Doświadczenia organizatorów Biegu Rzeźnika z władzami Bieszczadzkiego Parku Narodowego są nie najlepsze, a strony mają problem z wypracowaniem kompromisu tak, aby biegacze mogli startować w najpiękniejszych miejscach Parku, a przyroda przy tym nie ucierpiała. Podczas, gdy miłośnicy tej jeszcze czekają na decyzję i uruchomienie zapisów, postanowiliśmy sprawdzić, jak sobie radzą organizatorzy biegów rozgrywanych na innych chronionych obszarach. Na pierwszy ogień - Karkonoski Park Narodowy..
Karkonosze ze swoją Śnieżką i Szrenicą, są jednym z najpopularniejszych miejsc treningowych biegaczy górskich w Polsce. W KPN odbywają się m.in. Maraton Chojnik, Maraton Karkonoski, 3x Śnieżka 2x Mont Blanc, Zimowy Ultramaraton Karkonoski.
Organizatorzy tych imprez muszą dobrze znać natężenie ruchu turystycznego w regionie i zwyczaje cietrzewi. Te ptaki z gatunku krukowatych są pod ścisłą ochroną, a mimo to ich liczebność maleje. Cietrzewie nie przepadają za biegaczami ani zimą, ani latem. Zimą leżą zakopane w śniegu i wyjadają pąki, co utrudnia wytyczanie tras. Wiosną szukają dla siebie drugiej połowy, a jak już znajdą do czerwca składają jaja. Ich tokowiska chronione są już od lutego.
- Tak, musieliśmy wziąć pod uwagę obyczaje tych ptaków. Początkowo chcieliśmy poprowadzić bieg trochę inną trasą i właśnie z ich powodu musieliśmy dokonać zmian - przyznaje Agnieszka Korpal, organizatorka ZUK.
Jednak współpraca organizatorów z władzami Parku układa się co najmniej poprawnie, chociaż cele obydwie strony mają rozbieżne
- Liczba imprez biegowych gwałtownie rośnie. Dzieje się tak zarówno po polskiej, jak i po czeskiej stronie naszego Parku. Dlatego 2 lata temu wspólnie nasze dyrekcje podjęły działania, które miały na celu uporządkowanie kwestii organizowanych u nas imprez – tłumaczy nam Michał Makowski z Działu Udostępniania Parku. Nie ukrywa, że choć i on i jego współpracownicy są biegaczami, a nawet startowali w biegach na tym terenie, to jednak w interesie przyrody jest ograniczanie eksploatacji najcenniejszych zasobów KPN.
Ograniczenia dotyczą przede wszystkim Śnieżki, którą rocznie odwiedza pół miliona turystów. - Zasady organizacji biegów są u nas bardzo jasne. Ich katalog jest właściwie zamknięty, chociaż nie jesteśmy zamknięci na inne propozycje. Każdorazowo ustalamy wspólnie z organizatorami limity uczestników. Narzucamy też czas poruszania się po Parku. Staramy się, żeby biegacze przez nasz teren przebiegali za dnia. Musimy brać pod uwagę i biegaczy i turystów i przyrodę - mówi Makowski. Z całą stanowczością podkreśla, że biegacze nie są jakimś szczególnym zagrożeniem.
- Trudno byłoby udowodnić, że biegacze szkodzą bardziej niż turyści. Takiej tezy po prostu nie da się obronić i nigdy nie próbowaliśmy tego robić. To bardziej problem tego, że Parki Narodowe mają swoje zadania i nie są arenami sportowymi. Są za to coraz bardziej rozdeptane – wyjaśnia przedstawiciel KPN.
Zdaniem władz Parku najważniejsze we współpracy z biegaczami są jasne zasady organizacji imprez i nastawienie na rozmowę bezpośrednią oraz poszukiwanie kompromisu.
- Ograniczenia wynikające z organizacji imprezy na terenie KPN są dla nas zupełnie jasne. Władze Parku bardzo dokładnie wyjaśniają nam, jak to widzą. Mamy poczucie, że opieramy się o wspólnie wypracowaną wizję, a przy tym organizując nasz bieg, staramy się szanować przyrodę. Z jednej strony musimy przyjąć do wiadomości wszelkie ograniczenia, ale z drugiej strony chętnie bierzemy pod uwagę okresy lęgowe, tokowiska cietrzewi. Naszym celem jest zachować się wobec terenu KPN możliwie łagodnie - mówi Daniel Chojnacki organizator Chojnik Maraton, który jednocześnie potwierdza, że współpraca z Parkiem opiera się na dialogu.
Chęć współpracy i rozmowy ze strony Parku widzi również Robert Gudowski, organizator Maratonu Karkonoskiego, chociaż dla niego kompromis był trudny. Musiał wprowadzić sporo zmian. Zrezygnował ze Szrenicy jako miejsca startu, gdzie nie można było używać nagłośnienia. Zmienił datę biegu i boryka się ograniczeniem wjazdu na Śnieżkę.
- Ja stosunkowo dużo straciłem na zmianach w KPN. Musiałem się przenieść z maratonem z sierpnia na wcześniejszą datę. Muszę stwierdzić, że nie byłem tym zachwycony, bo przecież wiele lat zaczynaliśmy w sierpniu. Jednak obserwując natężenie ruchu turystycznego w tym roku w sierpniu, a zwłaszcza co się działo w pierwszy weekend sierpnia, musiałem przyznać, że dobrze się stało. Biegaczom byłoby ciężko się przecisnąć przez ten tłum - tłumaczy Robert Gudowski. Najbardziej narzeka na procedury.
- Dla mnie czasami ten proces decyzyjny trwa za długo. Podanie o pozwolenie na kolejny rok, składamy tuż po zakończeniu danej edycji. Wolałbym dostawać te decyzje szybciej. Oczywiście wolałbym też mieć większy limit, ale nie można mieć wszystkiego - dodaje organizator Maratonu Karkonoskiego, który jednocześnie potwierdza, że kontakty z Parkiem są poprawne i mają formę współpracy.
O współpracy mówi też Agnieszka Korpal:
- Mam takie poczucie, że zawsze udaje się znaleźć jakiś kompromis. Oceniam współpracę z KPN bardzo pozytywnie, zwłaszcza że jest możliwość rozmowy bezpośredniej. Być może wynika to z faktu, że nasza impreza jest stosunkowo mała. Sami, ze względów bezpieczeństwa ograniczamy liczbę startujących i nie mamy problemów z limitami.
- Parki Narodowe pełnią podobną rolę dla zachowania naszego dziedzictwa przyrodniczego, jak muzea dla naszej historii. Nie wyobrażamy sobie organizacji biegu sztafetowego przez komnaty Czartoryskich. My także przede wszystkim musimy chronić i zachować dla przyszłych pokoleń - podsumowuje Michał Makowski.
- Nie mamy problemu z tym, że musimy wziąć pod uwagę ochronę przyrody, przecież to nie to chodzi, żeby każdy robił tam, co chce. Wtedy wszystkie parki narodowe w Polsce byłyby zniszczone i zadeptane, a muszą zostać także dla naszych dzieci - wtóruje mu Agnieszka Korpal.
Wkrótce sprawdzimy, jak biegaczom współpracuje się Tatrzańskim Parkiem Narodowym.
IB