Z Maratonem Bostońskim nie może się porównywać pod względem tradycji, historii i legendy. Nie może się też pochwalić tak szybką trasą, jaką ma Berlin. Tym, co go wyróżnia jest niespotykana nawet w Stanach Zjednoczonych perfekcyjna organizacja, świetna logistyka i koloryt. Nieprzebrane tłumy różnorakich przebierańców nadają maratonowi w Tokio niepowtarzalny charakter. W tym roku zawody w stolicy Japonii obchodzą swoją dziesiątą rocznicę. Biorąc pod uwagę ile przez ten krótki czas udało się zrobić, należy wystawić organizatorom imprezy najwyższe oceny.
Już pierwszy maraton tokijski okazał się sukcesem. Wystartowało w nim ponad 25 tys. osób. W kolejnych lata tylko było lepiej. Zainteresowanie imprezą przeszło najśmielsze oczekiwania. Organizatorzy musieli wprowadzić ograniczenia, a i tak frekwencyjny postęp był wprost niesamowity. Tylko w zeszłym roku w zawodach wzięło udział ponad 35 tys. biegaczy, choć marzących o uczestnictwie w maratonie w stolicy Japonii było nawet dziesięć razy więcej!
Razem, czyli osobno
To, że Tokio Marathon wystartował w 2007 r. nie oznacza, że wcześniej nie odbywały się tu imprezy na „królewskim dystansie”. Już w 1981 r. zorganizowano w Tokio pierwszy maraton. A chwilę potem następny. Dwie podobne imprezy w niemal tym samym czasie stanowiły poważny problem dla miasta, dlatego dyrektorzy biegów postanowili się porozumieć i organizować zawody na przemian. I tak jeden bieg na dystansie 42,195 km odbywał się w latach parzystych (Tokyo International Marathon), a drugi w nieparzystych (Tokyo - New York Friendship International Marathon). Kto wie, czy takie rozwiązanie nie sprawdziłoby się w Warszawie, gdzie rywalizują ze sobą o biegaczy Orlen Warsaw Marathon i Maraton Warszawski.
W końcu jednak formuła dwóch imprez została zastąpiona przez jedną. Organizatorzy Tokio Marathonu przygotowywali się do tego bardzo starannie. Trwało to trzy lata, ale efekt okazał się taki, do jakiego przyzwyczaili nas Japończycy, czyli perfekcyjny. Wystarczy powiedzieć, że od pierwszej edycji ani o jotę nie zmieniła się trasa zawodów. Choć ruch w centrum miasta przez siedem godzin jest ograniczony, to odbywająca się pod koniec lutego impreza nie paraliżuje komunikacyjnie stolicy. Dzieje się to dzięki super rozbudowanej sieci autostrad i metra.
Hospitality co się zowie
Biorąc pod uwagę wielkość metropolii (blisko 13,5 mln mieszkańców), czy ilość startujących zawodników musi budzić uznanie jak sprawnie impreza jest przygotowywana. Nie ma mowy o długich kolejkach do biura zawodu, przepychankach, nieuprzejmej obsłudze. Nad komfortem biegaczy czuwa 10 tys. wolontariuszy, gotowych przychylić maratończykom nieba, by byli zadowoleni z pobytu w Japonii.
A skala przedsięwzięcia jest niesamowita. Wystarczy przybliżyć tylko liczby. Każdego roku organizatorzy przygotowują na zawody 850 tys. napojów i 100 tys. bananów. Udostępniają 1000 toalet, 15 stacji pierwszej pomocy i 45 tirów do przewozu bagażu osobistego. Gdy dodać do tego, że obok trasy zawodów gromadzi się niemal 2 mln kibiców możemy mieć wyobrażenie z jak wielką imprezą mamy do czynienia.
Prestiż
Świetne opinie o zawodach szybko obiegły cały świat. Owocem tego był włączenie Tokio Marathonu w 2013 r. do grona World Marathon Majors, czyli grupy najbardziej prestiżowych zawodów na świecie rozgrywanych na „królewskim dystansie”. Oprócz stolicy Japonii organizuje je: Nowy Jork, Chicago, Boston, Londyn i Berlin.
Panuje powszechna opinia, że Tokio Marathonu jest najbardziej kolorowy biegiem na świecie. Stroje zawodników uczestniczących w imprezie mienią się wszystkimi barwami tęczy. Przeważają różowy, jaskrawo żółty, błękitny, jasnozielony, ostry pomarańczowy. Pełno jest też przebranych za postacie z kreskówek, legendy show-biznesu, czy inne dziwolągi osób. Na trasie można spotkać zarówno Myszkę Miki, Michaela Jacksona, Lorda Vadera, czy Spider-Mana. Kilka lat temu pojawił się nawet biegacz przebrany za… Jezusa Chrystusa niosącego krzyż.
Kultura biegowa
Na pierwszy rzut oka przypomina to koloryt Nowego Jorku. W Tokio jest jednak trochę inaczej niż w mieście zwanym „Wielkim Jabłkiem”. Japończycy nie są aż ta żywiołowi, ekspresyjni jak Amerykanie. Doping też jest bardziej stonowany. Za to kultury zachowania moglibyśmy się od nich uczuć. Nie do pomyślenia jest tam np., by japońscy biegaczy rzucali kubeczki po wodzie pod nogi. Zużyte opakowania zawsze trafiają do znajdujących się obok trasy kontenerów.
Emocje w niedzielną noc
Najbliższa, jubileuszowa edycja zawodów odbędzie w najbliższą niedzielę. Czy będzie ona udana? Czy zostanie pobity rekord trasy, czas pokaże. Zawodnicy obawiają się trochę pogody. Tokio Marathon przyzwyczaił trochę biegaczy do tego, że panuje na nim kapryśna aura. Najlepszym dowodem potwierdzającym tę tezę jest to, że zawody z 2011 r. były pierwszymi, na których nie padał deszcz.
W najbliższą niedzielę biegacze wystartują o godz. 9:05 czasu lokalnego (w Polsce będzie wtedy godzina 1:05 w nocy) sprzed siedziby urzędu miasta. Po drodze będą mijać Pałac Cesarski, malowniczy Park Hibiya, dzielnice Shinagawa, Ginza, Nihonbashi, Asakusa i Tsukiji. Meta mieści się będzie nieopodal Tokyo Big Sight – dużego centrum kongresowego, gdzie zorganizowane zostaną maratońskie targi EXPO.
W Tokio Afrykanie po zwycięstwo. Japończycy po kwalifikacje do Rio
Oczywiście nie ma już szans, by zdobyć pakiet startowy na tegoroczną edycję zawodów. Kto myśli o przyszłorocznym starcie powinien już w sierpniu zarejestrować się na stronie www.marathon.tokyo/en/ (w przeciwieństwie do maratonu nowojorskiego można to zrobić za darmo). Potem trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać na wyniki losowania. Stanie się to najprawdopodobniej pod koniec listopada.
Niestety dla obcokrajowców przewiduje się tylko ok. 5 tys. miejsc. W zeszłym roku do stolicy Japonii pojechało 28 Polaków. Cena pakiet startowy to wydatek ok. 450 zł. Co ciekawe Japończycy płacą mniej, bo ok 380 zł.
Inną formą dostania się na maraton tokijskiego jest wsparcie organizacji charytatywnej oraz w ramach programu „RUN as ONE” uzyskanie bardzo wyniku na dystansie 42,195 km na innych zawodach. Kobiety muszą się legitymować czasem w granicach 3:40:00, a mężczyźni 2:55:00.
MGEL
fot. wikipedia, tofugu.com