Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all articles
Browse latest Browse all 13095

"Full wypas" Ambasadora na 1. PZU Półmaratonie Gdynia

$
0
0

Pierwszy półmaraton w Gdyni? Gdy tylko się pojawiła informacja, ucieszyłem się. Bardzo. To drugi w Trójmieście półmaraton. Nie trzeba daleko jechać, bo Trójmiasto to jedna wielka aglomeracja - pisze Krzysztof Kolatzek, Ambasador Festiwalu Biegów. 

Pierwsze 1000 mogło skorzystać z promocyjnego wpisowego - 50 zł. Bardzo szybko ta pula się wyczerpała, ledwo się załapałem. Ciekawostka - przy płatności telefonem jeszcze bank zwrócił mi 10 procent wartości pakietu!

Miała być życiówka, ale przewlekle odnawiająca się infekcja oskrzeli uniemożliwiła treningi i skasowała także przygotowania do ORLENU. Okres roztrenowania przeciągnął się do kilku miesięcy. Na szczęście pojawiły się popularne treningi do Maratonu Gdańsk, w ramach cyklu "Aktywuj się w maratonie", organizowanym przez gdański  MOSiR, a prowadzonym przez zespół DUDYCZ run.

Programu który mieliśmy ułożony, też nie byłem w stanie wykonać. Niestety. Ale ostatnie 3 tygodnie przed startem już czułem się lepiej i cały schemat realizowałem miedzy innymi z Elą i Małgosią.

Wszystkie najważniejsze informacje o półmaratonie dostaliśmy na maila. Pakiety można było odbierać w piątek i w sobotę w charakterystycznej, obrośniętej trawą hali sportowej w Gdyni. Koszulki w limitowanej serii były dodatkowo płatne. W pakiecie informator, numer startowy z wklejonym chipem i plecakach z Decathlonu. 

Po swój zestaw podjechałem wieczorem rowerem. Dystans ok 14 km. Pasta party potraktowałem jako kolację. Bardzo smaczny makaron, z sosem 3 rodzaje do wyboru. Do tego piwo bez alkoholowe i paczuszka orzechów. W hali było expo, dyżurował tu Radek Dudycz, trener naszej grupy. Można było kupić koszulki i odżywki oraz dopytać o ostatnie przygotowania do biegu.

W sobotę odbywały się jeszcze biegi dla dzieci w których uczestniczył  Aktualny Wicemistrz Olimpijski z Londynu w maratonie - Abel Kirui. 

Nadeszła niedziela. Ustaliliśmy, że biegniemy zorganizowaną grupą przygotowująca się do Maratonu Gdańsk, Start jest sprawdzianem formy - planowaliśmy. 

Profil trasy był trochę przerażający. Mieliśmy biec pierwsze 5 km pod górkę, a ostanie 2 km znaną ulicą Świętojańską. Zapisanych było ponad 5 000 biegaczy. Organizator zapewnił ogromny parking przy Gdynia Arena, a gdyńskie MZK podstawiło bezpłatne autobusy dowożące na start i odwożące zawodników na miejsce po zakończeniu imprezy - świetne rozwiązanie. 

Start o godzinie 10:00. Dzięki uprzejmości znajomych podjechałem autem do Gdyni, pod dworzec. Depozyt można było zdawać do godziny 9.30. A że odpowiedni punkt zlokalizowany był na samym końcu skweru Kościuszki, trzeba było przejść spory kawałek. 

Pogoda była bardziej zimowa, plus lodowaty wiatr od morza. Radek z naszej grupy ustalił rozgrzewkę na 9:15. Od depozytu odszedłem dopiero o 9:40, więc korzystałem z rozgrzewki ogólnej dla wszystkich uczestników. 

Startowaliśmy falami co 5 minut. To mój pierwszy raz.  Miałem drugą grupę, ale cofnąłem się do czwartek by pobiec ze znajomymi (można było zmieniać grupę tylko na wolniejszą). Czas i tak liczono od linii startu. 

W oczekiwaniu na swój wystrzał startera pilnowałem ciepłoty ciała, z pomocą m.in. kamizelki z foli nrc. Dobrze się sprawdziła. Napięcie rosło. Ok godz. 10:10 już biegniemy. 


Radek pilnuje tempa. Dopinguje, sprawdza naszą technikę biegu, czy się nie spinamy. Cały bieg pod opieka profesjonalnego trenera - ull wypas!

Biegliśmy na określone tempom określony przez Radka czas - 1h42' dla naszej, zawansowanej grupy. Pozostałe grupy - średnia i podstawowa - też biegły pod określony wynik ze swoimi opiekunami. Kto chciał szybciej, pobiegł wcześniej. Co ciekawe, zimno było tylko na początku - rękawiczki się nie przydały, przynajmniej mi, bo zimny wiatr był tylko miejscami. Starałem się też biec w grupie - zawsze ktoś osłaniał. 

Biegło się komfortowo. Można było nawet porozmawiać. Cały czas wyprzedzaliśmy - to też było przyjemne. Inni, widząc nasza zwartą grupę prująca do przodu, chcieli się podłączyć, Ale gdy dowiadywali się na jaki czas biegniemy, szybko odpuszczali. 

