Quantcast
Channel: Świat Biega
Viewing all 13095 articles
Browse latest View live

Po górach z przeszkodami. Zimą! Runmageddon w Wierchomli!

$
0
0

W marcu przyszłego roku w Wierchomli po raz pierwszy w historii cyklu odbędzie się Górski Zimowy Runmageddon. Runmageddończycy, dzięki współpracy z kompleksem narciarskim Dwie Doliny Muszyna - Wierchomla, będą mogli spróbować swych sił w kolejnej, trzeciej już górskiej lokalizacji ekstremalnego biegu przeszkodowego, po Myślenicach i Szczyrku.

Runmageddon po raz kolejny wychodzi naprzeciw potrzebom uczestników, którzy uwielbiają piekielne, górskie wyzwania. Po sukcesie w Myślenicach (Góra Chełm) Runmageddon poszerzył zakres organizowanych eventów o Beskidy. Do Myślenic dołączył w ostatnich miesiącach Szczyrk, a od przyszłego roku wszyscy kochający ekstremalne zmagania poznają trasę w Wierchomli. Będzie to pierwszy Runmageddon Górski zorganizowany zimą! Na startujących czekać będą dwie formuły – Rekrut (6 km i 30+ przeszkód) oraz Classic (12 km i 50+ przeszkód).

– Drastycznie niskie temperatury, różnica przewyższeń, mordercze przeszkody - z tym będą musieli zmierzyć się uczestnicy Runmageddonu na rozległych terenach kompleksu Dwie Doliny Muszyna - Wierchomla. Pierwszy, Zimowy Runmageddon Górski będzie ogromnym testem sprawności fizycznej oraz charakteru startujących. Runmageddończycy mocno odczują na sobie oddech zimy. Niewątpliwie będzie to kolejne utrudnienie na trasie. Górskie edycje Runmageddonu do tej pory odbywały się w warunkach wiosenno-jesiennych, teraz start zimą będzie nie lada wyzwaniem – mówi Jarosław „Jaro” Bieniecki, prezes Runmageddonu.

Wierchomla Mała, gdzie znajduje się ośrodek, zlokalizowana jest w Popradzkim Parku Krajobrazowym, który zajmuje przeważającą część Beskidu Sądeckiego. Miejscowość stanowi połączenie walorów turystycznych, rekreacyjnych, jak i historycznych. Zimą, za sprawą stacji narciarskiej Dwie Doliny Muszyna, niewielka wioska Wierchomla zamienia się w kurort z prawdziwego zdarzenia. To zasługa 2 wyciągów krzesełkowych, 7 orczykowych i 11 km w większości oświetlonych nartostrad o różnym poziomie trudności. To tu znajduje się jedna z najdłuższych tras zjazdowych w Polsce – 3 km ciągłego szusowania! Narciarze biegowi mają zaś do pokonania 4,5-kilometrowy, niezwykle malowniczy szlak. Dla snowboardowych zapaleńców nie lada gratką jest z kolei jeden z najdłuższych w Polsce parków snowboardowych (400 m).

– Pierwszy zimowy Runmageddon na naszej stacji narciarskiej Dwie Doliny Muszyna – Wierchomla to wydarzenie niezwykłe. Pierwszy raz w sezonie zimowym będziemy gościć zarówno narciarzy i snowboardzistów, jak i zwolenników ekstremalnych biegów przeszkodowych; pierwszy raz w historii Runmageddon zostanie zorganizowany w górach zimą. Będzie ekstremalnie, zimno i oczywiście pięknie, ponieważ cały kompleks narciarsko-turystyczny Dwie Doliny położony jest w niezwykle malowniczej okolicy. – mówi Przemysław Kutnyj, rzecznik prasowy Stacji Narciarskiej Dwie Doliny Muszyna Wierchomla i Hotelu Wierchomla Ski&Spa Resort.

W ramach współpracy nad marcowym Runmageddonem kompleks narciarsko-turystyczny Dwie Doliny Muszyna – Wierchomla przygotował specjalną ofertę dla uczestników i ich rodzin – atrakcyjne pakiety pobytowe w rodzinnym Hotelu Wierchomla Ski&Spa Resort (więcej informacji). Składają się na nie m.in. energetyczne posiłki i masaż. Dzięki temu będzie się można wzmocnić przed biegiem, jak i odprężyć po nim. Amatorzy prostoty i bliższego kontaktu z naturą będą mogli przenocować w drewnianych domkach znajdujących się tuż przy stacji po stronie Wierchomli Małej.

mat. pras.



Nowa baza, nowe trasy, nowa konkurencja... Zmiany w ZPGS i SGS

$
0
0

Startują zapisy na jedne z najbardziej klimatycznych zawodów górskich w Polsce – Zimowy Półmaraton Gór Stołowych, który odbędzie się 20 stycznia 2018 oraz Supermaraton Gór Stołowych (trasa Ultra i Light), który przypadnie na przełomie czerwca i lipca 2018. Dodatkowo na trasie ZPGS już po raz drugi odbędą się Mistrzostwa Polski Alpinistów w Biegu Górskim.

W kolejnej edycji ZPGS oraz SGS organizatorzy odpowiadając na sugestie uczestników poprzednich edycji zawodów, zdecydowali się na przeniesienie biura zawodów, które w przyszłym roku będzie miało swoje miejsce w Karłowie w Centrum Szkoleniowo - Edukacyjnego Parku Narodowego Gór Stołowych (były Hotel Karłów). To właśnie tam będzie też ulokowany start obydwu imprez. Meta pozostaje bez zmian, zawodnicy finiszować będą słynnymi schodami do Schronisko PTTK na Szczelińcu (1 km od startu / bazy zawodów).

O zmianach – i nie tylko – w rozmowie z organizatorem Piotrem Hercogiem.

Piotrek, przede wszystkim jak Twoje samopoczucie po upadku na Ultra Trail Atlas Toubkal? Doszedłeś już do siebie?

Piotr Hercog: Tak, dwutygodniowa rehabilitacja dobiegła końca i wracam powoli do treningów. Na szczęście wywrotka na biegu co prawda wyeliminowała mnie z rywalizacji w zawodach o czołowe lokaty, ale okazała się tylko mocnym stłuczeniem. Musiałem zrobić kilkanaście dni przerwy, ale już wszystko idzie w dobrą stronę.

Wracamy do ZPGS i SGS. Zdecydowałeś się na zmianę miejsca biura zawodów, a tym samym startu. Nowe biuro będzie w Karłowie. Skąd taka decyzja?

To prawda, zdecydowałem się na taki krok kierując się sugestiami samych startujących. ZMGS to ponad 500 biegaczy, którzy w zimowych warunkach muszą zjechać do Pasterki. W momencie kiedy mocniej popada śnieg staje się to po prostu trudne, a wręcz niebezpieczne. Z kolei latem podczas SGS dołożony został dystans półmaratonu co generuje dodatkowe killkaset osób. Pasterka nie jest na to przygotowana logistycznie.

Tak się złożyło, że w nieodległym Karłowie (1 km od mety na Szczelińcu) trwał od jakiegoś czasu remont Hotelu Karłów na miejscu którego powstało Centrum Szkoleniowo - Edukacyjnego Parku Narodowego Gór Stołowych. Stwierdziłem, że Karłów, który dysponuje nieporównywalnie większą ilością miejsc noclegowych i parkingowych będzie po prostu miejscem lepszym logistycznie i przede wszystkim bezpieczniejszym.

Zmienią się też trasy zawodów?

Tak, ale nieznacznie. Jeśli chodzi o ZPGS to z powodu miejsca startu zmieni się początek trasy, będzie też siłą rzeczy o kilkadziesiąt metrów więcej deniwelacji. Przy SGS zdecydowałem się na większą korektę. Uzyskałem zgodę od czeskiej strony Parku, żeby trasa przebiegała przez najpiękniejsze fragmenty Broumovskich Sten tak jak to było w początkowych edycjach SGS. Tym samym trasa będzie miała 54 km, nieco więcej przewyższenia, ale za to widoki będą piękniejsze.

Zostawiamy na razie SGS, bo do terminu zawodów jest jeszcze sporo czasu. Podczas ZMGS już po raz drugi odbędą się Mistrzostwa Polski Alpinistów w Biegu Górskim.

Tak, to na pewno jedna z niewątpliwych atrakcji zawodów. Chociaż Mistrzostwa mają charakter nieoficjalny i są jedynie dodatkową formą rywalizacji to mam nadzieje, że na liście startowej znajdą się znamienite osobistości świata górskiego, wybitni wspinacze i himalaiści. Swój udział zapowiedział Piotr Pustelnik prezes Polskiego Związku Alpinizmu, Jerzy Natkański zastępca kierownika programu Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera. Wiadomo, część naszych Himalaistów będzie w tym czasie uczestniczyć w zimowej wyprawie na K2, ale osoby, które z jakiś względów na wyprawę nie jadą mam nadzieje, że przyjmą moje zaproszenie.

Staramy się również, żeby naszym gościem specjalnym był Marek Kamiński. Po dekoracji zwycięzców w sobotnie popołudnie odbędą się prezentacje i prelekcje o których szczegółowo poinformuje w późniejszym terminie. Kto wie, może uda nam się połączyć z naszą bazą pod K2.

W mediach społecznościowych pisałeś ostatnio, że wdrażasz w życie nowe zawody, w nowej jak na nasze warunki formule.

To prawda. Przede wszystkim zdecydowałem się nieco uporządkować swoje zawody i dlatego pojawiła się nowa strona www.maratonygorskie.pl, która zbiera wszystkie organizowane przez nas imprezy. Uważni obserwatorzy zobaczą, że na stronie widnieją nowe zawody o nazwie Sztafeta Górska, która odbędzie się 7 kwietnia. Do pokonania będzie trasa ponad 70 km w 3-osobowej sztafecie. Co więcej odcinki nie będą wcale równe, najdłuższy będzie wynosił ponad 28 km, a najkrótszy 21 km. Zróżnicowana też będzie ilość przewyższeń na poszczególnych zmianach sztafety. Start będzie więc wymagał nie tylko przygotowania sportowego, równego zespołu, ale też taktyki. Będzie można wykorzystać predyspozycje poszczególnych zawodników w sztafecie.

