Gdańsk Maratonu

#rungdn

mat. pras.



Maratony na świecie: Málaga - u Picassa w słonecznej Andaluzji zimową porą

$
0
0

Piękna Andaluzja, Wybrzeże Słońca, plaże po horyzont, tajemnicze zamki i… maraton. To całkiem realny plan, na przykład w ramach mikołajkowego prezentu. Zapisy na jeden z najpiękniejszych hiszpańskich maratonów są wciąż otwarte, a przy odrobinie szczęścia można upolować bezpośrednie loty w naprawdę przystępnej cenie. Kto nie chciałby pobiec zabytkowymi uliczkami, pod ukwieconymi balkonami i w cieniu palm? Start w rodzinnym mieście Pabla Picassa albo… Antonia Banderasa może być kuszący.

Zurich Maratón Málaga odbędzie się w tym roku po raz dziewiąty. Pierwszy raz będzie mu towarzyszył, rozgrywany jednocześnie, półmaraton.

TERMIN

Zurich Maratón Málaga odbędzie się 9 grudnia 2019 r.

POGODA

Średnia temperatura na początku grudnia oscyluje wokół 15 stopni Celsjusza. Jest słonecznie, choć nie upalnie. Niestety, koniec roku to w Maladze także czas największych opadów.

TRASA

W tym roku organizatorzy przygotowali nową trasę. Chcą ją dostosować do wciąż rosnącej liczby uczestników. Dzięki temu jednocześnie z maratonem będzie mógł wystartować debiutujący półmaraton, którego trasa pokrywa się z pierwszą częścią maratońskiej, a metę przewidziano w połowie królewskiego dystansu.

Nowa trasa będzie też szybsza i lepiej przystosowana do bicia rekordów. Poprowadzi przez Calle Bolivia i Avenida Salvador Allende, w sąsiedztwie Palo, a następnie przez Avenida Juan Sebastián Elcano.

IMPREZY TOWARZYSZĄCE

Oprócz półmaratonu, dzień wcześniej odbywa się Breakfast Run (Bieg Śniadaniowy) na dystansie 5 km. W sobotę zaplanowano także Pasta Party, które jest w cenie pakietu startowego. Zawodnicy zostaną z góry przydzieleni na posiłki o konkretnych godzinach.

Organizatorzy zapraszają tez na Welcome Running Tour, czyli biegowe zwiedzanie miasta. Wycieczki są dostępne przez ponad tydzień, odbywają się codziennie, a koszt udziału to 12,5 euro. Wymagana jest wcześniejsza rejestracja.

Przed maratonem odbędą się także targi EXPO oraz biegi dla dzieci.

ZAPISY

Dostępne pod tym adresem. Koszt startu w maratonie to 70 euro.

Za półmaraton zapłacimy 28 euro. W obu pakietach znajdują się okolicznościowe koszulki.

WYMAGANE DOKUMENTY

Dowód osobisty lub paszport.

WYJAZD

Do Malagi polecimy bezpośrednio z trzech polskich lotnisk: Krakowa, Warszawy i Wrocławia. Bilety w obie strony można kupić już za 200-400 zł.

KOSZTY POBYTU

Malaga poza sezonem nie jest droga. Nocleg w hostelu, w pokoju wieloosobowym, można zarezerwować już za 50 PLN, a w prywatnym pokoju za nieco ponad 100 PLN.

Komunikacja miejska nie należy do kosztownych: bilet na autobus i metro kosztuje około 1,3 euro, a jeśli skorzystamy z karty przedpłaconej, to nawet mniej.

Posiłek w tańszym lokalu to koszt 6-12 euro. Ceny w sklepach są nieznacznie wyższe od polskich.

Katarzyna Marondel

zdj. mat. prasowe


Katarzyna Rutkowska wysoko w Dublinie. Sezon na przełaje

$
0
0

Katarzyna Rutkowska zajęła 5. miejsce w biegu przełajowym w Dublinie. Słabiej wypadł Jakub Nowak, który uplasował się na 13. pozycji. Polacy mieli okazję sprawdzić trasę, na której za dwa lata odbędą się Mistrzostwa Europy.

W stolicy Irlandii rozegrano zawody pod nazwą Autumn Open International Cross Country. Impreza odbyła się na terenie Narodowego Sportowego Kampusu. To ogromny teren na obrzeżach miasta posiadający m. in. boiska do piłki nożnej, basen olimpijski, halę lekkoatletyczną, zaplecze badawcze i sporo zielonego terenu.

Korzystając z wolnej przestrzeni wyznaczono tam atrakcyjne trasy przełajowe liczące od 4500 m dla weteranek i juniorek, przez 6000 m dla seniorek i „mastersów”, po 7500 m dla seniorów. Biegi rozgrywano na pętlach. Łącznie rywalizowano w 8 kategoriach.

Miejscowi zawodnicy nie byli zbyt gościnni. Bieg pań wygrała Irlandka Shona Heaslip, która uzyskała wynik 20:05 min. Druga była Brytyjka Mhairi Maclennani z 7 sek. Straty, a za nią kolejna Irlandka Fionuela Ross z rezultatem 20:22. Nasza mistrzyni kraju w przełajach Katarzyna Rutkowska zajęła 5. pozycję pokonując dystans w czasie 20:44, uległa jeszcze znanej na Wyspach biegaczce Jennifer Nesbitt.

Wynik reprezentantki Podlasia Białystok można uznać za bardzo dobry zwłaszcza, że dopiero zaczyna przygotowania do sezonu. Nie tak dawno, w pierwszym starcie po krótkiej przerwie, była druga w biegu „5 dla Niepodległej” w Krakowie. Lepsza okazała się tylko Renata Pliś.

Z pewnością na więcej liczył wicemistrz Polski w maratonie z 2015 roku Jakub Nowak. Po latach biegacz złamał wreszcie - i to dwukrotnie - barierę 15 minut na 5 km (raz na nieregulaminowej trasie). Będąc na fali wznoszącej chciał powalczyć o wysokie miejsce w przełajach. Skończyło się na pechowym 13. miejscu z czasem 23:19. Wygrał Irlandczyk Sean Tobin z rezultatem 21:45.     

