Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13095 articles
Browse latest View live

2. Półmaraton Lubelski zaprezentował trasę. „Różnorodna i stanowiąca wyzwanie”

$
0
0

W połowie października czeka nas 2. Półmaraton Lubelski. Wśród nowości m.in. nowa trasa. Zapisy trwają.

Tak jak poprzednio biegacze ruszać będą ze Stadionu Miejskiego przy ul. Piłsudskiego 22. Obiekt ten znany jest m.in. z tegorocznych lekkoatletycznych Mistrzostw Polski, gdzie o medale walczyli m.in. Adam Kszczot, Marcin Lewandowski czy Sofia Ennaoui. Na bieżni znajdowała będzie się też meta. Każdy z uczestników będzie mógł popisać się finiszem jak nasze gwiazdy.

Na tym jednak koniec podobieństw z premierową edycją. Uczestnicy półmaratonu podążą w inne części Lublina. Przyczyną zmian są prace remontowe prowadzone w stolicy województwa lubelskiego.

- Trasa jest całkiem nowa i może stanowić wyzwanie dla biegaczy. Oczywiście można tu osiągnąć też dobry wynik. Będzie na trasie kilka podbiegów, ale są też zbiegi. Zamieściliśmy profil i każdy musi ocenić, który fragment będzie dla niego wyzwaniem. Plusem trasy jest to, że bardziej prowadzi po samym mieście i pokazuje jego różnorodność - mówi Paulina Mróz z Fundacji Rozwoju Sportu w Lublinie.

W biegu mogą wziąć udział osoby od 16 roku życia. Niepełnoletni biegacze muszą jednak okazać aktualne zaświadczenie od lekarza medycyny sportowej, który potwierdzi brak przeciwwskazań do pokonania ponad 21 km.

- To jest nasz kompromis. Dostajemy wiele zapytać od młodych biegaczy, którzy chcą wystartować. Zdajemy sobie sprawę, że dla 16- czy 17-latka to obciążający wysiłek. Zgadzamy się na ich start, jeśli tylko lekarz medycyny sportowej wyrazi swoją zgodę. Dla osób niepełnoletnich stosowne badania są bezpłatne. Praktykowaliśmy to już rok temu i to się sprawdziło - dodaje nasza rozmówczyni.

2. Półmaraton Lubelski rozpocznie się 14 października 2018 r. o godz.: 10:00. Zapisy na bieg będą prowadzone poprzez serwis „Pokochaj Bieganie w Lublinie”. W celu zapisania się należy założyć indywidualne konto, a następnie wypełnić formularz zgłoszeniowy. Do 30 września opłata wynosi 60 zł.

Biuro Zawodów, będzie zlokalizowane na terenie Stadionu Lekkoatletycznego w Lublinie (ul. Piłsudskiego 22) i będzie czynne: 12 października (piątek) w godzinach 14:00-19:00, 13 października (sobota) w godzinach 11:00-18:00, oraz 14 października (niedziela) w godzinach 7:30-09:30. Nie będzie zapisów w biurze zawodów.

Regulamin półmaratonu: TUTAJ

RZ


Siedemdziesięciu odważnych. Runmageddończycy ruszają na Kaukaz

$
0
0

Za niespełna miesiąc, w dniach 3 - 8 października, ponad siedemdziesięciu uczestników stanie na starcie Runmageddonu Kaukaz. Wystartują w nim głównie obywatele Polski oraz reprezentanci z Danii, Włoch, Szwecji, Niemiec i Wielkiej Brytanii.  Katorżniczy bieg na Kaukazie odbywać się będzie w trzech formułach: 50 i 100 kilometrów z przeszkodami oraz 100 kilometrów bez przeszkód.

- Zdobycie Kaukazu będzie z pewnością kondycyjnym wyczynem. Duża liczba podbiegów, trudny teren i jak to w górach, nieprzewidywalna pogoda. Tym bardziej gratuluję wszystkim, że zdecydowali się na start i, że tak jak my w Runmageddonie są żądni nowych, ekstremalnych wyzwań. Cieszy nas też fakt, że mamy coraz więcej startujących w Runmageddonie Global. W evencie na Saharze wystartowały 44 osoby, a przy Kaukazie mamy już 72. Chcemy zachęcać do startów poza granicami Polski coraz większą grupę osób i pokazywać im, że niemożliwe staje się możliwe.- mówi prezes Runmageddonu Jaro Bieniecki.

Na lini startu Runmageddonu Kaukaz stanie 60 mężczyzn i 12 kobiet, a wśród nich sportowcy, właściciele firm, managerowie, trenerzy. Nie zabraknie też Runmageddończyków, dla których Gruzja nie będzie pierwszym zagranicznym biegiem. Kaukaskie góry przemierzać będąuczestnicy, którzy w tym roku pokonali już Runmageddon Sahara m.in.: prezes Kliniki La Perla Kalina Ben Sira, wrocławianin Adam Ryszczyk, reprezentant Wielkopolski Marcin Ćwirzeń i trener personalny z Łodzi Piotr Dybowski. Wyzwanie z Runmageddonem zdecydowała się podjąć także polska aktorka teatralna i filmowa, Katarzyna Glinka, która swoją przygodę z ekstremalnym biegiem zaczęła w maju tego roku, podczas polskiej edycji w Garnizonie Modlin. Ambasadorka marki Renault, partnera biegu, przebiegnie 50 kilometrów po gruzińskich górach. - Runmageddon faktycznie wciąga. Stawia wyzwania i daję satysfakcję. Odkrywa nasze mocne strony. Czy się boję? Oczywiście, że trochę tak.  Uczucie ekscytacji miesza się  z obawą, tylko to pierwsze jest silniejsze. Wiem, że będzie to przygoda życia, która da mi mnóstwo pozytywnej energii, choć pewnie najpierw będę musiała po niej nieco odpocząć. - żartuje Katarzyna Glinka.

Do Runmageddonu Kaukaz pozostał niespełna miesiąc. Przygotowania cały czas trwają. Oficjalny patronat nad wydarzeniem objęła Ambasada Gruzji. 22 września zwodnicy spotkają się w Warszawie razem z Organizatorem i Ambasadorem Gruzji. Otrzymają pakiety startowe, komplet szczegółowych informacji na temat Runmageddonu Kaukaz. Będą mieli okazję poznać się i dowiedzieć czegoś więcej o kraju, w którym przeżyją swoją ekstremalną przygodę.

źródło: Runmageddon

Ponad siedem tysięcy startujących w Runmageddonie Warszawa, a wśród nich osobowości mediów i telewizji

$
0
0

Przygotowania do Runmageddonu trwają. Inżynierowie stawiają przeszkody, a uczestnicy przygotowują się do startu w ekstremalnym biegu z przeszkodami. Swój udział potwierdziło już ponad 7000 osób, a wśród nich dziennikarze, osobowości internetu, telewizji i teatru m.in.: Katarzyna Glinka, Łukasz Jakóbiak i Krystian Wieczorek.

30 ton piasku, 15 ton lodu i 500 metrów sześciennych wody. Dwa tiry potężnych, metalowych konstrukcji, kilkanaście balotów siana i dwie palety drewna. Tego wszystkiego potrzeba, by przygotować ekstremalne trasy Runmageddonu. Tor Motocrossowy w Lesznowoli, na którym odbędzie się Runmageddon Warszawa zmienia się nie do poznania. Inżynierowie stawiają potężne przeszkody, kopią wielkie doły i przygotowują trasy, które już w weekend, staną się sceną warszawskiej edycji cyklu najbardziej ekstremalnego biegu z przeszkodami w Europie.

Wydarzenie rozpocznie się w sobotę 22 września o 7:40, kiedy to wystartują dwie serie Elite z zawodnikami, którzy na czas pokonywać będą trasę formuły Rekrut, 6 kilometrowego biegu z ponad 30 przeszkodami. Od godziny 8:00 do 15:15, co 15 minut startować będą uczestnicy serii Open, którzy pokonają dystans Rekruta. Od godziny 9:00 do 16:40 swoją ekstremalną przygodę przeżywać będą dzieci w wieku 4-11 lat. Pokonają jednokilometrową trasę Runmageddonu Kids i zmierzą się z ponad 10 przeszkodami. Starty 4-5 latków zaplanowane są na godziny: 09:00, 10:00, 11:00, 12:00, 13:00, 14:00, 15:00, 16:00; 6-7 latków:  09:20, 10:20, 11:20, 12:20, 13:20, 14:20, 15:20, 16:20, a 9-11 latków na: 09:40, 10:40, 11:40, 12:40, 13:40, 14:40, 15:40, 16:40. Podczas Runmageddonu Warszawa młodzież w wieku 12-15 lat będzie miała niebywałą okazję wziąć udział w formule Junior, dwukilometrowym dystansie najeżonym minimum 15 przeszkodami. Start tej formuły zaplanowany jest na godziny: 17:00 i 17:15

W niedzielę 23 września, Runmageddon rozpocznie się o godzinie 7:40, kiedy to do boju o miano najlepszego ruszą zawodnicy serii Elite formuły Classic czyli 12 kilometrowego Runmageddonu z co najmniej 50 przeszkodami. Tuż po nich od 8:00 wystartuje 13 serii Open formuły Classic, której uczestnicy wybiegać będą co 15 minut. Tego dnia między 9:00 a 16:40 trwać będzie Runmageddon Kids. Starty poszczególnych grup wiekowych odbywać się będą w tych samych godzinach, co  dnia poprzedniego. Od 12:00 do 15:00 na starcie staną debiutanci pokonujący formułę Intro, którzy zmierzą się z dystansem 3 kilometrów naszpikowanych ponad 15 przeszkodami. Na zakończenie, ekstremalne wyzwanie podejmą przedstawiciele firm, które w pracowniczych, wspierających się zespołach pokonają biznesową formułę liczącą 3 kilometry i ponad 15 przeszkód. Ich starty zaplanowane są na godziny: 16:00-16:30.