Niesamowita trasa będzie poprowadzona po najpiękniejszych zakątkach Gór Stołowych po polskiej i czeskiej stronie. Będzie klasyfikacja Open, ale będzie tez klasyfikacja MIX, w której będzie musiała biec co najmniej jedna kobieta. Mamy nadzieje jednocześnie na rywalizację jak i dobrą zabawę.

Uchylę rąbka tajemnicy i powiem, że mamy potwierdzonych wiele zespołów z zagranicy w tym takich z naprawdę wysokiej półki. Mam nadzieje, że dadzą się zaprosić również wszystkie polskie czołowe zespoły oraz najlepsi biegacze z naszego kraju, którzy w zespoły będą mogli się łączyć dowolnie. Trwają ostatnie przygotowania związane z regulaminem i uruchomieniem zapisów. Szczegóły wkrótce

Więcej informacji na stronie www.maratonygorskie.pl

Rozmawiał Przemysław Ząbecki

fot. Łukasz Buszka (DADADESIGN)


"Biegnę dla..." na 29. Biegu Niepodległości w Warszawie

$
0
0

11 listopada w Warszawie wystartuje ostatni w tym roku bieg z cyklu „Zabiegaj o pamięć”. Imprezie będzie towarzyszyła akcja charytatywna „biegnę dla Waldka i Oliwiera”. 

Biorąc udział w biegu będzie można pomóc dwóm chłopcom. 3,5-letni Waldek urodził się z przepukliną oponowo-rdzeniową. Do codziennego funkcjonowania potrzebuje ortez i specjalistycznego aparatu. Chłopiec jest podopiecznym Fundacji Avalon. Natomiast 8-letni Oliwier choruje na mózgowe porażenie dziecięce i padaczkę lekooporną. Niezbędny jest dla niego wózek i rehabilitacja. Oliwier jest podopiecznym Fundacji Dzieciom „Zdążyć z pomocą”.

Zaangażowanie zawodników, którzy przypną do koszulki kartkę „biegnę dla Waldka i Oliwiera” i dotrą z nią do mety, zostanie przeliczone na konkretną pomoc – Fundacja PKO Banku Polskiego przekaże darowiznę na sprzęt medyczny dla chłopców. Kartki będzie można odbierać w piątek 10 listopada w Biurze Zawodów w PKiN od 15.00 do 19.00 oraz w dniu biegu w namiocie Banku przy Centrum Handlowym Arkadia od 9.00 do 11.00. Uczestnicy marszu nordic walking również mogą dołączyć do akcji.

PKO Bank Polski realizuje od 2013 r. autorski program „PKO Bank Polski Biegajmy razem” i wspiera największe imprezy biegowe w całej Polsce. Podczas wszystkich tych wydarzeń organizowane są akcje charytatywne „biegnę dla…”, zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. W ubiegłym roku 1072 uczestników 28. Biegu Niepodległości pomogło w ten sposób Laurze. Dzięki ich zaangażowaniu Fundacja PKO Banku Polskiego przeznaczyła środki na zabieg rozdzielenia paluszków u rąk i nóg dziewczynki. Od 2013 r. zostało przeprowadzonych 316 takich akcji, w których wzięło udział ponad 110 tys. osób. Od początku istnienia programu Fundacja wsparła 347 beneficjentów kwotą ponad 4,4 mln zł.

W biegu, jak również w akcji charytatywnej dla Waldka i Oliwiera wezmą udział ambasadorowie programu „PKO Bank Polski Biegajmy razem”: aktorka Karolina Gorczyca oraz były lekkoatleta Paweł Januszewski.

PKO Bank Polski jest także organizatorem PKO Biegu Charytatywnego. Trzecia edycja imprezy odbyła się 16 września 2017 r. na stadionach lekkoatletycznych w 12 miastach Polski. Zawodnicy na Stadionie AWF w Warszawie wybiegali 2391 okrążeń. 6401 uczestników w całym kraju, wraz z dziećmi biorącymi udział w PKO Biegu Charytatywnym Młodych, pokonało w sumie 30 917 okrążeń, czyli 12 366 km. W zamian za ich zaangażowanie, Fundacja PKO Banku Polskiego przekazała 652 826 zł na posiłki dla najbardziej potrzebujących dzieci w Polsce.

źródło: PKO Bank Polski


Nowy Rekord Guinessa w biegu z wózkiem

$
0
0

Zakup kolejnego wózka dziecięcego to dla rodziców ważna decyzja. A może by tak postawić na wózek przeznaczony do biegania ze swoją latoroślą? Dawno już pomyślała o tym Amerykanka Dianna Chivakos, która w miniony weekend została nową rekordzistką Guinessa w tej kategorii.

Bieganie z wózkiem dziecięcym nie należy do zadań łatwych, ale daje mnóstwo satysfakcji. To bezcenny czas spędzony z dzieckiem. Podstawową trudnością jest blokowanie rąk podczas biegu. Trudniej też biegnie się pod górkę, za to łatwiej na zbiegach. Jeśli wózek jest dobry to nie czuć ciężaru dziecka. Podczas zmagań smyk zazwyczaj zasypia.

Wróćmy jednak do Dianny Chivakos. Amerykanka wystartowała w Baystate Marathon w mieście Lowell (stan Massachusetts). Uzyskała czas 3:07:00, co dało jej wysokie 16. miejsce wśród pań. Poprzedni rekord należał od 2015 r. do Brytyjki Daniele Bruce - 3:17:26.

34-latka pobiegła z 3-letnim synem. Niestety w księdze rekordów zabraknie wpisu o chłopcu, który dzielnie zniósł 42 km i 195 m podróży. Takie są jednak przepisy. Jak powiedziała mama, synek był spokojny przez cały bieg – w czym zasługa m.in. przekąsek i starego smartfona z aplikacjami dla dzieci – i jest z niego dumna.

Dianna Chivakos przyznała, że trenować z wózkiem zaczęła zupełnie przypadkowo. Jej mąż często wyjeżdża w celach służbowych. Ponieważ nie chciała rezygnować ze swojej pasji, więc zabierała syna na przedpołudniowe treningi, żeby się zdrzemnął. Jak relacjonują amerykańskie media, po latach frustracji w próbach poprawianiu własnych rekordów oraz kilku urazach, biegaczka odnalazła się w niszowym (?) bieganiu w wózkiem.

W biegu kobiet z wózkiem dziecięcym wciąż do poprawienia jest wynik Lindy James w półmaratonie. W 2016 roku Brytyjka nabiegała wynik 1:27:34. Na półmetku swojego biegu Dianna Chivakos zamledowała się z wynikiem 1:30:00.

Wśród mężczyzn w tej kategorii prym wiedzie Kanadyjczyk Calum Neff, który półmaraton pokonał w czasie 1:11:27, natomiast maraton w 2:31:21. Oba rezultaty padły w 2016 roku.

RZ

źródło


Rekordowa licytacja pakietu na Ironmana w Gdyni. Pomagają całym rodzinom

$
0
0

Trzydzieści tysięcy złotych – za taką kwotę zlicytowany został pakiet startowy nr 15 na przyszłoroczne zawody Enea IRONMAN 70.3 Gdynia powered by Herbalife. Zebrane środki przekazane zostaną na rzecz Fundacji Ronalda McDonalda, która świętuje w Polsce swoje 15-lecie.

- Gdy dowiedziałem się, że na Gali Fundacji będzie do wylicytowania pakiet na triathlon w Gdyni, od razu wiedziałem, że to będzie moja licytacja. Biorę udział w tych zawodach od samego początku, to będzie mój czwarty start - mówi pan Krzysztof Borucki, który wylicytował pakiet. - Tym bardziej cieszę się, że mogliśmy w ten sposób wesprzeć działania Fundacji, która robi niesamowite rzeczy dla chorych dzieci i ich rodziców. Triathlon daje mi ogromną satysfakcję i wiarę w to, że wszystko jest możliwe – dodaje.

Od 15 lat Fundacja Ronalda McDonalda wspiera w Polsce rodziny w chwilach, gdy ta pomoc jest najbardziej potrzebna - w czasie choroby dziecka i pobytu w szpitalu. Fundacja prowadzi także profilaktyczne badania dzieci, a charakterystyczny Ambulans Fundacji można zobaczyć w całym kraju. W tym roku po raz kolejny zawitał do Krynicy. Podczas Festiwalu Biegowego przebadano 138 dzieci.

8. PKO Festiwal Biegowy - przebadaliśmy 138 dzieci

W październiku Fundacja Ronalda McDonalda obchodzi swój uroczysty jubileusz, podsumowując to, co udało się osiągnąć, jednocześnie planując kolejne projekty. Wszystko po to, by dalej wspólnie realizować ideę "Aby rodzina mogła być razem".

Agencja Sport Evolution, organizator m.in. Enea IRONMAN 70.3 Gdynia powered by Herbalife oraz Enea IRONMAN 5150 Warsaw, od lat wspiera różnorodne działania charytatywne.

– Jest nam niezwykle miło, że przekazany przez nas pakiet startowy osiągnął tak wysoką kwotę na licytacji. To dla nas forma docenienia naszych działań, a równocześnie cieszymy się, że w takiej formie mogliśmy wesprzeć działania Fundacji Ronalda McDonalda – mówi Natalia Jędrzejczyk, PR Manager w agencji Sport Evolution. – Pana Krzysztofa serdecznie zapraszamy w sierpniu do Gdyni – dodaje.

Już niebawem rozpocznie się regularna rejestracja na przyszłoroczne zawody pod szyldem IRONMAN®. Zapisy na Enea IRONMAN 5150 Warsaw rozpoczną się 7 listopada. Rejestracja na Enea IRONMAN 70.3 Gdynia powered by Herbalife wystartuje 4 grudnia.

Szczegóły na www.5150warsaw.com oraz www.ironmangdynia.pl

red. / mat. pras.