- Gdybym ruszył spokojnie, myślę, że byłbym w czołówce. Ale zacząłem tak mocno, że po 1,5 km miałem dosyć”  - mówi z uśmiechem Jakub Nowak i dodaje: - Widać wciąż, że mam jeszcze lekkie braki w szybkości. Nie starczyło sił na walkę o pierwszą „piątkę”. Ale i tak jestem zadowolony z występu, bo takie zawody są dobrą lekcją. Trzeba z niej wyciągnąć naukę i wykorzystać w kolejnych startach ” -  ocenia zawodnik.

Za 2 lata w Dublinie mogą być rozegrane Mistrzostwa Europy w biegach przełajowych. Decyzja o tym, czy Irlandczycy zostaną gospodarzami zawodów ma zapaść 2 listopada.

Na razie, najlepsi przełajowcy Starego Kontynentu będą walczyli o medale w grudniu w holenderskim Tilburgu. O tym, kto będzie reprezentował Polskę, przekonamy się zapewne po MP do lat 23 w Namysłowie.

RZ


Krynickie akcenty podczas GP Warszawy. Sebastian Polak znów najszybszy!

$
0
0

W Lesie Kabackim zakończył się 29. sezon Grand Prix Warszawy. To jedna z najstarszych imprez biegowych w stolicy, a nawet w kraju. Wyniki ostatniego biegu nie miały wpływu na to, kto wygra klasyfikację generalną, co nie oznacza wcale, że z trasy wiało nudą. Wręcz przeciwnie!

Już po raz drugi w tym sezonie, Sebastian Polak prześcignął Artura Jabłońskiego. Popularny „Słonik” pokonał 10-kilometrową trasę w 33 minuty i o 2 sekundy wyprzedził trzykrotnego zwycięzcę Biegu 7 Dolin-64 km w Krynicy!

Przez 13 lat wspólnej rywalizacji Sebastian zawsze oglądał plecy rywala. Tak było aż do tegorocznej jesieni. We wrześniu wygrał na Grand Prix Warszawy z przewagą 24 sek.

Nieoczekiwana zmiana miejsc. GP Warszawy już po wakacjach

Teraz walka była bardziej zacięta.    

– Od początku ruszyliśmy w czwórkę i tak biegliśmy do 3-4 km. Na delikatnych podbiegach starałem się robić kilka szybszych kroków i odskakiwać – relacjonował Sebastian Polak. – W efekcie zostałem tylko z Arturem i razem biegliśmy prawie do samego końca. Cały czas trwało „tasowanie”. On trzymał się nieco za mną. Do mety było coraz bliżej, więc znów przyspieszyłem. W pewnej chwili przestałem słyszeć jego oddech za plecami, a ponieważ nigdy nie oglądam się za siebie, wbiegłem nieco pewniej na ostatnią prostą. Wtedy ktoś krzyknął, żebym przyspieszył, bo Artur mnie goni. Chyba się szykował właśnie na końcówkę. Dopiero później, na liście wyników, zobaczyłem, że wygrałem o 2 sekundy – opowiadał zwycięzca ostatniego biegu GPW 2018.

Artur Jabłoński może odetchnąć z ulgą, że już przed biegiem miał zapewnioną wygraną w klasyfikacji generalnej. Triumfował jednak różnicą zaledwie 3 punktów! (599/596). Według regulaminu, 100 pkt. otrzymuje się za 1 miejsce, 99 za 2 itd.  To już piąta wygrana Jabłońskiego w kabackim cyklu.

– Nawet nie wiem, ile razy tutaj wygrywałem, ile biegów... Nie należę do tych, co prowadzą takie statystyki i wszystko sobie zliczają. Na pewno startuję w tym cyklu od 2013 roku i chyba zawsze stawałem na podium. Lubię tu wracać! Nie ma jakichś dużych nagród, ale za to jest miła atmosfera, a ja mam wielu przyjaciół i znajomych. Można tu zrobić dobry trening, który nie zawsze mogę przeprowadzić sam. Startuje tu też moja grupa i to również dodatkowo motywuje - powiedział Artur Jabłoński.

Wśród pań cykl zdominowała Marta Kaźmierczak, która zwyciężyła w pięciu biegach na osiem rozegranych. Teraz postawiła kropkę nad „i” uzyskując czas 40:09. Dwukrotna triumfatorka Biegu 7 Dolin-34 km w Krynicy też obroniła tytuł wywalczony przed rokiem.

– Bardzo się cieszę z wygranej. Lubię tu startować, bo cykl wymusza systematyczność i motywację, żeby pojawić się na starcie i odhaczyć kolejny bieg. Dodatkowo jest tu bardzo fajna, przełajowa trasa. A bieganie po lesie jest czymś wspaniałym! Można zrobić dobry trening, przy którym odpoczywa głowa, spotyka się fajnych ludzi, którzy tu przychodzą i myślą podobnie – mówi Marta Kaźmierczak.

W przyszłym roku organizatorów imprezy czeka jubileuszowa, 30 odsłona Grand Prix Warszawy. – Myślę, że w tym roku uzbieralibyśmy sto życiówek z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Dobre czasy posypały się przede wszystkim na przedostatnim biegu. Za rok mamy piękny jubileusz i na pewno trzeba będzie się spiąć. Na pewno kalendarz biegów jest bardzo napięty i trudno liczyć na nagły wzrost frekwencji, ale wciąż liczymy na pozytywnie zakręconych biegaczy” - powiedziała Alina Sakwa, organizatorka cyklu.

Na podsumowanie i oficjalne zakończenie cyklu zaprasza 24 listopada do Urzędu Dzielnicy Ursynów. Tradycyjnie, nieoficjalnym epilogiem cyklu będzie Bieg Mikołajkowy, który odbędzie się 1 grudnia. Zapisy już wystartowały, a impreza odbędzie się na trasie znanej z Grand Prix Warszawy.