Wydarzenia specjalne

Sobota będzie dniem serii specjalnych Runmageddonu. O godzinie 12:30 na dystansie formuły Rekrut rozegrają się Mistrzostwa Polski Dziennikarzy Runmageddonu.  O godzinie 14:15 specjalnie dla Fundacji DKMS wystartują Dawcy faktyczni, którzy podarowali już szansę na nowe życie osobom potrzebującym przeszczepienia, rodziny Pacjentów oraz pracownicy Fundacji. W serii o szczytnym celu pobiegną także, po raz drugi w Runmageddonie, Łukasz Jakóbiak twórca i prowadzący programu internetowego 20m2, a po raz pierwszy na starcie stanie polski aktor telewizyjny i teatralny Krystian Wieczorek. Podczas sobotniego wydarzenie w serii Runmageddon Rekrut o godzinie 14:45 wystartują przedstawiciele Domów Mediowych, którzy również pokonają dystans 6 kilometrów najeżony co najmniej 30 przeszkodami. W sobotę o godzinie 12:00 w barwach Renault Team na starcie pojawi się polska aktorka Katarzyna Glinka, która kilka tygodni temu zdecydowała się wziąć udział w Runmageddonu Kaukaz. W ramach przygotowań do zagranicznej edycji Runmageddonu zmierzy się z formułą Rekrut.

Atrakcje dla Kibiców

Runmageddon to nie tylko wspaniałe przeżycie dla uczestników, ale także dobra zabawa dla kibiców, na których czekać będzie wiele atrakcji. W specjalnie przygotowanym Miasteczku Kibica będzie można podziwiać zmagania Runmageddończyków, posmakować kuchni z całego świata w strefie Gastro, odpocząć w strefie Chillout marki Łomża, sprawdzić swoje siły w Strefie Challenge firmy Haier i zrelaksować w specjalnie przygotowanej strefie sieć hoteli Campanile. Najmłodsi podczas warszawskiego wydarzenia będą mogli pomalować swoje buzie, ozdobić się tatuażem, a także wziąć udział w konkursach organizowanych przez partnerów Runmageddonu.

Nowe zapisy i godziny pracy Biura Zawodów

Osoby, które nie zdążą zarejestrować się na bieg mogą zapisać osobiście w Biurze Zawodów, które otwarte będzie w piątek od godziny 16:00 do 21:00, w sobotę  i w niedzielę od 6:15 do 15:15 i od 16:00 do 17:15. Dzieci do udziału w Runmageddonie Kids mogą zapisywać się w specjalnie przygotowanym biurze znajdującym się przy trasie Runmageddonu Kids, które otwarte będzie w piątek od godziny 16:00 do 21:00, w sobotę od 8:00 do 18:00 i niedzielę od 8:00 do 17:00

źródło: Runmageddon

Ultra na świecie: Chianti - ultra o smaku wina

$
0
0

O Marathon des châteaux du Médoc, podczas którego w punktach odżywczych serwowane są wina, słyszał już niemal każdy maratończyk. Niewielu jednak wie, że jest także… winne ultra. To młoda impreza, która zadebiutowała w tym roku i od razu spotkała się entuzjastycznym przyjęciem – wystartowali w niej biegacze z 22 krajów. Z początkiem września rozpoczęły się zapisy na drugą edycję Trail Ultra Chianti.

Jego organizatorzy zapraszają nas na jeden z trzech dystansów. Wszystkie trasy wiodą przez urokliwe toskańskie winnice a w punktach odżywczych czeka na nas, oczywiście, lokalne wino. I to nie koniec atrakcji!

TERMIN

Imprezę zaplanowano na 23 marca 2019 r.

POGODA

Na przełomie marca i kwietnia średnia temperatura w tym regionie wynosi 9-11 stopni Celsjusza. Aura jest typowo wiosenna.

TRASA

Do wyboru mamy trzy trasy: ultra, średnią oraz krótką.

Chianti Ultra Trail mierzy 73 km i ma 2500 m przewyższenia. Trasa rozpoczyna się w Radda i tam też kończy. Jest w jednej pętli. Po drodze zawodników czekają trzy punkty kontrolne z limitami czasu oraz pięć stacji odżywczych, które oferują, poza wodą, także piwo, wino a nawet grappę. Trasa wiedzie przez historyczne winnice regionu oraz gaje oliwne. Najwyższym punktem na trasie jest góra San Michele, która ma… 900 metrów. Limit czasu na pokonanie tego dystansu to 14 godzin. Bieg jest na liście kwalifikujących do UTMB, przyznano mu 3 pkt. ITRA.

Chianti Trial to niemal maraton – trasa mierzy 37 km (+/-1200 m). Startuje również z miejscowości Radda i wiedzie przez winnice. Na trasie jeden punkt kontrolny i trzy odżywcze. Limit czasu: 7 godzin. Ukończenie biegu daje 2 pkt. ITRA.

Chianti Short Trail to propozycja dla początkujących, którzy chcą zasmakować w bieganiu… i włoskich winach. Na pokonanie 15 km trasy będą mieli aż 4 godzin. Po drodze jeden, za to świetnie wyposażony punkt odżywczy. Przewyższenie, jak na tak krótki dystans, całkiem okazałe: 550 m.

ZAPISY

Rozpoczęły się 1.09.2018 i są dostępne pod TYM adresem. Za najdłuższy dystans do końca roku zapłacimy 60 euro, przez kolejne dwa miesiące 70 a rejestrując się w marcu – 80 euro. Średni dystans to koszt odpowiednio 35/40/50 euro a najkrótszy 15/20/25 euro. Organizator oferuje pakiety all inclusive, w których znajdują się także noclegi w hotelu oraz posiłki. Ceny zaczynają się od 220 euro. Na stronie imprezy można także zarezerwować wycieczkę po winnicy z przewodnikiem, z przyspieszonym kursem sommelierskim albo… safari po Toskanii.

W pakiecie startowym dystansu ultra znajdziemy koszulkę i jakiś gadżet. W cenie są także punkty odżywcze zaopatrzone w piwo i wino oraz pasta party dzień przed startem.

Do startu, jak wszędzie we Włoszech, wymagane jest zaświadczenie lekarskie.

WYMAGANE DOKUMENTY

Dowód osobisty lub paszport.

WYJAZD

Do Włoch bez problemu dolecimy tanimi liniami z kilku polskich lotnisk. Najbliższym włoskim lotniskiem jest Florencja, ale można także szukać lotów do Pizy i Bolonii. Włoskie koleje kursują sprawnie a bilety są w umiarkowanych cenach, więc dojazd z lotniska nie sprawi problemu.

KOSZTY POBYTU

Apartament w centrum miasta wynajmiemy już za nieco ponad 100 zł. Jeszcze niższe ceny znajdziemy w sąsiednich miejscowościach.

Ceny w sklepach są nieco wyższe niż w Polsce, ale krótki pobyt nie nadszarpnie naszych kieszeni. Za posiłek w restauracji zapłacimy co najmniej 10 euro, nieco mniej w taniej knajpce albo pizzerii.

Strona imprezy: www.chiantiultratrail.com/en

KM

19. PKO Poznań Maraton im. Macieja Frankiewicza zbliża się wielkimi krokami!

$
0
0

Za niespełna 4 tygodnie, dokładnie 14 października o godz. 9.00 wystrzał startera sprawi, że na poznańskie ulice już po raz 19-sty wybiegną entuzjaści biegania, by zmierzyć się z dystansem nieco ponad 42 kilometrów. Wiara we własne możliwości, stalowe mięśnie i nerwy, sprawiają, że biegowi zapaleńcy uwierzą, że mogą wszystko, by pokonać ten królewski dystans. Dziś jednak przed zawodnikami ostatnie szlify formy, a przed Organizatorami ostatnie „agitacje”, by przekonać tych niezdecydowanych do podjęcia wyzwania.

Na co mogą liczyć uczestnicy tegorocznej edycji?

Na pewno na bogaty pakiet startowy, atrakcyjne nagrody oraz na wsparcie kibiców i pacemakerów!

W ramach pakietu każdy uczestnik otrzyma: numer startowy, chip do pomiaru czasu, techniczną koszulkę marki 4F, butelkę piwa „Miłosław Bezalkoholowe Ipa” o chmielowym aromacie i smaku oraz poczwórną dawkę czekoladowej energii od Terravity, a są nimi: 4 batony typu chocko stick: mleczy, gorzki, mleczny z nadzieniem jogurtowo – malinowym, gorzki z nadzieniem miętowym.

Każdy z uczestników będzie miał okazję wygrania atrakcyjnych nagród. W tym roku szansa na:

  • 10 nagród finansowych o wartości 1 000 zł każda,
  • weekendowy pobyt dla dwóch osób w Sheraton Tel Aviv Hotel w Izraelu,
  • akredytacja VIP na wybrany mecz domowy Lecha Poznań w Ekstraklasie w sezonie 2018/2019.

Aby wziąć udział w losowaniu nagród należy oderwać od swojego numeru startowego kupon do losowania i wrzucić go do specjalnie przygotowanej urny w Biurze Zawodów na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Losowanie odbędzie się tuż po biegu, wśród wszystkich zawodników którzy ukończą Maraton w regulaminowym czasie 6 godzin.

Uczestnicy Maratonu również i w tym roku będą mogli liczyć na wsparcie kibiców. Swoją strefę dopingu szykują już m.in.: Sponsor Tytularny Imprezy - PKO Bank Polski, KKS Lech, klub biegacza maratonczyk oraz ekipa Night Runners.

W pokonaniu dystansu zawodnikom pomogą też pacemakerzy, którzy oprócz tradycyjnej metody - stałym tempem od startu do mety, poprowadzą bieg jeszcze trzema innymi: Galloway tzw. marszobieg, zaczynający pierwszą część dystansu wolnym tempem, a drugą część szybciej - negative split oraz positive split, będący odwrotnością metody negative split.

- Trasa Maratonu w stosunku do roku ubiegłego uległa lekkiej modyfikacji. Usunięta na Drodze Dębińskiej tzw. agrafka powinna pozwolić zawodnikom w uzyskaniu jeszcze lepszych wyników oraz biciu rekordów życiowych, których z całego serca jako biegacz i maratończyk życzę wszystkim uczestnikom tegorocznej edycji – mówi Łukasz Miadziołko Dyrektor 19. PKO Poznań Maratonu.