Gliwicka Parkowa Prowokacja Biegowa: Po latach suchych - deszcz [ZDJĘCIA]

$
0
0

Gliwicka Parkowa Prowokacja Biegowa odbyła się dzisiaj czterdziesty szósty raz. Czterdzieści pięć poprzednich uczestnicy mogli pokonać bez kropli deszczu. Dzisiaj, po prawie czterech latach, pierwszy raz padało. Choć zawodnicy mówią, że tylko przed startem a później co najwyżej wiatr strącał wodę z drzew. Bo przecież wiadomo, że na Prowokacji nigdy nie pada… Mimo zimna i wilgoci na starcie stanęło prawie 400 osób.

Nie przejmując się błotem, ścigali się ze sobą i walczyli o kolejne życiówki na różnych dystansach. Niektórzy przyjechali z całymi rodzinami i trasę pokonali z wózkami. Wiele osób zdecydowało się też na pomiary ciała przed startem. Dietetyczki z Oasi Verde ważyły, mierzyły i doradzały, ostatecznie wypisując karteczkę, żartobliwie nazywaną przez organizatorów „certyfikatem XL-owatości”. Na jej podstawie można było otrzymać w prezencie koszulkę, ale najpierw należało pokonać minimum jedno okrążenie trasy. Jak przyznały dietetyczki, chętnych do pomiarów było sporo a kilkadziesiąt osób przekroczyło normę BMI, czyli załapało się na upominek.

– Akcje z koszulkami uważam za bardzo fajny pomysł, szczególnie śmieszna była sytuacja w której jeden z uczestników nie załapał się na koszulkę bo okazało się że jest za chudy. Był bardzo rozczarowany – śmiała się Karolina Kotowska, która sama poddała się pomiarom i poprosiła o certyfikat XL, żeby otrzymać koszulkę. – Nie było mi głupio ani wstyd wziąć udział w takiej akcji, bo nie ma się co oszukiwać: każdy widzi jak wygląda. A inicjatywa bardzo fajna i jednak motywująca – oceniła. – Dzisiaj pokonałam cztery kółka, szło się nie najgorzej ale bywały też lepsze miesiące. Dzisiaj trasa była dosyć śliska i błotnista, co też utrudniało poruszanie.

Nie obyło się bez upadków i poślizgów w mokrych liściach i błocie. Nikogo jednak trudniejsze warunki na trasie nie skłoniły do skrócenia dystansu. Nikt też nie żałował kilometrów pokonanych, żeby dotrzeć na Prowokację. Rekordziści przyjechali dziś z Bielska-Białej, Gorzyc koło czeskiej granicy, Sanoka czy Krakowa.

Z tego ostatniego regularnie co miesiąc przyjeżdża Jacek Tyczewski wraz z żoną Pauliną: - Zaczęliśmy w styczniu ubiegłego roku podczas tych dużych mrozów i od tego czasu co miesiąc tutaj jesteśmy. Na takie zawody naprawdę warto. Chociaż bardziej traktujemy je jako trening. To, że są co miesiąc, regularnie, niesamowicie nas motywuje. Poza tym ja pochodzę z Gliwic – wyjaśniał. – W ubiegłym roku regularnie chodziliśmy dwa kółka, czyli 10 km, teraz, po zmianie trasy, czasem dwa a czasem trzy. No chyba, że chcemy zrobić życiówkę na krótki dystans to jedno. Jeszcze nie udało nam się przejść wszystkich pięciu kółek, ale w tym roku będzie jeszcze dwa razy okazja, to może się uda… Na pewno będziemy. Dzisiaj pewnie na trening bym nie wyszedł, widząc pogodę za oknem, ale że była Prowokacja, to trzeba było iść. To idealna motywacja.

Uczestnicy cyklu motywują nie tylko siebie, ale też mieszkańców miasta i przechodniów. Para, która dzisiaj przechodząc przez park przypadkowo trafiła na start zawodników nordic walking, stwierdziła zdumiona: – Dlaczego nas tam nie ma? – Nie wiem, ale za miesiąc na pewno będziemy.

KM


Zombie opanowały AWF. "Jak wstaje rano i patrze w lustro..." [ZDJĘCIA]

$
0
0

Warszawa: W sobotę, przez kilka godzin na terenach uczelni rozgrywały się sceny żywcem wyjęte z popularnego serialu The Walking Dead czy gry Residend Evil. Nie wystarczyło jednak tylko szybko pobiec, by ocaleć.

Za nami druga edycja Run od Death. Tym razem miłośnicy horrorów i historii o istotach nieumarłych rywalizowali na Bielanach, a nie jak poprzednio na Białołęce. Pogoda nie rozpieszczała, padający od rana deszcz sprawił, że trasa była błotnista. Z drugiej strony jeśli ktoś zdecydował się zmierzyć z zombie, to nie powinien bać się kilku kropel wody.

Każdy uczestnik otrzymywał na starcie cztery szarfy symbolizujące cztery życia. Zadaniem zombie rozstawionych na trasie było pozbawienie biegaczy tych wstęg. Ci, którzy docierali na metę z choć jednym „życiem”, otrzymywali medal z napisem „ Survivor”, czyli ocalały. Ci, którzy mieli mniej szczęścia, wieszali na szyi krążek z napisem „Infected” tzn. zarażony.

Do pokonania było w sumie 6 km. Uczestnicy ruszali w falach. Rozegrano też jeden bieg dla młodzieży na dystansie 3 km. Był też scenariusz z „kolejną walką o ocalenie”, fiolkach z antidotum, „Wyspie Żywych”...

– Było bardzo ciężko. Na trasie rozstawiono sporo trupiaków, jakoś jednak się udało ocaleć. Dobrze było biec w grupie, samemu były małe szanse na przeżycie. Z jednym kolegą zawarłem sojusz na trasie, współpracowaliśmy – relacjonował Łukasz Dąbrowski z Płocka. –Przyjechałem tu specjalnie na ten bieg. Startuje tu też moja koleżanka. Miała nas być większa grupa, ale są jeszcze inne biegi – dodał nasz rozmówca.

– Uratowałam jedno życie, ale butów już nie (śmiech). To jest mój pierwszy taki bieg i jestem zadowolona. Nie było łatwo pokonać zombie, bo ścieżka była wąska i nie było gdzie się rozbiec. Co gorsza, teren był błotnisty i ciągle padał deszcz. Moja taktyka polegała na taranowaniu (śmiech) – dzieliła się wrażeniami Ela Stefaniuk z Warszawy.

Część uczestników od razu opowiedziała się po stronie zombie. Trzeba przyznać, że w porównaniu ze stworami znanymi z filmów, poruszali się bardzo szybko. Według regulaminu, uczestnicy nie mogli dotykać nieumarłych.

– Zostałam zainfekowana przed ołtarzem. Pocałował mnie narzeczony i uciekł. Teraz go szukam w tym lesie. A tak bardziej serio to... lubię straszyć ludzi. Jak wstaje rano i patrze w lustro, to straszę samą siebie. Sierdziłam więc, że zgłoszę się jako zombie. To mój pierwszy start w tej imprezie. Impreza bardzo mi się podoba – powiedziała, nam Agata Bąk, która była przebrana za zombie-pannę młodą.

Z każdej fali wyłoniony został najszybszy zawodnik i zawodniczka, jednak najważniejsza tego dnia była dobra zabawa. Run od Death odbył się w ramach zbliżającego się Haloween. A zatem - zombie albo piskus...

RZ


Bielsko-Biała: Na trasie przeżyli prawdziwy horror [ZDJĘCIA]

$
0
0

Na trasie biegu przeżyli prawdziwy horror: ciemność, niekończące się podejście i dziesiątki potworów, duchy, widma, zjawy i szkielety wyskakujące zza drzew, wyłaniające się z mroku, wychodzące z rowu i spadające z drzew. Nie wiedzieli gdzie są, ile jeszcze drogi przed nimi ani co ich czeka. I to wszystko na własne życzenie. W końcu sami zapisali się na trzecią edycję Horror Run.

Tegoroczna odsłona biegu zaskoczyła sporą frekwencją mimo niesprzyjającej pogody oraz ogromną kreatywnością zawodników. Tych, którzy się nie przebrali można było policzyć na palcach. Zdecydowana większość wybrała jakieś straszne kostiumy rodem z horroru, choć nie brakło pluszowych króliczków, misia i jednorożca. Dominowały jednak zjawy, potwory, duchy, ludzie z głowami przebitymi gwoździem, nożem, tasakiem, siekierą i innymi narzędziami, wampiry, mumie i im podobne.

Rekordziści swoje kostiumy przygotowywali… przez cały miesiąc! – Kostiumy robiliśmy przez miesiąc. Pomysł wzięliśmy z Internetu. Wszystko jest wzorowane na grze Skyrim, tutaj Daniel jest znawcą gier – mówiła Klaudia Szuba-Łata. – To połączenie wyglądu kilku postaci, bo nie udało nam się znaleźć takich, jakie chcieliśmy. I tak powstały nasze zbroje – podsumowała. Daniel Miska zdradził szczegóły techniczne: – Wszystko jest zrobione z fragmentów kartonu, klejonych na gorąco. Robiliśmy to miesiąc, ale miałem sporo czasu. W lipcu złamałem kość pięty i nie mogłem biegać. Musiałem czymś się zająć, więc cały wrzesień kleiłem kostiumy. – Wysiłek się opłacił, bo oboje zostali nagrodzeni za najlepsze stroje. Tym razem liczyła się kreatywność i fantazja a nie szybkość nie trasie. Na wyniki nikt nie zwracał uwagi.

Byli też tacy, którzy skorzystali z gotowych kostiumów. Niektóre wyglądały bardzo profesjonalnie. – Nie wiem skąd się wzięła ta maska… z szafy. Użyłam jej pierwszy raz na ten bieg – przyznała Malwina, która pokonała trasę razem z koleżanką Justyną. – Przebrałyśmy się za nikogo. O to chodzi, ma być po prosu strasznie. Jesteśmy tutaj pierwszy raz i bardzo nam się podoba. Było strasznie i trochę zimno. Trasa też nie była najłatwiejsza. Ale jesteśmy już teraz w stu procentach pewne, że pobiegniemy za rok i mamy nadzieję, że będzie jeszcze straszniej.