Początkowo - pod górę - nie było o dziwo trudno. Później zrobiło się nawet łatwiej, jakby z górki. Zgodnie z planem trasy pojawiły się izotoniki i woda. Ten pierwszy wyjątkowo słodki, ale był też w pakiecie startowym - kto chciał, mógł go sprawdzić, kto tego nie zrobił, był zaskoczony.

Nasza grupa na punktach nie zatrzymywała się. Byliśmy na to tempo przygotowani, Było zimno, nie chciało się tak pic. Mieliśmy zresztą świetne rozwiązanie taktyczne - Radek i dwie inne osoby brały butelki z wodą i w czasie biegu każdy, kto chciał, mógł się napić. W ten sposób nie traciliśmy ani sekundy na punktach. 

Po 12. kilometrze, a w rzeczywistości po 14. kilometrze, podzieliliśmy naszą grupę - zgodnie z planem - na dwie: szybsza miała pobiec ile się da, a pozostali mieli utrzymać tempo na czas 1h42'. Ostatnie kilometry podbiegu świętojańska i cały bulwar w Gdyni prostej nasz.

Liczyłem na 1h38', ale na prostej już spadałem. Zegarek ma fajną funkcję, która jednak się
nie sprawdza  szacunkowy czas ukończenia biegu. Mój - poniżej 1h39' - skończył 40 sekund wcześniej. Ale to dlatego, że nikt nie biegnie w linii prostej - według zegarka przebiegłem 21 km i 400m. Musze to uwzględnić przy kolejnej okazji. 

Większość grupy dobiegła w zamierzonym czasie. Grupa szybsza... pobiegła jeszcze szybciej, Mi udało się przyspieszyć na ok. 6 kilometrze i nadrobić jakieś dwie i pół minuty. O dziwo - bez większego  stresu. To zupełnie co innego gdy pada się na mecie walcząc o urwanie z wyniku jak najwięcej. 

Dzięki temu, że każda grupa startowała o innej godzinie, nie wiedziałem kto może biec na jaki czas. Ścigałem się, razem się dopingowaliśmy. Potem okazywało się, że biegliśmy na zupełnie inne czasy. Wbiegając na mecie zegar pokazywał 1h48'. Nie wiedziałem kto mnie goni i kogo ja gonię. Na którym miejscu ukończę zmagania. Ciekawe doświadczenie. 

Przez to novum nie byłem pewny swojego wyniku na tablicy. Nie wyświetlał się zresztą. Dopiero przyszedł sms-em. 

Medal i recovery pack - kolejne novum - a w nim m.in. woda Nata Aqua, piwo Lech Free, baton recovery Etixx, Sandwih Wasa, Bakalie Bakal sport 40 g., jabłko... Można było jeszcze stanąć w kolejce po darmową gorąca kawę, ale wybrałem wycieczkę do depozytu. Tam utknąłem na jakieś 20 minut. Przynajmniej. Kolejka pojawiła się także przy punkcie grawerowania medali, ale...

Depozyt i kolejka do grawerowania medali to najczęściej krytykowane elementy imprezy. Depozyt zlokalizowano w namiocie, w którym nie zmieściły się wszystkie worki. A może inaczej - nie dało się ich poukładać numerami, stąd kolejka.  

Przez lokalizację - na samym końcu skweru Kościuszki - lodowaty wiatr mroził niczym nieosłoniętych, spoconych ludzi. Mnie też przewiało, w poniedziałek było kiepsko ze zdrowiem, ale szybko przeszło. Na szczęście. Organizator powinien rozdawać folie nrc albo postawić większy namiot, czy choćby banery, które osłoniłyby biegaczy od wiatru - tak sobie myślę. 

Kolejna dyskusja rozgorzała na temat osób zapisanych się na imprezę w połowie lutego - bez względu na planowany czas na mecie, ustawiano je w najwolniejszej grupie. To nie podobało się szczególnie tym, którzy biegają naprawdę szybko. Organizator zapewniał, że o tym informował, ale jak to często bywa ludzie z przyzwyczajenia nie zaglądnęli gdzie trzeba i nie zauważyli. 

Kolejna ciekawostka - trasa niby była górska, a jednak wielu pobiło rekordy życiowe. Nawet mi by się to udało, gdybym przygotował się wcześniej. 

Półmaraton naturalnie wygrała grupa Kenijczyków z Hillary Kiptum Maiyo Kimaiyo (1:02:42) na czele. Drugi na mecie zameldował się Gabriel Gerald Geay z Tanzanii, a trzeci Abel Kirui z Kenii - aktualny wicemistrz olimpijski i dwukrotny mistrz świata w maratonie. Niespodzianka.

Najszybszy z naszej grupy Piotr Pietrzak pobiegł sam. Na mecie uzyskał fantastyczny czas 1:18:21. Ja, na ponad cztery tysiące osób w wynikach uzyskałem 957 lokatę. Prawie jak numer startowy - 971. Czyli biegłem za szybko!

Podziękowania dla kibicujących znajomych i wolontariuszy. W przyszłym roku
też się pisze na start. Pozdrawiam moja grupę prowadzoną przez Radka Dudycza i pozostałe z "Aktywuj się w maratonie Gdańskim".

Krzysztof Kolatzek, Ambasador Festiwalu Biegów



Viewing all articles
Browse latest Browse all 13095

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra



<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>