Gdyby jednak wyżej wymienione atrakcje i ciekawostki nie były ostatecznym argumentem, przekonującym do startu, to niech nim będzie nim wysokość wpisowego. Do 30 września opłata startowa wynosi 150 zł, po tym terminie ulegnie zwiększeniu do 200 zł. Zapisy przyjmowane będą do 13 października.

Źródło: POSiR

Marcin Lewandowski pobiegnie uliczną milę. Mocni rywale

$
0
0

Chociaż większość lekkoatletów zakończyła już sezon, to Marcin Lewandowski dopiero teraz będzie mógł pomyśleć o zasłużonym urlopie. W weekend wicemistrza Europy czeka ostatni start. Polak weźmie udział w biegu ulicznym na milę, który odbędzie się w Rzymie.

Polak jest jednym z faworytem zawodów Miglio di Roma, a na znak tego wystartować ma z numerem „1”. Rekord życiowy Marcina w biegu ulicznym na dystansie 1609 m to 4:05.98 sprzed dwóch lat, z popularnych zawodów Great North CityGames w brytyjskim Gateshead. Co ciekawe, na wspomnianym dystansie Marcin Lewandowski nie posiada oficjalnego rekordu życiowego z bieżni.

Startem w stolicy Włoch Marcin Lewandowski zakończy długi, ale owocny sezon. Przypomnijmy, że zimą w Birmingaham zdobył tytuł halowego wicemistrza świata w biegu na 1500 m. Latem w Berlinie wywalczył tytuł srebro mistrzostw Europy na tym samym dystansie. Do tego dołożył też drugie miejsce w finale Diamentowej Ligi na 800 m i drugie w cyklu IAAF World Challenge.

We Włoszech Polak zmierzy się z mocnymi rywalami. Pobiegnią m.in. Osama Zoghlami, który na 1500 m ma życiówkę 3:41.98, Holender Richard Douma, który milę na stadionie pokonał w 3:57.60, czy Kenijczyk Victor Kipruto, który podczas sierpniowego mityngu w Trydencie uzyskał wynik 3:45.69 na 1500 m. Oprócz tego o zawodniku z Afryki niewiele wiadomo. Rekord życiowy na „półtoraka” Marcina Lewandowskiego wynosi 3:34.04 i jest to rekord Polski.

Wśród pań faworytką jest 21-letnia Niemka Konstanze Klosterhalfen, której rekord życiowy na 1500 m wynosi 3:58.92. Oprócz niej w stawce jest mi.n Włoszka Franscsca Bertoni (4:27.22) , czy też Hiszpanka Solange Pereira (4:06.39).

W zeszłym roku zwycięzcami biegu zostali Norweg Filip Ingerbisten (3:59.15) oraz Włoszka Margherita Magnani (4:38.21). W zawodach wziął udział znany z występów na Festiwalu Biegowym w Krynicy-Zdroju Rafał Nording, który zajął 12.lokatę 4:29.27.

Miglio di Roma odbędzie się 22 września. Trasa to długa prosta prowadząca z Placu Weneckiego w kierunku mety znajdującej się na placu Wszystkich Ludzi. Limit uczestników wynosi 500 osób. Biegacze startują w seriach. W oddzielnych grupach biegną zawodnicy i zawodniczki z elity.

RZ

Maratony na świecie: nocą w Kraju Basków – Bilbao

$
0
0

Bilbao to miasto na północy Hiszpanii, któremu w niezwykły sposób udało się połączyć tradycję i nowoczesność. Obok zabytkowej starówki zwanej Siete Calles (Siedem ulic) wyrosły nowoczesne budynki, takie jak wizytówka miasta – futurystyczna bryła Muzeum Guggenheima. To właśnie obok niej w październiku stanie meta wyjątkowego maratonu.

O jego wyjątkowości decydują dwie kwestie: jest nocy i jubileuszowy. Dziesiątą edycję uświetnią występy artystów wzdłuż trasy oraz fajerwerki. Organizatorzy zapewniają, że kiedy zawodnicy pobiegną rozświetlonymi ulicami miasta, będą im kibicować tysiące widzów. Na listach startowych są już biegacze z pięciu kontynentów.

TERMIN

10. EDP Bilbao Night Marathon odbędzie się 20 października 2018. Start o godzinie 19:00.

POGODA

Średnia temperatura października w Bilbao to ok. 16 stopni. Jest przyjemnie, choć zdarzają się długie opady siąpiącego deszczu.

TRASA

Trasa biegu jest niemal płaska. Różnice wysokości nie przekraczają kilkunastu metrów. Poprowadzono ją w dwóch pętlach, co oznacza, że maratończycy przebiegną linię mety dwukrotnie – raz po pierwszym okrążeniu i dopiero za drugim razem faktycznie finiszując. Organizatorzy zapewniają jednak piękne widoki: rozświetlonego wieczorem miasta, fajerwerków oraz artystów występujących na żywo. Warto więc przyjrzeć się im dwa razy.

Trasa wiedzie głównymi ulicami miasta i pozwala zobaczyć po drodze interesujące obiekty, takie jak Museo Guggenheim, centrum Euskalduna, Teatr Arriaga, Ratusz, starówkę z zabytkowymi kamienicami i kościołami oraz most Calatrava.

Limit czasu dla maratończyków to tylko 5 godzin. Półmaratończycy mają na pokonanie trasy 2 godziny i 45 minut. Pacemakerzy poprowadzą zawodników na czasy: 3:00, 3:15, 3:30, 3:45 oraz 4:00. Punkty z wodą będą rozmieszczone co 2,5 km, z izotonikiem i przekąskami co 5 km.

IMPREZY TOWARZYSZĄCE

Półmaraton oraz Pirate Race na dystansie 10 km. EXPO czynne w piątek oraz sobotę w Centrum Konferencyjnym Euskalduna.

ZAPISY

Dostępne na TEJ stronie. Za 42 km zapłacimy… 42 euro. Za półmaraton 25 a za bieg na dystansie 10 km 19 euro. W październiku ceny wzrosną odpowiednio do 50, 30 i 25 euro. Zapisy kończą się 14 października. Organizatorzy oferują też niższe ceny dla grup liczących co najmniej 10 osób.

W pakiecie startowym znajdziemy między innymi ręcznik sportowy Mizuno, koszulkę techniczną tej samej firmy oraz bransoletkę EDP.

WYMAGANE DOKUMENTY

Dowód osobisty lub paszport.

WYJAZD

Bilbao ma swoje lotnisko, nie obsługuje ono jednak bezpośrednich połączeń z Polski. Możemy na nie dotrzeć z przesiadką na przykład w Monachium czy Berlinie (jeśli skorzystamy z linii lotniczych takich jak LOT czy Lufthansa) albo w Wielkiej Brytanii (np. na Stansted albo w Manchesterze, skąd do Bilbao lata niskokosztowy easyjet). Inna opcja to wybór lotniska w Santander, skąd do Bilbao można dojechać komunikacją zbiorową lub wynajętym samochodem. Do Santander dolecimy liniami Ryanair z Budapesztu lub z przesiadką we Włoszech, Niemczech, Wielkiej Brytanii.

KOSZTY POBYTU

Nocleg w hostelu można znaleźć już za 70-80 zł, wynajęcie prywatnego pokoju będzie nawet kilka razy droższe. Na posiłek w taniej restauracji musimy przeznaczyć co najmniej 50 zł. Produkty w sklepach są droższe niż w Polsce, ale różnice nie są bardzo duże.

INNE BIEGI

Swoje biegi ma większość dużych hiszpańskich miast. W leżącym niedaleko Santander można pobiec półmaraton (http://www.mediomaratonsantander.es/) a maratony w Barcelonie, Madrycie oraz Walencji należą do klasyków często wybieranych przez polskich zawodników.

Strona imprezy:www.edpbilbaomarathon.com

KM

3600 km granicami Polski. Rusza niezwykła sztafeta na 100-lecie odzyskania niepodległości

$
0
0

W sobotę 22 września z podlaskiej miejscowości Berżniki wyruszy niezwykła sztafeta: pokona ona 3600 km a wezmą w niej udział funkcjonariusze i pracownicy Straży Granicznej. Planują biec nieprzerwanie przez 18 dni, w dzień i w nocy, pokonując drogi powiatowe, polne, leśne, górskie szlaki a nawet zbiorniki wodne. Jeśli plan się powiedzie, ustanowią nowy rekord Polski w kategorii „najdłuższy bieg sztafetowy”.

W akcji „Wokół Niepodległej” weźmie udział około 500 funkcjonariuszy i pracowników Straży Granicznej. Każdy będzie miał do pokonania około 7 km, ale zmiany nie będą sobie równe. Jednym przypadnie w udziale bieg po asfalcie, innym polne lub leśne drogi, górskie szlaki i granie albo piaszczyste plaże. Sztafeta będzie musiała również pokonać część dystansu łodzią służbową na rzece Bug oraz jednostką pływającą SG na Zalewie Szczecińskim.

Biegacze będą sobie przekazywać pałeczkę zawierającą tekst roty ślubowania funkcjonariusza Straży Granicznej. - Bieg ma charakter symboliczny: ci, którzy na co dzień strzegą polskich granic, pobiegną „Wokół Niepodległej” z rotą ślubowania umieszczoną w pałeczce – mówi podporucznik Agnieszka Golias, Rzecznik Prasowy Komendanta Głównego Straży Granicznej. - Pałeczkę poniesie około 500 funkcjonariuszy. Zaplanowaliśmy jednak dodatkowe zmiany, gdyby zaszła taka konieczność na przykład ze względu na pogodę. Ostateczna liczba biegaczy oraz osób towarzyszących, które zaprosiliśmy do udziału w biegu, będzie znana dopiero, kiedy wbiegniemy na metę – wyjaśnia.

Na trasie sztafety znajdą się miejsca związane z walką o niepodległość, gdzie jej uczestnicy złożą wiązanki kwiatów. W te miejsca organizatorzy zaprosili funkcjonariuszy innych służb, urzędów, instytucji, uczniów oraz harcerzy.