Trasa, choć krótka, była raczej intensywna. Uczestnicy zabawy musieli wspiąć się na szczyt Koziej Góry, czego nie ułatwiały podmokła trasa i błoto. Tym większe brawa należą się zawodnikowi, który pokonał ponad 4 kilometry przebrany za… materac. – To był spontaniczny pomysł – przyznał Marcin Białek. – Na dole mam wycięty otwór, żeby wejść do środka. Na początku biegło się łatwo, ale potem, pod górę, miałem trochę trudności. Taka górka dla materaca to wyzwanie – śmiał się. – Ale bawię się świetnie. I było nawet trochę strasznie.

Przeciwnego zdania był najmłodszy z uczestników imprezy, pięcioletni Mikołaj Sapeta: - Nie bałem się. To ja wystraszyłem jednego potwora! – chwalił się na mecie. – I wszedłem tu sam. Trochę się zmęczyłem po drodze, ale mama miała sok i wodę. – Zdradził a stojąca obok mama przyznała, że do startu namówiła ją koleżanka: - Stojąca tutaj obok Agnieszka, która brała udział w zabawie rok temu. Zabrała córkę, która jednak została na dole, bo trochę się przestraszyła różnych strachów, ale nasz dzielny Mikołaj dał radę i bardzo się cieszył, że może brać udział w biegu – mówiła Eliza Sapeta.

Na mecie na szczycie Koziej Góry na wszystkich czekały pakiety startowe z kubkami i upominkami od sponsorów oraz gorąca zupa dyniowa. Było też ognisko, muzyka i mnóstwo zabawy.

KM



Runmageddon... na Saharze! "Niemożliwe jest możliwe"

$
0
0

Runmageddon Sahara to wieloetapowy ekstremalny bieg terenowy, którego trasy prowadzą przez tereny pustynne. Bieg odbędzie się na obrzeżach pustyni Sahara w południowym Maroku i składa się z trzech etapów rozgrywanych w kolejnych dniach.

W podstawowym formacie biegu, jakim jest SAHARA 50, w ciągu trzech dni uczestnicy pokonają dystans co najmniej 50 kilometrów, co oznacza, że każdego dnia będą musieli pokonać ich minimum kilkanaście. W zależności od dnia oraz lokalizacji etapu zawodnicy będą biegli po hamadzie, czyli po pustyni kamienistej, bądź po piaszczystych wydmach. 

Trasa będzie wyraźnie oznakowana a na szlaku biegacze mogą się spodziewać przeszkód naturalnych w postaci skalnych grzbietów, wysokich ergów oraz – jeśli tylko aura pozwoli – wody i błota w rozlewiskach okresowych rzek zwanych tu ouedami.

Każdego spośród trzech dni – na podstawie własnej oceny kondycji i możliwości – startujący będą mogli podjąć jeszcze większe wyzwanie w postaci wyboru opcjonalnego dystansu w formacie SAHARA 100. W takim przypadku trasa danego etapu będzie liczyła nie kilkanaście a ponad 30 kilometrów.

Na obu dystansach prowadzony będzie precyzyjny pomiar czasu jednak nie będzie on podstawą końcowej klasyfikacji biegu. Posłuży on do wskazania zwycięzców etapu w obu formatach oraz umożliwi zawodnikom porównanie czasów z innymi uczestnikami. Każdego dnia zawodnikom przyznawane natomiast będą punkty za osiągnięty wynik, i tak na trasie w podstawowym formacie SAHARA 50 zwycięzca otrzyma 10 punktów a kolejnych dziewięciu zawodników odpowiednio o punkt mniej. Na dłuższym dystansie punktami premiowanych będzie na każdym etapie najlepszych dwudziestu uczestników. Zebrane punkty – niezależnie od wybranych tras – będą sumowane do wspólnej klasyfikacji końcowej biegu wyłaniając zwycięzcę.

Unikalną formułę wydarzenia tworzy nie tylko sama lokalizacja oraz zasady rywalizacji lecz również przeniesienie na Saharę elementów i rozwiązań nierozerwalnie związanych z biegami Runmageddon organizowanymi w Polsce. Przede wszystkim są to wymagające sprawności przeszkody wykorzystywane do tej pory w trakcie biegów krajowych i biegowo-marszowy tryb pokonywania trasy, jak również atmosfera rywalizacji połączonej ze współpracą zawodników na trasie.

Samo przebiegnięcie w ciągu trzech dni dystansu co najmjniej 50 bądź 100 kilometrów to jeszcze nie wszystko. Uczestnicy biegu muszą się spodziewać, że poddani będą wymyślnym próbom sprawnościowym przygotowanym przez organizatorów. Dodatkowym utrudnieniem może się także okazać wszystko to, co nieprzewidywalne w warunkach pustynnych. Trzeba więc być przygotowanym zarówno na trzydziestostopniowy upał w dzień, jaki i temperatury spadającej do zaledwie kilku stopni w nocy. Na trasie może padać deszcz ale w oczy być może będzie też nieustannie wiał niesiony przez wiatr pustynny pył.

Runmageddon Sahara to bieg dla amatorów ale nie dla debiutantów w imprezach biegowych. Przygotowany został nie tylko z myślą o uczestnikach krajowych biegów przeszkodowych organizowanych w ramach cyklu Runmageddon, którzy – być może – dochodzą do wniosku, że w biegach Runmageddon w dotychczasowej formule osiągnęli właściwie już wszystko i zaczynają poszukiwać kolejnych ekstremalnych wyzwań. Wśród uczestników widzimy ludzi aktywnych, takich którzy zwykle dbają o swoje zdrowie oraz kondycję fizyczną, uprawiają jakiś sport być może nawet kilka razy w tygodniu i – a może przede wszystkim – startowali już wcześniej w imprezach biegowych, nie tylko w biegach przeszkodowych ale także w biegach przełajowych, biegach ekstremalnych jak również w klasycznych maratonach i półmaratonach. Ważnym jest aby decydując się na udział w tym biegu właściwie ocenić swoje możliwości, zrozumieć filozofię i specyficzny klimat biegów Runmageddon oraz odczuwać głębokie pragnienie przeżycia ekstremalnej przygody.

Nad bezpieczeństwem startujących będzie jednak czuwał zespół organizatorów. Każdy uczestnik będzie wyposażony w urządzenie monitorujące jego aktualne położenie oraz umożliwiające wezwanie pomocy. Na trasach będą rozmieszczone punkty kontrolne, w których będą uzupełniane zapasy wody. Pomoc medyczną zapewnią zespoły ratunkowe poruszające się na pustyni samochodami terenowymi.

Udział w tym wieloetapowym ekstremalnym biegu pustynnym będzie – bez wątpienia – wspięciem się na kolejny poziom w rozwoju osobistym każdego uczestnika, poddaniem się nowym wyczerpującym próbom oraz pokonaniem jeszcze jednej bariery na ścieżce prowadzącej do przekonania, że „niemożliwe jest możliwe”.

Runmageddon Sahara wystartuje 8 marca 2018. Dzień wcześniej wylot z lotniska Chopin w Warszawie. 

Strona imprezy:TUTAJ

Wpisowe: 9 900 zł

Zapisy: TUTAJ

źródło: Runmageddon


Rekord świata na 10 km! W Polsce! Tak jakby... [ZDJĘCIA]

$
0
0

To była zadziwiająca noc. Mimo niesprzyjającej aury, chłodu, deszczu i porywistego wiatru padł absolutny rekord w biegu na dystansie 10 km. Zawodnikom w Gliwicach udało się złamać 2 minuty! A to wszystko dzięki akcji Najszybsza Dycha w Życiu i być może ostatniej już jesiennej zmianie czasu.

Organizatorem akcji kolejny raz był Sklep Biegacza a nocne bieganie odbyło się w kilku polskich miastach w placówkach sieci. W Gliwicach warunki pogodowe były wyjątkowo niesprzyjające, ale na starcie w środku nocy stanęło prawie sto osób. Rozgrzewkę przed biegiem stanowiło pełne emocji polowanie na nowe buty i odzież do biegania, bo na nocne zakupy obowiązywała zniżka 40 proc. Niektórzy przyznawali wprost, że do wyjścia z domu o tej porze skłoniła ich głównie okazja do zakupu nowej pary obuwia w wyjątkowej cenie. Nie żałowali jednak, że zostali do końca i dali się porwać do szalonego biegu.

Tempo było naprawdę zawrotne. Zawodnicy na mecie odnotowali czasy od jednej do kilku minut. Oznacza to, że rekordziści pokonali trasę w tempie, w jakim porusza się jeden z najszybszych pociągów na świecie, francuski TGV (oficjalny rekord pociągu szynowego to 574,8 km/h). Było to możliwe tylko dzięki zmianie czasu z letniego na zimowy i cofnięciu zegarów o godzinę. Dzięki temu uczestnicy akcji wyruszyli na trasę o godzinie 2:00 i dotarli do mety kilka minut po niej.

– Biegałam w tej akcji dwa lata temu i spodobało mi się, więc w tym roku przyjechaliśmy znowu. Niestety, nie udało się ustanowić nowej życiówki. A tym roku aż 3 minuty, poprzednio była minuta z hakiem – śmiała się Bożena Pędowska z Gliwic. – Ale biegło się super, mimo deszczu. Tylko na początku było chłodno, ale rozgrzaliśmy się w biegu. Pomysł bardzo fajny i godny naśladowania. Mam nadzieję, że impreza będzie też za rok, nawet jak nie będzie już zmiany czasu.

Podobnego zdania był Aleksander Błażyca: - Bardzo fajna towarzyska impreza. Taki bieg for fun. Wynik dzisiaj to 1 minuta i 5 sekund. Było cudownie, idealne warunki – mówił tuż po biegu przy bufecie. Pracownicy sklepu przygotowali dla zawodników gorącą herbatę i kawę, były też izotoniki i woda a do tego banany, ciastka i wafle. Rozmowy i żarty trwały jeszcze długo po biegu. Najwięcej emocji wzbudziło losowanie nagród, wśród których były upominki od sponsorów, między innymi żele energetyczne i chusty.

