Niedzielny poranek przywitał nas fatalną pogodą, szaruga za oknem i nieustający deszcz zachęcał do pozostania pod kołdrą. Dwunasty, ostatni w tym roku Bieg Dzika to jednak nie byle jaki bieg, więc szybko porzuciliśmy myśli o błogim, niedzielnym lenistwie na rzecz potu i wysiłku.
Pomimo sporego zapasu czasowego, parking pękał w szwach. Nic dziwnego, dzisiaj bowiem odbywała się dekoracja najwytrwalszych dzików.
Wśród uczestników sporo było takich, którzy systematycznie, co miesiąc meldowali się na starcie. Uczestniczy min. ośmiu spotkań także mogą na swojej półce z trofeami ustawić statuetkę dzika.
Nasza ekipa również może pochwalić się nową zdobyczą.
- To mój piąty dzik do kolekcji, bardzo jestem dumna - cieszyła się pani Teresa.
- Zdobycie dzika to nie taka łatwa sprawa, wbrew pozorom min 8 biegów to wyzwanie, ale tym razem się udało. To moje trzecie podejście i jest - powiedział nam pan Artur.
- A mnie niestety zabrakło jednego biegu, żałowała pani Dominika - cóż, jest wyzwanie na 2016 rok - dodała.
Kto wie, być może nam też uda się wybiegać kolejnego dzika. Póki co, zamykamy sezon na starty w 2015 roku, chociaż z pewnością odwiedzimy jeszcze kilka z aparatem i dyktafonem. Do zobaczenia!
KK