Sztafeta wyruszy 22 września z miejscowości Berżniki w województwie podlaskim i powróci tam 10 października. Cała trasa zostanie zarejestrowana przy pomocy urządzeń GPS a na mecie będzie obecny sędzia z Biura Rekordów, który zweryfikuje próbę ustanowienia nowego rekordu kraju w najdłuższej sztafecie.

KM


Góry, przeszkody i... strzelanie. Rusza BulletRun

$
0
0

BulletRun to ekstremalny bieg przeszkodowy, którego pierwsza edycja odbędzie się 6 października br. w Myślenicach. Jako pierwszy w Polsce umożliwi on uczestnikom sprawdzenie nie tylko wytrzymałości, charakteru i siły, ale również celności. Trasa biegu poprowadzi m.in. przez profesjonalną strzelnicę sportową, gdzie biegacze będą oddawali strzały.

– W ciągu trzech lat byłem dyrektorem pięciu edycji myślenickiego Runmageddonu, ze wszystkimi możliwymi formułami od Intro na 3km z 15 przeszkodami do morderczego Ultra na dystansie 44km ze 150 przeszkodami – opowiada Paweł Sala, pomysłodawca BulletRun. – To były świetne biegi, które zbierały fantastyczne opinie zawodników, ale już wtedy w mojej głowie kiełkował pomysł na imprezę o bardziej militarnym charakterze, która będzie dla uczestników nie tylko szansą na sprawdzenie siły, charakteru i umiejętności pracy zespołowej, ale również celności. Tak powstał BulletRun, jedyny w Polsce bieg, którego uczestnicy będą mieli okazję na dużym zmęczeniu sprawdzić się na profesjonalnej strzelnicy. To nie będzie łatwe zadanie nawet dla osób wprawionych w strzelaniu! – zapowiada organizator biegu.

– Wśród coraz liczniejszych biegów przeszkodowych jest naprawdę niewiele imprez, które skierowane byłyby do fanów militariów. Najczęściej są one dość elitarne i trudne, jak np. Grom Challenge czy Bieg Morskiego Komandosa. Brakuje formuł, w których udział mogliby wziąć zawodnicy stawiający pierwsze kroki w OCR. Dobrze się w tym orientuję, ponieważ sam mam na koncie kilka startów w takich imprezach – wyjaśnia Paweł Sala. – Jednak dla największych twardzieli i starych wyjadaczy również mamy odpowiednie wyzwanie.

BulletRun ma w ofercie trzy formuły. Dla najmniej zaprawionych w biegach przeszkodowych odpowiednia będzie wersja „Sporty”, rozgrywana na dystansie 3 km z co najmniej 10 przeszkodami. „Military”, czyli średni dystans o długości 10 km i co najmniej 20 przeszkód – dla osób, które już wiedzą, czym są biegi z przeszkodami. Wreszcie „Combat” dla najtwardszych zawodników. Czekać będzie na nich bardzo wymagająca trasa w Beskidach o długości 25 km najeżona 30 trudnymi techniczno-siłowymi przeszkodami, a wśród nich sekcja z obciążeniem, Ta Jedyna i zadania mentalne. Tutaj uczestnicy wystartują w mundurach. W „Sporty” i „Military” wystartuje po 150 osób, na uczestników „Combat” czeka 200 miejsc.

Każdy zawodnik będzie musiał pokonać główną przeszkodę biegu, którą będzie strzelanie z broni palnej, Weihrauch HW 66, w pozycji leżącej przy użyciu podpórki. Uczestnicy „Sporty” i „Military” oddadzą po 7 strzałów, a w „Combat” do będzie 12 prób. Pierwsze 2 podejścia będą treningowe, kolejne 5 i 10 będą punktowane. Celność będzie w cenie, bo każdy strzał nietrafiony w czarne pole tarczy skutkuje dodaniem 5 minut do czasu końcowego zawodnika.

– Moim zdaniem brakowało do tej pory zawodów, które pozwoliłyby fanom strzelectwa wyjść poza teren strzelnicy, aby poddać się próbie np. ognia, wody czy wytrzymałości na przeszkodach wymagających mocnej pracy rąk – stwierdza organizator. – Co innego jest oddawać strzały będąc wypoczętym i skupionym tylko na jednym zadaniu, a zupełnie inna sprawa, jeśli na strzelnicę wpadasz po pokonaniu np. 30 przeszkód i 25 km trudnej trasy po górach i wodzie. Poza tym to będzie impreza dla całych rodzin. Zapraszamy z dzieciakami, na których czekać będą specjalne atrakcje, oczywiście w militarnym klimacie.

Strona internetowa imprezy: www.bulletrun.pl

KW

Nieoczekiwana zmiana miejsc. Grand Prix Warszawy wróciło po wakacjach

$
0
0

Trzynaście lat - tyle trwa przygoda z bieganiem Sebastiana Polaka, zwycięzcy wielu zawodów rozgrywanych w Warszawie. W tym czasie nigdy nie udało mu się pokonać Artura Jabłońskiego. Aż do dzisiaj.

Po wakacyjnej przerwie, trwającej od końca kwietnia,do biegowego kalendarza wróciło Grand Prix Warszawy, rozgrywane w Lesie Kabackim. Zawody odbyły się w prawdziwie jesiennych warunkach, chociaż jeszcze w piątek termometry wskazywały 28 stopni. Wystarczyła jedna noc, aby zmienił się krajobraz za oknami i temperatura spadła o ponad dziesięć kresek.

Taka aura odpowiadała jednak biegaczom, którzy najwyraźniej mają już dość biegania w upale. Jak usłyszeliśmy, liczą nawet na większe ochłodzenie. – Warunki były super, chociaż wolałbym temperaturę około 10 stopni. Wtedy byłoby idealnie. Bardzo lubię też biegać zimą. Jakoś tego szybkiego przeskoku temperatury nie odczułem. Może dlatego, że wczoraj i tak byłem praktycznie cały dzień w pracy.” – mówił Artur Gronczewski, jeden z uczestników cyklu, który w przyszły weekend wystartuje w 40. PZU Maratonie Warszawskim.

Tradycyjnie biegacze mieli do pokonania przełajową trasę liczącą 10 km. Na początek ruszyła grupa mieszana, czyli panie, oraz panowie, którzy na pokonanie dystansu potrzebowali więcej niż 60 minut. Blisko 10 minut później ziemia nieco mocniej zadudniła, bo właśnie wystartowała zasadnicza grupa męska.

Jako pierwsza metę przekroczyła dwukrotna zwyciężczyni Biegu 7 Dolin na 34 km  Marta Kaźmierczak, która nie dała się dogonić nie tylko rywalkom, ale także panom. Pokonanie dystansu zajęło jej 39:07.

– Nie czułam już zmęczenia po Festiwalu Biegowym. W Krynicy było fantastycznie, ale nie miałam czasu na świętowanie. Może będzie jeszcze okazja... Wypoczęłam, zregenerowałam się i biegło mi się bardzo przyjemnie. Od początku starałam się kontrolować bieg i tylko powiększałam przewagę – powiedziała po biegu Marta Kaźmierczak, która jest liderką klasyfikacji generalnej cyklu. . 

Od lat na Kabatach ustalił się pewien nieformalny podział ról. Zwykle biegi wygrywał Artur Jabłoński, a gdy go nie było na starcie, to triumfował Sebastian Polak. Nic nie wskazywało, że tym razem może być inaczej. Jednak to popularny „Słonik” okazał się zwycięzcą z czasem 32:50. 

– Sam nie wiem jak to się stało. Pogoda jest dla mnie świetna. Wiem, że Artur ostatnio wygrywał w Krynicy na 64 km i pewnie był zmęczony. Nie jest to więc dla mnie wygrana w pełni satysfakcjonująca, chociaż wygrałem z nim pierwszy raz od 13 lat. To ważne dla psychiki. Podczas biegu czułem zapas i wiedziałem, że w drugiej części jestem w stanie przyspieszyć. Co jakiś czas wychodziłem przed Artura i słyszałem jego mocniejszy oddech. Koło 6-7 km odskoczyłem i już prowadziłem. Nie oglądałem się za siebie i biegłem już swoje.” - relacjonował Sebastian Polak.         

Tuż za metą, trzykrotny zwycięzca Biegu 7 Dolin na 64 km przyklęknął i złożył swojemu pogromcy symboliczny "Hołd Kabacki". Mimo przegranej Artur Jabłoński wciąż prowadzi w klasyfikacji generalnej cyklu.  

– Zmęczyłem się bardziej niż podczas niejednego z wygranych biegów. Widać, że Sebastian jest w formie, bo czułem to podczas przyspieszeń. Robił to luźno. Wierzyłem, że uda się wygrać pod koniec, bo nie takie końcówki już miałem i potrafiłem zaatakować. Niestety zabrakło sił. Może to jeszcze zmęczenie po 64 km? Mocno też w tym tygodniu trenuję do maratonu. Zabrakło świeżości i lekkości, ale bardzo gratuluję rywalowi – mówił po biegu Artur Jabłoński.

W zawodach wzięło udział blisko 190 osób. Kolejny bieg cyklu GP Warszawy odbędzie się 6 października.

GP Warszawy/bieg 6 - wyniki:

mężczyźni

1 Sebastian Polak 32:50

2 Artur Jabłoński

3 Marcin Stupak

kobiety

1 Marta Kaźmierczak 39:07

2 Marta Jusińska 40:12

3 Anna Sawicka 40:46

RZ

 

Multirig prosto z lodu. Mistrzostwa Polski Dziennikarzy na Runmageddonie z naszym udziałem [WYNIKI, ZDJĘCIA]

$
0
0

Lesznowola, 22 września, 13:25. Do Lodowej przed chwilą dosypali świeżego lodu. Po wyjściu dosłownie słyszę, jak dzwonią mi zęby i nabiał. Żeby dać Multiriga prosto po tej atrakcji, to trzeba być wrednym i złośliwym. Ale za to właśnie cenię organizatorów RMG. Przynajmniej na koniec trasy dali dziś taką zabawę, jak lubię.