Grand Prix Warszawy #8- wyniki mężczyzn

1 Sebastian Polak 33:00

2 Artur Jabłoński 33:02

3 Grzegorz Kłos 34:04

Grand Prix Warszawy #8- wyniki kobiet

1 Marta Kaźmierczak 40:09

2 Marta Jusińska 41:04

3 Bożena Josypenko 41:41

Grand Prix Warszawy – klasyfikacja końcowa mężczyzn

1 Artur Jabłoński 599 pkt.

2 Sebastian Polak 596

3 Marcin Stupak 588

Grand Prix Warszawy – klasyfikacja końcowa kobiet

1 Marta Każmierczak 598 pkt.

2 Marta Jusińska 590

3 Anna Sawicka 582

PEŁNE WYNIKI

RZ


Wietrzny/Słoneczny Potop Szwedzki. "Uwielbiam takie imprezy, bo powiększają grono biegających" - mówi Magda Łączak

$
0
0

Poprzedni, 3 tygodnie temu, Potop Szwedzki był Grzybowy. Teraz, ostatnia w tym roku biegowa impreza w regionie Karlskrony stała pod znakiem huraganowego wręcz wiatru. Ale i znakomitej zabawy. To ostatnie jest już znakiem rozpoznawczym cyklu zawodów biegowych organizowanych przez linie promowe Stena Line przy współpracy Fundacji „Festiwal Biegów”.

Nocną zabawę podczas podróży promem Vision z Gdyni do Kalskrony zdominowali… piraci. Choć silny wiatr i morze trochę statkiem bujały, zawładnęli tanecznym parkietem! Mieliśmy nadzieję, że grupa morskich rozbójników w takich samych strojach wybiegnie przed południem na urokliwe trasy ośrodka Karlsnäsgården. Było inaczej, choć również fantazyjnie, na żółto-czarno, niczym pszczółki bądź może osy…

Specjalnymi gośćmi tego wydania Biegowego Potopu Szwedzkiego byli znakomici ultramaratończycy, para biegaczy górskich z Mielca Magdalena Łączak i Paweł Dybek, jedni z najlepszych w Polsce, znani i bardzo cenieni także za granicą. Z chęcią przejechali cały kraj, z Opolskiego Festiwalu Gór, by spotkać się na morzu i za morzem z amatorami biegania.

Jak to zwykle na Potopie, czekało na nich duże grono biegaczy poczatkujących lub takich, którzy pierwszy raz czy drugi mieli okazje pobiegać po ścieżkach leśnych, najeżonych korzeniami i głazami, piaszczystymi lub usłanymi opadłymi liśćmi w  kolorach jesieni.

– Jestem gorącą zwolenniczką takich imprez, bo dzięki nim poszerza się grono biegających, kochających las i góry – mówi Magda Łączak, czterokrotna triumfatorka Biegu 7 Dolin na Festiwalu Biegowym w Krynicy. Wraz z Pawłem Dybkiem odpowiadała na liczne pytania, nikomu nie odmawiała rozmowy czy rady, zachęcała, podpowiadała…

Poprowadziła dynamiczną rozgrzewkę dla ponad 160 uczestników, biegać szybko - jednak nie chciała. – Jestem już zmęczona sezonem, palą mnie mięśnie ud. Bardzo dużo w tym roku startowałam, a przede mną jeszcze listopadowa „setka” na Haría Extreme Lanzarote, finał Ultra Pucharu Hiszpanii, który mam szansę zdobyć – tłumaczyła Magdalena.

Spośród 3 dystansów (5, 10 i 15 km) wybrała ten środkowy i przebiegła go równiutko w godzinę, rozmawiając i żartując na trasie z biegaczami, korygując ich techniczne błędy w terenowym bieganiu i bardzo się pilnując, by, nie daj Boże, nie być w damskiej czołówce konkurencji. – To jest impreza dla uczestniczek Potopu, to one mają stać na podium, nie ja – mówiła. I celu dopięła. Przyprowadziła do mety wesołą gromadkę na piątym miejscu wśród pań, a po niespełna 20 chłopakach. 

Nieco inaczej do startu podszedł Paweł Dybek. Zwycięzca (2014) i ówczesny rekordzista Biegu 7 Szczytów-240 km wybrał dystans najdłuższy i ruszył wprawdzie też wolniutko, ale po kilkuset metrach stwierdził, że w Karlsnäsgården może zrobić świetny trening i… „depnął” tak, że do końca nie widział żadnego z konkurentów. 15 kilometrów przebiegł w 58 minut, o 18 minut szybciej niż kolejny na mecie Tomasz Stec. Ale… uwaga! o 12 jedynie niż najlepsza kobieta!

Sylwia Czajkowska zdecydowanie wygrała ze wszystkimi (poza Pawłem, rzecz jasna) facetami! Po wieczornej dekoracji wyznała nam, że biega od zaledwie 2 lat, Potop Szwedzki był jej trzecim biegiem trailowym w życiu, a nieco ponad rok temu przeszła skomplikowaną operację po zmęczeniowym złamaniu szyjki kości udowej. I dziś biega tak fantastycznie! Niesamowite!

Na trasie, a zwłaszcza potem na mecie, rządziły piękne słońce i... porywisty wiatr. Sporo wysiłku i starań kosztowało nas utrzymanie na miejscu namiotów, flag i banerów, które szwedzki wicher próbował porwać między drzewa pięknego lasu. Wydrukowane listy z wynikami przyczepialiśmy na tablicy pięć, albo i sześć razy, bo trzymające je magnesy nie miały szans w starciu z porywistym wiatrem. Humoru jednak i zadowolenia z fajnego bieganiu nikomu to, na szczęście, nie popsuło…  

Odnotujmy jeszcze kolejny młody biegowy talent. Dystans 5 km najszybciej pokonała 12-letnia (!) Julia Machura z Poznania. Jej czas – 23 minuty i 17 sekund. Mamie Annie „dołożyła” 13 minut, tacie Robertowi – 3, nie przepuściła nawet młodszemu, 10-letniemu bratu Filipowi, którego wyprzedziła o 15 sekund…

Wśród uczestników Potopu było dwóch jeszcze młodszych chłopców. A właściwie chłopczyków, bo urodzili się w… 2017 roku! Tak, tak, terenową pętlę długości 5 km pokonali roczni Franek i Rafałek. Oczywiście w biegowych wózkach, prowadzonych przez rodziców.

