Do udziału w przygodzie życia przygotowuje się Etiopczyk Yonas Kinde. Maratończyk weźmie udział w zbliżających się Igrzyskach Olimpijskich w Rio reprezentując drużynę złożoną z uchodźców. Sam od lat mieszka i trenuje w Luksemburgu.
Biegacz ojczyznę opuścił w 2012 roku. Jak sam powiedział, powodem tej decyzji były powody polityczne, moralne i ekonomiczne. Etiopia to jeden z najbiedniejszych krajów na świecie. Od trzech lat Kinde znajduje się też pod międzynarodową ochroną. W Luksemburgu jego życie znacznie się poprawiło. W Europie sportowiec pobiera lekcje języka francuskiego, oraz pracuje jako taksówkarz.
- Nie mogłem już dłużej żyć w Etiopii. To było niebezpieczne dla mojego życia - mówi Yonas Kinde, któremu trudno jest mówić dlaczego musiał opuścić ojczyznę.
36-letni zawodnik zapewne nie miałby szans na startu na Igrzyskach Olimpijskich w barwach Etiopii. Powodem jest oczywiście zbyt silna konkurencja. Jego rekord życiowy na królewskim dystansie wynosi 2:17.31. Ustanowiony został w zeszłym roku we Frankfurcie. Rezultat ten dał dopiero 29. pozycję. W półmaratonie legitymuje się wynikiem 1:03:22 z 2014 roku (3. miejsce w luksemburskim Route du Vin). Dodajmy, że gdyby był obywatelem księstwa, to wynik z Frankfurtu dałby mu miejsce w reprezentacji na brazylijskie Igrzyska.
Szansę na występ w Rio otworzył zawodnikowi pomysł MKOL na utworzenie specjalnej, ponadnarodowej drużyny. Ma być to odpowiedź na światowy kryzys. Kinde dołączy zespołu dziewięciu innych sportowców, pochodzących z południowego Sudanu, Syrii i Demokratycznej Republiki Konga, którzy wystartują pod flagą Olimpijską. MKOL dostarczył im sprzęt i opłacił przygotowania.
- Występ na igrzyskach to dla mnie powód do dumy i wielkie szczęście. Do tej pory trenowałem codziennie ale gdy dowiedziałem się, że powstaje „drużynie uchodzców zacząłem ćwiczyć dwa razy dziennie. To duża motywacja. Chce osiągnąć jak najlepszy czas, żeby konkurować z najlepszymi sportowcam. Kto wie, może uda się zdobyć medal - mówił Yonas Kinde.
RZ