* * * * *

Drugie Mistrzostwa Polski Dziennikarzy w OCR startują w fali o 12:30. 53 przedstawicieli mediów łapie worki z piaskiem i rusza na długą pętlę. Charty jak zwykle wystrzeliły do przodu, a ja gdzieś w połowie stawki z dosyć ciężkim worem. Ich waga chyba była zresztą dość mocno losowa. Pod koniec okrążenia z obciążeniem potykam się o jakiś korzeń i odwalam widowiskowego orła. Na szczęście bez konsekwencji.

Zapowiadane mega wilcze doły są rzeczywiście wypasione. Wciąż łapiąc oddech po zrzuceniu wora, pierwszego przeskakuję z rozbiegu i mam kilka miejsc do przodu. Kilka następnych jest szerszych, ale ciągle przesuwam się na nich w górę stawki. Jednak nic, co dobre, nie trwa wiecznie.

To znaczy zależy, co kto lubi. Odtąd większość 6-kilometrowej trasy prowadzić będzie zawijasami po ogromnej, płaskiej jak stół łące, z wrzuconymi tu i ówdzie przeszkodami. Lepiej wybiegani zawodnicy znów mnie wyprzedzają. Wśród nich jest maratonka Kasia z Wirtualnej Polski. Pomagam jej jeszcze na 2,4-metrowej ściance, spotkamy się później na oponowej porodówce, a następnie na dobre zniknie mi z oczu, by dobiec na metę jako trzecia z kobiet.

Czołganie pod zasiekami, jeszcze jedne wilcze doły, szybkie wejście na linę. Tu już doganiamy końcówkę poprzedniej fali, dużo ludzi robi karne burpeesy. – Będzie fikołek? – pyta wolontariuszka przy wysokiej belce. – Niekoniecznie – odpowiadam, pokonując ja wyporem na rękach. Długi czas biegnę sam. Jakoś nie mogę złapać rytmu i trudno mi się rozpędzić. Na płaskim zupełnie brakuje mi wybiegania, bo ostatnio prawie tego nie trenuję...

Następna okazja do zyskania paru miejsc nadarza się na skośnej nabiegowej ściance. Nie ryzykuję nabiegu, bo to loteria, tylko po swojemu szybko wchodzę odciągiem po krawędzi. Znowu długi bieg zakrętasami pośród chwastów. Próbuję coś przycisnąć, ale wciąż trudno mi się rozkręcić. Na porodówce tracę dłuższą chwilę komuś pomagając, po czym przeczołguję się sam bez pomocy.

Już z daleka widzę moją „ulubioną” wysoką równoważnię. Przy pierwszym z nią spotkaniu niebezpiecznie spadłem brzuchem na kant belki. Później zawsze przechodziłem ją z pomocą innych. Nawet po ostatnim udanym dla mnie myślenickim Ultrasie myślałem, że sam ją przejdę dopiero po wypiciu butelczyny czegoś mocniejszego.

Ale teraz czuję, że to właśnie jest mój dzień. Najpierw pomagam jednemu współzawodnikowi. Następnie proszę wolontariusza o uważanie na mnie, ale wchodzę na nią sam z wyporu na rękach. Sam też przechodzę całą jej długość. Dopiero metr przed końcem, po mocnym podmuchu wiatru, łapię rękę wolontariusza. Czy mogę sobie zaliczyć przeszkodę? Najważniejsze, że się przełamałem. To znaczy dla mnie dużo więcej, niż miejsce w klasyfikacji.

I jeszcze jedna pętla z worami piachu po hopkach. Z wyjątkiem górek, pokonuję ją biegiem. Zaraz za nią obok trasy stoi Fireman, czyli strażackie słupy ze sznureczkami. Niestety nie dla nas, tylko dopiero na jutrzejszego Classica. Szkoda, bo na Rekruta na dziś też był zapowiadany. Więcej ciekawych przeszkód, jak chociażby Atak Szczytowy i Ta Jedyna, też ma być dopiero jutro, na dodatkowej pętli...

Następna przeszkoda – to chyba Weryfikator Marzeń, o ile się nie mylę – dla nas też jest jedynie połowiczna. Obowiązkowo mamy tylko deskę z otworami na ręce. Dla sportu przechodzę jednak jej drugą połowę – kółka na kołkach. Może powinienem się ścigać bez takich zabaw, w końcu to MP, ale nie mogę się powstrzymać...

Coś podejrzanie długo było sucho, więc lądujemy w Wodnym Więzieniu, czyli zanurzamy się cali pod kratkami w rowach z wodą. Po wyjściu chłodny wiatr wyziębia. A tak było fajnie, jak było sucho. Przynajmniej następna wodna przeszkoda – Aquaman – nie jest już szokiem. Pierwszy raz mam przyjemność się z nią zmierzyć. Krótki rozbieg, ale za to dobre wybicie z jednej nogi. Dzyń w dzwonek, ląduję w głębokiej wodzie. Nogami nie sięgam dna, więc dyrektorską żabą dopływam do brzegu. Kto nie zadzwonił, robi karną rundę z obciążeniem.

To już końcówka. Skok z Indiany Jonesa to jak zwykle czysta przyjemność. Znów profilaktycznie najcenniejsza pomarańczowa bandanka z głowy na szyję, by jej nie zgubić w wodzie. Przez długaśną porodówkę na Oponeo przeciskam się bez pomocy, bujanie i wspinaczka po oponach też wchodzą bez kłopotu. Flying Monkey był opowiązkowy tylko dla elity, dla nas nie. Dla zabawy się bujam i próbuję lotu z drążka na drążek o rozstawie 180 cm, ale na zimnych łapach po trzech wodnych przeszkodach brakuje mi dużo. Przynajmniej wiem, co mam trenować. Żeby nie zrobiło się nam za ciepło, za zakrętem już czeka dół z wodą i lodem.

Do Lodowej przed chwilą dosypali świeżego lodu. Po wyjściu dosłownie słyszę, jak dzwonią mi zęby i nabiał. Żeby dać Multiriga prosto po tej atrakcji, to trzeba być wrednym i złośliwym. Ale za to właśnie cenię organizatorów RMG. Po tej całej umiarkowanie ciekawej trasie, przynajmniej na koniec dali dziś taką zabawę, jak lubię.

Znajoma wolontariuszka wspaniałomyślnie pozwala mi wytrzeć dłonie o swojego polara. W pierwszej próbie chyba za bardzo chcę, bo po przejściu bujanego drąga spadam w połowie ciągu dziesięciu gimnastycznych kółek. W tym momencie, trzymając się zasad ścigania w MP, powinienem szybko odbębnić 20 karniaków i lecieć do bliskiej już mety.

Ale to nie w moim stylu. Zresztą na wysokie miejsce chyba i tak już nie mam szans. Nie na tej trasie, która była zupełnie nie w moim stylu. Znajoma dziewczyna, wraz z innym wolo w pomarańczowej ultra-bandance – takiej jak moja – przez dłuższą chwilę rozcierają mi zmarznięte palce. Naprawdę jestem im bardzo wdzięczny. W drugim podejściu odpowiednia koncentracja, pięknie się bujam co drugie kółko, nawet kulki na łańcuchach przechodzę co drugą. Klepię dzwonek i wydaję dziki okrzyk radości. A podobno od kilku miesięcy, od majowych Myślenic, mam kontuzjowaną prawą łapę. Mój niezawodny fizjo szaman powiedział, że mogę cisnąć. Już po biegu, przejdę sobie treningowo Multiriga jeszcze dwa razy...

Jeszcze tylko trzeba wejść na helikopterową drabinkę. Drużyna futbolu amerykańskiego lekko mnie łomocze skórzanymi tarczami, a za nią już czeka meta. Godzina i 43 sekundy – w granicach przyzwoitości. Jakby policzyć wszystkich z dziennikarskiej fali, miejsce 19 na 53.

W tym roku w MP Dziennikarzy nie było nagród w klasyfikacji Masters – może było nas za mało? – ale i tak bym nie obronił ubiegłorocznego trzeciego miejsca. Poprzednio wywalczyłem je na mocno selekcyjnej, długiej pętli z 35-kilową trylinką, której teraz nie było. Do pudła w generalce zabrakło sporo. Gdybym poświęcił styl pokonywania przeszkód, zyskałbym kilka minut i dużo pozycji w tabeli. Dla mnie osobiście byłoby korzystniej, gdyby premiowani byli zawodnicy przechodzący samodzielnie wszystkie przeszkody, ale wiadomo, wszystkim się nie dogodzi. Najważniejsze są dla mnie kolejne przezwyciężenie własnych barier, pomyślne wychodzenie z kontuzji ręki i dobra zabawa.

* * * * *

Mistrzostwo Polski Dziennikarzy obronił Bartosz Brusiło z portalu Mamy Ruszamy (40:35), wyprzedzając Mateusza Jareckiego z TVP Sport (42:44) i Macieja Czopka z TVN24 (44:33) – podium było więc identyczne, jak przed rokiem. Dwie pierwsze panie zamieniły się natomiast miejscami: Natalia Grzebisz z Pulsu Biznesu/Bankier.pl (44:46) przybiegła przed małżonką najszybszego z panów, Iloną Brusiło (50:03). Podium dopełniła Katarzyna Głuszak z Wirtualnej Polski (52:15). Drużynowo zwyciężyła ekipa TVN24 w składzie: Maciej Czopek, Przemek Janowski, Adrian Mielnik, Zbigniew Guziuk i Agnieszka Białobrzewska.

Pełne wyniki sobotniego RMG Rekruta, w tym MP Dziennikarzy, można zobaczyć TUTAJ.

Wkrótce na naszym portalu rozmowa z Jarkiem i Mirkiem Bienieckimi o nadchodzącej wkrótce, organizowanej przez nich wspólnie imprezie – Runmageddon Kaukaz i Rzeźnik Kaukaz.

KW

Fot. KW i Magdalena Wilk

Rekordowy 56. Bieg Westerplatte dla Niepodległej. Wygrywają... [ZDJĘCIA]

$
0
0

Rekordowa liczba 3480 osób wystartowało w 56. Biegu Westerplatte dla Niepodległej. Uczestnicy pokonali 10-kilometrową trasę ze startem na Westerplatte i metą przy Europejskim Centrum Solidarności. Zwyciężył Sebastian Wąsicki, dla którego było to trzecie podium w tej imprezie.

