Regulamin niemal każdego maratonu szczegółowo określa, jak zrezygnować z biegu i najczęściej zakazuje przekazywania swoich numerów startowych innym osobom. W praktyce, wbrew zakazom zdarza się startowanie pod cudzym nazwiskiem.
Rok temu takie kłopoty mieli organizatorzy maratonu w Nowym Jorku. Gdy jeden z włoskich biegaczy zaginął, okazało się, że nikt nie miał świadomości, że on w ogóle startował. Na koszulce miał numer opiekuna grupy, z którą przyjechał. To znacznie utrudniało jego poszukiwania.
Kilku uczestników niedawnego Shanghai International Marathon poszło znacznie dalej. Nie tyle użyli numerów innych osób, co w ogóle zmienili tożsamość i… płeć. W biegu, który miał miejsce w zeszłym, tygodniu grupa chińskich biegaczy już na etapie zapisów, wypełniła formularz przeznaczony dla kobiet i podczas biegu tak właśnie zostali zakwalifikowani. Najszybszy z nich zajął 19 miejsce wśród pań. Ich motywy nie są znane, ale przedsięwzięcie nie zakończyło się sukcesem.
Wprawdzie panowie odebrali swoje medale, ale już je stracili. Organizatorzy zauważyli bowiem oszustwo na zdjęciach robionych każdemu na mecie.
„Zdecydowaliśmy o wykreśleniu ich z listy i unieważnieniu ich wyników” - czytamy w oświadczeniu organizatorów biegu, którzy dokładnie przeanalizowali wszystkie zdjęcia i filmy nagrane podczas maratonu ukończonego przez 38 000 ludzi. Znaleźli siedmiu biegaczy, którzy brali udział w rywalizacji pań. Oprócz unieważnienia wyników, zostali dodatkowo ukarani dwuletnim zakazem startów w Shanghai Marathon.
IB
źródło: Shanghai Daily