Rafał Pasieka ma za sobą zresztą znacznie poważniejsze biegowe przedsięwzięcia. Rok temu Magda przebiegła Wrocław Maraton będąc z nim w 23 tygodniu ciąży! – Było fantastycznie, w przyszłym roku wracamy z wami do Szwecji. Trasa dla joggera dość trudna, ale da się ją pokonać. A jest przepiękna! – zachwycała się 27-letnia Magda Pasieka z kujawsko-pomorskiego Drzewianowa koło Nakła. – W czerwcu będziemy we trójkę, z moim mężem, który tym razem nie mógł popłynąć – zapowiedziała.

Biegowy Potop Szwedzki AD 2018 - za nami. Na 3 wydania przyszłoroczne postaramy się przygotować dla Was znowu coś fajnego. Będą Państwo zadowoleni, tak jak Stena Line i Festiwal Biegowy są zadowoleni z tego, że chcecie z nami na biegowo podbijać piękną Szwecję!

Do zobaczenia!

WYNIKI

Piotr Falkowski

zdj. Paweł Budziński Fotografia, On The Move, Paula Malicka, Mirosław Nowakowski, Michał Tokarczyk, autor, 

15 biegów w kalendarzu serii Skyrunner World 2019

$
0
0

Pięć nowych biegów znalazło się w kalendarzu Migu Run Skyrunner World Series w 2019 roku. Sezon biegania po górach rozpocznie się od nowości japońskiej. 21 kwietnia uczestnicy cyklu staną na starcie 31-kilometrowego Mt. Awa Skyrace.

Nowości czekają również na biegaczy w Europie. Do kalendarza zmagań dopisano Skyrace de Matheysins we Francji, który zostanie rozegrany 19 maja w pobliżu Grenoble. Punkty będzie można również zdobywać w Hiszpanii na 37-kilometrowym Sky Pirineu, na szwajcarskiej trasie ZacUp Skyrace (27 km) oraz we Włoszech, na rozgrywanym co dwa lata, w parku narodowym Gran Paradiso, 52-kilometrowym Royal Ultra Skymarathon.

W skład Migu Run Skyrunner World Series wejdzie 15 biegów w 11 krajach. Najdłuższa pozostaje Transvulcania, której uczestnicy będą mieli do pokonania 74km i 4350 m przewyższenia. Najkrótszy bieg w kalendarzu to andorska Comapedrosa. Najczęściej biegacze będą spotykali się we Włoszech i Hiszpanii, gdzie odbędą się po trzy biegi.

Oprócz nowych imprez w serii, nowy sezon przyniesie również zmiany w punktacji. Punkty będą zliczane tylko w jednej kategorii i zostanie wyłoniony jeden zwycięzca.

W połowie października wystartuje SkyMasters, bieg, w którym zmierzą się ze sobą biegacze z czołówki skyrunningu. Na razie jednak szczegóły tej rywalizacji nie są znane. Nie wiadomo, na jakich zasadach i na jakiej trasie dojdzie do tej konfrontacji. Na pewno jednak będzie to bieg zamykający cykl.

Kalendarz Migu Run Skyrunner World Series 2019

  • 21.04 – Mt Awa SkyRace (Japonia) – 31 km, 2000 m+
  • 01.05 – Yading Skyrun (Chiny) – 29 km, 2354 m+
  • 11.05 – Transvulcania Ultramaraton (La Palma, Hiszpania) – 74 km, 4350 m+
  • 19.05 – SkyRace des Matheysins (Francja) – 27 km, 1980 m+
  • 01.06 – Madeira SkyRace (Madera, Portugalia) – 55 km, 4100 m+
  • 15.06 – Livigno SkyMarathon (Włochy) – 34 km, 2700 m+
  • 29.06 – Olympus Marathon (Grecja) – 44 km, 3200 m+
  • 14.07 – Buff Epic Trail 42K (Hiszpania) – 42 km, 3325 m+
  • 21.07 – Royal Ultra SkyMarathon (Włochy) – 52 km, 4000 m+
  • 28.07 – SkyRace Comapedrosa (Andora) – 21 km, 2280 m+
  • 03.08 – Tromsø SkyRace (Norwegia) – 57 km, 4700 m+
  • 23.08 – Matterhorn Ultraks  Extreme (Szwajcaria) – 24 km, 2800 m+
  • 15.09 – ZacUp SkyRace® (Włochy) – 27 km, 2650 m+
  • 22.09 – Pirin Ultra SkyRace (Bułgaria) – 66 km, 4400 m+
  • 05.10 – Sky Pirineu (Hiszpania) – 37 km, 2575 m+
  • październik - Sky Masters

IB


Red Bull X-Alps 2019. Polka na liście startowej

$
0
0

Ogłoszono listę startową 9 Red Bull X-Alps. W przyszłorocznym wyścigu, który łączy w sobie wspinaczkę, biegi i paralotniarstwo, wystartuje 32 zawodników. Będą reprezentowali 20 krajów, w tym Polskę.

W biało-czerwonych barwach wystartuje Dominika Kasieczko. „Żelazna Mucha” dobrze zna wyzwania związane z tym nietypowym wyścigiem. W ubiegłym roku była członkiem ekipy technicznej Michała Gierlacha. Teraz wystartuje jako zawodniczka.

„Czeka nas kilka miesięcy ciężkiej pracy, treningów i organizacji. Red Bull X-Alps to nie przelewki. Radość, szok, nie ukrywam, że także chwilowo stres przyprawiający mnie o zawrót głowy, a raczej bardziej skurcz żołądka. Jednym słowem kocioł emocji. Zastanawiam się, czy to dzieje się naprawdę i w ogóle, jak to się stało? Nominacja do udziału w wyścigu Red Bull X-Alps to wielki honor. Efekt 11 lat poświęconych pasji i spełnienie mojego największego marzenia, tak wielkiego, że nawet nie sądziłam, że będę w stanie je kiedykolwiek spełnić..” - napisała Dominika na swoim profilu.