Blisko 3500 uczestników o godzinie 10.10 wyruszyło w kierunku centrum Gdańska, by po przebiegnięciu 10-kilometrowej trasy finiszować przy Europejskim Centrum Solidarności. Już od pierwszych metrów Sebastian Wąsicki (Reda - Ambitious Runners Team) zaczął budować przewagę nad resztą stawki. Na drugim kilometrze wynosiła ona już kilkadziesiąt metrów. Zawodnik z Redy stale dokładał kolejne metry swoim rywalom.

Biegnący za liderem Daniel Formela (Gdynia - KM Sport Pro Team, wicemistrz Europy w Duathlonie 2015) oraz Paweł Pszczółkowski (Olsztyn Pszczółkowski – Team) próbowali nie dopuścić do powiększenia przewagi przez prowadzącego stawkę, od czasu do czasu zmniejszając odstęp dzielący ich od lidera. Mniej więcej w połowie dystansu, prosta do tej pory trasa stała się bardziej kręta, szczególnie w części wiodącej w okolicach Głównego Miasta.

Sebastian Wąsicki doskonale jednak kontrolował swoje tempo i niezagrożony minął linię mety z czasem 32:24. 16 sekund za nim finiszował Daniel Formela (32:40). Trzecie miejsce zajął Paweł Pszczółkowski z wynikiem 32:56. W ścisłej czołówce znalazł się Piotr Pobłocki, weteran Biegu Westerplatte. Jego siódme miejsce potwierdza, że wciąż doskonale czuje się na biegowych trasach.

- Spełniło się moje marzenie, na które pracowałem 15 lat. Nie mogłem sobie wyobrazić piękniejszego rezultatu, jak zwycięstwo w tym jakże pięknym, najstarszym ulicznym biegu w Polsce. Pierwsze pięć kilometrów było lekko z wiatrem i biegało się komfortowo. Momentami wiatr troszkę kręcił z boku. Zdecydowanie trudniejsza była druga część. Oprócz wiatru w twarz mieliśmy liczne zakręty, trochę kostki, drobne podbiegi i to utrudniało bieg. Spełniłem swoje marzenie. Po raz trzeci staję na podium w Biegu Westerplatte. Po raz pierwszy zwyciężyłem i jest to dla mnie wspaniały prezent – podsumował Wąsicki.

Wśród kobiet najszybciej z trasą poradziła sobie Andżelika Dzięgiel (Toruń – GKS Fabianki), która ukończyła bieg z wynikiem 35:06. Drugie miejsce na podium zajęła Ewelina Paprocka (Nowa Wieś Lęborska - Klub Obliwice) z czasem 36.31. Paprocka jest jedną z tryumfatorek tej imprezy. Zwyciężyła tu w 2016 roku. Trzecie miejsce wywalczyła Magdalena Dias (Gdynia) uzyskując wynik 36:46.

- Jestem bardzo zadowolona z wyniku. To jest moja życiówka, poprawiona niemal o 20 sekund, więc na pewno wrócę z tego biegu szczęśliwa. Chciałam złamać 35 minut, ale jest to zachęta do jeszcze większej pracy, mobilizacji i mam nadzieję, że w przyszłym roku już się uda tutaj złamać te 35 minut - powiedziała na mecie zwyciężczyni biegu głównego kobiet.

Źródło: Organizator

Wybiegali... plac zabaw! Zapraszają na wielkie otwarcie

$
0
0

Miesiące przygotowań, tysiące przebiegniętych kilometrów i setki ludzi o dobrych sercach! Spartański plac zabaw z planów i marzeń przeszedł w fazę realizacji!

Z wielką przyjemność i nieopisaną dumą pragniemy zaprosić na uroczyste otwarcie Integracyjnego Placu Zabaw dla Dzieci z Niepełnosprawnościami w Muzeum Łazienki Królewskie!

Widzimy się 1 października o godzinie 12:00. Plac zabaw powstanie po lewej stronie od wejścia od ulicy Gagarina. Będzie to dla nas wyjątkowy i bardzo uroczysty moment i zależy nam na świętowaniu tego wydarzenia razem z Państwem. Wszystkie informacje, mapka, zdjęcia z placu budowy będą pojawiać się na naszym wydarzeniu na facebooku.

Projekt budowy Integracyjnego Placu Zabaw dla dzieci z niepełnosprawnościami został sfinansowany ze zbiórek podczas 13. PZU Półmaratonu Warszawskiego (akcja #BiegamDobrze), Ekidenu 2018 (akcja #BiegamDobrze), 40. PZU Maratonu Warszawskiego (akcja #BiegamDobrze), licznych aukcji, licytacji i darowizn!!!

Serdecznie zapraszamy!

źródło: Fundacja Spartanie Dzieciom

Rekord frekwencji i slalom zwycięzców. 37. Łowicki Półmaraton Jesieni [ZDJĘCIA]

$
0
0

Jeden z najstarszych biegów w regionie, 37. Łowicki Półmaraton Jesieni o Puchar Burmistrza Miasta Łowicza, został rozegrany w niedzielę 23 września. Po niedawnych upałach biegacze z ulgą powitali chłodniejszą pogodę. Wiatr i kropiący przed startem lekki deszcz nie przeszkadzały w szybkim bieganiu. Najlepsi zawodnicy poprawili rekord trasy. Rekordowa była również frekwencja, która wyniosła 527 osób.

Łowicka połówka odbywa się na czterech pętlach, ze startem i metą na bieżni stadionu MOSiR-u. Zawodnicy wbiegają na nią na każdym z okrążeń. Zaletą tej trasy jest dość płaski, szybki profil, natomiast jej wada to właśnie ilość pętli, powodująca masowe dublowanie. Wśród uczestników dały się słyszeć głosy, że taka ilość biegaczy to w tych warunkach za dużo.

Wygrali zdecydowanie kenijscy zawodnicy z Benedek Team, o których organizatorzy nie ukrywali, że przyjechali po nagrody finansowe. Najszybszy był Mathew Kosgei (1:05:11) przed Evansem Tanui (1:05:13) i Nelsonem Cherutichem (1:07:39). Czwarty był Ukrainiec Pawło Wereckij (1:09:06), a najlepszy z Polaków, Krzysztof Pietrzyk z Koluszek, dobiegł na piątym miejscu (1:13:06).

Jako pierwsza z pań do mety przybiegła Walentyna Kiliarska z Ukrainy (1:16:39; 11. miejsce open), wyprzedzając Kenijki Ruth Muthee (1:18:31) i Hellen Kimutai (1:18:42). Czwarta była najszybsza z naszych rodaczek, Zuzanna Mokros z Pabianic (1:21:21).

Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

Kenijczycy w trójkę pokonali pierwsze okrążenie trasy, lecz na drugim zostało na prowadzeniu już tylko dwóch z nich, którzy ścigali się do końca. Podczas finiszu na bieżni organizatorzy najwyraźniej nie poradzili sobie ze skierowaniem ich na wewnętrzny tor, przeznaczony dla zawodników zmierzających do mety. Afrykańczycy finiszowali więc slalomem w tłumie dublowanych uczestników biegu. Wygrał ten, który znalazł bardziej optymalną drogę, co widać na zdjęciach. Dopiero następni finiszerzy wbiegali na metę już po wewnętrznej...

Na uwagę zasługiwały medale z łowickimi akcentami i oprawa biegu w lokalnym klimacie. Medale wręczali wolontariusze w miejscowych ludowych strojach. W podobnym ubiorze pobiegła jedna z zawodniczek. Niektórzy inni dodali do swojej kreacji przynajmniej mały łowicki akcent, tak jak Sylwia Ambroziak, biegająca pod opieką miejscowego trenera Sebastiana Kosędy, która wygrała klasyfikację najszybszych łowiczanek. – Biegam w tej spódniczce w całej Polsce, staram się w ten sposób rozsławiać moje miasto – powiedziała nam przed startem.

Na 9. miejscu, a pierwszym w kategorii wiekowej, przybiegł doskonale znany w sportowym środowisku Marcin Konieczny, nasz mistrz świata M40 w triathlonie na długim dystansie (IronMan). – Po zdobyciu mistrzostwa zdecydowałem się postawić w tym roku na maraton – powiedział nam. – To dla mnie ostatni dzwonek na walkę o złamanie 2:30. Według mnie jest to zdecydowanie trudniejszy cel, niż MŚ w triathlonie. Aktualną życiówkę mam 2:34.

– Na wiosnę trenowałem bardzo mocno – opowiadał o swoich przygotowaniach – ale niestety chyba się przetrenowałem, coś mi się stało w nogę. Potem tak na pół gwizdka trenowałem w triathlonie, bo cel miałem tylko jeden, zakwalifikować się na przyszłoroczne MŚ. A teraz czas na maraton. Próbę podejmę 28 października we Frankfurcie. Tutaj miałem dobry sprawdzian. Trasa jest z atestem, mój GPS pokazał 21.4 km, bardziej wierzę atestowi niż jemu, ale z tempa w zegarku jestem zadowolony. Pierwsze dwa kółka pobiegłem szybciej, niż w niedawnych zawodach na dychę, więc to niezły przedmaratoński prognostyk.

Osobisty rekord poprawił Jarosław Cichosz, który przybiegł na 13. miejscu. – Chciałem mieć czas poniżej 1h16, nie udało się, wyszło 50 sekund wolniej, ale i tak życiówka jest – cieszył się łodzianin. – Brakowało już siły na końcówce, może to przez ostatnie ciężkie treningi. Dystans na zegarku też mi wyszedł trochę dłuższy, ale jest atest, więc nie ma co narzekać. Było chłodno, trochę wiało, ale to super pogoda do biegania. Była walka do końca, jestem zadowolony. Teraz czas na złamanie 36 minut na dychę w Kutnie.

Jeszcze bardziej zadowolona na mecie była Marta Bukowska z Tomaszowa Mazowieckiego. – Nie wierzę, że się udało złamać półtorej godziny! Chyba wiatr mi pomógł – powiedziała. – Zaczęłam wolniej, co mi się rzadko zdarza, bo zwykle od startu się podpalałam. Dziś ładnie pobiegłam z narastającą prędkością. Jestem bardzo szczęśliwa. Życiówka poprawiona o około półtorej minuty, ale na tej trasie poprawiłam swój poprzedni wynik o 5:20. Teraz mogę umierać! – zakończyła ze śmiechem.