Pomysł, by dodatkową godzinę w ciągu doby wykorzystać na to, co kocha się najbardziej spodobał się także biegaczom w innych miastach. Frekwencja była nieco niższa niż w Gliwicach, ale emocje równie wielkie. W Katowicach doświadczyła ich Wioletta Mól z Czeladzi.

– Żadna pora nie jest zła na bieganie – powiedziała krótko, zapytana o powód nocnego biegania. – Biegliśmy wszyscy razem, staraliśmy się utrzymać równe tempo i biec trochę powyżej godziny. Po drodze były nawet dwa punkty z wodą. Pomimo kiepskiej aury, było wesoło – relacjonowała. – Ludzie są szaleni. Ja wpadłam prosto po salsie a jedna dziewczyna wyszła z wesela, pobiegła z nami i znów wróciła na wesele. Chyba każdy z nas chciał być częścią magii....i mimo wszystko każdy zrobił życiówkę. Nieliczni kierowcy którzy nas mijali, zwalniali i patrzyli nieco zdziwieni.

Najprawdopodobniej była to ostatnia szansa na uczestnictwo w tak niezwykłym biegu. Polski Parlament pracuje nad likwidacją zmiany czasu...

KM


Dobry bieg Henryka Szosta we Frankfurcie! Kozłowski i Shegumo... [WYNIKI]

$
0
0

Na Menem wystartowali czołowi polscy maratończycy: Henryk Szost, Yared Shegumo i Artur Kozłowski. Ale tylko jeden z nich występ może zaliczyć do udanych.

Szost ruszył mocno razem z gwiazdą niemieckich biegów Arne Gabiusem. Ten we Frankfurcie chciał odzyskać tytuł mistrza kraju w maratonie. Polakowi i Niemcowi towarzyszyło jeszcze kilku zawodników, w tym 26-letni mało znany Brytyjczyk Dewi Griffiths, dla którego był to debiut w maratonie. Panowie pierwsze 5 km pokonali w czasie 15:14. Polak zajmował wówczas 17. pozycję.

Na 10. kilometrze Szost zameldował się z międzyczasem 30:34, natomiast półmetek przekroczył w czasie 1:03:49. W tym momencie biegł na rewelacyjny czas 2:07:38, czyli lepszy od rekordu Polski (o sekundę). Tempo wydawało się zabójcze, ale też zapowiadało emocje w drugiej części dystansu. W tym roku żaden zawodnik z Europy nie pobiegł poniżej 2h08'. Najbliżej tego wyniku był naturalizowany Holender Abdi Nageeye – 2:08:16.

Na 26. kilometrze od Szosta i Gabiusa oderwał się Brytyjczyk. Po pewnym czasie swojej szansy poszukał też Szost, uciekając Gabiusowi. Na 35. km miał nad Niemcem 11 sekund przewagi. Ten jednak zdołał dogonić trzykrotnego mistrza Polski. Panowie razem zmierzali do mety. Wciąż była szansa osiągnięcia drugiego wyniku w historii lekkiej atletyki, ale zmęczenie dawało się już we znaki.

Do złamania bariery 2h10'. zabrakło niewiele. Do tej pory tylko czterech polskich zawodników uzyskało lepsze czasy. W tym gronie jest oczywiście sam Henryk Szost (2:07:39), a także Grzegorz Gajdus (2:09:23), Antoni Niemczak (2:09:41) i Leszek Bebło (2:09:42).

Ostatecznie nasz reprezentant zajął we Frankfurcie wysokie siódme miejsce z rezultatem 2:10:09. Jest to jego najlepszy wynik od 2014 roku, gdy w Warszawie uzyskał rezultat 2:08:55. Dzisiejszy rezultat to czternasty wynik w polskim maratonie. W zestawieniu TOP 15 aż 7 wyników należy do biegacza z Muszyny. 

Dziesięć sekund przed Szostem na efektowną metę wbiegł Arne Gabius (2:09:59), który zdobył tym samym tytuł mistrza Niemiec.

Tuż za podium tego czempionatu znalazł się Marcin Błaziński, który od 2011 roku reprezentuje naszych zachodnich sąsiadów. Biegacz uzyskał wynik 2:17:35.

Mniej powodów do radości mieli pozostali nasi reprezentanci. Wicemistrz Europy z 2014 roku Yared Shegumo zajął 14. miejsce z wynikiem 2:15:24. Jego czas na półmetku wyniósł 1:05:34. Zmagań we Frankfurcie nie ukończył Artur Kozłowski, który zszedł z trasy przed 15. kilometrem. Dwukrotny mistrz kraju biegł w grupie razem ze wspomnianym Shegumo, a tempo grupie dyktował m.in. Szymon Kulka.

Maraton we Frankfurckie zwyciężył Etiopczyk Shura Kitat Tola z rezultatem 2:05:50. Całe podium zajęli Etiopczycy. Dopiero dziesiąty był obrońca tytułu Kenijczyk Mark Korir.

W rywalizacji pań Angelika Mach, wielokrotna medalistka w biegu na 10 000 m, miała apetyt na poprawę rekordu życiowego - 2:37.13. Mimo ambitnego początku, skończyło się na 19. lokacie i wyniku 2:46:23. Czas Polki na półmetku to 1:18:01.

Bieg wygrała faworytka Kenijka Vivian Jepkemoi Cheruiyot - mistrzyni olimpijska w biegu na 5000 m z Rio, która uzyskała wynik 2:23:35. To nowa życiówka biegaczki. Dodatkowej premii w wysokości 30 tys. euro nie było, bo nie udało się pobić rekordu trasy.

Wyniki:

Mężczyźni:

1. Tola, Shura Kitata (ETH) - 2:05:50 
2. Woldaregay, Kelkile Gezahegn (ETH) - 2:06:56 
3. Zegeye, Getu Feleke (ETH) - 2:07:46 
4. Kosgey, Martin Kiprugut (KEN) - 2:09:39 
5.Griffiths, Dewi (GBR) - 2:09:48 
6. Gabius, Arne (GER) - 2:09:59 
7. Szost, Henryk (POL) - 2:10:08 
8. Smith, Scott (USA) - 2:12:21 
9. Fauble, Scott (USA) - 2:12:35 
10. Korir, Mark (KEN) - 2:12:37 
11. Chepkok, Vincent Kiprop (KEN) - 2:13:31 
12. Llano, Matt (USA) - 2:13:42 
13. Ng'Elel, Willy Kiplangat (KEN) - 2:14:49 
14. Shegumo, Yared (POL) - 2:15:24 
15. Koller, Jonas (GER)- 2:16:03 
16. Gras, Michael (FRA)  - 2:16:12 
17. Schauer, Frank (GER) - 2:16:30 
18. Wägeli, Patrik (SUI) - 2:17:02 
19. Blazinski, Marcin (GER) - 2:17:35 
20. Torry, Nicholas (GBR) - 2:17:37

Kobiety

1. Cheruiyot, Vivian Jepkemoi (KEN) - 2:23:35 
2. Arage, Yebrgual Melese (ETH) - 2:24:30 
3. Wondimagegn, Meskerem Assefa (ETH) - 2:24:38 
4. Bekele, Abebech Afework (ETH)- 2:26:45 
5. Hall, Sara (USA) - 2:27:21 
6. Hasen, Merima Mohammed (BRN) - 2:27:49 
7. Medugu, Sylvia Mmboga (KEN) - 2:29:09 
8. Heinig, Katharina (GER) - 2:29:29 
9. Tola, Fate (GER) - 2:30:12 
10. Incerti, Anna (ITA) - 2:32:11

Wystartowało ponad 40 tys. biegaczy. Pełne wyniki: TUTAJ

RZ


Toruń Maraton 2017 ma... dwóch zwycięzców

$
0
0

Pilot wyścigu skrócił trasę, a organizatorzy kazali biegać brakujący dystans. Pechowy lider maratonu w Toruniu mógł poczuć się jak bohater czeskiego filmu, ale gospodarze imprezy stanęli w końcu na wysokości zdania.

Niecodzienna sytuacja miała miejsce na ok 30. kilometrze trasy.  

- Quad prowadzący źle poprowadził jednego z zawodników (Paweł Kosek - red.), przez co ten skrócił trasę. Pod nadzorem organizatora biegacz ten przed wbiegnieciem na metę, przebiegł brakujący dystans po trasie biegu - opisują wydarzenia organizatorzy.

Nie zamietli sprawy pod dywan i zareagowali odpowiednio jeszcze w trakcie imprezy. - Jako winni tej sytuacji podjęliśmy decyzję - zgodnie z poczuciem rywalizacji fair - nagrodzić dwóch zawodników na 1 miejscu, wypłacając pełną wartość nagrody i ogłosić dwóch zwycięzców maratonu - zdecydowali. - Zawodników dotkniętych naszym błędem bardzo serdecznie przepraszamy.

Początkowo z decyzją organizatorów nie chciał się zgodzić Bartosz Mazerski. - Wbiegam pierwszy na metę, a później się okazuje, że ktoś finiszował przede mną – mówił bezpośrednio po biegu PAP rozgoryczony Mazerski. Sytuację na mecie nazwał skandalem. Gdy zadzwoniliśmy do niego po kilku godzinach od startu przyznał, że była to ocena na gorąco, podyktowana emocjami. Teraz nie chce używać tego słowa, choć przyznaje, że wyjeżdża z Torunia zniesmaczony. - Quad pilota nie miał zamontowanego GPS-a i nie wiadomo ile uciął z trasy koledze. To dokręcanie dystansu było więc zupełnie przypadkowe - wskazuje. 

Źródła problemu upatruje w procedurze startowej. - Ruszaliśmy razem z półmaratończykami i nie było wiadomo kto z kim rywalizuje. Jak to u mnie bywa, nie forsowałem się na starcie, ale też nie marudziłem na trasie. Gdy na 30. kilometrze dowiedziałem się, że jestem drugi i mam 11 minut straty do lidera to się zagotowałem. Oczywiście kolega jest Bogu ducha winny, pobiegł tam gdzie pojechał quad - powiedział nam Bartosz Mazerski. 