Polka nie będzie jedyną kobietą w stawce. Na start wyścigu przez Alpy została zaproszona również Kinga Mastalerz, która jednak nie będzie reprezentowała Polski. Kinga, która swoją miłość do gór i wspinaczki poświęciła dla paralotniarstwa, od kilku lat jest rezydentką Nowej Zelandii i właśnie w barwach tego kraju wystartuje w wyścigu. Nie obawia się dystansu, jaki trzeba będzie pokonać na nogach. W Nowej Zelandii z powodzeniem ukończyła kilka ultramaratonów.

Na trasie ponad 1000-kilometrowego (w linii prostej) wyścigu, zobaczymy również jego pięciokrotnego zwycięzcę, Szwajcara Christiana Mauera oraz 18 uczestników poprzednich zawodów. Najstarszym będzie Kaoru Ogisawa. 59-letni Japończyk wystartuje w imprezie po raz piąty.

Niestety, w wyścigu zabraknie Michała Gierlacha.

„Na X-Alps świat się nie kończy, a w głowie kiełkują kolejne ambitne plany na przyszły sezon nie licząc startów w zawodach H&F jak Ironfly czy też PWC i Mistrzostw Świata. Być może do zobaczenia za 2 lata” - napisał Michał Gierlach, który zadeklarował wszelką pomoc w przygotowaniach dla Dominiki Kasieczko.

Zawody rozpoczną się 16 czerwca przyszłego roku.

IB

zdj. fb/Dominika Kasieczko


Hardcorowy Runmageddon Kocierz [ZDJĘCIA]

$
0
0

Strome podbiegi, lodowata woda, siąpiący z nieba deszcz, a do tego jeszcze mgła, w takich okolicznościach przyszło Runmageddończykom pokonywać ostatni w tym roku Górski Runmageddon na Kocierzu.

Runmageddon na stokach Przełęczy Kocierskiej był sprawdzianem siły i charakteru dla ponad 4600 osób. Dorośli oraz dzieci zmierzyli się z trasami Runmageddonu, ale także przeszywającym zimnem, deszczem i mgłą. Jesienna aura i piękne widoki rekompensowały trud Górskiego Runmageddonu, a moment dotarcia na metę wyzwalał w uczestnikach energię i przepełniał ich dumą.

W dniu 20 października w 3 formułach Runmageddonu wystartowało łącznie ponad 2000 osób.  Dzieci zmierzyły się z jednokilometrową trasą Runmageddonu Kids naszpikowaną ponad 10 przeszkodami, a dorośli pokonali formuły: Intro czyli trzykilometrowy bieg z minimum 15 przeszkodami lub Rekrut, sześciokilometrowy dystans najeżony co najmniej 30 utrudnieniami. 

W niedzielę 21 października do boju ruszyło ponad 2600 harpaganów, którzy za cel postawili sobie pokonanie najdłuższego, bo ponad 21-kilometrowego, dystansu tej edycji. Stawili oni czoła morderczym, podbiegom, błotnistej nawierzchni, mgle i  niskiej temperaturze oraz siedemdziesięciu przeszkodom.  

- Trasa była bardzo sroga, podbiegi miażdżyły kolana. Podłoże trudne i śliskie od błota, kamieni po liście i korzenie, ale udało się pokonałem Hardcore’a! Satysfakcja niesamowita. - mówi Maciej, uczestnik Runmageddonu Hardcore.

Wśród startujących w tej najdłuższej formule 1750 osób wywalczyło tytuł i statuetkę Weterana czyli Runmageddończyka, który w jednym sezonie pokonał 3 formuły: Rekrut, Classic i Hardcore. Kocierski Runmageddon był ostatnią szasną w tym sezonie, by zdobyć ten zacny tytuł i dołączyć do grona wytrwałych weteranów.

- Wszystkim uczestnikom Runmageddonu Kocierz gratuluję, to była naprawdę ekstremalny, górski bieg pełen zaskakujących przeszkód. Dziękuję Kocierz Hotel & Spa za udostępnienie tego niezwykłego obiektu do stworzenia iście ekstremalnych tras. Kocierska lodowa ze zjeżdżalnią i Sponiewierator wbiją się w pamięć Runmageddończyków. Dziękuje też Gminie Andrychów za pomoc i gościnę. - mówi Jaro Bieniecki, prezes Runmageddonu.

- Gratulujemy wszystkim zawodnikom! Nieważne czy wzięliście udział w Intro, Rekrucie, Hardcorze czy w Runmageddon Kids! Każdy z tych dystansów wymagał hartu ducha i woli by przełamać własne słabości. Jeśli udało Wam się podczas biegu pokonać choć jedną barierę w Waszej głowie to już jesteście zwycięzcami. Bardzo dziękujemy ekipie Runmageddonu za świetną współpracę i stworzenie przepięknych tras, zawodnikom za poczucie humoru i pogodę ducha mimo ciężkich warunków, a także okolicznym mieszkańcom, za wyrozumiałość mimo mimo utrudnień komunikacyjnych. Mamy nadzieję, że będziecie wracać na Kocierz także przy innej okazji i poznacie nasz stok narciarski czy zjeżdżalnie w Aquaparku w nieco odmiennych okolicznościach - właściciel Kocierz Hotel & SPA, Daniel Sordyl

Seria Elite - wyniki

Każdego dnia eventu, rano startowała serie Elite czyli zawodnicy, którzy pokonując Runmageddon walczą o najlepszy czas. W sobotę w formule Rekrut najszybciej, bo w 56 minut i 36 sekund na metę przybiegł Mateusz Salamon, zdobywając pierwsze miejsce. Drugie wybiegł Artur Kozłowski z czasem 1 godzina 19 minut i 14 sekund, a trzecie Marek Firlej, pokonując dystans w 1 godzinę 22 minuty i 35 sekund. W niedzielę Mateusz Salamon po raz drugi stanął na podium zdobywając pierwsze miejsce w formule Hardcore. Przebiegł on najdłuższy tej edycji dystans w 2 godziny 58 minut. Tuż po nim na metę dotarł Jacek Konewka z czasem 3 godziny 6 minut i 29 sekund, a trzecie miejsce zajął Jakub Wypukoł z czasem 3 godziny 16 minut i 4 sekundy.