Na koniec porozmawialiśmy z najszybszym z Polaków, Krzysztofem Pietrzykiem. – Nie miałem żadnego planu, żadnego czasu też nie zakładałem – przyznał stary wyjadacz. – Po prostu biegłem swoje i na trasie się okazało, że jest szansa powalczyć o pierwszą piątkę. Biegłem za Jankiem Wychowałkiem, ale po 10 km stwierdziłem, że czuję się dobrze, zaatakuję i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Już swoje lata mam, na bieganiu zjadłem zęby i to doświadczenie pomogło. Szybkości nie mam, ale jestem wytrzymały i wiedziałem, że tempo ok. 3:25 min./km jestem w stanie utrzymać. W Pucharze Marszałka już chyba nie mam szans na pierwszą trójkę, ale bawimy się do końca.

Jak wspomniał nasz rozmówca, Łowicki Półmaraton Jesieni wchodzi w skład cyklu biegów o Puchar Marszałka Województwa Łódzkiego. W tym roku zostały w nim jeszcze biegi na 10 km w Kutnie i Uniejowie oraz Bełchatowska Piętnastka. Więcej szczegółów o całym cyklu można zobaczyć TUTAJ.

KW

Rewelacyjny debiut biegu 24h w Raciborzu [ZDJĘCIA]

$
0
0

Fun z Easy Run 24 h Non Stop – pod taką nazwą przez weekend odbywał się pierwszy raciborski bieg 24 h. Zawodnicy biegali od godziny 16:00 w sobotę do 15:59 w niedzielę. Imprezę zorganizowano go z okazji piątych urodzin tamtejszego amatorskiego klubu sportowego Easy Run. Drugą motywacją było otwarcie odnowionego Stadionu Miejskiego w Raciborzu. Po raz kolejny potwierdziła się teza mówiąca, że biegi w tym mieście zawsze są na najwyższym poziomie. Tym razem organizatorzy przeszli samych siebie.

Jak wpadli na pomysł stworzenia w mieście biegu w tej formule? – Chcieliśmy uczcić nasz jubileusz. Współorganizujemy już 4 Biegi Racibórz i chcieliśmy wymyślić jakąś inną formę biegową. Nie takie krótkie dystanse, ale coś, co przyciągnie ludzi z zewnątrz - wyjaśnia Wojciech Krzyżek, prezes Easy Run. – Okazało się, że ludziom chyba spodobała się taka formuła. My sami nie mamy takich doświadczeń. W naszym klubie nie ma ultrasów, tylko jeden kolega zrobił kiedyś ponad 70 km. Biegamy w innych, krótszych biegach, więc organizacja tego była na wyczucie. Nie mamy doświadczenia, trochę poczytaliśmy i tyle.

Braku doświadczenia nie podejrzewałby żaden z biegaczy ani kijkarzy biorących udział w imprezie. Przygotowano dla nich przestronny namiot z łózkami, stołami i krzesłami oraz bogatym bufetem. Można było wybierać między suchymi przekąskami, świeżymi owocami, słodkościami, domowym ciastem, czekoladą i innymi pysznościami. Przez całą dobą były dostępne gorąca kawa i herbata a zwykłą wodę serwowano w szklanych dzbankach z plastrami cytryn, limonek lub pomarańczy. Tuż obok stadionu, gdzie mieściła się baza, znajdował się budynek z łazienkami oraz szatniami. A to nie koniec!

Elektroniczny pomiar czasu i wyniki wywieszane o każdej pełnej godzinie pozwalały na bieżąco kontrolować liczbę okrążeń a ci, którzy postanowili zakończyć rywalizację, niezależnie od pory dnia lub nocy, mogli liczyć na medal i laminowany certyfikat poświadczający pokonany dystans. To wszystko za jedyne… 20 zł. Jak to możliwe, że udało się przygotować bieg na takim poziomie za śmiesznie niską opłatę startową? Tajemnica tkwi w sile klubu Easy Run. Kwoty wpisowego były na zakup medali a resztę… klubowicze zrobili własnymi siłami.

Niskie wpisowe oraz przystępne godziny biegu sprawiły, że na imprezie pojawiały się całe rodziny z dziećmi. Najmłodsi pokonywali okrążenie lub dwa, z dumą odbierając później dyplom i medal. Z okazji skorzystało też wielu mieszkańców miasta, dla których bieg 24 h to coś niewyobrażalnego, ale chętnie pokonali kilka lub kilkanaście kilometrów. Okrążenie mierzyło 2330 metrów i rozpoczynało się na Stadionie Miejskim. Pętla prowadziła obok raciborskiego browaru, zamku, przez park zamkowy i wokół basen, wracając na tartan stadionu.

- Chciałam sprawdzić, ile jestem w stanie przejść. Traktuję to jako zabawę a nie rywalizację. Mam swój cel, 50 km – zdradziła Małgorzata Paletta, która trasę przemierzała z kijami. W nocy skorzystała z możliwości przerwania zawodów i pójścia do domu: - Średnio mi to pomogło. Nie mogłam zasnąć i niezbyt wypoczęłam. Strategię mam prostą: co cztery kółka krótka przerwa i iść dalej.

Swój sposób na regenerację w trakcie biegu miał Marcin Główka, który przed stadionem zaparkował kamperem. Miał pod ręką prywatną sypialnię i kuchnię: - Kupiliśmy sobie taki samochód specjalnie na biegi, bo sporo jeździmy. Jest gdzie się przebrać, położyć, przespać. Dzisiaj spałem dwa razy po dwie godziny – mówił na ranem. - Chciałem tu wystartować, żeby się sprawdzić. Poza tym Racibórz to moje miasto.

Bieg był okazją do sprawdzenia swoich możliwości i pokonania kolejnych barier. Wielu zawodników stawiało sobie za cel maraton, 50 km, dwa maratony albo setkę. Pucharami nagrodzono dwoje biegaczy, którzy nakręcili najwięcej kilometrów. Bezkonkurencyjny okazał się Maciej Rogala z Pszowa, biegający w barwach klubu o wdzięcznej nazwie Yno Ultra. Pokonał 79 okrążeń, co daje 184,07 km i zwycięstwo z przewagą ponad 30 km na kolejnym zawodnikiem. Wśród pań najbardziej wytrwała okazała się Maria Huebner z Krakowa, która nabiegała 130,48 km (56 okrążeń).

Pełne wyniki są dostępne TUTAJ.

KM


Runmageddon Lesznowola - rekordowy!

$
0
0

Jesienna edycja Warszawskiego Runmageddonu (start w Lesznowoli - red.) pobiła rekord majowej edycji. Na torze motocrossowym przekroczyło linię startu ponad 8200 dorosłych śmiałków i 2000 młodych wojowników. Ludzie pokochali ekstremalne trasy biegu z przeszkodami, na których nie tylko sprawdzają swoją siłę i charakter, ale również walczą ze swoimi słabościami i pokonują własne bariery. To był wyjątkowy event z wyjątkowymi, specjalnymi seriami, jak również niezwykłym postapokaliptycznym klimacie rodem filmów z Hollywood.

Wraki samochodów, motory i ludzie wystylizowani jakby przed chwilą miała miejsce katastrofa, którą oni przetrwali przywitali uczestników jesiennej edycji Runmageddonu. Już o 7:40 na linii startu stanęli najodważniejsi zawodnicy serii Elite, by pokonać trasę Rekruta, 6 kilometrów i ponad 30 przeszkód. Miasteczko Kibica z minuty na minutę wypełniało się głodnymi wrażeń uczestnikami jak również ich najbliższymi, rodzinami oraz wszystkimi, którzy wspólnie z nami chcieli przeżyć Runmageddonowe emocje.
O godzinie 8:00 rozpoczęły się serie OPEN formuły Rekrut. Zawodnicy startowali w turach co 15 minut aż do godziny 15:15.

Zwycięzcy serii Elite

Runmageddon Warszawa to również serie Elite, przeznaczone dla najwytrwalszych zawodników. W sobotę, podczas zmagań formuły Elite Rekrut, czyli 6 kilometrów i ponad 30 przeszkód, najwytrwalszą z kobiet okazała się Małgorzata Daszkiewicz, która z czasem 52 minuty i 33 sekundy stanęła na najwyższym stopniu podium. Najlepszym wśród mężczyzn został Piotr Łobodziński z czasem 34 minut i 30 sekund.

Niedzielne starty, serii Elite na dystansie formuły Classic okazały się szczęśliwe zarówno dla, Katarzyny Baranowskiej, która 12 kilometrów i 30 przeszkód pokonała w 1 godzinę, 21 minut i 57 sekund jak i dla Dawida Kowalczyka, który potrzebował tylko 1 godziny, 11 minut i 56 sekund żeby pojawić się na mecie.

Serie specjalne

Podczas Runmageddonu Warszawa odbyły się 4 serie specjalne, które spotkały się z dużym zainteresowaniem zarówno uczestników jak i obserwujących tłumnie zgromadzonych w Miasteczku Kibica. Dopingujący mieli okazję podziwiać zmagania startujących w II Mistrzostwach Polski Dziennikarzy, I Mistrzostwach Polski Domów Mediowych, specjalnej serii przeznaczonej dla Fundacji DKMS jak i formuły Biznes Szlachetna Paczka 

Multirig prosto z lodu. Mistrzostwa Polski Dziennikarzy na Runmageddonie z naszym udziałem [WYNIKI, ZDJĘCIA]

Runmageddon Kids i Junior

Organizatorzy nie zapomnieli też o najmłodszych Runmageddończykach, którzy podczas dwóch dni warszawskiego Runmageddonu startowali w 3 kategoriach wiekowych. 4-5 latki rozpoczęły zmagania o godzinie 9:00 i w godzinnych odstępach wyruszali na trasę aż do godziny 16:00. Tuż za nimi, bo tylko 20 minut później, gotowi do biegu byli sześcio, siedmio i ośmioletni zawodnicy, którzy podobnie jak ich młodsi koledzy startowali co godzinę do 16:20. 9:40 okazała się godziną, kiedy gotowi, by pokonać czekające ich przeszkody byli już najstarsi z młodych uczestników.  Startujący w kategorii 9-11lat tak jak poprzednicy wyruszali na podbój tras co godzinę, aż do 16:40.