- Cała ta sytuacja nie powinna mieć miejsca, ale skoro już się wydarzyła a organizatorzy podjęli taką a nie inną decyzję, trzeba przejść do porządku dziennego. Przede mną kolejne starty... - dodał nasz rozmówca. 

Na zamieszaniu skorzystał także zawodnik z czwartego miejska - Arkadiusz Piróg - który awansował na trzecią lokatę. 

Wyniki:

Mężczyźni:

1. KOSEK PAWEŁ - 2:34:37
1. MAZERSKI BARTOSZ - 2:34:37
2. DEMBOWSKI MARIUSZ - 2:37:55
3. PIRÓG ARKADIUSZ - 2:41:20

Kobiety:

1. PADUSZYŃSKA WIOLETTA - 2:52:04
2. PETKEVICIENE LORETA - 3:01:35
3. CZARNECKA LIDIA - 3:08:08

Pełne wyniki: TUTAJ

Zwycięzcy maratonu zrobili po 1000 zł. Biegacze z drugich miejsc po 500, a trzecich - po 300 zł. 

W maratonie, półmaratonie i biegach dla dzieci pobiegło w Toruniu ok. 1200 osób.

red. 

fot. facebook Torun Maraton


Polka wygrywa Maraton Turyński! Lepsza od Kenijki!

$
0
0

Już nie tylko dzięki piłkarzom takim jak Kamil Glik czy Wojciech Szczęsny nasz kraj zdobywa sławę w Turynie. W niedzielę w stolicy Piemontu bieg maratoński wygrała Patrycja Włodarczyk! 

Już 31. edycja Maratonu Turyńskiego zgromadziła na starcie blisko 6 000 osób. Start i meta znajdowały się na pętli prowadzącej z Piazza San Carlo do Piazza Castello. O profilu trasy można powiedzieć wiele, ale z pewnością nie to, że jest płasko. Nie brakuje podbiegów na 25. czy 30. kilometrze, a także ostrego zbiegu – dla równowagi – od razu po stracie.

Wyśmienicie z trasą poradziła sobie 37-letnia Patrycja Włodarczyk - mistrzyni Polski w biegu na 10 000 m i 3000 m z przeszkodami z 2003 roku. Zawodniczka z Jaworzna jest także czterokrotną srebrną medalistką Mistrzostw Świata Weteranów z Perth z 2016 roku. Nie tak dawno wygrała PKO Silesia Maraton z rezultatem 2:49:02. W Turynie wygrała z czasem 2:53:27.

Druga na mecie była Kenijka Ruth Chelegat z rezultatem 2:56:32. Trzecia Włoszka Claudia Marietta nabiegała wynik 2:58:43.

W rywalizacji mężczyzn wygrał Włoch Alessandro Giacobazzi z czasem 2:15:25. Drugi był Kenijczyk Simon Kamau ze stratą 1:24 sek. Natomiast trzecie miejsce zajął kolejny Włoch Youssef Sbaai z wynikiem 2:19:20. Tylko ci trzej zawodnicy złamali granicę 2h30'.

Przypomnijmy, że rok temu w Turynie rozegrano Wojskowe Mistrzostwa Świata. Wówczas na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej uplasował się Arkadiusz Gardzielewski, z czasem 2:14:30. Polak wywalczył złoty medal wśród wojskowych, bo zwycięzca maratonu wspomniany Youssef Sbaai nie jest żołnierzem. Wśród pań na drugim miejscu wśród znalazła się wówczas Olga Ochal z rezultatem 2:39:02. zdobywając srebrny medal. Stało się tak, gdyż biegaczka będąca przed nią Włoszka Laila Soufyane również była związana z wojskiem.

RZ


3. Woźnicki EKSTREMALNY Bieg Uliczny [ZDJĘCIA]

$
0
0

To miał być po prostu Woźnicki Bieg Uliczny, 5 albo 10 km po lekko pofałdowanej trasie, ulicami miasta. Ekstremalny okazał się dopiero na miejscu. Ulewny deszcz, porywisty wiatr, który sprawiał, że momentami trudno było ustać na nogach, przejmujący ziąb i strumienie wody płynące ulicami. Aura nie była dzisiaj łaskawa dla biegaczy. Z zaciśniętymi zębami walczyli do ostatnich metrów.

– Dzisiaj był prawdziwy hardcore: wiało, zimno, padało, na trasie goniły nas psy, do tego dużo podbiegów – mówił na mecie zwycięzca Paweł Nawrot ze Świętochłowic, który legitymuje się życiówką 32:18. – Czułem, że jest forma, więc mogłem marzyć o zwycięstwie. Ale tego nigdy nie można być pewnym, bo może przyjechać ktoś, kto biega lepiej i zrobi tą dychę w 32 minuty. Poziom dzisiaj nie był wybitny, ale bardzo się cieszę, że udało się wygrać.

Podobnie jak Paweł nie dał swoim rywalom dzisiaj szans, wśród pań bezkonkurencyjna była ambasadorka Festiwalu Biegów Anna Skalska: – Nigdy jeszcze nie biegałam w tak strasznych warunkach! – przyznała po biegu i szybko uciekła, żeby się przebrać w coś suchego. Zawodnicy docierający do mety byli całkowicie przemoczeni a porywisty wiatr potęgował uczucie zimna. Deszcz nie oszczędził też kibiców, którzy mimo fatalnej pogody, wyszli na trasę dopingować swoich sąsiadów i znajomych.

Na starcie Woźnickiego Biegu Ulicznego stanęło wielu miejscowych. Część z nich to zaprawieni biegacze, którzy mają na koncie liczne starty, ale nie brakuje też takich, którzy biegają dla siebie a startują tylko w Woźnikach. Tak jak Justyna Gorol: - Startowałam w tym biegu drugi raz. Gdzie indziej nie biegam, tylko rekreacyjnie dla siebie. A dzisiaj pobiegłam z siostrzeńcem. Wrażenia? Pozytywne, bo przecież one zależą od nastawienia. Dobiegliśmy, więc mamy dobre wrażenia. A pogoda? Jest zawsze i nie na życzenie, to naprawdę kwestia tylko naszego nastawienia – stwierdziła zawodniczka, na której gwałtowny wiatr zdawał się nie robić wrażenia.

Za jej plecami z ręką uniesioną w geście zwycięstwa metę przekroczył Tomasz Ptak. - Trasa bardzo trudna i bardzo trudne warunki, ale się udało. Jest życiówka! – cieszył się przemoczony do suchej nitki zawodnik. – Trasa była nawet dłuższa, miała 10 km z kawałkiem, więc życiówka tym bardziej cieszy.

Organizatorzy dopingowali, wspierali i zagrzewali zawodników, jak tylko mogli. Oferowali ciepłe napoje i pilnowali, by każdy wziął coś ciepłego do picia i nie spędzał za dużo czasu na zewnątrz. Wysiłki te zostały dostrzeżone przez zawodników: - Impreza bardzo fajna, wszystko zorganizowane sprawnie – oceniał Paweł Nawrot. - Szkoda tylko, że nie ma pryszniców, bo teraz ciepłe bardzo by się przydały. Tę godzinkę na rozdanie nagród trzeba przeczekać w aucie, żeby się rozgrzać.

KM


City Trail: Orkan Grzegorz vs. Biegacze

$
0
0

Miniony weekend był sporym wyzwaniem dla biegaczy. Deszcz, wiatr, błoto nie były jednak w stanie zniechęcić olsztyńskich i trójmiejskich uczestników cyklu CITY TRAIL z Nationale-Nederlanden! Zarówno w sobotę nad Jeziorem Długim w Olsztynie, jak i w niedzielę w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym w Gdyni chętnych do biegania nie brakowało.

Olsztyn

W sobotnich zawodach wzięło udział ponad 356 dorosłych i blisko 100 dzieci. Zwycięstwo na 5-kilometrowej trasie odniósł – podobnie jak przed miesiącem – Paweł Pszczółkowski. Wśród pań triumfowała najlepsza zawodniczka edycji 2016/2017 - Aleksandra Lisowska.

Najszybszy zawodnik w biegu - Paweł Pszczółkowski uzyskał czas 17:10. Paweł nie krył zadowolenia ze zwycięstwa. Nic w tym dziwnego, bowiem Paweł umocnił się na pozycji lidera w klasyfikacji generalnej. – Może nareszcie uda mi się odnieść zwycięstwo w „generalce”. Startuję w CITY TRAIL od wielu lat i aż czterokrotnie plasowałem się na drugiej pozycji. Chciałbym w końcu ten drugi stopień podium odczarować. Zależy mi na wygranej tym bardziej, że jestem z Olsztyna. Najważniejsze, że jestem w pełni zdrowy i mogę w stu procentach realizować założenia treningowe – mówił na mecie Paweł Pszczółkowski.

– Przed dwoma tygodniami startowałem w Rock’n Roll Lizbona Półmaratonie i wówczas nie czułem się najlepiej. Być może przyczyniło się do tego osłabienie wynikające z trudnych warunków atmosferycznych (Paweł uzyskał w Lizbonie czas 1:12:46 – przyp.). Na pewno stać mnie na więcej. Plany na przyszły sezon są ambitne. Przygotowuję się do maratonu. Póki co czuję się równie dobrze na krótkich dystansach, czego potwierdzeniem są moje starty na 5-kilometrowej trasie CITY TRAIL w Olsztynie.

Triumf w kategorii pań odniosła Aleksandra Lisowska, zwyciężczyni klasyfikacji generalnej z ubiegłego sezonu. Oli nie udało nam się złapać po biegu, wiemy jednak, że jest w bardzo dobrej formie. Wykonała ogromną pracę treningową do maratonu. Start w Poznaniu na najdłuższym dystansie olimpijskim niestety nie poszedł po jej myśli, zmuszona była zejść z trasy. Według jej trenera, wrocławskiego szkoleniowca Jacka Wośka, wielomiesięczny trening, który realizowała pod maraton „odwdzięczy” się w kolejnych startach. I to na olsztyńskiej trasie było już widać. Ola zupełnie swobodnie pokonała pięć niełatwych, przełajowych kilometrów w czasie 18:20. Najbliższe plany startowe dotyczą między innymi startu w przełajowych mistrzostwach Wojska Polskiego.