Runmageddon Kocierz był ostatnim w tym roku górskim biegiem z przeszkodami, ale to jeszcze nie koniec ekstremalnych wyzwań w tym sezonie. W weekend 17-18 listopada w Siedlcach, w województwie mazowieckim odbędzie się Finał Ligi Runmageddonu a wraz z nim III Mistrzostwa Polski Biegów Przeszkodowych z 10-kilometrową trasą i 50 przeszkodami, więcej informacji TUTAJ.

źródło: Runmageddon



„Najtrudniejszy technicznie na Kanarach”. Santa Cruz Extreme zakończony

$
0
0

W niedzielę 21 października na największej z Wysp Kanaryjskich, Teneryfie, po raz piąty rozegrano biegi górskie Santa Cruz Extreme. Przyglądaliśmy się imprezie z bliska – z trasy.

Zgodnie z nazwą ich trasy były rzeczywiście ekstremalne, choć przebiegały w całości poniżej 1000 metrów n.p.m. Na najdłuższym dystansie Santa Cruz Extreme Maratón na 49 kilometrach nagromadzone było 3860 metrów sumy podejść. Pozostałe biegi to Anaga Trail 26K z 1700 m+ i Anaga Trail 15K (naprawdę 14 km i 670 m+). Odbyły się także pierwsze międzynarodowe mistrzostwa w górskim wyścigu Joëlette – speccjalnych wózko-nosideł, w których niepełnosprawni zawodnicy poruszają się z asystą dwóch pomocników (8 km, 730 m+, 150 m-).

Santa Cruz Extreme nie jest tak znany, jak czerwcowy Tenerife Bluetrail (nasza relacja), a tym bardziej jak niektóre górskie biegi na innych wyspach archipelagu. Dosłownie na palcach można policzyć startujących tu cudzoziemców. Wszystkie jego trasy znajdują się w górach Macizo de Anaga na wschodnim cyplu Teneryfy, z metą w stolicy wyspy, Santa Cruz de Tenerife. Dwa najdłuższe dystanse wystartowały ze słynnej plaży Teresitas, ze złotym piaskiem przywiezionym tu z Sahary, natomiast Trail 15K miał swój początek w tym samym miejscu, co meta.

Trasy zostały poprowadzone w niesamowicie urozmaiconym i dzikim terenie, pełnym bujnej podzwrotnikowej roślinności, skał i widoków na Atlantyk. Nieraz przebiegały one poza znakowanymi szlakami, po rzadko uczęszczanych ścieżynkach lub wręcz zupełnych bezdrożach. Podejścia i zbiegi okazały się wyjątkowo strome, techniczne i miejscami niebezpieczne, szczególnie kiedy w drugiej połowie dnia po silnym deszczu pokryły się błotem. Na najdłuższym dystansie jeden skalny odcinek został zabezpieczony linami poręczowymi.

Czołowi zawodnict Santa Cruz Extreme Maratón długo biegli praktycznie razem lub w niewielkich odstępach, czasem zmieniając się na prowadzeniu. Zwyciężył miejscowy zawodnik Sergio Martin Hernandez z wynikiem 5:56:37. Barierę sześciu godzin złamał również drugi na mecie Samuel Ortega Hernandez (5:59:35), a podium dopełnił Francisco Santana Morales (6:00:39).

Wśród pań wygrała Maria Jose Gullien Naranjo (7:06:42) przed Monicą Zofio (7:21:47) i Esther Fernandez Gonzalez (7:40:22). Udział wzięło 249 zawodników, z których 193 ukończyło w 11,5-godzinnym limicie. Jedyny Polak w stawce, nasz reporter Kamil Weinberg, przybiegł na 151. miejscu z czasem 10:13:52.

Pierwsze trójki pozostałych dystansów:

Anaga Trail 26K:

1. Dailos Garcia Pombrol - 2:33:52
2. Albi Cedres Vinoly - 2:37:49
3. Jose Luis Hinojosa Marchal - 2:41:00

1. Miriam del Carmen Rodriguez Gambin - 3:28:29
2. Raquel Rodriguez Garcia - 3:31:56
3. Lucrezia Stringari - 3:43:52

Wystartowało 308 zawodników, z których ukończyło 294.

Anaga Trail 15K:

1. Arezki Amokran Habibi Nunez - 1:12:58
2. Carlos Jesus Hernandez Marichal - 1:14:00
3. Eloy Ramos Hernandez - 1:19:53

1. Moana Lilly Kehres - 1:31:00
2. Nayra Noble Vigil - 1:33:18
3. Patricia Dominguez Brito - 1:38:37

Wystartowało 243 zawodników, wszyscy ukończyli.

W zawodach Joëlette udział wzięły cztery drużyny:

1. CD In Corpore Sane - 1:45:14
2. Yo Soy Joëlette - 1:53:08
3. Montaña Par Todos - 2:21:57
4. Atletas Sin Fronteras - 4:03:01

Pełne wyniki wszystkich dystansów można zobaczyć TUTAJ.

Strona imprezy: http://festivalsantacruzextreme.com/

– Mieszkam tutaj, na południowym wybrzeżu Teneryfy – powiedział nam po dekoracji zwycięzca najdłuższego dystansu, Sergio Martin Hernandez – ale w tych zawodach wystartowałem po raz pierwszy. Santa Cruz Extreme nie jest tak długi i nie przebiega na takiej wysokości, jak Tenerife Bluetrail (najdłuższy dystans to 102 km z najwyższym punktem 3550 metrów n.p.m. – red.), lecz pod względem trudności technicznych to na pewno najcięższy bieg na Teneryfie, a być może na całych Wyspach Kanaryjskich! Podobny w charakterze jest jeszcze maraton Gomera Paradise Trail (47 km, 3670 m+, rozgrywany na początku września – red.).