O godzinie 17:00 rozpoczęły się starty formuły Junior na dystansie 2 kilometrów najeżonych ponad 15 przeszkodami, która dedykowana jest dla dzieci w wieku 12-15 lat

Jesienne Runmageddony

Po evencie w Gdańsku, Warszawa była drugim przystankiem na jesiennej trasie Runmageddonu. Już za tydzień Wałbrzych zmieni się w arenę zmagań śmiałków biorących udział w tych ekstremalnych biegach. Później będzie można się z nami bawić w Kocierzu gm. Andrychów i na Kaukazie podczas drugiej edycji biegu poza granicami Polski. Więcej informacji i zapisy znaleźć można na stronie internetowej www.runmageddon.pl

źródło: Runmageddon

Rzepiennik pobiegł dla Niepodległej [ZDJĘCIA]

$
0
0

W niedzielę 23 września odbyła się już piąte edycja Pogórzańskich Biegów Rodzinnych: Bieg Niepodległości – 100 dla Niepodległej w Rzepienniku Strzyżewskim. W ramach imprezy rozegrano bieg dla dzieci, bieg główny na 6 km oraz marsz nordic walking na 6 km.

W biegu na 6 km prowadzono klasyfikacje open mężczyzn i kobiet, a ponadto klasyfikacje w kategoriach wiekowych. Wystartowało około 200 biegaczy starszych i młodszych.

Najszybciej dystans 6 km pokonał Mateusz Golonka z Gorlic reprezentujący GUKLA BRATKOWICE KORZENIOWSKI.PL, który uzyskał czas. 00:23:06 

- Zaryzykowałem na początku i ruszyłem mocno od startu, obejmując prowadzenie i uzyskując przewagę około 20 sekund na 4 km. Później zacząłem tracić ją na zbiegu, gdzie gonił mnie mój kolega Marcin Górka, ale udało mi się dowieźć zwycięstwo do końca i wygrać z 8-sekundową przewagą – powiedział nam Mateusz Golonka, zwycięzca biegu.

Pełne wyniki: TUTAJ

Marek Podraza Ambasador Festiwalu Biegowego

Biegowy Potop Szwedzki nadciąga! Płyń i biegaj ze Stena Line i Festiwalem Biegów! Już 30.09 i 21.10!

$
0
0

To może być biegowa przygoda jesieni! Linie promowe Stena Line i Festiwal Biegów zapraszają na Biegowy Potop Szwedzki – idealne wcielenie tak popularnej obecnie turystyki biegowej, łączącej sportową pasję z poznawaniem świata!

Po raz kolejny odegramy się na Szwedach na XVII wiek, my jednak zalejemy ich kraj pokojowo: kolorową i radosną falą biegaczy.

Szwecja znów podbita! Biegowy Potop zalał Karlskronę!

To już drugi w tym roku biegowy rejs do Skandynawii. Zawody odbędą się ponownie na dystansach 5, 10 i 15 km, z elektronicznym pomiarem czasu, pierwszy raz będziemy jednak rywalizowali na zupełnie nowych trasach, wytyczonych w okolicach Karlsnäsgården, w południowej części Szwecji.

Wyprawa to dwa noclegi na promie (z Gdyni do Karlskrony i z powrotem) i cały dzień w Szwecji – przedpołudnie na sportowo, popołudnie turystyczne.

Ze statku, po nocnej morskiej podróży, jedziemy na start! Autokary przewiozą biegaczy na oddalone o niespełna 40 km urokliwe tereny zielone Karlsnäsgården, gdzie w atmosferze radości i śmiechu będą się ścigali na wytyczonych przez sprawdzoną ekipę Festiwalu Biegów trasach długości 5, 10 lub 15 km (do wyboru przy zapisie). Trasy są przełajowe (trail), należy więc zabrać buty do biegania w terenie.

Ruszyła kwadrans później, ale i tak wygrała! Dominika Stelmach gwiazdą Biegowego Potopu Szwedzkiego

Po zawodach – część rekreacyjno-turystyczna, czyli autokarowa wycieczka z przewodnikiem po Karlskronie. Poznacie najciekawsze miejsca Karlskrony, miasta położonego na 33 (!) wyspach,  bałtyckiego portu wojennego.

A po powrocie na prom – zabawa. Najpierw podsumowanie imprezy: dekoracja najlepszych zawodników i wręczenie nagród, potem w biegowym gronie tańce, hulanki i swawole do rana! Ani się obejrzycie, jak statek dobije do portu w Gdyni i z powrotem znajdziecie się w kraju.

Pakiet startowy w promocyjnej cenie 249 pln obejmuje:

  • rejs promem do Szwecji i z powrotem (wypłynięcie z Gdyni w niedzielę 30.09.2018 o godz. 21:00),
  • miejsce w kabinie 2-osobowej z łazienką (2 noclegi),
  • rozrywkę na pokładzie (m.in. dyskoteka),
  • śniadanie (szwedzki stół),
  • start w biegu na 5, 10 lub 15 km,
  • transport autokarem na trasę biegową i z powrotem,
  • wycieczkę autokarową z przewodnikiem po Karlskronie,
  • medal dla każdego uczestnika,
  • ubezpieczenie NW i KL.

A kolejny Potop - już 21 października!

 

Nieoczekiwana "perła" mityngu w Ostródzie

$
0
0

W weekend na Mazury przyjechały gwiazdy krajowej lekkiej atletyki, z Justyną Święty Ersetic i Sofią Ennauoui na czele. Jednak prawdziwą perłą mityngu w Ostródzie było nieuznanie wyników na 2000 m.

Bieg na 2000 m kończył zawody Lekkoatletyczna Perła Ostródy. Nie wiadomo czy zabrakło koncentracji i już kończono sezon letni, a może sędziowie chcieli za dobrze wywiązać się ze swoich obowiązków.

Z wygranej mógł się cieszyć 23-letni Roman Kwiatkowski - zawodnik Startu Otwock, wielokrotny medalistka halowych mistrzostw Polski, który uzyskał czas 5:35.41. Dla porównania jego rekord życiowy z hali wynosi 5:13.90. Wyniki nie były więc oszałamiające. Ale...

Czasy w tym biegu nie zostały uznane przez sędziów. Zdecydowano się tylko zachować kolejność na mecie. W oficjalnych rezultatach pojawił się zapis:

"Wyniki z 2000 m mężczyzn nie zostaną uznane z powodu błędu asystenta startera. Bieg puszczono z nieodpowiedniej linii, zawodnicy nie przebiegli całego dystansu".

Jak powiedział nam jeden z uczestników feralnego startu, już przed startem zawodnicy dawali znać sędziom, że zostali niewłaściwie ustawieni. Arbitrzy nie zareagowali na te sugestie.

- Pierwszy raz spotkałem się na bieżni z czymś takim. Błąd popełniła Pani, która nas ustawiała. Nawet mówiliśmy, że ze złego miejsca startujemy, ale ze strony sędziów nie było żadnej reakcji. Wystartowaliśmy z linii 2000 m, ale była to linia, z której startuje się bieg przy większej liczbie uczestników i z której zbiega się później do bandy po wirażu. Ostatecznie do pełnego dystansu mogło zabraknąć od 5 do 10 metrów - powiedział Krzysztof Wasiewicz, który w feralnym biegu uplasował się na trzecim miejscu z czasem 5:40.71.

Wcześniej rozegrane konkurencje w ramach Lekkoatletyczna Perła Ostródy, odbyły się już bez pomyłek. W rywalizacji na 200 m górą była dwukrotna złota medalistka mistrzostw Europy - Justyna Święty-Ersetic z wynikiem 24:13. Na 1500 m triumfowała wicemistrzyni Starego Kontynentu - Sofia Ennauoi z wynikiem 4:38.58, plasując się przed Katarzyną Rutkowską. W biegu na 400 m wygrał Mateusz Borkowski z wynikiem 48.58, pokonując Michała Rozmysa.

RZ

W wieku 85 lat przebiegł prawie 125 km! REKORD!

$
0
0

Nigdy nie jest za późno, żeby zostać rekordzistą świata. Udowadnia to Brytyjczyk Geoff Oliver, który ustanowił właśnie najlepszy wynik globu w grupie 85-latków w biegu 24 godzinnym.

Podczas zawodów Self-Transcendence 24-Hour Race w Londynie doświadczony biegacz uzyskał wynik 124,410 km. W ciągu doby stadionową bieżnie okrążył aż 311 razy. Wynik tym lepszy, że biegano w wymagających deszczowych warunkach.

To nie pierwszy rekord w karierze Geoffa Olivera w biegu dobowym. Jest on już rekordzistą w kategorii M75 z wynikiem 178 898, a także w grupie wiekowej M80 z rezultatem 152 295 m.

Według statystyk portalu iau-ultramarathon.org, do tej pory biegi dobowe nie miały rekordzisty w grupie M85. Dziarski Brytyjczyk otworzył więc nowy rozdział w historii.

Pochodzący z miasta Hinckley biegacz zaczął trenować, dopiero gdy skończył 50 rok życia.

Zwycięzca zmagań w Londynie został Brytyjczyk Michael Stock, który pokonał 249,110 m. Wśród pań najlepsza była Sarah Morwood z rezultatem 213.080. Zainteresowanie mediów wzbudził start Susie Chan - rekordzistki Guinessa w biegu 12-godzinnym na bieżni mechanicznej (110.24 km). Zajęła ona trzecie miejsce wśród pań zostawiając za sobą 164 680 m.

W zawodach wzięli też udział Polacy. Tadeusz Sekretarczyk był ósmy z wynikiem 196,410 km, a Paweł Żuk dziesiąty, z wynikiem 192,800 km.

Pełne wyniki: TUTAJ

RZ

Viewing all 13095 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>