Przypomnijmy, że Ola Lisowska dokonała przed pięcioma laty sztuki niebywałej, zdobywając trzy złote medale młodzieżowych mistrzostw Polski w biegach na 5000 i 10000m oraz 3000 m z przeszkodami.

Najbliższe zawody CITY TRAIL nad Jeziorem Długim odbędą się 25 listopada.

Trójmiasto

W niedzielę zawody CITY TRAIL przeniosły się do Gdyni. W imprezie wzięło udział 348 dorosłych i ponad 70 dzieci. Zwycięstwo na 5-kilometrowej trasie odniósł – trzeci przed miesiącem – Mateusz Kaczmarek. Wśród pań triumfowała najlepsza zawodniczka poprzedniego biegu – Ewelina Paprocka.

Zwycięzca Mateusz Kaczmarek uzyskał czas 16:44. – CITY TRAIL to świetna forma przetarcia i sprawdzenia w drodze do startu docelowego - w moim przypadku młodzieżowych mistrzostw Polski w biegach przełajowych. Odbędą się one 26 listopada, czyli w dzień trzeciego biegu CITY TRAIL. Mimo to, cyklu nie zamierzam odpuścić i o zwycięstwo postaram się w kolejnych biegach – podkreślił na mecie zawodnik WKS Flot Gdynia.

Zwyciężczynią biegu została Ewelina Paprocka. Jej wynik to 19:59. Po biegu powiedziała: – Po triumfie w Gdańsku przed miesiącem umocniłam się na pozycji liderki w klasyfikacji generalnej. Będę starała się wygrać w tym sezonie trójmiejski cykl CITY TRAIL. Mijający sezon był dla mnie nieco spontaniczny. Ze względu na obowiązki zawodowe nie byłam w stanie zrealizować w pełni założeń treningowych. Nie mam sprecyzowanych planów na przyszły sezon. Po prostu - chcę biegać, a to jak wyjdzie uzależnione jest od możliwości czasowych. Za miesiąc widzimy się na trasie w Gdańsku. Trasie, którą lubię bardziej od gdyńskiej. Niby ta w Gdyni jest szybsza, ale mimo wszystko lepiej biega mi się w Gdańsku.

Najbliższe zawody CITY TRAIL Trójmiasto odbędą się 26 listopada w Gdańsku.

Poza Olsztynem i Trójmiastem w cyklu uczestniczą: Bydgoszcz, Katowice, Lublin, Łódź, Poznań, Szczecin, Warszawa i Wrocław. W pierwszy weekend listopada zawody odbędą się w Katowicach (sobota, 4 listopada), we Wrocławiu oraz Łodzi (niedziela, 5 listopada).

Informacje o imprezie oraz zapisy znajdują się na stronie www.citytrail.pl.

mat. pras.



Frankfurt Marathon: Powiedzieli na mecie [ZDJĘCIA, WIDEO]

$
0
0

Aż 14 513 biegaczy ukończyło niedzielny 36. Mainova Franfurt Marthon, z najwyższym certyfikatem IAAF Gold Label.

Dobry bieg Henryka Szosta we Frankfurcie! Kozłowski i Shegumo... [WYNIKI]

Jo Schindler, dyrektor imprezy o dobrych wynikach (zwycięzca nabiegał szósty wynik w tabelach światowych w tym roku) i wymagających warunkach: "Warunki rywalizacji były dla biegaczy lepsze niż się spodziewaliśmy, ale wciąż bardzo wymagające. Bardzo się obawialiśmy pogody, finalnie padło wiele znakomity wyników.
 
Shura Kitata Tola, zwycięzca biegu: "Spodziewałem się wygranej już od pierwszych metrów biegu. Od 30. kilometra i ucieczki całej naszej trójki byłem pewien, że wygram. Liczyłem na lepszy czas, ale pogoda nie ułatwiała biegu.  

Arne Gabius, szósty zawodnik na mecie, tuż za Walijczykiem Dewi Griffiths'em, tuż przed Henrykiem Szostem: "Europejski maraton idzie ku dobremu a to bardzo pozytywna wiadomość po tym biegu"

Artur Kozłowski:"Niestety walkę na trasie maratonu we Frankfurcie przegrałem z mięśniem dwugłowym... kontuzje to jest coś czego nie jesteśmy w stanie do końca przewidzieć, dlatego szkoda tych kilku miesięcy przygotowań. Broni oczywiście nie składam i mam nadzieję, że jeszcze uda mi się powalczyć na trasie niejednego biegu!"

Vivian Cheruiyot, zwyciężczyni rywalizacji kobiet: "Wygrana tutaj podwyższyła moją samoocenę. Było bardzo wietrznie, a że jestem niska, biegło się bardzo trudno. Celowałam w 2h20', ale ostatecznie jestem zadowolona ze swojego czasu. Maraton to wciąż dla mnie nowość i mogę się poprawiać.  

WPIS AKTUALIZOWANY

red.

fot. Mainova Frnkfurt Marathon


Frankfurt Marathon - WYNIKI POLAKÓW

$
0
0

Do mety niedzielnego 36. Mainova Franfurt Marathon dobiegło blisko 100 Polaków. Zobaczcie jak sobie poradzili. 

Czasy brutto i netto:

7. Szost, Henryk (POL) - 02:10:09 / 02:10:09
14. Shegumo, Yared (POL) - 02:15:24 / 02:15:24
19. Mach, Angelika (POL) - 02:46:23 / 02:46:23
134. Fedorowicz, Jacek (POL) - 02:36:42 / 02:36:57
198. Styczen, Piotr (POL) - 02:40:39 / 02:41:06
248. Hryniow, Lukas (POL) - 02:43:00 / 02:43:15
283. Olszowka, Jarek (POL) - 02:44:32 / 02:44:53
287. Ksiazkiewicz, Piotr (POL) - 02:44:43 / 02:44:49
302. Ignacak, Mariusz (POL) - 02:45:22 / 02:45:42
368. Kochaniak, Agnieszka (POL) - 03:35:14 / 03:39:00
426. Suchenia, Piotr (POL) - 02:49:28 / 02:49:35
429. Piatkowski, Przemyslaw (POL) - 02:49:31 / 02:50:15
437. Knobloch, Szymon (POL) - 02:49:47 / 02:50:00
446. Luczynski, Tomasz (POL) - 02:50:05 / 02:50:24
467. Mudziejewski, Jaroslaw (POL) - 02:50:38 / 02:50:56
512. Wegrzyn, Jacek (POL) - 02:52:04 / 02:52:48
539. Slaski, Radoslaw (POL) - 02:53:08 / 02:53:21
566. Kulczewski, Lukasz (POL) - 02:53:40 / 02:54:09
582. Michalski, Robert (POL) - 02:54:05 / 02:54:10
598. Papla, Ewa (POL) - 03:47:50 / 03:50:43
614. Wasniewski, Piotr (POL) - 02:54:49 / 02:55:19
734. Dziegielewski, Zbigniew (POL) - 02:56:55 / 02:57:14
781. Luzynski, Piotr (POL) - 02:57:42 / 02:58:19
790. Kania, Przemyslaw (POL) - 02:57:49 / 02:58:01
844. Nalewalska, Irmina (POL) - 03:58:09 / 04:03:33
877. Adam, Piotr (POL) - 02:58:54 / 02:59:39
1000. Stanczyk, Agnieszka (POL) - 04:03:57 / 04:07:44
1036. Polak, Bogdan (POL) - 03:01:22 / 03:02:10
1042. Piwowarczyk, Pawel (POL) - 03:01:30 / 03:02:57
1055. Drob, Marek (POL) - 03:01:48 / 03:02:50
1137. Koziak, Marzena (POL) - 04:10:08 / 04:12:36
1328. Urbaniak, Pawel (POL) - 03:07:46 / 03:09:09
1336. Peksa, Tadeusz (POL) - 03:07:56 / 03:09:08
1436. Piechowicz, Marcin (POL) - 03:09:24 / 03:09:42
1466. Kociolek, Witold (POL) - 03:09:52 / 03:10:35
1556. Ziemskow, Wiktor (POL) - 03:11:34 03:15:08
1634. Sieroslawski, Bartosz (POL) - 03:12:49 / 03:14:42
1730. Ludwiczak, Karolina (POL) - 04:34:35 / 04:41:35
1733. Borkowski, Grzegorz (POL) - 03:14:04 / 03:14:14
1748. Korzusznik, Wojciech (POL) - 03:14:17 / 03:14:47
1858. Kubicki, Darek (POL) - 03:15:42 / 03:17:35
1950. Zieli¿Ski, Arkadiusz (POL) - 03:17:05 / 03:19:26
1980. Zywek, Maciej (POL) - 03:17:40 / 03:18:20
2008. Ignac, Pawe (POL) - 03:18:00 / 03:19:18
2040. Musielak, Wioleta (POL) - 04:54:50 / 04:55:54
2074. Pawlukiewicz, Mieczyslaw (POL) - 03:18:57 / 03:20:05
2124. Kakol, Lukasz (POL) - 03:19:40 / 03:20:15
2136. Guzik, Leszek (POL) 03:19:53 / 03:22:46
2177. Swiader, Miroslaw (POL) - 03:20:32 / 03:21:23
2199. Grzegorczyk, Maja (POL) - 05:13:42 / 05:21:55
2292. Biedron, Monika (POL) - 05:30:47 / 05:33:42
2383. Jakubiec, Maciej (POL) - 03:23:27 / 03:24:32
2431. Slawiak, Wojciech (POL) - 03:24:03 / 03:25:06
2477. Stafiej, Mariusz (POL) - 03:24:35 / 03:27:21
2594. Brauncajs, Tomasz (POL) - 03:26:00 / 03:26:12
2855. Maciejonczyk, Mariusz (POL) - 03:28:39 / 03:28:48
2886. Fajger, Janusz (POL) - 03:28:52 / 03:29:28
3200. Swiecki, Pawel (POL) - 03:32:38 / 03:34:57
3237. Witkowski, Damian (POL) - 03:33:08 / 03:33:55
3449. Luczkow, Szymon (POL) - 03:36:06 / 03:39:44
3574. Telepski, Michal (POL) - 03:37:32 / 03:42:20
3694. Goli, Leszek (POL) - 03:39:12 / 03:42:57
3853. Szafert, Michal (POL) - 03:41:08 / 03:41:18
4066. Blazutycz, Pawel (POL) - 03:43:21 / 03:44:08
4122. Gorynia, Marian (POL) - 03:43:52 / 03:44:45
4190. Golba, Grzegorz (POL) - 03:44:35 / 03:47:55
4215. Kamasinski, Blazej (POL) - 03:44:53 / 03:46:35
4218. Matuszczyk, Marek (POL) - 03:44:54 / 03:45:29
4471. Polziec, Jan (POL) - 03:47:56 / 03:49:32
4711. Stachowiak, Hieronim (POL) - 03:50:32 / 03:50:54
4835. Broen, Bartosz (POL) - 03:52:06 / 03:53:25
4852. Baum, Bartosz (POL) - 03:52:17 / 03:52:32
4882. Powiertowski, Adam (POL) - 03:52:37 / 03:56:16
5131. Jakubowski, Krzysztof (POL) - 03:55:10 / 03:58:56
5264. Musial, Witold (POL) - 03:56:24 / 04:00:51
5618. Gendziwelna, Jacek (POL) - 03:59:17 / 04:00:11
5620. Rubiniec, Adam (POL) - 03:59:17 / 04:00:11
5784. Tyczy¿Ski, S¿Awomir (POL) - 04:01:18 / 04:03:39
5927. Stanczyk, Tomasz (POL) - 04:03:56 / 04:07:44
5942. Browarczyk, Pawel (POL) - 04:04:09 / 04:08:35
6082. Makowski, Bogdan (POL) - 04:06:36 / 04:06:38
6100. Amrogowicz, Daniel (POL) - 04:06:58 / 04:11:25
6328. Szostakowski, Zbigniew (POL) - 04:10:29 / 04:16:28
6466. Przybylak, Pawel (POL) - 04:12:37 / 04:17:34
6730. Weglowski, Radek (POL) - 04:16:22 / 04:19:05
6945. Holona, Dawid (POL) - 04:20:46 / 04:26:45
7142. Wozny, Andrzej (POL) - 04:24:36 / 04:30:35
7399. Zajdel, Dariusz (POL) - 04:29:22 / 04:32:10
7469. Kasprzak, Jacek (POL) - 04:30:59 / 04:31:46
7582. Gatkowski, Mateusz (POL) - 04:34:01 / 04:42:25
7602. Mirek, Waldemar (POL) - 04:34:30 / 04:41:11
7704. Wysocki, Piotr (POL) - 04:37:23 / 04:43:24
8046. Spychaj, Patryk Marcin (POL) - 04:48:27 / 04:54:38
8080. Grzegorczyk, Jaroslaw (POL) - 04:50:07 / 04:58:20
8084. Waligorski, Maciej (POL) - 04:50:19 / 04:57:58
8302. Sokolowski, Piotr (POL) - 04:58:35 / 05:00:04
8402. Gora, Adam (POL) - 05:06:58 / 05:09:23
8613. Biedron, Marcin (POL) - 05:27:23/ 05:33:41
8622. Kierzkowski, Tomasz (POL) - 05:29:18 / 05:37:33