Wkrótce na naszym portalu osobista relacja z trasy Santa Cruz Extreme Maratón.

KW


XXIV Sportowy Turniej Miast i Gmin podsumowany w Gorlicach

$
0
0

Sportowy Turniej Miast i Gmin to największa impreza sportu masowego w Polsce, rozgrywana w ramach Europejskiego Tygodnia Sportu dla Wszystkich.

Gorlice to ubiegłoroczny zwycięzca Sportowego Turnieju Miast i Gmin w kategorii od 15 do 40 tys. mieszkańców. Teraz miasto w dolinie Ropy było gospodarzem gali finałowej, która odbyła się Gorlickim Centrum Kultury.

– Zgodnie z regulaminem, nad którego przestrzeganiem czuwa Krajowa Federacja Sportu dla Wszystkich, zwycięzcą turnieju zostaje gmina, która zebrała najwięcej punktów za liczbę uczestniczących w ćwiczeniach oraz sprawdzających swoją wytrzymałość w teście Coopera – wyjaśnia Rafał Kukla, burmistrz Gorlic.

Test Coopera to 12-minutowa próba biegowa, szeroko stosowana do badania wytrzymałości przede wszystkim sportowców. W tegorocznym wydarzeniu wzięło udział 25 miast i gmin województwa małopolskiego.

W klasyfikacji generalnej, w grupie I (miejscowości do 5 tys. mieszkańców) na 8. pozycji uplasowała się gmina Mucharz (powiat wadowicki). W pierwszej dziesiątce grupy II (od 5 tys. do 7,5 tys. mieszkańców) odnotowano gminy:

Gołcza (2 pozycja), Drwinia (3), Tymbark (4), Wiśniowa (5) i Żegocina (7).

W grupie trzeciej (od 7,5 tys. do 15 tys. mieszkańców) znalazły się: Łapanów (2), Radłów (5) oraz Szczurowa (10),

zaś wśród miast i gmin liczących od 15 tys. do 40 tys. mieszkańców, drugą pozycję zajęły Gorlice, trzecią Krynica-Zdrój, a czwartą gmina Limanowa.

– Głównym celem turnieju odbywającego się pod hasłem „Sport łączy pokolenia” była aktywizacja ruchowa jak największej liczby naszych obywateli, głównie tych, którzy nie uprawiają sportu na co dzień – dodaje burmistrz Gorlic.

W województwie małopolskim turniej odbywał się pod honorowym patronatem marszałka województwa małopolskiego Jacka Krupy. W uroczystej gali wzięli udział m.in. wójtowie i burmistrzowie samorządów biorących udział w turnieju z terenu Małopolski.

Podczas gali, prócz miast i gmin, nagrodzeni zostali także mieszkańcy Gorlic, zwycięzcy konkurencji sportowych rozegranych w ramach wojewódzkiego finału turnieju: sztafety pokoleń, wieloboju rodzinnego, młodzieżowego turnieju w piłce nożnej oraz biegu przełajowego.

– Udało się nam zwyciężyć w dwóch konkurencjach: sztafecie pokoleń i wieloboju rodzinnym - mówi Agnieszka Szura–Krawczyk z Gorlic.

Marek Podraza, Ambasador Festiwalu Biegów


Do upadłego. Ofiarny finisz Japonki w Fukuoce. Trener chciał wycofać sztafetę, ale...

$
0
0

To był przykład walki… do upadłego. Nie tylko dla siebie, ale dla całej drużyny. Młoda Japonka, startująca w sztafecie maratońskiej, ostatnie metry pokonywała idąc, a raczej czołgając się na krwawiących kolanach. Czekająca na swoją kolej koleżanka przecierała łzawiące oczy.

Dramatyczna scena rozegrała się w miniony weekend w Fukuoce, podczas zawodów Princess Ekiden. Zawody były kwalifikacją do mistrzostw kraju kobiet. Wydarzenie przyciągnęło tłumy kibiców nie tylko na trasę, ale i przed telewizory. Sztafety maratońskie są bowiem w Japonii bardzo popularne.

Dla 19-letniej Rei Lidy ostatnie 200 m pokonane na krwawiących kolanach były zapewne najdłuższymi w życiu. Zawodniczka poświęciła wiele, by tylko przekazać szarfę koleżance. Gdyby ktoś udzielił jej pomocy, cała drużyna zostałaby zdyskwalifikowana.

Zawodniczka walczyła więc, choć jej trener chciał to przerwać. Metr po metrze, zaciskając pięści z bólu, zmierzała do strefy zmian. Asystowali jej sędziowie, którzy odliczali, jak wiele jeszcze zostało. Gdyby to był boks, odliczyliby pewnie do 10 i byłby koniec. Tak się jednak nie stało.  

Po biegu trener drużyny Iwatani Sangyo oświadczył, że gdy tylko zobaczył jak jego zawodniczka doznała kontuzji, powiedział organizatorom, że chce wycofać ekipę. Ci jednak ponoć zbyt późno przekazali informację sędziom. Gdy dostali zgłoszenie, Japonce pozostało już tylko 20 m. Organizatorzy stwierdzili też, że sędziowie i tak nie mogli jej powstrzymać ze względu na chęć kontynuowania wyścigu. W przyszłości mają jednak poprawić kontakt z arbitrami. 

To oczywiście nie pierwszy przypadek w historii, gdy oglądamy biegaczy i biegaczki w podobny sposób kończących zawody. W 2015 roku w Austin Kenijka Hyvon Ngetich prowadziła w maratonie, ale tak opadła z sił, że również musiała kończyć rywalizację na kolanach. A właściwie nie musiała, tylko chciała. Zawodniczka odmówiła przyjęcia pomocy, mimo że ruszyli do niej medycy. Ostatecznie zajęła 3. miejsce.