Pełne wyniki: TUTAJ

red.



 

Są terminy Pucharu Maratonu Warszawskiego

$
0
0

Seria pięciu biegów sprawdzających formę przed 40. Maratonem Warszawskim wystartuje 14 kwietnia.

- Rozpoczynamy biegiem na 5 kilometrów i co miesiąc zwiększamy dystans o 5 kilometrów. Ostatnie zawody na 25 km odbędą się w sierpniu - informują organizatorzy z Fundacji "Maraton Warszawski".

- Biegi będą odbywały się w różnych miejscach w Warszawie, a to gwarantuje brak monotonii - zapewniają gospodarze cyklu. 

Przypomnijmy, że w Pucharze Maratonu Warszawskiego nie jest prowadzona klasyfikacja generalna. Zwycięzców w poszczególnych kategoriach wiekowych, z podziałem na płeć, wyłania się na podstawie liczby punktów zdobytych podczas całego cyklu. Żeby zostać sklasyfikowanym, trzeba ukończyć co najmniej trzy biegi.

Zapisy do Pucharu Maratonu Warszawskiego 2018 zostaną otwarte na początku roku. Pełny terminarz - TUTAJ.

40. Maraton Warszawski przebiegnie ulicami stolicy 30 września 2018 r. Zapisy trwają.

źródło: Fundacja Maraton Warszawski


Hu hu ha... nadchodzą Zimowe Biegi Górskie w Falenicy

$
0
0

Jeszcze w tym roku wystartuje piętnasta edycja Zimowych Biegów Górskich w warszawskiej Falenicy. Nizinni górale już zacierają ręce na pojedynki z kultową wydmą.

Na uczestników cyklu tradycyjnie czekać będzie sześć rund rozgrywanych w terminie od 30 grudnia 2017 do 10 marca 2018 roku. W sumie do klasyfikacji generalnej będą zaliczane trzy najlepsze wyniki z pięciu pierwszych biegów. Ostatni finałowy etap zaliczany będzie ponownie do Ligi Festiwalu Biegowego w klasyfikacji „Najlepszy Góral”. Warto więc walczyć do końca.

- Nasz cykl startował różnie, czasami nawet w połowie grudnia. Zawsze chcemy się zmieścić w zimowym terminie i nie wchodzić w drogę innym imprezom, zdajemy sobie sprawę, że biegacze chcą wystartować w innych wydarzeniach. Tegorocznej, pierwszej rundy nie łączymy z żadnym dodatkowym sylwestrowym tematem. Są od tego inne biegi - wyjaśnia Małgorzata Krochmal, organizatorka cyklu.

Tradycyjnie uczestnicy mają do wyboru trzy dystanse. Najkrótszy z nich liczy 3.33 km i składa się z jednej pętli (przewyższenie 85 m). Nieco bardziej zaprawieni mogą wybrać dystans 6.66 km składający się z dwóch okrążeń (przewyższenie 170m). Na najlepszych czeka dystans 10 km, liczący czy 3 rundy (przewyższenie sięga tu 255 m). Areną rywalizacji jest piaszczysta wydma, położona na terenie Mazowieckiego Parku Krajobrazowego.

- To jest specyficzny cykl. Chcemy, żeby dla uczestników to był dobry, cykliczny trening. Sami często przyznają, że później, biegnąc po płaskim terenie, czują lekkość, brak obciążeń. Nigdy jednak nie wiadomo jakie będą warunki. Może akurat spadnie dużo śniegu i będzie mróz. Zawsze staramy się dbać o bezpieczeństwo naszych biegaczy – podkreśla organizatorka.

Nie wiadomo jeszcze kiedy wystartują zgłoszenia. Trwają prace nad regulaminem.

- Z powodu likwidacji jednego ze sklepów, z którymi współpracowaliśmy, będziemy musieli inaczej dystrybuować numery startowe. Trwają jeszcze rozmowy, już wiemy, że nie możemy obciążyć jednego z miejsc wszystkimi numerami, bo przestaliby pracować. Jak znajdziemy rozwiązanie, to powstanie regulamin. Mamy nadzieję, że stanie się to jeszcze w tym tygodniu - dodaje Małgorzata Krochmal.

Przypomnijmy, że zwycięzcami czternastego sezonu Zimowych Biegów Górskich na dystansie 10 km zostali Artur Jabłoński – reprezentant Polski na Mistrzostwach Świata w Trailu i dwukrotny zwycięzca Biegu 7 Dolin 64 km, oraz Patrycja Bereznowska – rekordzistka świata w biegu 24 godzinnym i mistrzyni globu w tej konkurencji.

14. Zimowe Biegi Górskie w Falenicy w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ. Etap Ligi Festiwalu Biegowego - KALENDARZ IMPREZ.

RZ


Miłość dodaje skrzydeł. XV Bieg Niepodległości "Serocka Dycha"

$
0
0

Pogoda robiła wszystko, by w niedzielę w Serocku zniechęcić do biegania. Od rano lało i wiał bardzo silny wiatr. Wobec hartu ducha biegaczy aura musiała się jednak poddać. Gdy więc na starcie XV Biegu Niepodległości "Serocka Dycha" stanęło ćwierć tysiąca zawodników – padać przestało.

Uczestników biegu głównego na dystansie 10 km należącego do Ligi Festiwalu Biegowego, a także biegu na 5 km i wyścigu Nordic Walking byłoby zapewne jeszcze więcej. Pula miejsc wyczerpała się już 3 tygodnie przed imprezą i choć wiele osób dopytywało o dodatkową możliwość startu, organizatorzy nie mogli zwiększyć limitu. – Ostatnie pakiety startowe, nie odebrane przed biegiem, rozeszły się jak świeże bułeczki” – mówią pracownicy Ośrodka Sportu i Rekreacji w Serocku. – Cieszymy się, że żadne przygotowane miejsce w biegu się nie zmarnowało. W tym roku mieliśmy wielu sponsorów i biegacze rywalizowali o najlepsze nagrody od czasu, kiedy robimy Serocką Dychę – dodają.

Główne nagrody trafiły do zwycięzców biegu na 10 km – Anny Szyszki i Daniela Karolkiewicza, prywatnie - co ciekawe – pary. Daniel spędził na trasie równe 36 minut, Ania biegła niespełna 2 i pół minuty dłużej, finiszowała jako szósta w klasyfikacji open.

Na dystansie 5 km najlepsi byli Rafał Szymborski (16’29”) i Natalia Gałązka (20’47”), a w rywalizacji kijkarzy na 5 km – Marcin Radomski i Iwona Dziakiewicz.

WYNIKI Serockiej Dychy 2017

Piotr Falkowski

zdj. Anna Szyszka, kiwiportal.pl

Viewing all 13095 articles
Browse latest View live


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>