Podobne sytuacje sprawiają, że do japońskich mediów wróciły rozważania o tym, kiedy ogromny hart ducha można pomylić z narażeniem zdrowia. Według przepisów IAAF „zawodnik powinien wycofać się natychmiast z udziału w zawodach, jeśli taką decyzję podejmie delegat medyczny lub lekarz zawodów, który jest członkiem oficjalnego zespołu medycznego zawodów (...)”.

W  przypadku biegów ulicznych zapis ten wydaje się jednak martwy. Górę bierze sportowa ambicja, a organizatorzy boją się kogoś „zdjąć” z trasy na 200-300 m przed metą. Wspomniana Kenijka Ngetich, w dowód uznania za dzielną postawę, otrzymała  nagrodę jak za drugą lokatę.  

Jak informują media, Rei Lida ma złamaną nogę i będzie potrzebowała czterech miesięcy, żeby wrócić do zdrowia. Nie wiadomo, które z odniesionych urazów powstały na skutek ofiarnego finiszu.

Dodajmy, że na swojej zmianie biegaczka miała do pokonania 3,6 km. 

RZ


W niedzielę 28 X - Sądecki Bieg Niepodległości. Nagrody za strój z epoki! Będą jeszcze miejsca!

$
0
0

Już w niedzielę 28 października – pobiegniemy w Nowym Sączu dla uczczenia 100 rocznicy odzyskania wolności przez Polskę. Zapraszamy na pierwszy Sądecki Bieg Niepodległości na trasie o symbolicznej długości 1918 metrów. Gwarantujemy bezpłatne pakiety startowe i pamiątkowe medale oraz mnóstwo innych atrakcji.

WIĘCEJ SZCZEGÓŁÓW

Ponieważ zapisało się już 500 osób (taki jest limit  miejsc), zamknęliśmy rejestrację internetową, ale po weryfikacji zgłoszeń okazało się, że 36 miejsc się zwolniło - i będą dostępne w dniu imprezy, w biurze zawodów.

Biuro będzie czynne od godz. 10:00 w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 2 im. Marii Konopnickiej przy ul. Żeromskiego 16.  

Osoby, które zapisały się na bieg przez internet, muszą odebrać pakiety startowe do godziny 13:00!

O tej porze numery nieodebrane przejdą do puli wolnych miejsc i zostaną wydane osobom zainteresowanym zapisem „last minute”.

Pakiety na zwolnione miejsca będą wydawane do godziny 14:00.

Do udziału w biegu zapraszamy dzieci i młodzież (kategorie wiekowe 8-11 i 12-17 lat) oraz dorosłych (kat. open od 18 lat). Zapewniamy elektroniczny pomiar czasu i nagrody - puchary i upominki rzeczowe.

Dla podkreślenia historycznego charakteru biegu, serdecznie zachęcamy do założenia strojów z epoki. Trzy najciekawsze – według naszego jury -  przebrania zostaną nagrodzone!

Regulamin biegu

Organizatorami biegu są: Fundacja Sądecka, Urząd Miasta w Nowym Sączu, Małopolska – regionalny partner biegu oraz Fundacja „Festiwal Biegów”.

Zapraszamy na start! Razem uczcijmy 100-lecie niepodległej Polski i Sądecczyzny!

Fundacja „Festiwal Biegów”

Bieg Górski Entre z nowym dystansem. Dla tych, co zaczynają lub mieli obawy

$
0
0

Codzienne obowiązki sprawiają, że nie mamy okazji biegać w górach tak często jakbyśmy chcieli. Ale nic straconego! Coraz częściej to biegi górskie przychodzą do mieszkańców miast i miasteczek. Już wkrótce, bez ruszania się z Warszawy, będzie można sprawdzić się podczas 12 Biegu Górskiego Entre. Zapisy wystartowały.

Chociaż impreza ma długą historią, to w obecnej, „górskiej” formule, jest rozgrywana dopiero od ubiegłego roku. Organizatorzy postanowili lepiej wykorzystać Górkę Moczydłowską, znajdującą w parku na Woli. Sztuczne wzniesienie liczące 20 m wysokości, usypane zostało z gruzów po II wojnie światowej. Jeszcze w latach 80 ubiegłego wieku funkcjonał tam wyciąg narciarski. Obecnie dla wielu okolicznych biegaczy jest to ulubione miejsce do trenowania siły biegowej. Wszystko to zaledwie 5 km od centrum miasta. 

Trasa Biegu Górskiego Entre liczy 10 km i składa się z trzech okrążeń prowadzących m. in. parkowymi alejkami. Prawdziwym wyzwaniem jest jednak stromy podbieg ciągnący się przez ok. 200 metrów. Trzeba go pokonać na zakończenie każdej rundy. Meta również znajduje się na szczycie. Można zapomnieć o pięknym finiszu. W tym roku nowością będzie wprowadzenie nowego dystansu wynoszącego 6 km.

– Chcemy dać szanse startu kolejnym uczestnikom. Może dla kogoś 10 km to była jakaś bariera? Dopiero zaczynają biegać lub nigdy nie startowali w imprezie z takimi podbiegami i się trochę tego obawiają? Dlatego będą miały do pokonania o jedno okrążenie mniej. Może spodoba im się i za rok wrócą na dłuższy dystans, albo zaczną przygodę  z biegami górskimi – powiedział Paweł Zach, koordynator imprezy. 

12 Bieg Górski Entre zostanie rozegrany 17 listopada. Zapisy trwają. Opłata startowa dla pierwszych 300 osób wynosi 30 zł (na dystanse 6 km i 10 km).

Początek rywalizacji na 6 km - o godz. 11.  Kwadrans później rozpocznie się bieg główny. Biuro zawodów znajdować będzie się w szkole przy ul. Deotymy 25/33 w Warszawie.

Rok temu zwycięzcami imprezy zostali: niezawodny Sebastian Polak z czasem 35:11 oraz biegaczka ultra Tamara Mieloch z wynikiem 43:01. Bieg ukończyło ponad 190 uczestników.    

RZ


Viewing all 13095 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>